Zawsze dzielisz z nim swoje łóżko?... 13
~GUN'S POV~
Poszliśmy z P'Tayem do centrum handlowego rozejrzeć się za obrączkami. P' Tay wygląda na naprawdę szczęśliwego. Bije od niego pozytywny blask, a uśmiech nie schodzi mu z twarzy. Może... To właśnie tak się wygląda, kiedy jest się zakochanym...
Tay: Hej skarbeńku, co myślisz o tych? Wyglądają naprawdę ładnie, co nie? Mogę się założyć, że ona pokocha te diamenty...
Gun: Tak przy okazji... Kiedy jest to wesele?
Tay: 29 sierpnia. Oczekuję od Ciebie, że się zjawisz. Nie wystaw mnie czasami. Od czasu kiedy Ty i Twoja mama się wyprowadziliście, notorycznie o mnie zapominasz. To jest najważniejszy dzień w moim życiu. Proszę, miej to na uwadze.
Gun: Dobrze. Zrozumiałem... Czy Ona jest ładna?
Tay: Hmmm... Nie tak piękna jak Ty... sobie myślisz hahaha...
Gun: P' proszę bądź poważny.
Tay: Ona jest naprawdę wyjątkowa. Mam przez to na myśli że jak poznasz już tą osobę, to poczujesz, że jest ona dla Ciebie przeznaczona. Pokochasz tą osobę z całego serca łącznie z jej wadami. Ahh... Może jest to dla Ciebie zbyt trudne do zrozumienia jeśli nie jesteś zakochany, ale może niedługo...
Tak właściwie, to jestem... Ale nie jestem pewien... Może P'Off i ja jesteśmy sobie przeznaczeni, ale kto tam wie jak jest w rzeczywistości...
Tay: Czemu się rumienisz? Pomyślałeś właśnie o kimś? Albo... O mój Boże! Nie chcesz mi czasem wyznać że... jesteś zakochany?!
Gun: Nie, nie jestem.
Ostatnią rzeczą którą mógłbym zrobić byłoby powiedzenie o tym P'Tayowi. Powinienem trzymać język za zębami dlatego, że ostatnim razem kiedy widział jak wracam do domu z dziewczyną, a był to wtedy totalny zbieg okoliczności droczył się ze mną i rozpowiedział to całej mojej rodzinie i przyjaciołom. Nie chcę żeby P'Off poczuł się przez niego niekomfortowo. P'Off nie jest typem osoby która chce ujawnić na forum, że spotyka się z chłopakiem. Nie chciałbym, żeby miał się przez takie coś zezłościć... Niestety P'Tay mi nie odpuszczał. Był straszliwie uparty i ani na chwilę nie przestawał mnie o to pytać. Stawało się to strasznie denerwujące.
A tak poza tym... P' od zawsze kochał mnie dotykać, ściskać moją twarz i cały czas mnie przytulać. Nie przeszkadza mi to, ale uważam że powinien skończyć ze swoimi starymi nawykami, bo niedługo się żeni.
~w domu~
Tay: Yaaayyyy... Naprawdę tęskniłem za dzieleniem z Tobą łóżka skarbie. Jestem tak szczęśliwy.
Gun: P'... Nie możemy dłużej spać w jednym łóżku. Jesteśmy dorośli. Dzielenie łóżka jest zarezerwowane tylko dla dzieci.
Tay: Jest okay. Twoje łóżko da radę pomieścić nas oboje. I wiesz co, naprawdę za Tobą tęskniłem. Powinieneś być uprzejmy dla swojego długo niewidzianego przyjaciela z dzieciństwa.
Gun: (z westchnieniem) Nie dajesz za wygraną... No dobra, niech Ci będzie, ale bez przytulanek. Nie chcę jutro ujrzeć Twojej twarzy zbyt blisko mojej, okay?
Tay: Że co? Nie nie nie nie... Wiesz o tym jak bardzo uwielbiam Cię tulić. Umrę jeśli nie będę mógł Cię przytulić podczas snu...
Gun: Serio P'Tay... Nie traktuj mnie już jak dziecko. Obejmuj swoją żonę bardziej, aby męczyło Cię przytulanie innych...
Tay: Proooooszzzęęę pysiaczku... Gunnieee...
Gun: Masz wybór. Albo śpisz na moim łóżku z rączkami przy sobie, albo idziesz na podłogę. Co wolisz?
Tay: No dobra. Śpię z Tobą na łóżku... Pff taki okrutny...W takim razie wytulam Cię jak już się obudzisz.
Gun: P'Tay...
Mój przyjaciel wyszedł z pokoju zostawiając mnie na chwilę samego. Niedługo po tym, ktoś próbował się do mnie dodzwonić.
Gun: Witaj P'.
Off: Bii!!! Jutro jestem wolny, a Ty? Możemy gdzieś razem wyskoczyć. Przyjadę po Ciebie.
Gun: A a aaaaa P'. Jutro... To nie jest dobry pomysł. Ahmm... Mam już na jutro zaplanowane inne spotkanie.
Off: Oh, doprawdy... W takim razie, może wybiorę się tam z Tobą, jeśli chcesz towarzystwa...
Gun: Ahh, nie trzeba. Mogę załatwić to samemu. Hehe...
Off: A co z niedzielą?
Gun: Ahmm... Tak właściwie to... Nie jestem dostępny w tym tygodniu...
Off: CO?! PRZEZ CAŁY TYDZIEŃ?!
Niech to szlag! Wiem że Off się wściekł, ale nie mam innego wyboru. P'Tay zostaje u mnie właśnie na te kilka dni i jest bardzo natarczywy. Nie mogę pozwolić na to, by dowiedział się o P'Offie. I równie dobrze nie mogę przedstawić P'Taya - P'Offowi. Bo jak mam to zrobić, że niby kim dla mnie jest? Mam go przedstawić jako mojego kuzyna? Przyrodniego brata? Ostatecznie P'Off i tak dowiedziałby się o tym że skłamałem, bo P'Tay nie potrafi kłamać będąc w swoim życiu cały czas uczciwym.
Gun: To jest tylko tydzień P'. I ummm... jak już minie to się spotkamy, okay?
Off: To jest AŻ tydzień. To jest strasznie długo. Nie mam możliwości widzieć się z Tobą w szkole. Czy Ty zdajesz sobie sprawę z tego że MY już nie widzieliśmy się z dobry tydzień, a Ty dokładasz kolejne siedem dni... Czy MY...Naprawdę umawiamy się ze sobą?
Znowu się zaczyna... P'Off zdecydowanie nie da mi z tym spokoju... Czy w swoich poprzednich związkach też był taki zaborczy?
Gun: P' posłuchaj, tyle tylko że...
Tay: Gun, skończyłem już korzystać z łazienki, możesz wziąć teraz kąpiel.
Głoś Taya pojawił się znikąd i był bardzo głośny. O cholera, mam nadzieję, że P'Off tego nie usłyszał.
Off: Kto to był?
Gun: Ah P' bo obecnie...
Off: Obecnie... Jesteś z kimś teraz? Mieszkasz tylko ze swoją mamą, mam rację?
Gun: P'Off proszę nie zrozum mnie źle...
Tay: Ej skarbie, pożyczę Twoją suszarkę, mogę?
I właśnie w tym momencie musiałem ściszyć swój głos i poprosić P'Taya, aby się łaskawie zamknął.
Off: Więc... ON nazywa Cię skarbem?
Oh nie... Głos P'Offa zabrzmiał inaczej. Mam stu procentową pewność, że poczuł się przygnębiony...
Gun: P'... Wyjaśnię Ci wszystko jutro. Proszę, nie bądź na mnie zły. Muszę kończyć. Paaa...
Kiedy zakończyłem połączenie, przywaliłem poduszką w P'Taya. Rozszerzył oczy ze zdziwienia na to, co zrobiłem. Wiem, że P'Off również nie jest zbyt szczęśliwy. Powinienem być z nim szczery, bo inaczej ta sytuacja będzie wyglądała jeszcze gorzej.
~następnego ranka~
Zostałem obudzony przez wielkie ramiona P'Taya, które oplotły się wokół mojego ciała. Cholera! Znowu się do mnie klei, takie jego przyzwyczajenie...
Gun: P'Tay, Twoje ramiona są taaaakie ciężkieee...
Próbowałem wyswobodzić się z uścisku. Po chwili usłyszałem, jak mama woła moje imię i puka do drzwi. Musiałem więc wstać i pójść jej otworzyć.
Ku mojemu zaskoczeniu ujrzałem, jak Off stoi w progu razem z moją matką...
Mama: Czuj się jak u siebie w domu kochany, a Ty Gun obudź Tay'a. Za niedługo będzie śniadanie.
Skinąłem w potwierdzeniu głową na jej słowa i zaprosiłem P'Offa do mojego pokoju. P'Tay zaczął wydawać przez sen dziwne dźwięki, więc postanowiłem wpierw go obudzić.
Gun: P'Tay, wstawaj...
Off: Nie masz zamiaru mi go przedstawić ?
Gun: Ah P'Off, to jest P'Tay, mój przyjaciel z młodszych lat.
Off: Hmm... Zawsze dzielisz z nim swoje łóżko?
Jego pytanie brzmiało bardziej jak sarkazm...
Tay: Gunnniiieeeeee... Dzień dobry... Daj mi porannego buziaka...
P'Tay tak mocno mnie do siebie przyciągnął, że nie mogłem uwolnić się z uścisku. P'Off obserwował nas uważnie.
Gun: P' przestań! Mamy gościa. P'...
Tay: Jeśli Ty nie dasz mi całusa, to ja Cię pocałuję muwahhhhhhh
Gun: P'TAYYYY!!!
Dzięki Bogu, że wróciły mu wszystkie zmysły, które na chwilę postradał. Był w szoku widząc jak P'Off się mu przygląda.
Tay: Oh cześć. Przepraszam za moje złe zachowanie. To tylko stare nawyki heheh... Jestem Tay, miło mi Cię poznać??? Ah, jak On się nazywa?
Gun: To jest P'Off... Ahh jest moim przyjacielem.
Nie mogłem już na to dłużej patrzeć. P'Off piorunował mnie wzrokiem i doskonale wiedziałem, że będę miał dużo rzeczy do naprostowania. To wszystko, to jest moja wina...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro