...you're consumed...
— Jiyong, proszę odezwij się... — znów usłyszałem głos mojej rodzicielki.
Przychodziła pod drzwi mojego pokoju pięć razy dziennie. To tyle samo ile kiedyś jadłem posiłków. Jak mogłem aż tyle w siebie wpychać? Jak jakaś nienażarta świnia.
Nie wychodziłem z pokoju już od dwóch dni, odkąd razem z ojcem uknuła chytry plan wywiezienia mnie do lekarza. Czułem, że tylko tutaj byłem bezpieczny, niczego i nikogo nie potrzebowałem. W sumie... Nie miałem do tej pory potrzeby wychodzenia z mojej oazy, miejsca szczęśliwego, ale odkąd spotkałem tamtego pulchnego chłopaka... Poczułem coś w rodzaju pragnienia, aby wydostać się ze złotej klatki. Jednak wiedziałem, że mojemu ojcu się nie spodoba jeśli będę chciał wyjść, choćby na podwórze. Wypuściłby mnie tylko wtedy gdybym był ubrany w zwykłe ciuchy pod postacią jeansów, męskiej bluzy i głupich tenisówek.
Siedziałem oparty o drzwi i zacząłem czuć się naprawdę niedobrze. Nie byłem przygotowany na taką głodówkę, chociaż nie było mi tak ciężko jak za pierwszym razem. Teraz można by powiedzieć, że czułem się świetnie, ale jednak nie chciałem tak drastycznie spaść z 50 kilogramów. Źle wpłynęłoby to na moją cerę i włosy, które planowałem przecież znów przefarbować. Jak stanę się sławny pierwsze, co dostrzegą ludzie będzie mój wygląd. Starałem się zachować zdrowy rozsądek. Poza tym w internecie pisali, że najgorsze jest zrzucić pierwsze kilogramy, potem trzeba odczekać parę tygodni, a z resztą łatwo pójdzie.
Jeszcze tylko kilka kilogramów w dół. Musiałem poczekać około dwóch tygodni, potem będę zrzucać jeden po drugim każdego tygodnia i będę mógł wreszcie pokazać się światu.
— Jiyong skarbie... — kobieta znów zaczęła mówić.
Stałem się w tej chwili poważny, bo jej ton głosu wyraźnie się obniżył. Obróciłem swoją głowę w bok, przystawiając swoje ucho do drzwi. Przyciągnąłem nogi do klatki piersiowej i czekałem na to, co tym razem mi powie.
— Daj mi chociaż znak, że żyjesz. Proszę zapukaj do drzwi, dobrze?
Opuszczkami przejechałem po gładkiej powierzchni moich kasztanowych drzwi. Zgiąłem delikatnie swoje palce i zapukałem dwa razy, a po tym usłyszałem płacz mojej matki. Mogłem się jedynie domyślać, bo jej nie widziałem, ale rodzicielka chyba przyłożyła do swoich ust dłoń, ale stłumić szloch.
Dlaczego płakała? Przecież byłem tylko w swoim pokoju? To nie było niczym nadzwyczajnym, siedziałem w nim bezustannie.
— A ty co robisz?! — wzdrygnąłem się, gdy usłyszałem głos mojego ojca. Był donośny i dosadny. — Nie siedź pod jego pokojem. Ten gówniarz wreszcie stamtąd wyjdzie — dodał, a potem odszedł, co mogłem wywnioskować po ciężkich krokach stawianych na schodach.
— Nie przejmuj się nim, Jiyong — szepnęła mama i ona także po paru chwilach ode mnie odeszła.
Nie bój się, mamo. Nie mam zamiaru się nim przejmować.
Wstałem na równe nogi. Znów zrobiłem to zbyt szybko, ponieważ odczułem lekkie zawroty głowy. Zdarzały się one coraz częściej, ale zdołam się do nich w końcu przyzwyczaić.
Ruszyłem w kierunku manekina, na którym umieszczona była moja najnowsza kurtka. Dołączy niedługo do mojej kolekcji ciuchów.
Po chwili włączyłem swój laptop, aby zobaczyć czy dostałem jakieś nowe komentarze, bądź wiadomości prywatne na moim blogu modowym.
O tę stronę dbałem jak o własne ciało. Starałem się, czepiałem się każdego szczegółu, usuwałem każdy błąd jaki tylko zauważyłem.
Nowych wiadomości nie otrzymałem, ale było za to wiele komentarzy, dzięki którym na mojej twarzy pojawił się od razu uśmiech.
@yuki2274: wyglądasz tak uroczo 😍😂
@seokmin17: gdybym nie wiedział, że jesteś facetem to na pewno bym się z tobą umówił
@zboczony_pony: wziąłbym na stole, podniósłbym spódnice i byłaby niezła niespodzianka 😂😂
@aki_lala: MYŚLAŁAM, ŻE SOBIE ŻARTUJESZ! NIE SĄDZIŁAM, ŻE WSTAWISZ TAKIE ZDJĘCIE
@sossssojowy: @aki_lala przecież GD przegrał zakład 😏😏 musiał to zrobić
@kisiel55: czekam na twoje nowe projekty!!!
Mój post sprzed trzech miesięcy wciąż robił furorę na blogu, a jeśli chodzi o ten zakład to... Dotyczył on mojego projektu czapki. Obiecałem wstawić jej zdjęcie, gdy będzie gotowa. Nie wyrobiłem się w terminie i karą miało być przebranie się w kobiece ciuchy i wstawienie zdjęcia.
Było to dla mnie dużym wyzwaniem, ale dla swojej ponad 7000 publiczności musiałem to zrobić. Ani trochę nie żałowałem tej decyzji, bo to doświadczenie nauczyło mnie dystansu do samego siebie.
Po przejrzeniu mediów społecznościowych oraz swojego Instagrama wreszcie postanowiłem się ubrać. Oczywiście nałożyłem takie ciuchy, które rzucały się w oczy. Brokat na spodniach, getry, głęboki dekolt w koszuli. Wszystko po to, aby zdenerwować mojego tatę.
Mogłem w końcu założył coś bardziej obcisłego i odsłaniającego ciało, skoro rodzice wiedzieli, że odmawiałem sobie posiłków to nie musiałem tego ukrywać. Cieszyłem się, bo mogłem także odsłonić ręce, na których miałem kilka tatuaży. Był to kolejny element, którego nie znosił ojciec, ale także moja mama nie była dumna z tego, że brudziłem swoje ciało.
Wyszedłem ze swojego pokoju, aby pójść po butelki wody, której zaczęło mi brakować.
Seunghyun POV
Po spotkaniu z Lulu postanowiłem pójść na siłownię. Chodziłem tam już od dawna i moja sylwetka naprawdę wyglądała o wiele lepiej. Kiedyś ważyłem nieco ponad sto kilogramów... Nie mogłem wtedy nawet spojrzeć w lustro, ale wciąż wiedziałem, że potrzebuję schudnąć parę, może kilkanaście kilo.
Przebrałem się w szatni i od razu gdy wszedłem na bieżnię przyszedł do mnie instruktor tańca oraz trener personalny Youngbae, z którym znałem się już od ponad roku. To dzięki niemu zdołałem uporać się z tak ogromną wagą i własnymi kompleksami.
— Cześć Seunghyun — przywitał się ze mną chłopak, który miał na głowie charakterystycznego irokeza.
— Cześć — odparłem smutnym tonem, co od razu zauważył mój przyjaciel.
Spuścił swoją głowę, bo domyślał się dlaczego taki byłem.
— Twoja mina świadczy o tym, że nie wyszło z Lulu tak jak tego chciałeś, hyung?
Pokiwałem jedynie swoją głową, bo nie chciałem za bardzo rozmawiać na ten temat. Dobrze, że była także inna nowina, o której chciałem się podzielić z Taeyangiem, lecz najpierw musiałam go o coś zapytać.
— To dziś będę wchodził na wagę?
— Tak — uśmiechnął się słabo. — Zobaczymy ile tym razem zrzuciłeś.
— Myślisz, że to dlatego Lulu mnie odrzuciła? — miałem nie rozpoczynać tego tematu, ale... To było silniejsze ode mnie.
— Hyung — Taeyang podparł ręce o moją bieżnię elektryczną i popatrzył na moją już lekko spoconą twarz od biegu. — Wygląd o niczym nie świadczy. Najważniejsze jest to jakim jesteś człowiekiem, a ty jesteś naprawdę świetnym facetem, a to, że Lulu tego nie potrafiła dostrzec jest jej stratą.
— Tak myślisz? — zapytałem, bo nie mogłem uwierzyć w te słowa.
— Jasne, że tak! Przecież nie mówię ci tego tylko po to, aby poprawić ci humor. To moje zdanie, znamy się ponad rok, prawda? Czy ja przestałem się do ciebie odzywać, gdy pierwszy raz przyszedłeś na siłownię?
— Byłem wtedy wielki jak samochód dostawczy — zaśmiałem się pod nosem, a tym porównaniem rozśmieszyłem także Taeyanga. — A ty mnie nie zostawiłeś, wychodziłeś ze mną na spacery. Nie wstydziłeś się ze mną pokazać.
— Bo nie miałem się czego wstydzić — dodał, a potem klepnął mnie w ramię. — Dobra, muszę lecieć teraz poprowadzić fitness. Swoje ćwiczenia znasz, trening zakończymy jazdą na rowerach, ok?
— Zgoda, leć!
— Lecę!
Youngbae musiał mnie opuścić, bo miał naprawdę mnóstwo pracy, a mimo wszystko zawsze znalazł czas, aby ze mną porozmawiać. Jego ciągłe obowiązki jako trener personalny były dość oczywiste. Taeyang miał świetne ciało, był przystojny i w dodatku jego osobowość sprawiała wrażenie pozytywnego gościa, którym zresztą był.
Po skończonym treningu poszedłem do szatni. Taeyang przyszedł także ze mną oraz wagą osobową. Byłem niezwykle zestresowany tym jaką liczbę zobaczę tym razem. Czułem się o wiele lżejszy, ale czy naprawdę tak było?
— Gotowy? — spytał Taeyang.
— Gotowy — nie powiedziałem tego zbyt przekonująco, ale udało mi się wejść na wagę.
84 kg
— 84! Seunghyun to twój kolejny sukces!
Popatrzyłem na liczbę, która się wyświetliła. Nie mogłem przestać się uśmiechać. Moje serce się radowało i byłem pełen optymizmu, aby kontynuować swoją pracę nad własnym ciałem.
— Taeyang... Nawet nie wiesz jak bardzo jestem ci wdzięczny... — powiedziałem wciąż patrząc na wagę.
— Przestań, to tylko twoja zasługa. Ciężko pracujesz i naprawdę się starasz.
— Dziękuję.
— Jeszcze około 14 kilo w dół i zakończymy twoją walkę.
— A czy... Pokażesz mi wtedy ćwiczenia na masę mięśniową? — zapytałem nieśmiało.
— Jasne!
Zaczęliśmy się oboje śmiać, ale Taeyang znów musiał uciekać do swojej kolejnej grupy ćwiczącej.
— Zobaczymy się jutro, bo dziś mam mnóstwo pracy?
— Wiesz co, będę musiał się uczyć do ostatniej sesji w tym semestrze. Może... Za tydzień?
— Ok, będziemy świętować wtedy i twoje studia oraz utratę wagi. Do zobaczenia.
— Do zobaczenia — powiedziałem i w jednym momencie posmutniałem.
Miałem mu przecież powiedzieć o Jiyongu...
Jiyong POV
Nadszedł w końcu wtorek, dzień, w którym miałem wizyty u swojej psychoterapeutki. Ojciec tradycyjnie przywiózł mnie do ośrodka, ale zanim zaczęliśmy tam iść rozpocząłem z nim rozmowę.
— Nie musisz ze mną tam iść. Pojedź na zakupy. Sesja będzie trwała prawie godzinę.
Ojciec popatrzył na mnie podejrzliwie, ale przecież dobrze wiedziałem, że nie chciał się ze mną publicznie pokazywać. Wyjście z kimś takim jak ja z domu było dla niego upokorzeniem oraz zniewagą. Sąsiedzi obgadywali nas na kilku ulicach.
— Ale wiesz, że może mi tam zejść trochę dłużej. Nie będziesz później grymasił?
— Nie będę.
— W takim razie pojadę do sklepu po uszczelkę, bo się zepsuła.
— No widzisz, a tak to byś musiał siedzieć bezczynnie.
Wysiadłem z auta i poprawiłem swoją czarną czapkę, w której byłem tydzień temu. Chciałem mieć na sobie element, dzięki któremu Seunghyun mnie rozpozna bez problemu.
Po tym jak upewniłem się, że mój ojciec odjechał zacząłem biec w kierunku obiektu sportowego. Wiedziałem, że czarnowłosego jeszcze tam nie będzie, ale chciałem go tam zobaczyć właśnie w tej chwili.
Otworzyłem furtkę, a gdy spojrzałem na trybuny zobaczyłem tam jedną osobę, a tą osobą był właśnie Seunghyun.
Włożyłem dłonie do kieszeni swoich czerwonych spodni i podszedłem do chłopaka.
— Jesteś wcześniej — zauważyłem.
— Ty też — powiedział starszy na co się uśmiechnąłem.
— Chodź za mną — odparłem do studenta. — Pokaże ci fajne miejsce.
Wyższy ode mnie chłopak, ślepo podążał za mną nie pytając o żaden szczegół. Zaczęliśmy iść w kierunku parku, a dokładnie do tablicy z ogłoszeniami. Gdy do niej już dotarliśmy, wyjąłem swój telefon i wykręciłem numer do ośrodka, w którym miałem się pojawić. Wręczyłem go Seunghyunowi, a ten z przerażeniem patrzył na połączenie.
— Powiedz, że mnie dziś nie będzie. Udawaj mojego ojca, bo mój głos już znają aż za dobrze.
Często kiedyś próbowałem się wykręcać ze spotkań.
— Co takiego?! A-ale.. Co ja mam mówić?!
Wzruszyłem ramionami.
— Nie wiem, wymyśl coś — powiedziałem i minąłem chłopaka, przyglądając się ogłoszeniom na tablicy.
Seunghyun stanął na baczność i trzymał telefon bardzo blisko ucha. Widziałem jak potwornie go to stresowało, co sprawiało, że miałem kolejny powód do śmiechu.
— Dzień dobry. Chciałem powiedzieć, że mój syn, Jiyong, nie da rady dziś przyjechać na spotkanie.
Czarnowłosy uniósł swoje brwi w górę i po chwili odsunął telefon daleko od swojej twarzy i szepnął:
— Jak ty się nazywasz?
— Kwon. Kwon Jiyong — uśmiechnąłem się i patrzyłem dalej na jedno z ogłoszeń.
— Halo? — powiedział do słuchawki. — Słyszy mnie pani? A tak, to dobrze, bo coś przerywa. Mój syn to Kwon Jiyong. Nie będzie problemu odwołać wizyty? Nie? To dobrze. Dziękuję, do widzenia.
Seunghyun zakończył połączenie i oddał mi mój telefon.
— Dzięki — rzuciłem, chowając komórkę do kieszeni.
— Nigdy więcej tego nie rób — powiedział.
— Lubisz sztukę? — zapytałem, kompletnie ignorując jego poprzednie słowa.
— Co? Nie... Nie bardzo. Podobają mi się niektóre obrazy, ale ich nie rozumiem.
— A chciałbyś ze mną pójść na wystawę? — spytałem zerkając na chłopaka.
Student popatrzył w końcu na ogłoszenie, które obserwowałem od samego początku, gdy tylko tutaj przyszliśmy.
— Love. Art. Stars. Najnowsza wystawa w seulskim muzeum — Seunghyun zwrócił się w moją stronę, a ja wiedziałem, że się domyślił. — Nie jesteś jeszcze pełnoletni, prawda?
— Właśnie w tym jest problem. Wpuszczą tam tylko osoby pełnoletnie, a nieletnich z opiekunami.
— Zależy ci na tym?
— Czekałem na tę wystawę już od trzech lat — zwróciłem się w kierunku chłopaka, który westchnął głośno.
— W sumie... To jedyna taka okazja, abym poszedł do muzeum. Nigdy w żadnym nie byłem.
— To brzmi jak przestępstwo — skrzyżowałem swoje ręce na piersi.
— Przestępstwem bardziej było to kłamstwo, które musiałem powiedzieć tej kobiecie — zaśmiał się Seunghyun.
— Które ty wypowiedziałeś.
— Bo mi kazałeś!
— Nieprawda, poprosiłem.
— Niby kiedy?
— Proszę — odparłem i zaśmiałem się głośno.
— Jesteś... Niemożliwy — Seunghyun nie mógł przestać się uśmiechać, a z tym problemem także ja zacząłem się borykać.
Nagle starszy popatrzył na mnie i zapytał:
— Pojadę z tobą do Seulu, jeśli mi powiesz dlaczego chodzisz do tego ośrodka.
Nagle zacząłem się obawiać... Zyskałem nowego znajomego, którego tak naprawdę nie miałem już od lat i mogłem go niedługo stracić.
Co on sobie pomyśli o tym, że chodzę do psychoterapeuty?
***
Jestem z Bigbang od około trzech miesięcy i już muszę tymczasowo zrezygnować z jednego z nich. Postać Seungri'ego nie pojawi się w żadnym z moich opowiadań dopóki jego sprawa z klubem Burning Sun się nie rozstrzygnie. Zawiodłam się strasznie, bo naprawdę go podziwiałam... Zwłaszcza, gdy obejrzałam koncert w Japonii... Przykro mi... Naprawdę... Cząstka mnie wierzy, że będzie dobrze, ale... Coraz bardziej wątpię w jego niewinność.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro