Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nigdy nie miałem w planach łamać mu serca. Na razie żadnych obietnic....26

~OFF'S POV~

Minęły dwa dni od mojej wizyty u Guna. Nie byłem do końca pewny co stało się po tym, jak Gun na mnie krzyknął... Wyglądał na bardzo zranionego, tak samo jak ja. Nigdy nie miałem w planach łamać mu serca. Chciałem tylko, by był szczęśliwy i zdrowy, ale nawaliłem...

Jestem idiotą, dupkiem, kretynem... Czemu zrobiłem coś takiego osobie która jest dla mnie tak cenna... Zapytałem się samego siebie, czy nie dopadła mnie teraz karma? Może jest to kara za to jak zachowywałem się do moich byłych dziewczyn, które traktowałem jako jednorazowe przygody... A może ja naprawdę ranię innych, ponieważ jestem synem mojego ojca... Może jestem taki sam jak On, jestem takim samym skurwielem...

Próbowałem dodzwonić się do Guna, ale zawsze był poza zasięgiem. Nie chciałem również ot tak mu się pokazać przed oczami, gdyż miałem świadomość, że będzie po tym bardziej smutny. Co ja mam teraz zrobić?

~w szkole~

Nie czuję się zbyt dobrze. Tak trochę kręci mi się w głowie... Odnoszę wrażenie jakby wszyscy na uczelni się na mnie gapili...

Nie chciałem zranić Guna... Nie patrzcie się tak na mnie... Nie macie pojęcia, jak ja się czuję...

Koleżanka ze szkoły: P'Off? Wszystko z Tobą w porządku? P'...

Jedyne co pamiętam to jak ludzie zaczęli zbiegać się dookoła mojej osoby i zadawać pytania, czy aby na pewno jest okey. Potem nastała tylko ciemność.

Obudziłem się w klinice. Niech to szlag! Znowu opuściłem wykłady. Jeśli dalej będę to robił to mogę nie zaliczyć roku...

Doktor: Jak się czujesz w tym momencie?

Off: Jest dobrze... Ja tylko... Pójdę już do domu...

Doktor: Lepiej dla Ciebie jeśli pójdziesz do szpitala aby zrobić odpowiednie badania. Może się przepracowujesz.

Off: Nic mi nie jest. Jak zjem to poczuję się lepiej.

Doktor: Nie pomijaj posiłków, dobrze? Nieważne jak bardzo zajęty jesteś, musisz stawiać swoje zdrowie na pierwszym miejscu. Jeśli będziesz zbyt słaby, nie będziesz w stanie podążać za swoimi marzeniami. Więc zacznij doceniać to już teraz.

Wydaje mi się, że lekarz może mieć racje. Ostatnimi czasy nie dbam o siebie. Nie mam apetytu... Nie mogę też spać ponieważ... Nie chciałbym przegapić momentu, gdzie może jakimś cudem... Gun odpowiedziałby na mój telefon... Albo odpisał na wiadomość lub sam do mnie zadzwonił... Muszę być zawsze gotowy, bo w każdej chwili ten może poprosić mnie o spotkanie...

Zakończyłem już etat w dodatkowej pracy, ale wciąż czułem się wyczerpany jak nigdy dotąd...

Kiedy wróciłem do domu, od razu zjadłem kolację... Nie mogę ponownie zemdleć, bo inaczej zostanę zmuszony do wizyty u doktora. I stało się to na co czekałem. Mój telefon wydał dźwięk nadchodzącego połączenia. Rzuciłem się biegiem do mojego pokoju z nadzieją, że to właśnie Gun do mnie dzwoni... Błagam, niech to będzie On... Proszę...

Ale to nie był On...

Am: Jumpol? U Ciebie wszystko gra? Dzwonili ze szkoły informując że zasłabłeś. Próbowaliśmy się z Tobą skontaktować i dzięki Bogu nam się to udało...

Moja rodzina naprawdę musiała być o mnie teraz zmartwiona. Co ja do diabła wyprawiam ze swoim życiem? Nie mogę pozwolić by cierpieli przez moje samolubstwo.

Off: Przepraszam...

Am: Nie... To ja przepraszam... Masz prawo być mną zawiedzony. Nie powinnam mówić Ci czegoś takiego. Gun jest dla Ciebie bardzo ważny. Zapomniałam, że pomaganie mu jest czymś co musisz zrobić... Nawet jeśli jesteś tylko jego chłopakiem to nie ma w tym nic złego, abyś go wspierał w ten sposób, rozumiesz? Wybacz mi, że zachowałam się jak egoistka...

Kiedy usłyszałem imię Guna nie dałem rady pohamować płaczu. Łzy spływały po moich policzkach, z ust wydobywał się głośny szloch... P'Am na bank to usłyszała.

Off: Tym razem to schrzaniłem. On nie chce już dłużej ze mną być...

P'Am zaczęła się śmiać... Zapewne myślała że coś złego stało się Gunowi i dlatego się rozpłakałem, lecz poznając prawdziwy powód poczuła wyraźną ulgę...

Am: Wiesz... Jest okey... Związki zazwyczaj mają swoje wzloty i upadki. Problemy które musicie wspólnie pokonać sprawią, że będziecie silniejsi i to pogłębi waszą relację. Cieszy mnie fakt że stałeś się bardziej dojrzały i to jest coś, za co powinnam podziękować Gunowi.

Jestem wdzięczny Bogu, że P'Am do mnie zadzwoniła. Wsparła mnie na duchu dając siłę której w tym momencie potrzebowałem, bo naprawdę nie wiem jak przetrwać dzień bez mojego chłopaka.

Myślę, że zanim zacznę prosić Guna o przebaczenie wpierw powinienem się wyciszyć... Kocham go i nie chcę żeby odchodził. Kocham go i mu to udowodnię...

~następnego dnia~

Przygotowywałem się właśnie do szkoły, gdy ktoś zadzwonił do mnie z nieznanego numeru. To była mama Guna. Wstrzymałem na chwilę oddech kiedy usłyszałem że Gun zaginął. Nie było go w szpitalu.

~GUN'S POV~

O godzinie 3 nad ranem moja mama wciąż smacznie spała, co umożliwiło mi opuszczenie szpitala. Wymknąłem się po cichu z budynku. Chciałem znaleźć się z dala od tego miejsca. Chciałem pójść gdzieś, gdzie nikt mnie nie zobaczy. Zamówiłem taksówkę i dotarłem do miejsca, który był dla mnie azylem. Pojechałem wprost do mojego domu. Zasnąłem na kanapie czekając na wschód słońca.

Czułem się tak, jakbym wrócił do swojego dawnego ja... Obudziły mnie promienie słońca otulające moją twarz.

Przygotowałem sobie śniadanie. Nie byłem jeszcze w stanie poruszać sprawnie nogą, więc byłem skazany przemieszczać się przy pomocy kuli. Od jakiegoś czasu odczuwałem bardzo silny ból, lecz w rzeczywistości może to nie noga...
Nie jestem tego pewien, ale wiem że ból mojej kończyny nie jest jedynym bólem który w tym momencie odczuwam.

Usiadłem na kanapie myśląc jak dalej rozplanować sobie popołudnie. Nagle w moich myślach pojawiła się twarz P'Offa.
Cholera! Naprawdę zwariowałem...
Poczułem ucisk w piersi, kiedy zostałem ponownie zaatakowany przez ból... Może powinienem teraz umrzeć... Uchroniłoby mnie to przed tym cierpieniem... Te dolegliwości są bardzo bolesne, a do tego powodują że nie mogę oddychać.
Myślę o śmierci... Chcę tego... Jeżeli zamknąłbym oczy i dzięki temu wszystko by ustąpiło, nie otwierałbym ich ponownie. Kiedy moje powieki zaczęły opadać, drzwi od mieszkania otworzyły się niespodziewanie.

Ujrzałem w nich ostatnią osobę, którą chciałbym teraz oglądać.

Gun: P'Off co Ty tutaj robisz?

Oddech chłopaka był ciężki. Miał na sobie szkolny mundurek. Możliwe że urwał się z zajęć. Zrobił krok w moim kierunku, przez co się wystraszyłem. Jego oczy płonęły. Był wściekły...

Gun: Skąd Ty... Nie podchodź bliżej... Trzymaj się ode mnie z daleka...

Off złapał za mój nadgarstek i chwycił go tak mocno, że zabolało...

Gun: Ostrożnie, ranisz mnie...

Off: KURWA MAĆ, GUN! CZY TY JESTEŚ NAPRAWDĘ GŁUPI? Kto o zdrowych zmysłach opuszcza szpital w takim stanie? Naprawdę tak bardzo pragniesz śmierci?

Gun: Tak, właśnie tego chcę. Nie chce być leczony, i tak nie wyzdrowieje.... Nie chcę już żyć...

Popłakałem się wypowiadając te słowa. Nie byłem w stanie na niego spojrzeć... Boję się zerknąć w jego oczy... Boję się tego, że On nie darzy mnie już dłużej miłością.

Off: Jeśli jesteś na mnie wkurzony, to mnie uderz. Zrób to... Przywal mi mocno...  Ale nie rób tego... Nie wplątuj w to swojej mamy... Ona cholernie się o Ciebie martwi...

Patrząc na Offa... Z jego oczu również płynęły łzy. Powinienem go nienawidzić, prawda? Ale... Dlaczego nie potrafię... dlaczego kocham go tak mocno?



Off: Jeśli naprawdę chcesz teraz zakończyć swoje życie, ja zrobię to samo. Będę podążał za Tobą gdziekolwiek pójdziesz, bo Cię kocham... 

Gun: Ty nie będziesz... Zobacz... Włosy mi wypadają, będę brzydko wyglądać i... I po mojej operacji zostanie mi tylko jedna noga. Nie będę już tym samym Gunem. Nie będę w stanie wrócić do mojego dawnego ja. 

Off: Mam to gdzieś. Będę wciąż Cię kochał i o Ciebie dbał.... Ty... po prostu żyj. Nigdy nie myśl, że z powodu choroby  jesteś mniej wartościowy. Dla mnie... Zawsze będziesz najpiękniejszą osobą o złotym sercu, jaką kiedykolwiek w swoim życiu spotkałem. 

Poczułem jak ramiona chłopaka mocno mnie obejmują. Na nowo dane mi było poczuć ciepło i bezpieczne ukojenie. Off przepraszał mnie chyba  z tysiąc razy podczas sesji naszego przytulania. Ja również odwzajemniałem jego uściski. Tak mocno za nim tęsknię. Minęło tylko kilka dni od naszej kłótni, lecz dla mnie to jak wieczność.

Off uważnie mi się przyglądał i starł łzy z mojej twarzy. Nie powiedział nic więcej... Składał pocałunki na moim czole, oczach i nosie... Czekałem na moment, kiedy połączy też ze sobą nasze usta...

Off: Kocham Cię Gun. Na razie żadnych obietnic. Nie chcę myśleć o tym co przyniesie przyszłość. Tyle co wiem, że w tej chwili naprawdę mocno Cię kocham...



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro