Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10. O jednego papierosa za dużo...

    – Myślałem, że prosiłem cię, żebyś nie palił tego gówna? – ton Taehyunga był szorstki oraz stanowczy.

   Yoongi obrócił powoli głowę. Starał się udawać niewzruszonego, ale trzymany w dłoni papieros zadrżał. Opuścił go lecz było już za późno – Alfa, który normalnie nadal by jeszcze spał, stał ze skrzyżowanymi ramionami i mierzył Omegę wzrokiem.

   Yoongi przeklął w duch; powinien był pójść do ogrodu, zamiast zostać na tarasie. Ale robiło się coraz zimniej, a on zapomniał założyć skarpety...

   Taehyung bez ceregieli wyrwał mu peta i, rzucając ostatnie, wściekłe spojrzenie, wszedł do mieszkania. Jego bose stopy agresywnie uderzały o posadzkę.

   Omega stał jeszcze przez chwilę bez ruchu, wpatrzony w miejsce, gdzie przed chwilą zniknął mężczyzna.

   Zdawał sobie sprawę, iż nikotyna jest szkodliwa, naprawdę – tyle, że palił od dziecka i przez jego płuca przeszło pewnie więcej dymu niż tlenu. Trudno się wyzbyć nawyków a co dopiero mechanizmów obronnych; coś co na początku robił pod wpływem rówieśników, potem dla odstresowania, wreszcie przeszło w nawyk. Patrząc na to z perspektywy czasu, odnosił miał wrażenie, iż od kiedy po raz pierwszy zakrztusił się dymem, osłonięty kontenerami na śmieci i oceniany wzrokiem starszych kolegów oraz koleżanek, wszystko było już przesądzone. Nawet teraz, mając stabilną sytuację życiową, niewiele zmartwień oraz troskliwego męża, nikotyna nadal siedziała mu pod skórą niczym drzazga. Nie chciała wyjść, jakby postawiła sobie za zadanie ciągłe przypominanie Yoongiemu, iż, nieważne gdzie mieszka i kto akurat trzyma go pod swoim dachem, nadal pozostaje tylko słabym, wykupionym Omegą, którego wartość mierzy się uległością oraz płodnością.

   Aczkolwiek, oddając sprawiedliwość, Taehyung nie sprawiał wrażenia jakby podzielał tę opinię. Od kiedy tylko podpisali kontrakt małżeński, a nawet wcześniej – już od pierwszego spotkania, jak zdawał sobie sprawę Yoongi – Alfa zawsze pozostawał uprzejmy oraz opiekuńczy, dbał o potrzeby partnera, jednocześnie nie machając mu nad głową zależnością finansową. Nie bywał agresywny czy zdystansowany, wręcz przeciwnie – przez większość czasu dawał się poznać jako skończony romantyk, czasem niemal przesadzając.

   Ale nawet Taehyung nie był dość cierpliwy ani wyrozumiały, aby znosić wszystkie „dziwności", które Yoongi przywlókł za sobą z Ośrodka, jak przygarnięty kundel przynosi pchły. Raz na jakiś czas – ostatnio coraz częściej – dochodziło między nimi do drobnych sprzeczek, jeżeli nie całych kłótni.

   Uzależnienie Yoongiego tkwiło między nimi jak topór wojenny – bo choć Omega wiedział, że zarówno jego małżeństwu jak i jemu samemu, dobrze by zrobiło, gdyby rzucił, to nie mógł się do tego zmusić...

   Odnosił wrażenie, jakby uzależnienie było ostatnim bastionem dzielącym go od szczęścia.

   Racjonalnie, zdawał sobie sprawę, iż to tylko paranoja zmieszana ze strachem – ale nawet ta świadomość nie mogła odegnać poczucia, iż tak długo jak Yoongi pali, tak długo pozostaje związany ze swoją przeszłością, tak długo nie kusi losu.

   Nikotyna przypominała mu o tym, o czym wiedział, że nie może od tego uciec – o tym, że nieważne gdzie by nie poszedł i z kim nie przebywał, zawsze pozostanie tym samym, porzuconym dzieckiem z Ośrodka. Próba zamiecenia tego pod dywan wydawała się niemal kuszeniem losu, który przecież zawsze dokładnie dawał znać, gdzie jest miejsce Yoongiego.

   Zresztą, sam Yoongi nie uważał, aby zasługiwał na zapomnienie o przeszłości: z jakiegoś powodu został osierocony, z jakiegoś powodu nikt go nie adoptował, z jakiegoś powodu spędził dzieciństwo samotnie, ledwo przechodząc z klasy do klasy i mając jednego przyjaciela, który zresztą był na niego skazany, bo dostali razem pokój. Z tego samego powodu teraz zasłużył sobie na aranżowane małżeństwo bez miłości.

   Żył w ciągłej obawie, iż jeżeli odważy się spróbować szczęścia, które przecież dotąd zawsze było dla niego konceptem abstrakcyjnym, to wszechświat wymierzy mu karę.

   Yoongi miał zbyt dużo do stracenia, aby tak ryzykować.

   Ale z drugiej strony, nie rzucając palenia, ryzykował, iż kara wymierzy się sama: Taehyung mógł przecież w każdej chwili stracić cierpliwość, podjąć decyzję o rozwodzie. Nie trzeba wiele, aby zauważyć, iż Yoongi nie jest Omegą, którą ktokolwiek chciałby mieć. Taehyung potrzebował tylko trochę czasu, aby zrozumieć, że jego mąż nie jest tym czego chciał, nie tym, o co podpisał umowę, nie tym, za co za co zapłacił – a wtedy zaczeka tylko do terminacji kontraktu (być może już na nią czekał...?) i wypłaci Omedze obiecane odszkodowanie, pokryje koszty usunięcia Oznaczenia a potem odeśle do Ośrodka.

   Na wszelki wypadek, Yoongi od samego początku małżeństwa kolekcjonował paragony; kiedy dojdzie do nieuniknionego, zamierzał oddać wszystkie zakupione rzeczy i zdobyć pieniądze. W połączeniu z odszkodowaniem, powinny pokryć koszt powrotu na studia. Wprawdzie wznawianie nauki w wieku dwudziestu pięciu lat, kiedy inni już ją kończą, nie było scenariuszem marzeń, ale lepszym niż żaden.

   Zresztą, może miało nie być aż tak źle – Taehyungowi mogło zająć jeszcze chwilę podjęcie decyzji o rozwodzie, co dałoby Yoongiemu czas na wykorzystanie kruczka prawnego o tym, iż Alfa musiał pokrywać koszty rozwoju Omegi tak długo jak pozostawali małżeństwem.

   No i dawało to więcej czasu na zbieranie paragonów...


   Wzdychając, Yoongi wszedł do domu. Tae stał nad zlewem kuchennym, gdzie topił bogu ducha winny niedopałek pod strumieniem.

    Odwracając wzrok od męża, Omega podszedł do szafy i wyciągnął zaczętą paczkę papierosów z kieszeni kurtki. Na dźwięk szeleszczenia materiału, Alfa wykręcił głowę. Zauważywszy co trzyma Yoongi, natychmiast zmarszczył brwi i posłał partnerowi zirytowane spojrzenie. Dłoń ze zgaszonym papierosem zawisła bez ruchu.

    Yoongi ostentacyjnie wyciągnął kolejne dwa papierosy, zabrał paczkę ze sobą (żeby nie została wyrzucona) i wrócił na taras.

   – Yoongi!– Tae wpadł za nim na zewnątrz, tak wściekły jak mało kiedy. – Przecież mówiłem ci, że masz tego nie palić! – krzyknął.

    – Mówiłeś. Nigdy nie zapytałeś – padła odpowiedź.

   – Nie powinieneś w ogóle zaczynać! – wygarnął Alpha; twarz miał bladą ze wściekłości. Ponieważ rankami nie nosił zwykle koszulki, Yoongi mógł zobaczyć jak spinają się wszystkie mięśnie w jego ciele, wystając spod cienkiej warstwy tłuszczu, którą Alfa zaczął nabywać tej jesieni. – Nie tego was uczyli! Mieliście być zdrowi! – zarzucił Tae, niemal płaczliwym tonem.

    – W takim razie n nie nauczyli... – mruknął Omega, w duchu mając nadzieję, iż mąż go nie dosłyszy.

   – Co gdy zajdziesz w ciążę i się nie zorientujesz? Chcesz zatruć dziecko?! – nie odpuszczał Taehyung, coraz bardziej spanikowany.

   – Będę robił regularnie kontrolę. Po każdym stosunku – usiłował negocjować Yoongi. Może zdołają wypracować kompromis i te kłótnie wreszcie się skończą...? – Aż do zrobienia testu, albo kilku, może trzech, nie będę palić. Dopiero po tym jak wszystkie wyjdą negatywne – zapewnił łagodnym tonu.

    Ale Tae nadal patrzył na niego ze złością; sprawiał wrażenie, jakby stracił wszystkie argumenty, i jakby tylko bardziej go to rozjuszyło.

    – Nie chcę tego od ciebie czuć! – warknął wreszcie.

   Obrócił się na pięcie i wszedł do domu, zamykając z trzaskiem drzwi.



Mój laptop nareszcie wrócił z naprawy, więc wróciłam i ja!

Nie ma to wiele wspólnego z treścią rozdziału, ale oficjalnie mogę się już nazywać studentką psychologii :DDDD Możecie oczekiwać jeszcze więcej psychoanalizy oraz grzebania w ludzkich śmieciach B)))

A tak w temacie śmieci... Co sądzicie o kłótni Taegi? Jak myślicie, co zrobi po niej Yoongi (bo zdradzę, że coś zrobi)?

Postaram się wstawić następny rozdział tak prędko, jak będę mogła!

Zawsze Wasza

~Nico <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro