Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

《 10 》

- Mark, kurwa otwórz te cholerne drzwi! - Jackson krzyczał tak od chyba 20 minut. Już chciałem mi otworzyć ale się powstrzymałem, on jednak nie dawał za wygraną. W końcu miałem już dość.

Wyszedłem spod łóżka, zawinięty w kocyk i otworzyłem drzwi, gdy Jackson wszedł do środka od razu go przytuliłem, cicho przy tym płacząc. Jackson głaskał mnie po plecach i uspokajał ale czułem, że jest zły.

- Powiesz mi co się stało? - jego ton głosu zmienił się, zobaczył w jakim jestem stanie.

- U-usiądźmy... - mój brat jedynie pokiwał głową i poszliśmy na łóżko.

Usiadłem i przykryłem się kocykiem, a mój brat usiadł koło mnie i objął ramieniem.

- Czy też twoja miłość okazała się nie fajna? - zapytał ze spokojem w głosie.

Czyli mój seksowny brat nie jest już z tą suką?

- T-tak... on był ze mną dla zakładu... - szlochałem

- Markkie, mówiłem że to nie chłopak dla ciebie. Jesteś moją uroczą kluską i nie zasługujesz na takiego gnojka. - bawił się moimi włosami

- A co zrobiła twoja, dziewczyna? - zapytałem

- Była dziewczyna - poprawił mnie - Chciała tylko pieniędzy.

- Tak myślałem...

- Kochanie, będzie dobrze. Damy sobie radę bez nich. - spojrzał mi w oczy tymi swoimi. Były takie piękne, spojrzałem na jego usta... mniam.

Nie wiem kiedy przybliżyłem swoją twarz do tej jego. Nie wiem kiedy pocałowałem go delikatnie w usta. Nie wiem kiedy Jackson odwzajemnił pocałunek i złapał mnie za szyję. Nie wiem kiedy zrobił mi malinkę na szyi. Nie wiem kiedy zostawił mnie w pokoju... napalonego na mojego brata....

To wszystko dzieje się za szybko...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro