+ things in the world +
Jiyong
Leżałem na podłodze w łazience, przygotowując się do samodzielnego zrobienia lewatywy. Był to mój pierwszy raz, gdy próbowałem coś takiego zrobić i posługiwałem się jedynie wiedzą zdobytą poprzez media społecznościowe. Niezbyt dobry wybór, ale przecież nie mogłem umówić sobie wizyty lekarskiej i zacząć wypytywać jakiegoś doktorka od siedmiu boleści o takie sprawy. Polegałem na sobie. Mogłem w to zaangażować siostrę, ale nie potrafiłem uwierzyć w to, że zdołałaby mnie zrozumieć i w takiej kwestii.
Sięgnąłem po roztwór, który zamówiłem już dawno przez internet. Zacząłem ciężej oddychać, bo naprawdę wyglądałem żałośnie, ale robiłem to w słusznej sprawie. Musiałem być idealny, aby pokazać się ludziom. Moi fani z bloga już zauważyli, że zrzuciłem te parszywe kilogramy, ale musieli dostrzec więcej. Kolejna sesja zdjęciowa będzie wyjątkowa, bo będą mogli oni zobaczyć moje obojczyki, tatuaże. Otworzę się na innych, dam im tego czego oczekują. Dam im idealizm w ludzkiej skórze.
Opuściłem swoje spodnie wraz z bokserkami, a giętką rurkę z plastikowym opakowaniem nakierowałem na swój odbyt. Wsunąłem ją w swoje wnętrze, a jedną z dłoni, którą się podpierałem na kafelkach zacisnąłem na leżącym obok dywaniku. Czułem niewyobrażalny wstyd i zażenowanie tą sytuacją, choć nikogo tak naprawdę ze mną nie było. Gdy rurka znalazła się na odpowiedniej głębokości zacisnąłem plastikowe opakowanie w kształcie sześcianu i poczułem jak moje wnętrze wypełnia chłodny roztwór. Jednym ruchem wyciągnąłem rurkę z siebie i zza moich zagryzionych zębów wydobył się cichy głos niezadowolenia.
Było już po wszystkim.
Szybko podniosłem się z podłogi i zacząłem czekać na efekty, które miały niebawem przyjść. Po powrocie ze stacji brzuch już naprawdę bardzo mnie bolał i z trudem zdołałem to wytrzymać. Gdy przekroczyłem próg swojego domu, Dami zawołała mnie do kuchni, abym posiedział razem z nią oraz rodzicami przy stole. Niestety zbyłem ją tak szybko jak tylko mogłem i schowałem się w pokoju, a tak właściwie to od razu w łazience.
Usiadłem na desce klozetowej, bo w brzuchu zacząłem czuć dziwne skurcze. Do moich oczu napływały łzy, bo ból żołądka i nerek przechodził także do klatki piersiowej, co utrudniało mi oddech. Ślina miała teraz inną niż zwykle konsystencję i było jej tak dużo, że musiałem zlizywać ją ze swoich warg razem z delikatnym błyszczykiem, a także z kawałkami skóry, która schodziła z moich ust.
Przyłożyłem swoją dłoń do rozpalonego czoła i ciągle nie byłem w stanie się wyróżnić, mimo tego, że wspomogłem się zamówionym roztworem. Nagle jednak zesztywniałem, bo usłyszałem, że drzwi do mojego pokoju się otworzyły.
— Jiyong? — usłyszałem opiekuńczy głos siostry. — Jesteś tam? — zapytała, podchodząc do drzwi łazienki.
— Tak — odparłem, czując jak w moim wnętrzu zaczęło zachodzić jakieś zmiany.
— Dobrze się czujesz?
— Tak — powiedziałem, przytykając dłonią swoje usta. — Muszę się wykąpać, jutro przecież jedziemy do Seulu.
— Dobrze, ale... przyjdziesz do nas na dół? Już dawno nie spędzaliśmy razem czasu, nie rozmawialiśmy.
Błagam cię, Dami, nie teraz... Wybrałaś sobie bardzo zły moment. Chciałem jej odmówić, bo w ogóle nie rozmawiałem ostatnio z rodzicami, ale to by sprawiło, że dziewczyna zadałaby mi kolejne pytania, więc zmuszony byłem się zgodzić.
— Jasne, przyjdę za jakiś czas, dobrze?
Dami przytaknęła i w końcu wyszła z mojego pokoju z czego się cieszyłem, bo roztwór zaczął działać prawidłowo i pomógł on oczyścić moje jelito grube.
Dami
Będąc w rodzinnym domu, razem z Jiyongiem, dopiero teraz zauważyłem, że mój młodszy braciszek miał ogromny problem.
Mama często do mnie dzwoniła, gdy Jiyong wraz z tatą jeździli na jego terapię. Kiedy tylko mi o niej powiedziała byłam wściekła, bo dotyczyła ona wyglądu młodszego. Widziałam jak wygląda, wyróżniał się niekiedy aż za bardzo, ale... On taki już był i naprawdę chciałam go wspierać. Moja złość przerodziła się jednak w obawę, bo telefony sprzed dwóch miesięcy były zupełnie inne, a mianowicie dotyczyły one wagi Jiyonga. Myślałam, że mama przesadzała z tymi jego odstającymi kośćmi policzkowymi i widocznymi obojczykami, palcami jak smukłe patyczki, ale gdy przyjechałam do domu to... o mało co się nie rozpłakałam widząc jak ciuchy dosłownie wisiały na moim kochanym braciszku. Powstrzymał mnie przed wybuchem płaczu jego uśmiech. Jiyong stracił mnóstwo kilogramów przez ten cały czas, ale jako osoba pozostawał taki sam. Dużo z nim rozmawiałam i często słuchałam o tym jak w ogóle nie potrafił dogadać się z tatą. Było mi przykro z tego powodu, ale też jego żale stawiały mnie w trudnej sytuacji... Nie mogłam przecież go zmuszać do jedzenia, bo nie chciałam, aby znienawidził mnie tak samo jak ojca. Byłam jego jedynym oparciem, którego nie mógł stracić. Boję, że gdybym nie stanęła po jego stronie mógłby już nigdy nikomu nie zaufać...
Po tym jak wróciłam z pokoju swojego młodszego brata znów usiadłam na krześle tuż obok mojej mamy. Tata siedział na honorowym miejscu, jak przystało na głowę rodziny, ale brakowało mi mojego cudownego braciszka... Zawsze będzie dla mnie malutkim chłopcem, choć już od dawna jest ode mnie wyższy o głowę.
Moja rodzicielka spojrzała mi w oczy z nadzieją, że zdołałam porozmawiać z Jiyongiem, ale tak się nie stało... Stchórzyłam.
— Dami, powiedz coś — szepnęła, ale dobrze wiedziała, że nie przyniosłam im dobrych wieści.
— Jiyong poszedł się teraz kąpać.
— To porozmawiaj z nim jak już wyjdzie z łazienki — dodał ojciec. — Ty jako jedyna masz na niego jakikolwiek wpływ, ciebie posłucha.
— Albo straci moje wsparcie... — wyznałam patrząc tacie w oczy.
— To wolisz patrzeć jak się głodzi?
— Jasne, że nie, ale... — przyłożyłam dłoń do swojej twarzy. Ta rozmowa była dla mnie trudna, bo przed oczyma wciąż miałam mojego wychudzonego brata...
— Musisz coś zrobić, Dami... Jiyong nie chce już chodzić na terapię, zrezygnował z niej, o lekarzu rodzinnym nie chce nawet słyszeć, boi się wsiąść z nami do auta, gdy chcemy po prostu jechać do kościoła... Ja już nie wiem co mam robić — mama zasłoniła twarz dłońmi, a z oczu popłynęło kilka łez.
Złapałam starszą kobietę za rękę i nerwowo spoglądałam w stronę schodów.
— Mamo uspokój się. Jiyong może tutaj przyjść w każdej chwili — mówiłam do niej, choć sama miałam ochotę zapłakać.
Kobieta o krótkich włosach otarła swoje łzy i wstała z krzesła.
— Pójdę się położyć, słabo mi — dodała.
— Ale mamo... On ma do nas tutaj później przyjść.
Rodzicielka zerknęła na mnie z wielkim żalem i odparła:
— Nie dam rady na niego spojrzeć...
Jej słowa... i to, że tak po prostu wyszła z kuchni wbiło mi ostrze wprost w serce. Nie sądziłam, że kobieta była tak słaba. Wiedziałam, że sytuacja ją przerastała, ale... Aż w takim stopniu, że nie mogła patrzeć na własnego syna?
Tuż za nią mój tata także podniósł się na równe nogi i bez słowa opuścił kuchnię. Zaskoczona odprowadziłam go wzrokiem do wyjścia, a później moje spojrzenie utkwiło na blacie stołu. Podparłam swoje łokcie na nim, a twarz schowałam w dłoniach. Niegdyś to miejsce, to właśnie pomieszczenie było dla mnie najważniejsze. Siadaliśmy całą czwórką przy stole, jedząc wspólny obiad, a Jiyongssi zawsze dziękował Panu Jezusowi za posiłek. On jest tak niezwykłym chłopakiem, który dążył do swoich celów za wszelką cenę. Jeśli w coś wierzył to wierzył w to całym sercem, ale dlaczego... zaczął wątpić we własny wygląd?
— Dami? — głos mojego brata wyrwał mnie z moich myśli. Popatrzyłam na Jiyonga, który spoglądał na mnie wystraszony. — Gdzie rodzice? — zapytał.
— Mama źle się poczuła, a tata wyszedł na dwór.
— Spoczko nawet i lepiej — powiedział będąc zadowolony, choć mnie perspektywa nienawiści do własnych rodziców osobiście przerażała. Takie sytuacje nie powinny mieć miejsca, ale wiedziałam, że za wszelką cenę musiałam trwać przy nim i być po jego stronie.
Wstałam z krzesła i podeszłam do brata.
— To może obejrzymy jakiś film, co?
Czarnowłosy od razu się rozchmurzył, bo wiedziałam jak bardzo lubił oglądać z kimś filmy.
— To może Syd i Nancy?!
— Oglądałeś ten film już tysiąc razy — zaśmiałam się, szturchając go delikatnie w ramię.
— Ale nie z tobą — powiedział.
Przewróciłam oczami i nie byłam w stanie mu odmówić. Zgodziłam się, bo łatwo było zranić jego artystyczną duszę.
Seunghyun
Trzymałem w ręku trzy bilety do Seulu. Umówiłem się z rodzeństwem Kwon, że ja się nimi zajmę wzamian za darmowy nocleg. Starsza siostra Jiyonga oczywiście nie chciała się na to zgodzić, ale musiała mi w końcu ulec, chciałem się zachować wobec niej fair. Wsiadłem do pociągu kilkanaście minut temu i przed chwilą poczułem jak pojazd poruszający się na szynach zaczął zwalniać. Za chwilę osobiście poznam Dami oraz zobaczę mojego przyjaciela, którego nie widziałem już od kilkunastu godzin. Nie byłem aż tak pamiętliwy, gdy byłem po uszy zakochany w Lulu, a w przypadku Jiyonga wiedziałem już dokładnie, o której ma pociągi do miasta, a który z nich odjeżdżał jako ostatni.
Dlaczego tak było?
Pociąg się zatrzymał, a w moich uszach rozbrzmiał charakterystyczny dźwięk hamowania. Wyglądałem się przez okno, aby móc zobaczyć Jiyonga, ponieważ jego siostry jeszcze nigdy nie widziałem. Spoglądałem na ludzi, którzy wychodzili oraz wchodzili do wagonów pociągu tasując się jak gracz talię kart. Nerwowo zacisnąłem bilety w swoich dłoniach, bo wiedziałem, że rodzeństwo było na dworcu, ale nie mogłem ich dostrzec. Serce uderzało w mojej piersi, bo bardzo chciałbym już rozpocząć tą kilkugodzinną podróż do Seulu. Cieszyłem się na samą myśl o spędzeniu czasu z Kwonem w wielkim mieście.
— To tutaj — usłyszałem znajomy głos za swoim uchem.
Wzdrygnąłem się momentalnie, bo byłem zapatrzony na ludzi ze stacji, a jak się okazało dwójka osób, których poszukiwałem wzrokiem weszła innym wejściem do wagonu. Nim tylko się obróciłem Jiyong usiadł obok mnie i uśmiechnął się szeroko. Odwzajemniłem ten gest, a po chwili popatrzyłem na osobę, która zajęła miejsce naprzeciw mnie i wyciągnęła do mnie rękę.
— Kwon Dami, siostra Jiyonga — odparła.
— Choi Seunghyun — skinąłem swoją głową.
— Dużo o tobie słyszałam — powiedziała zerkając na swojego brata.
— Ja o tobie też — mogłem pochwalić się tym, że Jiyong ufał mi na tyle, aby opowiadać o swojej rodzinie.
— Bałem się, że zaśpisz — Kwon zaśmiał się w głos, a ja od razu się do niego zwróciłem będąc zaskoczony.
— Ty się bałeś o to?! To ja się bałem, że nie wstaniesz równo z budzikiem!
Dami
Obaj zaczęli się wymieniać swoimi odczuciami, a także obawami. Wytykali sobie wzajemnie własne wady i zalety, co sprawiło, że nie widzieli niczego poza sobą. Siedząc naprzeciw tej dwójki uśmiechnęłam się do siebie i zaczęłam się im przyglądać. Zarówno Jiyong, jak i Seunghyun byli rozbawieni oraz rozgadani. Patrzyli sobie w oczy i mówili co rusz to nowe rzeczy zaczynając od zwykłych, codziennych obowiązków. Przyjrzałam się swojemu młodszemu bratu, który z uwagą słuchał tego, co mówił do niego jego starszy kolega. Ciężko było mu się skupić na czyichś słowach jeśli nie był to żaden znany malarz, czy projektant mody, a Seunghyunowi udało się do niego dotrzeć. Mało kto to potrafił osiągnąć i byłam wdzięczna studentowi za to, że trwał przy Jiyongu.
Bałam się jednak, że... długo nie będzie potrafił wytrzymać...
***
Nie byłam pewna czy powinnam opisywać moment, w którym Jiyong robił sobie lewatywę, ale... Chcę Wam przybliżyć, że anoreksja prowadzi także do takich zawstydzających rzeczy, o których mało kto mówi. Nie jedzenie prowadzi do wielu problemów ze zdrowiem.
Wprowadziłam narrację Kwon Dami :) myślę, że z perspektywy kobiety będzie jeszcze kilka fragmentów :)
Parę słów o skandalu
Policja ma wystarczającą ilość dowodów, aby zamknąć Seungri'ego w więzieniu... To przykre, bo bardzo go polubiłam, ale... Jestem za tym, aby dołączył do osób, które zrobiły krzywdę tym kobietom... Za swoje błędy trzeba zapłacić...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro