Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

To jest skończone, zanim się jeszcze zaczęło... 3

~GUN'S POV~

"Spędźmy razem ten weekend." 

Kiedy powiedziałem te magiczne słowa, oczy Singa i New zrobiły się większe z powodu szoku, jaki im zafundowałem tym jednym, jedynym zdaniem. Możliwe że to dlatego, że w ciągu naszej dwuletniej przyjaźni może to być pierwszy raz, kiedy to ja ich gdzieś zaprosiłem. 

"Guuuun, czy to naprawdę Ty? Czy może jakiś duch przejął kontrolę nad Twoim ciałem?" 

Cieszę się, że oboje przystali na moją propozycję. Nie do końca natomiast jestem zaznajomiony z tym, co można robić podczas spotkania z przyjaciółmi.

"Spójrzcie tam. Czy to nie jest P'Off i Mew? Wow, szczęściarz z niego. Spotyka się z najpiękniejszą dziewczyną z kampusu. Tak jak na playboya przystało - może mieć każdą, którą tylko zechce"

Spojrzałem się we wskazanym kierunku i zobaczyłem, że Off faktycznie jest teraz na randce.
Minął zaledwie tydzień odkąd przyłapałem go podczas stosunku w szkolnej toalecie. I tak jak widać, szybko znalazł sobie nową dziewczynę która jest jeszcze ładniejsza od tej, z którą spędził wtedy upojne chwile.

 
"Czy On umawiał się kiedykolwiek z facetem?" 

Moi przyjaciele otworzyli szeroko buzię ze zdziwienia na moje pytanie i zaczęli się głośno śmiać. 

 
"Wszystko co wiemy to... że ten facet może spać zdecydowanie z kimkolwiek, o ile ten ktoś jest kobietą. A tak właściwie to czemu o to pytasz? Podoba Ci się czy co?" 

Chłopacy zaczęli się ze mną drażnić, czekając na to abym zaprzeczył. Na ich zaczepki odpowiedziałem jednak milczeniem. Off jest teraz jedną z "rzeczy do zrobienia" na mojej liście zanim umrę.  Chcę tylko, żeby się ze mną umówił. Chcę żeby się zgodził.  Może brzmię teraz tak trochę egoistycznie, ale jest to moja jedna i jedyna prośba skierowana do osoby którą naprawdę lubię. Po tym wszystkim, Off pozostanie moją pierwszą i ostatnią miłością.

~ kilka dni później ~

Czekałem na niego przed drzwiami sali, w której aktualnie miał zajęcia. Stałem tam przez 30 minut. Wszyscy studenci opuścili już klasę, ale On wciąż nie wychodził. Wślizgnąłem się do środka pomieszczenia i dostrzegłem go przysypiającego na ławce. Podszedłem do niego po cichutku, uważając na to by go przypadkowo nie obudzić.  Kiedy znalazłem się blisko chłopaka, zacząłem intensywnie wpatrywać się w jego piękną twarz. Ta buzia zdecydowanie mogła być powodem, dla którego inne dziewczyny mogły walczyć pomiędzy sobą. Ale tylko ta jedna dziewczyna którą ten wybierze, będzie mogła oglądać tą twarz każdego ranka po upojnie spędzonej nocy. Tak naprawdę, możliwe że to jedyna okazja, kiedy mogę przypatrzeć mu się z bliska. Muszę to wykorzystać i napatrzeć się na zapas na tę wspaniałą urodę. 

Obserwując śpiącego chłopaka, uśmiech sam cisnął się na moje usta. To było takie piękne do momentu aż chłopak otworzył oczy. Odskoczyłem od niego straszliwie zawstydzony. Przez tą chwilę nieuwagi, potknąłem się i wylądowałem z zaskoczoną miną na podłodze. Off ziewnął przeciągle i obdarzył mnie swoim spojrzeniem mówiąc: "O! To Ty jesteś tym dziwakiem z męskiej ubikacji. A teraz gapisz się na podczas mojej drzemki. Śledzisz mnie? "

" Przepraszam ja... uhm... Ja... Miałem zamiar... Ahh... Chce Ci coś powiedzieć i ja, uhm... " Znowu zacząłem się jąkać w jego towarzystwie.

" Hej, spokojnie... Nie chciałem Cię urazić.  Przepraszam. W takim razie powiedz, czego ode mnie oczekujesz?" 

Znowu to samo. Za każdym razem kiedy zaczynam przy nim panikować, On próbuje mnie najpierw uspokoić używając swojego czułego głosu. Wygląda to w ten sposób, jakby nie chciał, żebym się go bał lub czuł się onieśmielony.
Okay. Teraz nadszedł ten odpowiedni moment. Wiem, że to może mnie złamać, ale czuję, że naprawdę muszę mu to wyznać.

"Jestem w Tobie zakochany od dłuższego czasu. Umówisz się ze mną?" 

Nie wiem ile minut minęło. Staliśmy w ciszy, wpatrując się w siebie bez słów. Nie musi nic mówić. Wiem że to skończone zanim się jeszcze zaczęło.

 
"Nie jestem gejem. Spotykam się tylko z dziewczynami. Jeśli byłbyś dziewczyną, to moja odpowiedź brzmiałaby tak." 

Spojrzał na mnie po raz ostatni i ruszył w stronę wyjścia.

"Nie! Czekaj! Ja... Możemy umawiać się w sekrecie. Nikt nie musi o tym wiedzieć. Tak też będzie w porządku. Ja po prostu chciałbym zobaczyć jak to jest umówić się z kimś, kogo się lubi..." 

Off był wyraźnie zniesmaczony moimi słowami.

"Zachowujesz się jak desperat. Nie rób tego. Wyglądasz żałośnie. Idź umówić się z innym facetem, i tak wyszłoby na to samo. Zresztą to i tak jest bez różnicy, nie sądzisz?"

"Widzisz, bo jednak ja widzę w tym różnicę. Co jeśli bym Ci powiedział, że tak naprawdę niedługo umrę bo choruję na coś poważnego? Czy wtedy byś się zgodził?" 

Mój obiekt westchnień wyśmiał mnie prosto w twarz, po czym odepchnął od siebie.

 
"Nigdy bym się z Tobą nie umówił. Nawet jeśli miałbyś umierać przed moimi oczami" 

Ałććć, to mnie naprawdę mocno zabolało... Wiem... Rozumiem... 

Jeśli miałbym szanse na dłuższe życie, to za cholerę nie zdecydowałbym się na to wyznanie. W rzeczywistości poślubiłbym kobietę i założył z nią rodzinę. Ale w związku z tym że moja sytuacja jest jaka jest...Okay, w porządku. Spróbujemy ponownie, dopóki nie wymuszę na nim zmiany decyzji. I tak już uważa że jestem zdesperowany i ma z tym faktem rację, bo naprawdę jestem.

Teraz zostaje mi tylko mu udowodnić, jak bardzo jestem nieustępliwy. Minęło kilka dni. Codziennie podchodziłem do niego z tym samym pytaniem. Czasami przez tą nachalność był bardzo poirytowany moją osobą, i nie raz zdarzyło się że mnie popchnął, przysparzając mi tym samym jeszcze więcej bólu. Nie mogłem mu powiedzieć, żeby przestał mnie szturchać. On nie mógł przecież wiedzieć na jaki rodzaj raka choruję. To i tak nie jest teraz ważne, dopóki On sądzi że robię sobie z niego żarty.

"Stajesz się wkurzający, wiesz? Okay, dobrze. Co powiesz na to, że przemyśle to co mi powiedziałeś? Spotkajmy się na przystanku autobusowym o 18stej. Dam Ci wtedy odpowiedź na to Twoje powtarzające się w nieskończoność pytanie. Ale teraz przestań za mną łazić. Pozwól mi najpierw zdecydować."

Zaraz... Czy to oznacza, że wreszcie się zgodzi?  Bo... Zgodzi się, prawda? Inaczej po co prosiłby mnie, abym tam na niego zaczekał, skoro mógłby mi od razu ponownie odmówić. W porządku, dam mu te pięć godzin do namysłu. Kto wie, może od jutra nie będę mógł nazywać się dłużej singlem.

 ~ na przystanku autobusowym ~

Czekam na niego prawie dwie godziny. Autobusy przyjeżdżają i odjeżdżają, zabierając pozostałych. Taksówki zgarniają pasażerów i jadą w tylko sobie znanym kierunku. Samochody mkną po ulicy zostawiając mnie za sobą.  A ja wciąż czekam samotnie w umówionym miejscu. Zaczyna robić się ciemno. Powinienem zapytać wcześniej Offa, o jego numer telefonu.

 Hmmm... Może faktycznie zapomniał o tym, że jesteśmy umówieni? Czy w końcu się pojawi? Minęło sporo czasu. Po chwili usłyszałem melodyjkę dobiegającą z mojego telefonu. Na wyświetlaczu ujrzałem, że mama próbuje się do mnie dodzwonić. "Gdzie jesteś? Jest już naprawdę późno.  Myślałam, że kończysz zajęcia o 16stej?"

"Mamo, musiałem załatwić tutaj kilka spraw. Już skończyłem. Za niedługo będę w domu"

Miałem już chować telefon do kieszeni, kiedy go dostrzegłem. Zobaczyłem jak Off razem z dziewczyną o imieniu Mew, mijają mnie samochodem... Ten widok sprawił, że poczułem się zraniony. Naprawdę sądziłem, że Off najzwyczajniej w świecie zapomniał. Nie myślałem jednak, że On wcale nie miał zamiaru przyjść... Ale kim ja wgl dla niego jestem, żeby miał chcieć pamiętać, że ma się ze mną spotkać...

Niewiele myśląc, rzuciłem się w pościg za samochodem wykrzykując przy tym imię Offa. Biegłem za nim do momentu aż auto zniknęło za bramami szkoły. Musiałem się na chwilę zatrzymać. Ból nie pozwolił mi zrobić ani kroku dalej. 

Nie wiem co bolało bardziej: moja noga, czy serce... Nie mogłem przestać płakać... Dlaczego jesteś dla mnie taki wredny? Wolałbym zostać odsunięty na bok i usłyszeć Twoją odmowę, niż dostać odrobinę nadziei na to, że jednak zgodzisz się zostać moim chłopakiem. Moje serce zostało właśnie zmiażdżone. Poczułem się tak, jakbym miał zaraz umrzeć i to nie z powodu raka.

Miałbym umrzeć z miłości, przez moje doszczętnie pęknięte serduszko...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro