"Będą mieli państwo trojaczki"
Wchodzę do łazienki, następnie staję bokiem przed lustrem, aby zobaczyć brzuch. Nie jest za duży, ale już było widać, że jestem w ciąży.
Z Jake'iem czasami się spotykaliśmy. Przychodził do mnie w nocy porozmawiać, ale i tak kończyliśmy o północy na całowaniu.
Jest dziś 23 października, czekam na Jake'a w swoim pokoju i końcu słyszę pukanie.
- Wejdź - wzdycham cicho, odwracając się do drzwi.
Trochę kreci mi się w głowie, przyczyną jest zbyt gwałtowny ruch głową. Ku mojemu oczekiwaniu, że do pokoju wparuje Jake, wchodzi Jennifer.
- Jak się czujesz? -pyta z wyraźną troską.
- Normalnie - mówię wzdychając.
~~~~~~
Rozmawiałam z nią około godziny na różne tematy, nie mówiłam jej o tym, że mam takie kontakty z Jake'iem jakie mam. Ostrzegała mnie jednak, żebym trzymała się z daleka od niego. Mówiła, że nie ma za ciekawej przeszłości. Nie wiem skąd to wie, ale ona zawsze ma plotki zgodne z prawdą.
Żegnam się z nią, bo wiem, że nie długo będzie u mnie Jake.
- To pa i uważaj na siebie - rzuciła uśmiechając się miło, już po chwili jej nie ma.
Wchodzę do siebie do pokoju i rzucam się na łóżko.
- Auć! - krzyczy Jake, który leży sobie na łóżku. Nie wiem jak się tam znalazł, ale nie będę tego rozgrzebywać. Chcę usiąść obok niego, ale ten sadza mnie na swoje kolana.
- Mam pytanie - mówi zaczynając bawić się skrawkiem mojej koszulki.
- Jakie? - pytam kładąc dłonie na jego klatce piersiowej.
- Kto jest ojcem?
Nie wstydzę się opowiedzieć mu tej całej pojebanej sprawy, wolę, aby o wszystkim wiedział.
- Cóż, zaczęło się od imprezy. Ostatnia impreza przed rozpoczęciem roku, poszłam na nią z moim byłym i ojcem dziecka Aaronem, moją przyjaciółką Jennifer i jej chłopakiem Matt'em. Gdy byliśmy już pijane z Jen, chciałam wracać do domu wraz z Aaronem. Rodziców nie było akurat w domu, więc przyjechaliśmy i - przerwałam wzdychając - i dalej nie pamiętam nic - przez cały mój monolog unikałam jego wzroku. Kończąc, spoglądam w jego oczy. Nie przerywał, tylko słuchał mnie uważnie. Widać jego zaciśniętą szczękę, patrzy w moje tęczówki.
- Skąd wiesz, że to on jest ojcem dzieci, skoro nic nie pamiętasz? - pyta przez zaciśnięte zęby.
- Powiedział mi, że poprosiłam go, aby mnie rozebrał, bo nie mogę spać w sukience i szpilkach, a dalej już sam możesz się domyślić.
***
Nienawidzę tych mdłości podczas ciąży, ale za to nie mam różnych zachcianek. Piąty miesiąc, szybko zleciało. Dziś dowiem się co się dzieje tam w środku, może i za dwa miesiące dowiem się jaka będzie płeć, ale dziś przekonam się czy to na pewno jedno dziecko. Jake zaprosił mnie, na wspólny spacer na molo, ale dopowiedział, że pójdziemy po USG. Nasze relacje przeszły z przyjaźni na bardziej intymne. Lecz wciąż nie rozumiem jednego:
Czemu mam uważać na Jake?
Dalej to mam w głowie. Czemu? Czemu Jen uważa że jest nieodpowiedni? Nie tylko pod względem przyjaźni, ale i tym intymniejszym. Czy ona ma mnie za laskę, która wpycha się facetowi do łóżka? Jeżeli tak o mnie myśli to się myli, nie uprawiałam seksu z Jake'iem i nie mam tego w planach.
Jake nie jest tym co wyśmiewa się z tych, które pierwszy raz się kochały i już ciąża. Pomaga mi i to bardzo.
- Gotowa? - pyta chłopak, który czeka na mnie, aby jechać do szpitala.
- Momencik.
***
Po wejściu do szpitala, od razu uderza we mnie fala specyficznego zapachu. Mieszanka leków, środków czyszczących i perfum wszystkich kobiet oraz mężczyzn, którzy tu przebywają. Udaliśmy się do recepcji zapytać o doktora Daniela
- Pani do doktora Daniela Lauthera? - pyta kobieta za ladą.
Kiwam twierdząco głową, nie wiedząc co powiedzieć. Mam sucho w gardle, więc gdy prowadzi nas do gabinetu, od razu zauważam automat z wodą, więc kupuję butelkę wody mineralnej.
Wygląd budynku nie powala, zwłaszcza ,że jest to publiczny szpital. Z zewnątrz pomalowany jest na biało, nic ciekawego. Na podjeździe stoi kilka karetek, a na parkingu mnóstwo samochodów, więcej niż wszystkich osób tutaj. W środku ściany pomalowane są również na biało, na podłodze są zwykle, jasne płytki.
Dochodzimy do gabinetu doktora Daniela, recepcjonistka oznajmia, abyśmy zaczekali.
- Denerwujesz się - stwierdza Jake, wyrywając mnie tym samym z zamyślenia.
- Nie, dlaczego? - pytam, choć nie trudno było poznać po mnie zdenerwowanie. Pocenie się rąk, przyspieszone bicie serca i tupanie nogą, typowe u mnie. Siadamy na krzesłach przy gabinecie.
- Od kilku minut ściskasz moja dłoń tak, że zaraz mi odpadnie - mówi śmiejąc się i spoglądając na nasze dłonie.
- Przepraszam.
- Nie, chodzi o to, że zaraz mi odpadnie, ale możesz trzymać- tłumaczy Jake łapiąc moja dłoń, którą położyłam na swoim kolanie, w swoją i przeplatając palce wokół moich. Uśmiecham się do niego i zaczęliśmy patrzeć w swoje oczy przez kilka długich albo krótkich chwil. Gdy patrzy się w jego ciemne oczy, czasu ani świata dla mnie nie ma.
- Pamiętasz, że idziemy dzisiaj na molo, racja? - pyta myśląc że zapomniałam, ale ja nie mogę się doczekać godziny dziewiętnastej.
- Um, jakie molo? Nic nie wiem o żadnym molo - mówię kłamiąc.
Jego mina od razu zmienia się na tą, której nie lubię, jest wkurzony, wtedy zaciska zęby. Ale i nie lubię jego miny, gdy jest zawiedziony co się zdarza naprawdę rzadko.
- Żartowałam, nie mogę się tego doczekać - mówię podekscytowana.
Jego mina zmienia się w szczęśliwą. W odpowiedzi łapie mój policzek w swoją dużą, ciepła i miłą dłoń łącząc nasze usta.
- Ekhm.
Odrywamy się od siebie spoglądając na zmieszanego lekarza, żenada.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale można iść już do sali. Wejdziemy? - rzuca pytanie z uśmiechem.
- Tak, oczywiście - odpowiadam wraz z Jake'iem jednocześnie, rozśmiesza to nas, lekarz tylko delikatnie się uśmiecha.
Wchodzimy do sali, która wyglądem przypomina te typowe z seriali. Ściany biało-niebieskie, białe płytki jako podłoga, a na dodatek szafki z lekami.
- Proszę mi powiedzieć czy ma Pani zawroty głowy albo mdłości? - pyta szykując się na moja odpowiedź, aby zapisać ją na kartce.
- Mdłości mam i są straszne, ciągle wymiotuje, a zawroty głowy przy nagłych ruchach. - odpowiadam zgodnie z prawdą.
- Dobrze. Proszę się położyć i odkryć brzuch, będziemy mogli zacząć badanie - mówi lekarz idąc do swojego biurka.
Robię tak jak kazał i od razu łapię dłoń Jake'a. Stresuję się i to mocno, bo co jeżeli to nie będzie jedno dziecko?
Gdy wszystko jest już gotowe na brzuch daje mi jakiś żel, przygląda się chwilę ekranie komputera i zerka na nas.
- Widzę, że się Pan nieźle postarał - stwierdza rozbawiony lekarz.
- Ale co się stało? - pytam troszkę zestresowana.
- Będą mieli państwo trojaczki.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro