°to make it work°
You can't just give up on someone because the situation is not ideal. Great relationships aren't great because they have no problems. They are great because both people care enough about other person to find a way to make it work.
Nie możesz po prostu z kogoś zrezygnować, ponieważ sytuacja nie jest idealna. Świetne relacje nie są świetne, ponieważ nie mają problemów. One są świetne, ponieważ dwoje ludzi troszczy się o inną osobę, by znaleźć sposób, aby to działało
Jiyong
Wszedłem na mojego bloga o 23 i przejrzałem komentarze jakie dodali użytkownicy. Nie rozumiałem ich. Nie rozumiałem. Tyle pracy... Na nic? Czemu komentowali moje ciało? Czemu... Wiedziałem! Wiedziałem, że jeszcze nie czas było się im tak pokazać... Co ja najlepszego zrobiłem? Musieli obejrzeć ten nieidealizm, który kompletnie odwrócił ich uwagę od sesji kolorów. Zawiodłem ich... A miało być tak pięknie. Wszyscy tak bardzo czekali...
Usłyszałem, że do pokoju ktoś wszedł. Od razu zamknąłem swój laptop, ale w taki sposób, aby nie wzbudzić żadnych podejrzeń. Nie chciałem pokazać tego jak wielką rozpacz przeżywałem. Odwróciłem się w kierunku drzwi i zobaczyłem mojego chłopaka, który delikatnie zamknął drzwi, aby nie zbudzić moich rodziców.
— I jak komentarze? — zapytał starszy będąc bardzo podekscytowany.
Uśmiechnąłem się do niego, a na moją twarz padało jedynie niewyraźne światło z lampki, która stała na biurku, więc chłopak nie mógł zobaczyć co tak naprawdę czułem.
— Pozytywnie — odparłem, a wtedy Seunghyun pocałował mnie w policzek.
— Bardzo się cieszę — wyznał i chwycił mnie za dłonie.
Po chwili starszy kucnął przy mnie, a ja pomrugałem kilka razy, gdy student nie patrzył. Nie mogłem się teraz rozkleić.
— Jesteś zmęczony — stwierdził chłopak, gdy tylko na mnie popatrzył.
Przetarłem swoje oczy i twarz, uśmiechając się bezustannie. Seunghyun gładził moje dłonie i spoglądał na nie pełen troski. Gdy starszy odpłynął gdzieś myślami mogłem bez obaw na niego patrzeć.
Przyglądałem się chłopakowi i zacząłem bić się z własnym umysłem. Jak mogłem obwiniać tak cudownego człowieka o to, że mnie niszczył? Udowodnił mi już nie raz, że jest mi wierny, że zrobi dla mnie wszystko... Czego jeszcze oczekiwałem? Czego wciąż było mi brak? Przecież nie mogłem go obwiniać za te komentarze, ani za to, że był tym kim jest. Byliśmy zupełnie różni, oddalonymi od siebie planetami, które nie powinny się spotkać, bo spotkanie oznaczało zmiany. One nadchodziły... i tak bardzo się ich bałem. Tylko kto kogo zmieni bardziej?
— Skoro jesteś zmęczony to może połóż się spać, a jutro obejrzymy ten film z Dami? — zasugerował chłopak, a wtedy sobie przypomniałem, że moja siostra poszła włączyć Romeo i Juliet z 1996.
— Dami jutro wraca do Seulu. Chcę z wami go obejrzeć — powiedziałem i podniosłem się z krzesła, a mój chłopak wyprostował swoją postawę.
Starszy patrzył na mnie i w końcu jego dłoń znalazła się na moim policzku. Wtuliłem się w jego ciepłą skórę, która otulała moją zagubioną duszę pomiędzy tysiącem uczuć.
— Powiemy jej o nas? — spytał, spuszczając swoją głowę.
Bardzo mnie zdziwił swoim pytaniem, bo pojawiło się ono tak nagle, ale patrząc na zaistniałą sytuację... to wiedziałem, że moja siostra miała mnóstwo podejrzeń. Nie mówiła o tym głośno, ale znałem ją aż za dobrze jednak... Nie chciałem, aby Seunghyun był przy tej rozmowie.
— To dobry pomysł — wyznałem, a wtedy na twarzy starszego pojawił się uśmiech, który mogłem dostrzec w tym słabym świetle. — Ale... Chciałbym porozmawiać z nią sam — powiedziałem unosząc swoje powieki.
Miałem zamiar mu wytłumaczyć dlaczego nie chciałem, aby chłopak był razem ze mną w tej chwili, ale Seunghyun o nic nie pytał, jakby znał odpowiedź, choć do tej pory odczytywanie moich myśli i interpretacje obrazów szły mu naprawdę kiepsko. Student pokiwał głową i przytulił mnie ostatni raz tego wieczoru szeptając mi do ucha:
— Dziękuję, chcę, żeby ona wiedziała.
— Dlaczego? — spytałem i miałem wrażenie, że powiedziałem jeszcze ciszej niż on.
— Stała się mi bliska, a poza tym jest twoją siostrą. Tak powinno być.
— Seunghyun?
— Tak?
— Mam jakieś dziwne wrażenie — położyłem swoje dłonie na jego klatce piersiowej i popatrzyłem podejrzliwie w jego twarz. — Mam wrażenie, że chcesz się z kimś jeszcze podzielić naszą tajemnicą.
Starszy uciekał ode mnie wzrokiem, ale mi udało się go złapać. Poszło mi tak łatwo jakbym gonił ponad stukilowego grubaska. Seunghyun pokiwał głową dając mi znać, że miałem rację.
— Jesteś pewny, że Youngbae to zaakceptuje? — spytałem i wypowiedziałem imię trenera personalnego, bo byłem pewien, że jego Seunghyun miał na myśli.
Student westchnął i zaczął drapać się po głowie. Chłopak wzruszył po chwili ramionami.
— Nie wiem tego, ale to mój przyjaciel. Znam go od lat, pomagał mi w trudnych chwilach, a poza tym nie chce go okłamywać, ale nie zrobię tego jeśli się nie zgodzisz. To musi być nasza wspólna decyzja.
— Ufam ci — na pewno bardziej niż Youngbae, lecz... czy na tyle mocno, aby się narazić? — Jeśli uważasz, że jest osobą, która potrafi dochować sekretu to... powiedz.
— Nie zabrzmiało to zbyt przekonująco — zaśmiał się starszy.
— Bo nie jestem przekonany, ale wiem, że byś się z tym faktem źle czuł i tak długo już trzymasz to w sekrecie przed nim — podkreśliłem.
Seunghyun uśmiechnął się i złożył na moich ustach czuły pocałunek. Dał mi on nieco więcej pewności w te działania, choć wciąż dominował u mnie strach. Wcześniej go nie odczuwałem, nie miałem ku temu powodów, a teraz nie potrafiłem się pozbyć tego uczucia. Miłość niosła ze sobą mnóstwo cudownych momentów, niezapomnianych chwil, ale także tysiące obaw.
Seunghyun
Poszliśmy do pokoju gościnnego, w którym spała Dami razem z mężem. Dziś go nie było, ponieważ jej małżonek upił się z ojcem Jiyonga i podobno usnął na kanapie, a więc mieliśmy całe łóżko dla siebie. Patrzyliśmy w włączony ekran i czytaliśmy napisy koreańskie, ponieważ mój chłopak uparł się, że chce wyraźnie słyszeć kwestie jakie wypowiadali główni bohaterowie. Jiyong bardzo lubił język angielski, ale kompletnie nie miał głowy do tego, aby się go uczyć. Nie był poliglotą, a z języka japońskiego często się naśmiewał powtarzając krótki zwrot ikura desu ka.
Mimo jego uporu nic z tego nie wyszło, a moje i Dami oczy męczyły się czytając napisy w ciemności, a powieki Jiyonga opadły już po 20 minutach seansu. Chłopak zasnął i w sumie byłem mu za to wdzięczny, bo przez ostatnie dni chodził jak w zegarku i był wykończony. Nie mógł przecież tak funkcjonować.
Moim zdaniem film był głupkowaty i kompletnie nie trafił w mój gust. Wyciągnąłem się i spojrzałem na Dami, która leżała przy drugim boku mojego chłopaka. Młoda kobieta popatrzyła na mnie, a wtedy pomyślałem, że to odpowiednia okazja, aby z nią porozmawiać. Kiwnąłem głową, aby poszła razem ze mną do pokoju Jiyonga. Kobieta nie wiedziała o co mi chodziło, ale ostrożnie zdjęła ze swojego brzucha dłoń młodszego brata i poszliśmy pocichutku do sąsiedniego pomieszczenia.
Wszedłem tam jako pierwszy, bo zobaczyłem kolejną szansę, aby zrobić coś dobrego. Od razu podszedłem do szafy, a Dami delikatnie zamknęła za sobą drzwi. Jiyong podobno nie miał mocnego snu. W sumie... odkąd sypiałem z nim w jedynym łóżku to mogłem to potwierdzić. Tylko od czasu do czasu zasypiał jak niemowlę i nic nie było w stanie go obudzić.
— Mówiłam ci, że znajomość z moim bratem będzie trudna, pamiętasz? — spytała kobieta, która krzyżując swoje ręce na piersi usiadła na materacu.
— Czy ja powiedziałem, że z niego rezygnuje? — odwdzięczyłem się kolejnym pytaniem.
Nie patrzyłem na Dami, bo skupiłem się na rzeczach, które wyciągnąłem z szafy. Postanowiłem poszerzyć jeszcze kilka par spodni, aby dać swojemu chłopakowi satysfakcję z tego, że schudł.
— Co ty robisz? — spytała czarnowłosa, nie rozumiejąc moich działań.
— Właśnie dlatego cię tutaj przyprowadziłem, aby porozmawiać o jego problemie.
Kobieta spuściła na moment swoją głowę, po czym zerknęła na spodnie, które trzymałem w rękach.
— Tak chcesz mu pomóc? Myślisz, że jak trochę rozciągniesz jego rzeczy to to pomoże? — zapytała z ironią, czym mnie bardzo zdenerwowała.
— Nie wiem — odpowiedziałem, zaciskając swoje zęby. — Nie wiem, rozumiesz?! — upuściłem spodnie na podłogę i usiadłem na krześle, nad którym pracował Jiyong. Schowałem swoją twarz w dłoniach i zacząłem mówić dosłownie o wszystkim, co mnie trapiło. — Widzisz jak on wygląda... Wiesz o jego chorobie, twoi rodzice także o niej wiedzą, a mimo to nikt nie reaguje. Jak byłem z nim w studiu tatuażu Jiyong nie chciał zdjąć przede mną koszulki, zrobił to dopiero wtedy, gdy się zważył...
Dami uchyliła swoje usta, bo wiedziała dlaczego chłopak wyszedł z łazienki bez koszulki i przy sesji z kolorami także się nie krępował tego zrobić.
— To znaczy, że on znowu schudł... — powiedziała cicho i przyłożyła swoją dłoń do ust.
— Właśnie... Znów schudł... Ile on chce ważyć? Kiedy w końcu przestanie się godzić i zrozumie, że jest piękny? — przez chwilę się zapomniałem, ale na szczęście kobieta nie zwróciła uwagi na to w jaki sposób go określiłem.
— Ty też nie jesteś w stanie z nim porozmawiać o lekarzu, o tym, aby coś zjadł. Rozumiem to, bo nasz powód jest taki sam — spojrzałem na siostrę swojego chłopaka, po której twarzy zaczęły spływać łzy, ale do mnie zdołała się uśmiechnąć. — Oboje boimy się go stracić — wyznała.
Dami rozkleiła się jak dziecko, spuściła swoją głowę i zaczęła ocierać swoje łzy. Niepotrzebnie tak zareagowałem, uniosłem, ale kobieta mnie rozumiała i miała rację. Strata Jiyonga byłaby dla mnie ciosem prosto w serce. Nie wiem jak wyglądałoby moje życie bez tego człowieka... Bez rozmów z nim, bez wspólnego spędzania czasu nocami na dachu... Nigdy przedtem nie miałem tak cudownej osoby przy swoim boku. Lulu w porównaniu do niego była cieniem, który znikał, gdy tylko zrobiło się ciemno, natomiast Jiyong... On był zawsze i sprawiał, że ja też byłem zawsze. Przy nim czułem, że żyję, ale tak naprawdę.
— Ale musimy coś zrobić — powiedziałem, podchodząc do kobiety, którą po chwili przytuliłem.
— Wiem o tym. Myślałam, że wsparcie, moja akceptacja mu wystarczą, ale się myliłam. To nic nie daje, on wciąż w siebie nie wierzy.
— Nie mów tak! — wziąłem kobietę pod swoje ramię. — Dajesz mu tak wiele miłości, trwasz przy nim.
— Akurat... Nie widzieliśmy się przez prawie rok, bo byłam tak zapracowana.
— Pracowałaś na swoją rodzinę, mieszkanie, życie, ale też dawałaś mu pieniądze na jego marzenia. Spójrz na ten pokój — Dami uniosła swój wzrok. — To jego projekty, jego marzenia, które staną się niedługo rzeczywistością. Będzie miał własną wystawę i na pewno zadedykuje ją tobie.
Kobieta uśmiechnęła się i kładąc dłonie na swoich udach spojrzała mi w oczy.
— Wydaje mi się, że ty będziesz osobą, której zadedykuje swój sukces.
***
Najdłuższy cytat zakończony! Był chyba dla mnie najtrudniejszy...
Teraz czekają Was o wiele krótsze cytaty, rozdziały raczej będą dłuższe, ale tego nie jestem pewna.
W następnych częściach czekają nas kolejne trudne rozmowy, wiele sentencji, walka o własną akceptację, dodam następne piosenki i wiele, wiele więcej czego nie chce zdradzać ;)
Mam nadzieję, że uda mi się opisać to wszystko jak najlepiej 😊
Do następnego rozdziału, Duszyczki 💕 z którym rozpoczniemy kolejny cytat 😏😙
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro