...you don't eat.
Czarnowłosy rozsiadł się jeszcze wygodniej na plastikowym krzesełku. Myślałem, że tylko na jednym, ale jak się okazało jego wielki tyłek nachodził także na drugie. Nie wiem dlaczego, ale to mnie odrażało, a jednocześnie bawiło.
Byłem aż tak wredną osobą, że cudze nieszczęście sprawiało mi radość?
— To jak ma na imię ta szczęściara? — zapytałem Seunghyuna, który zdawało się, że denerwował się tą rozmową.
Jednak po krótkiej chwili się rozpromienił i uśmiechnął łagodnie.
— Lulu — odparł czarnowłosy i nagle jego wyraz twarzy kompletnie się zmienił. Seunghyun złapał się za głowę i zaczął wyjaśniać w pośpiechu, a przecież nikt go nie gonił. — To znaczy, ona tak naprawdę ma na imię Hayoon, ale... Każdy mówi Lulu.
Wyższy ode mnie chłopak popatrzył na mnie ukradkiem, badając moją reakcję, mając rumieńce na twarzy.
Rozłożyłem swoje ręce i bez żadnych emocji, zapytałem:
— Dowiem się czegoś więcej? Co lubi, czego słucha? Jakieś szczegóły?
— Jasne... Ona — chłopak nim zaczął mi o niej opowiadać, najpierw uśmiechnął się do swoich myśli, zapewne wyobrażając sobie swój obiekt westchnień. — Jest niska, co dodaje jej uroku. Ma czarne włosy, które sięgają jej ledwo do ramion i otulają jej okrągłą twarzyczkę.
— Okrągłą? Też jest taka gruba jak ty? — wtrąciłem bez żadnego uprzedzenia.
Czarnowłosy zgarbił się jeszcze bardziej, chyba spowodowałem, że się zawstydził. Nie wyglądał jednak na urażonego.
— Nie, Lulu jest bardzo szczupła i drobna jeśli chcesz wiedzieć — wypowiedział te słowa ze stoickim spokojem.
Myślałem, że go wkurzę i zacznie mnie ponownie gonić po bieżni, pomagając mi zrzucić parę deko.
— Nie rusza cię w ogóle to, że cię obraziłem?
Postanowiłem zadać chłopakowi to pytanie, jednocześnie kładąc jedną ze stóp na krzesełko, a nogę oplotłem rękoma. Seunghyun uśmiechnął się, wypuszczając powietrze nosem, po czym popatrzył na mnie.
— Już się przyzwyczaiłem do tego, że każdy mi docina. Mam lustro w domu, wiem jak wyglądam — odparł, będąc wciąż w pozytywnym nastroju.
— Rozumiem — wypowiedziałem to słowo dopiero po kilku chwilach, wracając do jednego ze swoich wspomnień z przeszłości. — Ok, czyli już wiem, że jest ładna, szczupła i urocza. Co jeszcze?
— Chodzę z nią na tę samą uczelnię. Oboje jesteśmy na pierwszym roku studiów i mamy ze sobą kilka zajęć. Rozmawiamy, czasem wymieniamy się notatkami, dobrze się dogadujemy.
— Czyli podbijasz do przyjaciółki? — zauważyłem.
— Na to wygląda — czarnowłosy uśmiechnął się i sięgnął po coś do swojej saszetki.
Wyjął z niej pudełka, a z tego pudełka zaś okulary, które nałożył na nos.
— Wyglądasz w nich jeszcze gorzej, zdejmij je — podpowiedziałem starszemu. — Masz twarz jak księżyc.
— Ale ja chce widzieć, co piszę — zaczął się żalić.
— No dobra — dałem za wygraną i postanowiłem przejść do treści listu, który pisał dla swojej przyjaciółki. — Nie potrafię ci spojrzeć w twarz i powiedzieć tego, co do ciebie czuje, więc postanowiłem napisać ten krótki list. Chciałem ci powiedzieć, że już od jakiegoś czasu mi się podobasz, nie przestaje o tobie myśleć — zacząłem dokładnie się przyglądać napisanym słowom i wreszcie mnie olśniło. — Zamiast list napiszemy liścik.
— Dlaczego tak?
— Ponieważ takie zdrobnienie doda uroku, a sam powiedziałeś, że ta cała Lulu jest urocza, prawda?
Seunghyun uniósł swoje brwi w górę i odparł:
— W życiu nie pomyślałbym o tym w taki sposób.
— No widzisz. Pisanie na blogu czegoś mnie nauczyło.
Seunghyun był jeszcze bardziej zaskoczony, czego w ogóle nie ukrywał.
— Masz swojego bloga?
— Tak, ale zajmijmy się teraz twoim listem — uśmiechnąłem się zwycięsko, ale dopiero po zakończeniu pisania będziemy mieli się z czego cieszyć, a więc skupiłem się na swojej pracy. — Nie od jakiegoś czasu tylko już od dawna mi się podobasz i nie przestaje o tobie myśleć.
— Ale to trwa zaledwie miesiąc.
Popatrzyłem na czarnowłosego jak na idiotę i westchnąłem, jednak starałem się zachować swoją cierpliwość.
— Trzeba niekiedy naginać prawdę. Dzięki tej małej zmianie będziesz miał większe szanse.
— Skoro tak mówisz — powiedział niepewnie.
— Zaufaj mi — wyznałem, wciąż patrząc w koreańskie znaki. — Co ona lubi robić? — zapytałem błyskawicznie.
Seunghyun wyprostował swoją postawę jakby był w wojsku i zaczął zdawać raport.
— Nie wiem o niej wiele, ale zauważyłem, że słucha muzyki w swoich różowych słuchawkach na korytarzach.
— I tą informacją załatwiłeś całą treść!
Wyrwałem długopis z ręki Seunghyuna i zacząłem szybko zapisywać słowa kluczowe na własnym nadgarstku. Po chwili, gdy już to zrobiłem, zerkając na drobne, niechlujnie napisane znaki zacząłem klecić kolejne zdania liściku.
— Często widuję cię na korytarzach uczelni, gdy słuchasz muzyki w różowych słuchawkach. Odcinasz się wtedy od całego świata, a ja bezpiecznie mogę się tobie przyglądać. Nie wiem o tobie wiele, lecz chciałbym cię poznawać każdego dnia, dzień za dniem... — podczas pisania usłyszałem dźwięk klaksonu samochodowe.
Razem z Seunghyunem popatrzyliśmy w miejsce hałasu i zobaczyłem znajome auto. Od razu podniosłem się ze swojego siedzenia, wręczając pogiętą kartkę czarnowłosemu.
— Trzymaj. Zakończenie sam powinieneś wymyślić — odparłem, a nowo poznany chłopak chwycił za liścik.
— Dzi-dziękuję, nie wiem, co bym bez ciebie zrobił.
Po raz kolejny rozbawiła mnie reakcja chłopaka na tak proste gesty. Włożyłem swoje ręce do kieszeni i to był chyba czas na to, aby się pożegnać.
— Miło było cię poznać — powiedziałem i zacząłem się odwracać w kierunku schodów, które prowadziły do wyjścia z obiektu sportowego.
Coś jednak mnie powstrzymało i nie odwróciłem się do chłopaka całkowicie. Stanąłem do niego bokiem i oznajmiłem:
— Za tydzień też tutaj będę, o tej samej porze.
— Tak długo muszę czekać? Chciałem jej to dać w tym tygodniu...
— Dasz radę to dokończyć sam. Wierzę w to — dodałem otuchy chłopakowi, któremu nie dawałem wielkich szans na zdobycie tej dziewczyny chyba, że zapomniał mi dodać, że jest niewidoma — Za tydzień mi powiesz jak było.
— Dobrze — czarnowłosy wstał na równe nogi. — A więc? Umówieni? — zapytał, wyczekując mojej odpowiedzi.
Uniosłem swoje kąciki ust, spuszczając nieco powieki, ponieważ wyszedłem już na obszar, który obejmowały promienie słoneczne.
— W tym samym miejscu — powiedziałem to w taki sposób, aby starszy o mnie nie zapomniał.
— O tym samym czasie — Seunghyun uśmiechnął się szeroko.
To sprawiło, że mu uwierzyłem. Czułem, że student mnie nie wystawi i że to nie było nasze ostatnie spotkanie.
Patrzyłem na czarnowłosego, ale wtedy ponownie do moich uszu dotarł kolejny dźwięk klaksona wyrażający ojcowski brak cierpliwości. Zacząłem wchodzić po schodach z wielkim trudem, ponieważ od kilkudziesięciu godzin nie miałem niczego w ustach, a krótka przebieżka po tartanie odebrała mi mnóstwo siły.
Wsiadłem do samochodu z uśmiechem na ustach, bo widziałem jak czarnowłosy zaczął do mnie machać. Zaśmiałem się pod nosem, bo mój nowy znajomy był bardzo zabawny i miał do siebie ogromny dystans. Miał gdzieś moje przykre komentarze na temat jego wagi i to w pewnym sensie mnie uspokoiło. Czułem, że chciałem go poznać bliżej, miałem wrażenie, że nawiązałem z nim pewnego typu więź.
Ojciec nie wypowiedział do mnie ani jednego słowa, nawet go nie interesowało to z kim przed momentem rozmawiałem. W sumie... Czego miałbym się po nim spodziewać? Moja lekarka mówiła, że tata chce mnie zrozumieć. Najwidoczniej się pomyliła, skoro brzydził się mną tak bardzo, że nawet ciężko było się mu do mnie odezwać.
Nie przejąłem się tym jednak, bo miałem wrażenie, że jeśli moja znajomość z Seunghyunem przetrwa to będę miał z kim pogadać.
Z zadumy wyrwał mnie widok budynków jakie mijaliśmy w drodze do domu. Problem był w tym, że żaden z nich nie był mi znajomy.
Spojrzałem na tatę, który patrzył w jednym i tym samym kierunku od samego początku, gdy tylko do niego przyszedłem.
— Dokąd jedziemy? — zadałem mu krótkie pytanie, na które powinienem mi chyba odpowiedzieć.
— Do lekarza.
***
Postanowiłam, że ten projekt będzie czymś większym niż się spodziewałam. Nie chcę się spieszyć z akcją i przede wszystkim, chcę dokładnie opisać problem jaki poruszam w tym ff
Będzie dużo dialogów
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro