Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zrobił to dla mnie... Tej nocy mi zaufał... Zaufał mi całym swoim sercem...25


~OFF'S POV~

Co za dzień! Dotarłem do domu po ukończeniu zmiany w sklepie. Zdaje sobie sprawę z tego, że naprawdę potrzebuję odpoczynku... Zajęcia rozpoczynają się godzinie 11stej, aczkolwiek... Moją głowę zaprząta teraz mnóstwo innych spraw.

Cały czas próbuje skontaktować się z Gunem. Dzwoniłem wiele razy, ale wciąż nie udało mi się z nim porozmawiać... Niech to szlag! Rozbolała mnie przez to głowa...

Leżąc tak na łóżku, nie mogłem wymazać z pamięci zdarzenia, które miało miejsce kilka dni temu... Tego co stało się pomiędzy mną, a Jane...

~wspomnienie~

Jesteśmy tylko ja i Jane... Nasze usta połączone w pocałunku... Kiedy odsuwamy się od siebie na moment by zaczerpnąć tchu, dziewczyna szepcze mi do ucha, że powinniśmy udać się w bardziej ustronne miejsce... 

Wiem że to co robię jest złe, ale daje się jej poprowadzić... Znajdujemy się w cichym zaułku, gdzie mamy trochę więcej prywatności... Jane kładzie swoje dłonie na moim karku i zaczyna mnie całować... Nasz pocałunek staje się coraz bardziej intensywny... Ja również zaczynam dotykać jej ciało... Nie mam pojęcia dlaczego to robię... Być może dałem ponieść się chwili... Może jestem sfrustrowany i najzwyczajniej w świecie potrzebuję seksu... Nie jestem pewien, ale... było mi w tym momencie tak dobrze...

Dziewczyna była przeciwieństwem Guna. Była delikatna i bardziej doświadczona... Sprawiła że było mi bardzo przyjemnie, z sekundy na sekundę byłem coraz mocniej spragniony przez targające mną pożądanie... Ale...

W mojej głowie niespodziewanie pojawił się mojego pierwszego razu z Gunem... Chłopak wyglądał wtedy na przerażonego i bezbronnego, lecz ja uważałem, że jest to urocze. Kiedy to robiliśmy, wiedziałem że odczuwa duży ból, natomiast nie przerwał i pozwalał mi na więcej. Zrobił to dla mnie... Tej nocy mi zaufał... Zaufał mi całym swoim sercem...

Usłyszałem ponownie jego głos, mówiący słowo "kocham..."

I w tym właśnie momencie odsunąłem od siebie Jane, przerywając nasze pocałunki... To nie w porządku. Nawet jeśli Jane jest kobietą którą powinienem darzyć miłością i być z nią do końca życia, to nie zmienia to faktu, że wciąż jestem szaleńczo zakochany w osobie, która jest mężczyzną.

Off: Jane... Nie chcę już być Ci cokolwiek winien. Odejdę z pracy przed końcem tygodnia. Nie spotykajmy się już nigdy więcej.

Jane rozpłakała się przede mną i zaczęła mnie błagać o to, abym nie odchodził...

Jane: Nie Off... Proszę nie zostawiaj mnie...  Zawsze modliłam się o to aby móc Cię jeszcze kiedykolwiek spotkać. Nigdy nie pozwoliłam sobie na nową miłość, ponieważ Ty jesteś jedynym którego kochałam przez te wszystkie lata... Nawet się dla Ciebie zmieniłam, by być taką na jakie zwracasz uwagę... Proszę....

Off: Pamiętasz może, jak pewnego razu powiedziałaś mi że masz nadzieję że kiedyś znajdę kogoś, kogo naprawdę pokocham?  Znalazłem kogoś takiego... Z początku, kiedy Cię znowu zobaczyłem, byłem bardzo zdezorientowany... Wiem że jakaś część mnie wciąż lubi Cię jako osobę, i jako kobietę... Ale nie jestem w stanie zastąpić Guna Tobą, lub kimkolwiek innym.  I przez to że jestem dupkiem, mam świadomość że Gun zawsze mógłby sobie znaleźć kogoś lepszego ode mnie, ale zanim to się stanie - na pewno umrę... Więc proszę... Zakończmy to w tym momencie...

Jane odeszła ode mnie, będąc wciąż zapłakana. Zrozumiałem, że nasze ponowne spotkanie potwierdziło mnie w przekonaniu, że nie mogę dłużej wracać do mojego starego ja. Podążyłem ścieżką, na której jestem z Gunem. Wiem, że nigdy nie będę żałował mojego wyboru. 

~GUN'S POV~

Rozłożyłem się na łóżku i wyłączyłem telefon. Nie miałem ochoty z nikim rozmawiać, a w szczególności nie chciałem odbierać połączeń od P'. Wiem że powinienem poprosić go aby odniósł się do tej sprawy, ale bałem się usłyszeć odpowiedzi. A co jeśli faktycznie zrozumiał, że... że jednak bardziej woli być z kobietą... Nie mogłem oddychać, czułem ucisk w gardle na samą myśl o tym.

 Moja mama wyrwała mnie z zamysłu, wołając moje imię... Głaskała mnie po głowie i uśmiechała w moją stronę.

Mama: Powiedziałeś Off'owi że wyjeżdzasz?

Gun: Jeszcze nie...

Mama: Złościsz się na coś? Pokłóciłeś się z Offem?

Gun: Nie mamo... Ja tylko jestem zmęczony...

Mama: Ohh... Moje kochanie... W takim razie odpoczywaj, dobrze? Myślałam, że może gniewasz się na Offa, ponieważ ostatnim razem jak tutaj był, pomiędzy nim a Twoim ojcem rozpoczęła się bójka...

Spojrzałem się na mamę z zamiarem zapytania co się stało...

Mama: To było tego dnia, kiedy pokłóciłam się z Twoim ojcem. Nie mogłam nic na to poradzić... Cały czas wyzywał mnie, że jestem złą matką. Powiedział też, że to przeze mnie jesteś chory. Off musiał to słyszeć. Przybliżył się do Twojego taty i obrzucał go obelgami... Skończyło się na tym, że oboje zaczęli się ze sobą bić. Nie wiem, ale... Kochanie jesteś szczęściarzem, że masz takiego przyjaciela jakim jest Off. On troszczy się o Ciebie bardziej, niż mogłabym to sobie wyobrazić.

Sam nie wiem, w co mam wierzyć. Kocham P'Offa całym sobą, lecz nie jestem pewny czy On czuje do mnie to samo. A co w przypadku, że może On tylko czuje się zobowiązany do mojej osoby, bo jest mu mnie żal. 

Tej nocy nie mogłem zasnąć. Wtulałem się w dwie maskotki które od niego dostałem. Proszę Cię P'... Błagam powiedz mi, że wszystko to co powiedział mi Sing nie jest prawdą...

~kilka dni później~

Byłem zaskoczony, kiedy po otworzeniu oczu ujrzałem P'Offa siedzącego na moim łóżku, który bacznie mnie obserwował. Uśmiechnął się do mnie i obdarował mnie porannym buziakiem.

Gun: P'... Co Ty tutaj robisz? Nie ma jeszcze weekendu... Co z Twoimi zajęciami? 

Off: Czy to złe że opuściłem dzisiejsze szkolenie po to, by spędzić trochę czasu z moim skarbem?

Kąciku moich ust zaczęły unosić się ku górze po  tym co mi powiedział, lecz... W jednej chwili przypomniałem sobie słowa Singa i moja mina zamiast uśmiechu pokazywała niezadowolenie. Off zauważył grymas na mojej twarzy i zadecydował, że zabierze mnie na trochę na świeże powietrze do parku. 

Siedziałem na wózku inwalidzkim, a Off spoczął obok mnie na ławce. Opowiedział mi kilka historii o tym co działo się na uczelni. Śmiał się ze swoich żartów, ale... W moim umyśle bardzo mocno zakorzeniły się słowa mojego przyjaciela i tylko o tym teraz myślałem.

Gun: Sing mi powiedział, że w Sobotę widział Cię z dziewczyną. To prawda?

P' był w bardzo dużym szoku kiedy usłyszał pytanie jakie mu zadałem. Zmienił temat próbując uniknąć odpowiedzi.

Gun: Daj spokój P'. Chcę tylko wiedzieć, czy faktycznie tak było...

Szczerze mówiąc, jego zachowanie mnie wkurzyło. Off ciągle zmieniał temat, a ja chciałem tylko dostać zapewnienie, że to co usłyszałem od Singa to jakieś nieporozumienie. Naprawdę tak trudno jest mi odpowiedzieć? P' zamknął oczy...

Off: Byłem z... Jane.

Gun: Oh serio? W takim razie co robiłeś z Jane?

Off: Ona... Pomogła mi znaleźć pracę.

Gun: Po co Ci praca P'?

Nie mogłem już dłużej tego znieść, mimo to próbowałem powstrzymać łzy, żeby nie spływały po policzkach. Skoro nie stało się nic złego, to dlaczego Off nie patrzy mi w oczy?

Off: Ponieważ chciałem pomóc...

Gun: W CZYM?

Off: Gun... Chciałem Ci pomóc z leczeniem. Oddawałem swoją wypłatę Twojej mamie, i dzięki temu mogliśmy rozpocząć chemioterapię.

Gun: To chyba jakiś żart... KTO CIĘ PROSIŁ, ŻEBYŚ ROBIŁ TAKIE GŁUPOTY?.. Nigdy nie pytałem się Ciebie o takie rzeczy... Albo może... Dzięki temu miałeś szansę zbliżyć się ponownie do swojej dawnej miłości.

Off: To nie tak... Spotkałem ją przypadkowo i zgodziła się mi pomóc.

Gun: Tak więc to tyle... I nic więcej w tym nie ma... Nic się nie wydarzyło pomiędzy Tobą a Jane?

Off: My... Pocałowaliśmy się... Przepraszam...

Gun: Więc teraz ją kochasz? Uprawiałeś z nią seks? Mogę się założyć że Ci się to podobało, co?

Off: Nie... Ja kocham tylko Ciebie... Proszę uwierz mi...

Off rozpłakał się na dobre, ale ja byłem teraz naprawdę wściekły. To wszystko było kłamstwem. Każda jego obietnica, wszystkie przyrzeczenia , słodkie słówka i mowa o oświadczynach... Jaki ja jestem głupi... Czemu w to uwierzyłem kiedy od początku wiedziałem, że On nigdy przenigdy mnie nie pokocha... Od dnia moich narodzin, wszyscy ludzie którzy byli dla mnie ważni tylko mnie krzywdzili... Co ja im zrobiłem, że sprawiają mi ból w ten sposób...

Gun: WYNOŚ SIĘ!

Off: Bii... Proszę nie... Błagam, mogę to naprawić. Zakończyłem już sprawy z Jane więc proszę... Nie rób tego...

Gun: Przestań mnie wykorzystywać P'. Jestem chory... Albo jeśli masz takie życzenie, to możesz mnie teraz zabić... To życie i tak jest gówniane... Od samego początku było bałaganem, ale... Kochanie Ciebie było jedyną nadzieją jaką miałem do dzisiaj, do dnia kiedy to zniszczyłeś... Pozbawiłeś mnie jedynego powodu, dla którego chciałem żyć... Żałuję że Cię poznałem. Życzyłbym sobie, abyśmy wcześniej się do siebie nie zbliżyli... I żałuję, że poprosiłem Cię o zostanie moich chłopakiem. Bez tego wszystkiego, łatwiej byłoby mi umrzeć...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro