Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"Mam się bać?"

- Musimy porozmawiać.

Ciągle słyszę tylko jego głos, a te dwa słowa mnie przerażają.

- O... O czym? - pytam, jąkając się.

- O Jake'u - stwierdza brunet i podchodzi do fotela, aby usiąść.

Niall opowiedział mi o interesach Jake. Trochę się przestraszyłam, ale kurwa, co mu do tego?

Jake wrócił jeszcze tego samego dnia. Przychodzi do mnie do pokoju i myśląc, że śpię podchodzi do łóżka.

- Dobranoc księżniczko - wyszeptuje i całuje mnie w czoło.

Następnie wychodzi z pokoju i pewnie idzie do siebie.

***

Dziś chcę porozmawiać z Jake'iem na temat jego spraw. Spraw które są niewyjaśnione ze mną. Nie rozumiem czemu ludzie tak reagują, skoro nawet nie znają go tak jak ja, racja? Każdy może mówić jak chce, ale to moja sprawa z kim utrzymuje kontakt, a z kim nie. To moja sprawa z kim się spotykam, a z kim nie. To moja sprawa, czy będę na kogoś uczulona, czy nie.

Czy ludzie naprawdę nie mają swojego życia, swoich spraw, zmartwień i problemów?

Chyba tak, skoro mieszają się w nie swoje sprawy, a dokładnie w nie swoje życie. Rozumiem, że Jen może chcieć mnie ochronić przed mieszanymi sprawami Jake, ale co do tego ma Niall?

Czy to też jego sprawy? Czy jest w to zamieszany? O co chodzi z tym popieprzonym światem?

Czy tylko ja mam takiego pecha? Czy tylko mi los podkłada kłody pod nogi? Czy tylko na mnie się uwziął?

Jem śniadanie w jadalni i czytam. Kiedy kończy się rozdział przypominam sobie, że mam herbatę zrobioną. Niestety już wystygła. Podchodzę do czajnika i czekam, aż zagotuje mi się woda. Po chwili słyszę, że ktoś schodzi po schodach, a następnie wchodzi do kuchni. Odwracam się, ale od razu tego pożałowałam. Zaczyna kręcić mi się w głowie i łapię się pierwszej, lepszej rzeczy, aby utrzymać równowagę. Padło na blat - na szczęście, którego dużo nie miałam, bo uderzyłam się w szafkę.  Okazało się, że do kuchni weszła ciotka.

- Wszystko w porządku? - podchodzi do mnie zmartwiona. Wczoraj taka nie była.

- Um, tak. Wszytko w porządku - stwierdzam, łapiąc się za obolałe miejsce po lewej stronie czoła. Siniak. Lepiej być nie może.

***

Aktualnie rozmawiam z Niall'em o jego szkole, nagle przychodzi Jake.

- Hej - siada tuż obok mnie Jake. - Co Ci się stało? - pyta zaniepokojony.

- Nic, to tylko...

- On Cię uderzył?! - przerywa mi nagle ciemno włosy.

- Pojebało Cię! Może to Ty ją uderzyłeś?! - pierwszy raz słyszę jak blondyn przeklina, niecodziennie zjawisko. Oboje wstają i mierzą się zabójczymi spojrzeniami.

- Spokojnie. Nic się nie stało. To moja wina - wskazuję palcem na siniaka. - To nie Niall. Uderzyłam się o szafkę - wyjaśniam spokojnie, a Jake jedynie wzdycha z ulgą, opada na krzesło i odchyla głowę do tyłu.

***

- Musimy porozmawiać - rzucam od razy gdy weszłam do kuchni, w której znajduje się Jake, Harper, Dan jej mąż i ciotka Sarah.

- Mam się bać? - pyta zszokowany.

Nie odpowiadam, idziemy do mojego pokoju. On od razu siada w spokoju na łóżku, a ja na krześle obok mojego biurka.

Szczerze mówiąc to nie czuję się jak bym była w ciąży. Mdłości nie są częste, ale jak już to gwałtowne.

- Zanim zaczniesz... - nie daje mi nawet dojść do słowa. - Musimy pomyśleć o imionach dzieci - wbijam się w krzesło, tego się nie spodziewałam. Musimy. Dzieci.

- Dlaczego my musimy?  Z tego co wiem to nie Twoje dzieci - brzmi to zbyt wredne jak na mnie, ale nie pozwolę, by mi rozkazywał względem moich dzieci.

- Chodzi o to, że nie możesz myśleć o tym na ostatnią chwilę. To nie tak, że Ci rozkazuje, ale najwyższy czas o tym pomyśleć. Jesteś już prawie w szóstym miesiącu - widzę w jego oczach troskę. Mówił ze zmartwieniem, ale i stanowczością.

- Wracając. Nie przyszłam tutaj rozmawiać o mnie, lecz o tobie. Możesz? - przerywam kręcąc głową.- Nie - poprawiam się. - Musisz mi wyjaśnić jedną rzecz.

- Co to za rzecz?

- Masz jakiejś zatarcie z policją? Problemy? Czy jest coś, czego nie powinnam wiedzieć? - zasypuję go pytaniami.

- Miała być jedna rzecz. jedno pytanie - chyba go zdenerwowałam, ale on nie ukazuje tego. Nie okazuje swoich emocji. Kolejna rzecz, jakiej dowiaduje się o Jake'u.

***

Jake wykręcał się cały czas i nic nie mówił. Teraz jest już dość późna godzina, więc za nie długo przyjdzie do mnie ciemnowłosy. Nie wiem czemu ukrywamy się z tym, że się spotykamy skoro prawie wszyscy już wiedzą.

- Proszę - mówię głośno, gdy ktoś, a ten ktoś to Jake, puka do moich drzwi.

Do pokoju wchodzi brunet ubrany w przylegające do jego nóg czarne spodnie i do tego zwykła szara bluzką z logiem zespołu 5SOS.

Uwielbiam go.

- Mam pomysł jak możesz nazwać jednego chłopczyka - zaczyna, a ja już jestem niezadowolona. On znów o tym?

- Jak? - pytam z politowaniem, zakładając ręce pod piersi.

- Olivier.

Nie taki zły pomysł. Nawet ładne imię.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro