Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

《 3 》

Obudził mnie dźwięk budzika. Próbowałem go wyłączyć i dalej iść spać ale się nie udało. Leniwie usiadłem na łóżku i przetarłem oczy.

- Ciekawe czy Jackson jeszcze śpi. - powiedziałem do siebie

Wstałem i poszłem do jego pokoju. Nie było go. Poszłem do łazienki. Nie było go. W salonie i kuchni też nie. Zadzwoniłem do niego kilka razy ale nie odbierał, a za 2 godziny mamy przecież samolot.

Postanowiłem zrobić sobie śniadanie. Zapomniałem jednak, że w LA spaliłem kuchnię ale tym razem tylko narozwalałem. Jackson posprząta.

Minęły prawie dwie godziny, a mojego brata nie było. Zdążyłem już się ogarnąć, posprzątać tą kuchnie i cały dom. Zamknąłem dom i poszłem do zamówionej taksówki. Pojechaliśmy na lotnisko. Teraz nie mam walizek więc jest łatwiej. Było mi smutno bo nie wiem gdzie mój brat. Powinien ze mną wracać...

Gdy już wchodziłem do samolotu usłyszałem jak ktoś mnie woła. Odwróciłem się i nawet lekko uśmiechnąłem. Mój brat biegł najszybciej jak się da. W końcu dobiegł i mnie mocno przytulił, co również zrobiłem. Weszliśmy do samolotu i zajęliśmy miejsca. Dalej jestem na niego zły i ciekawi mnie bardzo gdzie był.

- Jackson, możesz mi coś wytłumaczyć? - zapytałem po chwili

- Co takiego? - zapytał zirytowany

- Gdzie byłeś całą noc? - Nie odpowiedział. Pewnie był u tej kurwy. Nie wiem dlaczego ale wkurzył mnie ten fakt. - Odpowiesz?!

- Byłem u Sonmi. Oficjalnie jesteśmy parą. - uśmiechnął się lekko

- Aha? I już ją przeleciałeś? - wolałem się upewnić

- Tak? Nie powinno cię to obchodzić. - Nie wiem dlaczego ale ta wiadomość trochę mną wstrząsnęła więc prawie zadławiełem się śliną.

- Mark, jest jeszcze jedna sprawa.

- Jaka? - byłem zdezorientowany. Co jeszcze?

- Sonmi zamieszka u nas ze swoim bratem. Jest w twoim wieku więc napewno się polubicie.

- Co?! Ty chyba sobie żartujesz.

- Przepraszam ale Sonmi nie ma jak zapłacić za mieszkanie więc zaoferowałem pomoc.

- Nie widzisz, że ona leci na kasę?! - krzyknąłem chyba za głośno

- Mark spokojnie. - pogładził mnie po udzie - Naprawdę to tylko kilka dni.

- Mhm - mruknąłem - Zostaw mnie. - odwróciłem głowę w drugą stronę i poszłem spać.

***

Następnego dnia byliśmy z powrotem w Korei ze swoim rzeczami. Po rozpakowaniu czekaliśmy na dziewczynę Jacksona i jej brata. Usłyszeliśmy pukanie do drzwi więc chłopak poszedł otworzyć, a ja podniosłem się z kanapy.

- Mark, chodź. - zawołał mnie

- Idę - powoli do nich poszłem

- Mark! - Yugyeom rzucił mi się na szyję

- Yugyeom? - byłem zdziwiony - Ty jesteś bratem Sonmi?

- Tak! To ja. Będziemy razem mieszkać. - uśmiechnął się co również zrobiłem i dalej się przytulaliśmy

Całej tej sytuacji przyglądał się mój brat z zakłopotaniem. Przegryzł wargę oraz westchnął po czym poszedł z Sonmi na górę, a ja zabrałem tam Yuga. Pokazałem mu jego pokój  po czym poszliśmy do mnie.

- Co robimy? - zapytałem. Yugyeom położył się na łóżku, a mnie na swoje ramię

- Po prostu poleżmy.

I tak spędziliśmy większość dnia. Rozmawialiśmy o wszystkim i lepiej go poznałem. Jest dla mnie bardzo miły i czuję się przy nim tak bezpiecznie. Przy Jacksonie jest bardziej bezpiecznie bo jest umięśniony ale teraz nie będzie tak jak dawniej, miłe poranki i popołudnia bo ma Sonmi. To boli ale dlaczego...?

《  Tak bardzo przepraszam, , że nic nie pisałam. Mam nadzieję, że wybaczycie... 💚  》

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro