Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

《 1 》

- Jackson schodź już. Zaraz się spóźnienie. - jęknąłem dość głośno

Mój brat jest wielkim śpiochem. Ja nie wiem jakim cudem on został raperem. Gdyby nie ja to spóźniłby się na każdą próbę i spotkanie. Dlatego to ja jestem najfajniejszym bratem na świecie.

- No już idę. Budzisz mnie o 6 rano! - usłyszałem na schodach zaspany głos mojego brata

- Rusz tą grubą dupę. Będziesz spał w samolocie. - warknąłem

- Mark kochanie ja mam bardzo seksowną dupę więc jej nie obrażaj i przeproś. - zachichotał i poszedł ubrać buty

Gdy się schylił, klepnąłem go w pośladek i szybko wybiegłem z domu.

- 1:0 szmato. - zaśmiałem się do siebie

Otworzyłem taksówkę i rozłożyłem się na tylnych siedzeniach. Po chwili z domu wyszedł Jackson. Oczywiście z walizkami bo co ja będę się przemęczał. Spakował je do bagażnika i chciał już wejść do auta ale ja mu to uniemożliwiłem. Popatrzył na mnie i zaczął mnie podnosić. Zrezygnowałem i usiadłem sobie, a on obok mnie. W końcu taksówkarz ruszył.

Po jakimś czasie byliśmy już na lotnisku. Zabraliśmy swoje walizki i poszliśmy po bilety. Po odprawie siedzieliśmy już w samolocie, który po chwili ruszył. Mimo, że często nimi latamy to się boję więc złapałem mojego brata za rękę.

- Idziemy spać? - spojrzał na mnie

- Tak. - położyłem głowę na jego ramieniu, a on objął mnie ręką i poszliśmy spać.

- Markie wstawaj, już jesteśmy. - Jackson zaczął mnie szturchać ręką.

- Już no. - leniwie się podniosłem i wyjrzałem za okno - Jest pięknie.

- Korea jest piękna. - uśmiechnął się co ja też zrobiłem

- Lądujemy za 5 minut.

- Okej. - zacząłem się ogarniać.

Po 5 minutach samolot wylądował, a my wyszliśmy. Odebraliśmy swoje walizki i taksówką pojechaliśmy do dużego mieszkania Jacksona. Ciekawe czy ja dorobię się kiedyś dwóch domów czy tam mieszkań.

Dom był bardzo luksusowo urządzony. Sam nie wiem dlaczego zabrał mnie tutaj pierwszy raz.

- Jackson, pokażesz mi mój pokój? - zapytałem, wchodząc za bratem na górę

- Tak, jasne. - wszedł na ostatni schodek po czym ruszył korytarzem i zatrzymał się przy białych drzwiach, na których pisało "Markie". Urocze.

- Po co to? - zachichotałem

- Żebyś się nie zgubił. - pokazał mi język i wszedł do środka, a ja za nim.

Rozejrzałem się po pokoju. Wszystko było białe lub czarne. Moje ulubione kolory.

Podeszłem do wielkiego okna na pół ściany, z którego miałem widok na Seoul.

- Jest pięknie. - uśmiechnąłem się szeroko

- Mark, bo jest sprawa. - Jackson usiadł na moim łóżku i poklepał miejsce koło siebie. Usiadłem obok i patrzyłem mu w oczy

- Słucham, o co chodzi? - zapytałem

- Musimy się tutaj przeprowadzić. - spuścił głowę

- Dlaczego? - bardzo się zdziwiłem

- Ja... podpisałem tutaj kontrakt z wytwórnią, a wiesz, że z Chin będziesz trudno tutaj przylatywać co któryś dzień. Mark ja wiem, że masz tam przyjaciół. Że się tam wychowaliśmy. Że rodziców grób tam jest, a ty chodzisz na niego co drugi dzień ale nie mamy innego wyjścia. Sam nie możesz tam zostać. - wyjaśnił mi wszystko

- Rozumiem... kiedy się przeprowadzamy? - zapytałem smutno

- Jutro i pojutrze mam koncerty. Potem muszę pojechać do wytwórni i załatwić ci szkołę. W weekend możemy już się wyprowadzać. - odpowiedział

- A co z tamtym domem?

- Będziemy lecieć sobie co jakiś czas do Chin i musimy mieć domek. - lekko się uśmiechnął

-Dobrze. - też się leciutko uśmiechnąłem

- To może idziemy na jakiś obiad i pokażę Ci miasto? - zapytał na co przytaknąłem

- Ale skąd znasz miasto? - zapytałem

- Mój tata mnie tutaj kiedyś zabrał. Może trochę się zmieniło ale pamiętam mniej więcej. Ogarnij się, a ja czekam w aucie. - uśmiechnął się i wyszedł.

Wziąłem z walizki kosmetyczkę i poszłem do łazienki. Ogarnąłem trochę włosy, poprawiłem makijaż i gdy już byłem gotowy poszłem na dół. Zamknąłem drzwi od domu ja klucz i poszłem do samochodu.

W ciszy pojechaliśmy do jakieś restauracji. Jackson coś zamawiał, a ja siedziałem i patrzyłem w okno. Widziałem kilka przechodzących par i inne, różne osoby. Cały czas zdawałem sobie to pytanie "Dlaczego nie jestem normalny?" . Nie ma odpowiedzi na to pytanie. W szkole wyzywają mnie cały czas. Przyzwyczaiłem się już do tego. Nikt tego nie rozumie. Nawet mój brat. Mówi, że będzie dobrze i przestaną. Gówno prawda. Dla wszystkich będę kujonem zawsze. Ale nikt z nich nie poznał mnie bliżej.

Siedziałem tak jeszcze chwilę aż dosiadł się do mnie przystojny chłopak. Na oko w wieku mojego brata lub młodszy. Miał ciemne włosy, z pod grzywki było widać jego trochę małe oczka i miał śmieszny nosek. Tylko dla czego się do mnie dosiadł?

- Ym.. pomyliłeś stoliki? - zapytałem niepewnie

- Nie~ Jesteś bardzo ładny i chciałem pogadać. - uśmiechnął się do mnie

- Dziękuję... o czym chcesz porozmawiać?

- Powiedz mi najpierw skarbie jak masz na imię. - spojrzał w moje oczka, a ja spuściłem głowę zarumieniony

- Mark, a ty?

- Jestem Yugyeom. Ile masz lat? - dopytywał.

- 16 a ty? - spojrzałem w końcu na niego

- 17 więc jestem twoim hyungiem. - uśmiechnął się, miał śliczny uśmiech i głos

- Więc, hyung mieszkasz tutaj?

- Tak, a ty?

- Nie, znaczy jeszcze nie. Przeprowadzę się z bratem z Chin.

- Będziesz chodził tutaj do szkoły? - zapytał zadowolony

- Tak, hyung mój brat idzie... ona jest bardzo nadopiekuńczy. Możesz już iść? - szepnąłem

- A podasz mi swój numer kochanie? - podał mi komórkę

Zapisałem mu swój numer i pożegnaliśmy się. Jackson nie widział nic, uff. Zjedliśmy w ciszy, a potem pozwiedzaliśmy trochę miasto. Po 22 wróciliśmy do domu i poszliśmy się wykąpać oczywiście osobno, a potem spać.

Siemanko 💚 Jak się podoba pierwszy rozdział? 》

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro