Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Tak przy okazji... Jesteś wciąż może singlem?... 23

~OFF'S POV~

Po tych wszystkich latach kiedy nie widziałem się z Jane... Spotykam ją przypadkowo w mieście. Zadecydowaliśmy, że pójdziemy do kawiarni na małą pogawędkę. Siedzieliśmy, a ona popijała swoją kawę. To że na nią spoglądałem było silniejsze ode mnie. To właśnie z tą dziewczyną byłem w związku najdłużej. I do tej pory jest ona tak samo śliczna jak zawsze. Złapała mnie na tym że na nią zerkam, więc w tym samym momencie uciekłem wzrokiem i zająłem się piciem swojego napoju.

Jane: Myślałam, że wyślesz mi jakąś wiadomość albo chociaż zadzwonisz po tym, jak się rozstaliśmy. Wychodzi na to, że nie możesz traktować mnie nawet jak swojego przyjaciela.

Off: Przepraszam... Możliwe, że byłem wtedy za młody... Gdzie byłaś przez cały ten czas?

Jane: Ahh... Aktualnie... Pojechałam do miasta rodzinnego mojego dziadka i pomagam mu w rozkręcenia biznesu.

Off: Hmm... Więc czym się tam zajmujecie?

Jane: Niedawno zaczęliśmy sprzedawać nasze mleczne wyroby do sklepów spożywczych w okolicy. Przyjechałam tutaj wraz pracownikiem mojego ojca dostarczyć trochę produktów.

Dobrze słyszeć, że ułożyło jej się w życiu. Mogę również zauważyć, że jest szczęśliwsza i nakierowana na sukces. Dawniej była przewrażliwioną osobą, nieposiadającą żadnych marzeń.

Jane: A jak z Tobą?

Off: Przyszedłem tutaj odebrać badania nad którymi pracujemy. Niedługi uzyskam dyplom.

Jane: To świetnie! Moje gratulacje...

Nasza pogawędka trwała dłużej niż przewidywałem. Po wyjściu z kawiarni udaliśmy się do parku i długo ze sobą rozmawialiśmy, oboje nie zwracając uwagi na czas.

Off: Robi się późno. Idziesz gdzieś jeszcze?

Jane: Hmm... Zadzwonię po naszego kierowcę. Jak chcesz, to możesz już iść.

Off: Nie ma problemu, poczekam tutaj z Tobą.

Przez chwilę, żadne z nas nie odzywało się ani słowem, trwając w milczeniu.

Jane: Tak przy okazji... Jesteś wciąż może singlem?

Off: Ah... Nie... Ja... Mam kogoś... A Ty?

Jane: (z westchnieniem) Uwierzysz jeśli powiem, że po naszym zerwaniu jeszcze w nikim się nie zakochałam?

Jak to możliwe? Jest naprawdę śliczna, czarująca i miła. Gdybym wcześniej nie był takim dupkiem, to teraz nadal bylibyśmy razem. Dlaczego więc nie dopuszcza nikogo do swojego serca?

Jane: Czy będzie w porządku, jeśli zapytam Cię o Twój numer telefonu? Jako przyjaciółka... Proszę?

Zgodziłem się i wymieniliśmy się numerami. Po tym jak nadjechał jej transport, pocałowała mnie w policzek mówiąc "do widzenia".

Cholera, zapomniałem o moim zadaniu i jedynym celu zarazem, bo przecież miałem tu coś załatwić...

Po powrocie do domu wziąłem kąpiel.  Kiedy wyszedłem z łazienki zobaczyłem powiadomienie na telefonie, mówiące o nowej wiadomości. To była Jane.

Napisała że za tydzień znowu przyjeżdża do miasta. Wiem że zabrzmi to poniżająco, ale skoro udało jej się odnieść w swojej karierze taki sukces, to może mogłaby mnie wesprzeć?

Zapytałem się jej, czy pomogłaby mi znaleźć jakąś pracę na pół etatu. Odpisała mi od razu, nawet nie pytając o powód dla którego szukam dodatkowej pracy. Powiedziała, że ma znajomego, który jest właścicielem sklepu spożywczego i że szepnie mu o mnie dobre słówko.

Jest jeden plus. Pracując w spożywczaku, będę mniej zajęty w porównaniu do pracy w restauracji. Z tym że... ten sklep jest całodobowy... W każdym razie nieważne. Poradzę sobie ze wszystkim.

Z mojej komórki ponownie usłyszałem sygnał przychodzącego smsa. Ponownie nadawcą była Jane.

Jane: Mój przyjaciel powiedział, żebyś przyniósł jutro swoje CV, i praktycznie możesz już zaczynać.

Tumcial: Naprawdę bardzo Ci dziękuję.

Jane: Wisisz mi przysługę Off. Musisz zafundować mi kolacje przy mojej kolejnej wizycie.

O kurcze... Nie planowałem spotkania z moją ex. Ale... Nie robię przecież nic złego, prawda? Powiedziała wyraźnie "jako przyjaciele"... No dobra... Zobaczę się z nią w następnym tygodniu.

~GUN'S POV~

Obudziłem się ze snu nie pamiętając o czym śniłem, ale po przebudzeniu nie mogłem ponownie zasnąć. Przytulałem żyrafę która dostałem od P'. Zamknąłem swoje oczy, ale to wcale nie pomogło wrócić do krainy snów. Zacząłem się stresować, więc zadecydowałem wykonać połączenie do P'.

Nie był w zbyt dobrym humorze po odebraniu telefonu ode mnie.
Otóż... Jest godzina pierwsza w nocy. Musi być naprawdę zmęczony, ale nie mogłem się powstrzymać... Tęskniłem za nim tak mocno i wcześniej często dzwoniliśmy do siebie każdej nocy, zanim położyliśmy się do snu.

Off: Gun? Co się dzieje?

Gun: Wybacz mi P' za ten telefon... Jeśli chcesz teraz wrócić do spania to rozumiem. Ja poprostu... Chciałam poczuć... Że jesteś obok...

Off: Nie możesz zasnąć?

Gun: Mmm...

Off: Chcesz, żebym zaśpiewał Ci piosenkę?

Bez czekania na moją odpowiedź, od razu zaczął nucić dla mnie melodie.
Jego głos nie mógł trafić w odpowiednie dźwięki, brzmiał tak jakby był bardzo śpiący, mimo to ja zmuszałem go do śpiewania...
Zacząłem się śmiać. Off nagle przestał nucić mi piosenkę, co wskazywało na to że zasnął.


Gun: P'? Wiem, że mówiąc to jestem pazerny bo jesteś w ostatnim czasie bardzo zajęty... Ale... widzenie się z Tobą przez pół dnia mi nie wystarcza... Jeśli możesz, byłbym wdzięczny abyś spędzał ze mną więcej czasu... Strasznie za Tobą tęsknie... I... Tak właściwie to bardzo się teraz boję. Jestem przerażony moim leczeniem. Doktor powiedział, że wszystko jest w porządku, ale... Nie wiem z jakiego powodu z dnia na dzień czuję się coraz słabszy. Jeśli mógłbym się z Tobą spotkać, może to dałoby mi siłę.... Proszę... Pozwól mi się widzieć częściej P'...

 
Nie otrzymałem odpowiedzi. Zgaduje że Off naprawdę zasnął, bo słyszałem jak po drugiej stronie słuchawki ktoś chrapie. Ale dobrze że i tak odebrał ode mnie ten telefon...

~następnego ranka~

Będąc na kolejnej sesji chemioterapii, usłyszałem jak moja mama z kimś rozmawia. Sądząc po głosie, jej rozmówcą był mężczyzna. Brzmienie jego głosu było głębokie i znajome... Po chwili zorientowałem się kim jest ten facet. To sprawiło że bicie mojego serca przyśpieszyło i nie wiem jak to się stało, ale w tym momencie naprawdę trudno było mi oddychać. 

Zobaczyłem mojego ojca z którym nie miałem kontaktu przez lata. Patrzył się wprost na mnie, a ja odwzajemniłem to spojrzenie, czując się przy tym... Zamiast tęsknoty za ojcem towarzyszyło mi uczucie bólu i gniewu...

Tata: Przepraszam Cię mój synu. Spóźniłem się...

Delikatnie pogładził mnie po głowie i ucałował moje czoło. Chwilę zajęło mi abym wrócić do rzeczywistości. Dość mocno odepchnąłem mojego ojca od siebie.

Gun: Co Ty tutaj robisz? Jak dobrze pamiętam, powiedziałeś że już nic nie łączy Cię ani ze mną, ani z mamą...

Tata: Wybacz mi, nie miałem racji. Nie powinienem tego mówić. To musiało Cię zranić. Ja nie wiedziałem... Nie sądziłem że to coś poważnego...


Gówno prawda! Mój ojciec płakał właśnie na wprost mojej osoby. Nie mam pojęcia co przyczyniło się do tego aby zmienił zdanie i przyszedł do mnie. Dojrzałem również załzawione oczy mojej mamy...

Tata: Słuchaj Gun... Zabieram Cię ze sobą do USA. Będziemy tam kontynuować terapie. W Stanach są lepsi lekarze, którzy mogą zapewnić Ci powrót do zdrowia. Pojedziesz tam ze mną, zgadzasz się?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro