Pomiędzy mną a Tobą, doskonale wiesz kto jest prawdziwym graczem... 6
~OFF'S POV~
Ten przeklęty kurdupel. Nie mogę uwierzyć że miał odwagę się na mnie wściekać zaraz po tym, jak czekałem na to by mi łaskawie odpisał przez prawie godzinę. Co On sobie myśli, że kim niby jest? Powiedziałem nawet mojej dziewczynie, że mam tutaj sprawy do załatwienia tylko po to, aby móc się od niej wymknąć. A tymczasem Gun nie tylko widuje się z kimś poza moimi plecami, a nawet wygląda na zranionego moimi słowami i ewidentnie czuję urazę jak powiedziałem mu prawdę o Oabie. Kto jest w końcu tym, którego lubi?
"P'Off... Heeej... Wyłączyłeś się... Halooooo..."
Zdałem sobie sprawę, że jestem właśnie z moją dziewczyną w restauracji, choć tak właściwie to tak nie do końca jest ona moją dziewczyną. Nigdy nie zapytałem jej o chodzenie. Tak generalnie, to nigdy nie zabiegam o to by być z kimś w związku. Umawiam się z dziewczynami na tzw. jednorazowe przygody i to tyle. Może i jestem dupkiem, palantem... Czy jakkolwiek inaczej o mnie myślą inni, ale mi odpowiada taki niewiążący tryb życia. Nie byłbym zdolny do tego, by tak naprawdę się w kimś zakochać.
Mook jest taka zaborcza. Myśli, że jesteśmy parą. Ten nasz, nazwijmy go fałszywy związek, zaczyna mi dość mocno działać na nerwy. To co jest dobre w tej dziewczynie, to jej śliczna buźka i wspaniałe ciało. Cała reszta, to jakieś nieporozumienie. Jedyne co Mook robi przez cały ten czas to pokazywanie innym koleżankom, jaka ona to nie jest ładna i sprawianie, żeby tamte poczuły się zazdrosne o jej urodę. Czasami wydaje mi się, że traktuje mnie na zasadzie trofeum i ciągle chwali się innym, co robimy w łóżku. Cóż, nie mogę jej za to winić. Sam nie jestem lepszy. Wychodzi na to, że oboje gramy w tą samą grę. Po jedzeniu, tak jak zawsze zresztą, udaliśmy się do centrum handlowego. Chciała kupić sobie znowu nowe ubrania, buty i wszystko inne, co by jej się spodobało, zmuszając mnie przy tym do roli tragarza.
"Ooohhh... Zobacz jaki uroczy pluszowy kotek... Możesz go dla mnie kupić P'Off?"
Uśmiechnąłem się widząc tego kociaka, bo wyglądał dosłownie jak mój skrzacik.
"To nie wygląda uroczo. Kupię Ci później jeszcze bardziej uroczą maskotkę, ale teraz chodźmy już..."
Nie wiem ile dni upłynęło, odkąd ostatni raz widziałem się z niziołkiem. Wprawdzie nie czekam na to by do mnie napisał, nie spodziewam się też tego, by miał do mnie dzwonić... No ale na Boga, serio? Ostatnia "konwersacja" jaką przeprowadziliśmy miała miejsce w czwartek o godzinie 16:30, i jedyną odpowiedź jaką wtedy otrzymałem, było powiadomienie z komunikatora, że moja wiadomość została 'wyświetlona'.
Zwykłe "cześć" byłoby od tego lepsze, albo chociaż zapytanie "jak się masz?" To by wystarczyło. Czy tylko ja pamiętam jak bardzo szczęśliwy byłeś wtedy, kiedy poprosiłem Cię o Twój numer telefonu? A teraz nie stać Cię nawet na to, żeby wymienić ze mną kilka smsów, co więcej o rozmowie już nie wspomnę.
Ok... Wszystko mi jedno. Jeśli to jest to, czego Ty chcesz, to ja też tego chcę. W każdym razie nie zniżę się do tego poziomu, by prosić Cię o spotkanie lub błagać o wybaczenie.
~ następnego dnia ~
Ok, wygrałeś... Nie rozumiem tego, więc proszę nie pytaj mnie o to, dlaczego to robię...
Aktualnie czekam od jakiejś godziny przed jego domem. Nie chcę do niego pisać, wolę zrobić mu niespodziankę i zobaczyć jego uradowaną twarzyczkę. Bo przecież będzie się cieszył gdy mnie zobaczy, co nie? Nie widzieliśmy się przez cały tydzień, więc na pewno się za mną stęsknił. Kiedy dostrzegłem jak wychodzi z domu, natychmiast wyszedłem z samochodu by stanąć mu naprzeciw.
"P'Off? Co Ty tutaj robisz?"
No dobra, ale coś mi tutaj nie pasuje... Gdzie się podział jego uśmiech? Czemu patrzy na mnie zmieszanym wzrokiem?
"Jestem tutaj, aby zabrać Cię na uczelnię. Wsiadaj, jedziemy..."
"Dzięki, ale nie trzeba. Właśnie idę na autobus."
"Chcesz mi powiedzieć że czekałem na marne?"
To mnie naprawdę wkurzyło. Czekanie na kogoś nie jest moją mocną stroną. Jestem typem niecierpliwej osoby. Mimo to, czekałem aż przyjdzie i nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wiele mnie to kosztowało. Kiedy podniosłem na niego swój głos, momentalnie się spiął i zrobił nerwowy. Nie mogę znieść jego przestraszonego widoku. Ostatnie czego bym chciał, to żeby się mnie bał.
"Przepraszam, jeśli uniosłem się głosem. Nie miałem tego na myśli. Po prostu chciałem, żebyś pojechał ze mną do szkoły."
Widać było wyraźne jak się odprężył kiedy mówiłem do niego w tak delikatny sposób.
Ucieszyłem się widząc jak kiwa głową ze zrozumieniem.
"Tutaj... Mam coś dla Ciebie."
Wręczyłem mu torebkę do której włożyłem prezent.
"To jest takie urocze. Dziękuję Ci P'. "
Nie sądziłem, że ta pluszowa zabawka będzie potrafiła wywołać u niego tak duży uśmiech. Ten chłopak jest taki niewinny i szczery.
"Nie zrozum mnie źle. Moja dziewczyna go nie chciała, więc daję go Tobie w zamian. Nie musisz się tak uśmiechać. "
Cholera! Dlaczego ja o tym mówię? Czemu po prostu nie zamknąłem swojej buzi...
~ w szkole ~
"Dziekuję Ci P' za podwiezienie, ale później..."
"...Później do Ciebie napiszę. Więc proszę sprawdzaj telefon od czasu do czasu."
Doskonale wiem co chciał mi powiedzieć. Byłoby to coś w stylu, że nie wróci ze mną po lekcjach. Nie chcę żeby to powiedział, dlatego mu przerwałem. Mam świadomość, że jestem mu winny przeprosiny. Muszę przeprosić go za wszystko co mu zrobiłem, bo jest między nami dość niezręczna atmosfera. Kiedy już miałem się odezwać by to zrobić, ktoś inny wciął się między nas ze swoimi słowami...
"Gun... Teraz przyjechałeś? Wybacz że się trochę spóźniłem."
Ten ktoś, to uśmiechający się w jego kierunku Oab.
"Ojjj... Off... Ty też tutaj? Nasze wykłady rozpoczynają się od 10tej, prawda? Czemu przyjechałeś tak wcześnie?"
"Ja... Ja..."
Niech to szlag! Co powinienem powiedzieć? Nie mogę im przecież wyznać, że pomimo tego że nie jestem rannym ptaszkiem to wstałem tak wcześnie tylko po to, by zgarnąć skrzata w samochód i przywieźć go na kampus.
"Mam praktyki..."
Co za głupie kłamstwo...
"Ohh... Rozumiem. Spotkamy się podczas przerwy na lunch. Ja i Gun wychodzimy teraz coś przekąsić. Chcesz do nas dołączyć?"
"Ahh... Nie mogę. Wciąż mam poranne praktyki. Muszę iść..."
Ulotniłem się zostawiając ich samych... Dlaczego do cholery jasnej widzę ich razem? Myślałem, że kurdupel nie chciał rozmawiać z Oabem, zresztą tak samo jak wcześniej nie chciał mieć kontaktu ze mną. Ale dlaczego wygląda to tak, jakby stali się sobie bliżsi przez okres zaledwie tygodnia... To jest mega pokręcone. Do tego jestem jeszcze ja, który utknął tutaj wraz ze swoim kłamstwem. Nie mogę przecież do nich iść i otwarcie zapytać się o to co ich łączy... Arggghhh... Jesteś taki głupiutki Off...
~ czas lunchu ~
"Mogę zająć Ci chwilę? Chcę pogadać."
Oab zatrzymał się, mówiąc swoim znajomymi żeby poszli na stołówkę pierwsi, a on zaraz do nich dołączy.
"Skąd u Ciebie taka powaga Off?"
"Czy Ty przypadkiem... Nie umawiasz się z Gunem?"
"Hmm... A czemu pytasz?"
Nie no serio? Możliwe że Gun tego nie pojmuje, ale ten facet niewiele różni się w pewnych kwestiach ode mnie. Ja i ten drań przyjaźnimy się, bo jesteśmy do siebie podobni.
"Chcę tylko wiedzieć, bo On też jest moim przyjacielem."
"Na ten moment nie... Jeszcze nie... Ale do niego otwarcie zarywam. Prawda, że jest słodziutki?"
"Jeśli bawisz się jego uczuciami to przestań."
"Wcale nie. Naprawdę bardzo go lubię."
"Jakim cudem możesz go lubić? Lubisz kobiety, poza tym jesteś graczem. Tylko go zranisz."
"Pomiędzy mną a Tobą, doskonale wiesz kto jest prawdziwym graczem."
Oczy Oaba niebezpiecznie zaiskrzyły, co wyglądało jakby ze mną flirtował.
"Oboje wiemy, że Gun lubi Ciebie. Ale Ty go nie lubisz, no chyba że Twoje serce się poruszyło..."
"Oczywiście że nie. Cały czas jestem hetero. I wciąż umawiam się z dziewczynami na seks. Jeśli Ty go chcesz, a On chce Ciebie, to go sobie weź..."
I właśnie w tym momencie się przeraziłem... Nie jestem homofobem, ale dlaczego moje myśli różnią się od tego co naprawdę chce powiedzieć moje serce?
"To byłoby świetne! Będę się o niego starał, aż pewnego dnia Gun również mnie polubi. W każdym razie, powinieneś mnie wspierać. W tej sytuacji wygrywamy oboje. On przestanie się do Ciebie zbliżać, a jednocześnie w tym samym czasie ja będę mógł go nazywać swoim."
Nie pojmuję tego. Dlaczego odczuwam ukłucie w sercu? Dlaczego martwię się tym, że Oab go lubi? I dlaczego mnie to wkurza? Czy to znaczy że ja również lubię Guna? Taa... Jasne.... To jest niemożliwe żebym go lubił. Może to przez to, że jestem głodny. Tak, zdecydowanie to przez to. Muszę coś zjeść i odpocząć. Może jutro mój umysł będzie myślał tak jak się należy...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro