+ The most beautiful +
Seunghyun
Po moich egzaminach oraz końcu roku szkolnego na uczelni mogłem swobodnie widywać się z Jiyongiem każdego dnia. Obawiałem się o to, że nasza relacja się rozpadnie, ale na całe szczęście tak się nie stało.
Czego dotyczyły moje obawy?
Od samego początku, gdy tylko ujrzałem tego chłopaka wiedziałem, że nie jest on taki jak wszyscy dookoła. Wyróżniał się i nie chodziło mi tutaj jedynie o wygląd, ale przede wszystkim sposób myślenia. Patrząc na niego widziałem człowieka, który... tak jakby... pojawiał się co chwilę na innym płótnie obrazu. Miał on tak wiele twarzy, zainteresowań, poglądów, tatuaży... Zacząłem się bać o to, że tak zwykła i przeciętna osoba jak ja nie będzie na niego zasługiwała.
Szybko ta myśl zniknęła z mojej głowy, a mianowicie w momencie, w którym Jiyong zaproponował mi, abym pojechał z nim do Seulu. Bardzo cieszyłem się na ten wyjazd, bo przede wszystkim zwiedze cudowne miasto, do którego nie udało mi się dostać na studia, za co teraz bardzo byłem wdzięczny komisji. Poznam siostrę tego cudownego chłopaka, ale co tak naprawdę się dla mnie liczyło to czas spędzony z Kwon'em. Będę miał go blisko siebie, czego nie wiedząc czemu, ale bardzo potrzebowałem.
Idąc na siłownię postanowiłem pójść do biblioteki publicznej, która nie była mi zbytnio po drodze, ale chciałem wypożyczyć coś, co pomogłoby mi lepiej zrozumieć sztukę. Nigdy nie interesowałem się takiego typu rzeczami, ale teraz zdobyłem odpowiednią motywację.
Wszedłem do budynku i pani od biblioteki widząc moją osobę od razu się uśmiechnęła, bo byłem człowiekiem, który często odwiedzał to miejsce. Poza tym uwielbiałem rozmawiać z panną Min o twórczości Haruki'ego Murakami'ego. Niestety dziś nie mogłem zostać dłużej, więc od razu przeszedłem do sedna sprawy.
— Szukam książki o sztuce, najbardziej interesuje mnie ekspresjonizm — ekspresjonizm czy impresjonizm? Mam nadzieję, że nie pomyliłem nurtu.
— Seunghyunnie, a co ty taki szybki? — zaśmiała się. — Nawet dzień dobry nie powiedziałeś — wytknęła mi panna Min.
— Dzień dobry. Przepraszam, to dlatego, że się spieszę — odparłem.
— Właśnie widzę — ponownie się do mnie uśmiechnęła i zaczęła kłaść różne książki o sztuce na blat biurka.— Tylko tyle mamy w naszej bibliotece — wyznała, dając mi do oceny tylko cztery książki.
Zegar tykał, a ja nie mogąc się zdecydować. Myślałem tylko o tym, czy mam wystarczająco miejsca w swojej torbie sportowej. Miałem w niej duży ręcznik, szampon, buty, ciuchy na zmianę, ale to wszystko dało się pomieścić.
— Wezmę wszystkie — dodałem krótko, a panna Min zaczęła wypisywać kartki na każdą książkę z osobna.
Kobieta zerkała na mnie ukradkiem i uśmiechała się co chwilę. Nie wiedziałem co miała na myśli, zanim zadała mi pytanie:
— Skąd takie nagłe zainteresowanie sztuką? — spytała, świdrując mnie dalej swoim spojrzeniem.
Uśmiechnąłem się niekontrolowanie i poczułem jak przy tym geście na moich policzkach pojawiły się także wypieki.
— Inspiracja — odparłem, przygryzając dolną wargę.
— Już ja chce poznać tę twoją inspirację — powiedziała, przysuwając mi książki po dębowym blacie biurka.
— Dobrze, dziękuję bardzo. Do widzenia!
Pożegnałem się z panną Min i wybiegłem z biblioteki. Chciałem jak najszybciej znaleźć się na siłowni, aby po południu mieć więcej czasu dla Jiyonga, ale... Zatrzymałem się na schodach, gdy moim oczom ukazała się znajoma postać. Moja dolna warga opadła w dół kiedy zobaczyłem przed sobą Lulu.
— Seunghyun — wypowiedziała moje imię i od razu uciekła ode mnie wzrokiem.
Chyba było jej wstyd z tego powodu, że odrzuciła moje uczucia.
— Cześć, Lulu — odparłem słabo, zaciskając swoją dłoń na pasku od torby sportowej.
— Dobrze wyglądasz — uśmiechnęła się nieśmiało, a ten gest był pierwszym powodem, dla którego mój umysł stracił możliwość racjonalnego myślenia. — Widać, że chodzenie na siłownię przynosi efekty — dziewczyna spuściła swój wzrok ponownie, a swoje nogi miała złączone, co dodawało jej uroku.
— Tak, jestem zadowolony z efektów — dopiero od momentu, w którym zgodziłem się na dietę.
Lulu odgarnęła swoje kosmyki grzywki za ucho i zapytała nieśmiało:
— Przyjdziesz na bal?
Ah, no tak, przecież po zakończeniu pierwszego roku zawsze był bal dla uczniów. Tak samo było w przypadku ostatniego roku, ale do tego jeszcze długa droga. Może do końca studiów znajdę sobie dziewczynę, którą będę mógł zaprosić na tę potańcówkę, ale jak na ten moment jedyna osoba, z którą chciałbym iść, na pewno by się nie zgodziła. Patrzyłem na tę uroczą istotę i nawet zaprzestałem próby... Lulu na pewno pokaże się na balu z kimś o wiele bardziej atrakcyjnym ode mnie.
— Nie — powiedziałem uśmiechając się, aby ukryć swój smutek. Niespodziewane spotkanie z Lulu okazało się być dla mnie bardziej bolesne niż sądziłem. — A czy ty... będziesz na balu? — z czystej ciekawości zapytałem ją dokładnie o to samo.
Dziewczyna o krótkich, czarnych włosach widocznie się speszyła i wiedziałem, że nie chciała mi o tym mówić, ale mimo wszystko zrobiła to.
— Miałam nie iść, ale... Daesung z mojej klasy mnie zaprosił i się zgodziłam.
Miałem wrażenie, że Lulu zaraz się rozpłacze i ucieknie, aby być jak najdalej ode mnie. Oczywiście, że miałem chęć powiedzieć jej coś w stylu: mi z łatwością potrafiłaś odmówić, ale dziewczyna na to nie zasługiwała. Nie mogłem przecież jej zmusić do tego, aby mnie polubiła w ten sam sposób, jak ja ją.
— Daesung cię zaprosił... To miło z jego strony — na mojej twarzy zagościł wymuszony uśmiech, który Lulu zdołała od razu rozgryźć.
Niska dziewczyna podeszła do mnie pospiesznie i z poczuciem winy zaczęła się tłumaczyć.
— Seunghyun, ja przepraszam... Źle zrobiłam, powinnam mu była odmówić. Nie chcę, abyś...
— Lulu spokojnie — przerwałem jej w środku zdania patrząc jednostajnym spojrzeniem przed siebie. Szatynka popatrzyła mi prosto w oczy, gdy wreszcie spuściłem głowę nieco w dół. — Nie jestem na ciebie zły — posłałem jej kolejny uśmiech, ale tym razem był on szczery. — Nie przejmuj się tym, że nie chciałaś ze mną być. Nadal jesteś dla mnie wyjątkowa, ale... Zrozumiałem, że to musi minąć, bo nigdy nie będę cię miał.
Moja krótka przemowa wywołała w dziewczynie lekkie osłupienie. Bacznie przyglądała się mojej twarzy, chcąc wykryć, choć jedno nieszczere słowo, ale nie potrafiła tego dokonać.
— Możemy się nadal przyjaźnić? — spytałem, bo o to akurat mogłem ją prosić.
Lulu uśmiechnęła się do mnie i znów spuściła swoje powieki. Zgodziła się na przyjaźń, ale wykryłem w jej słowach nutkę zakłopotania. Prawdopodobnie było to spowodowane tym, że nie chciała mnie ranić, ale to były jedynie moje przypuszczenia. Musiałem pożegnać się z koleżanką ze studiów i pędziłem na siłownię, bo umówiłem się na niej z Taeyangiem. Zastanawiałem się tylko czy będę miał dla niego czas, ponieważ chciałem zacząć czytać wypożyczone książki będąc na bieżni.
Jiyong
Z Seunghyunem zacząłem widywać się codziennie odkąd skończył swoje egzaminy. Dostrzegłem jak dieta mu pomogła zrzucić zbędne kilogramy co cieszyło moje oczy, ale też martwiło, bo jeśli dalej tak będzie to nie będę mógł go nazywać grubaskiem. Uśmiechałem się na samą myśl o tym, że chłopak był zadowolony, choć bardzo narzekał na wyczerpanie i mówił także, że posiłek, którego składników niezmiennie spożywał śnił mu się po nocach. W kółko jedno i to samo danie. Rozumiałem jego frustrację, bo sam przez to kiedyś przechodziłem, jednak czarnowłosy dostrzeże, że to tylko kwestia przyzwyczajenia.
Czekałem na niego na dworcu, ponieważ był to dzień przed naszym wyjazdem. Seunghyun zaprosił mnie do siebie, bo podobno nie chciał stanąć na wagę, która była na siłowni. Tłumaczył, że chce przeżyć ten moment właśnie ze mną i w przypadku sukcesu świętować razem. Nie miałem pojęcia, co w jego słowniku znaczyło słowo świętować, ale ja nie zamierzałem niczego pić, ani co gorsza jeść.
Spojrzałem w bok, gdy kątem oka dostrzegłem czyjąś postać. Odwróciłem wzrok od swoich stóp, którymi bujałem z nudów siedząc na wysokiej ławce i z uśmiechem przywitałem czarnowłosego, który spóźnił się o kilkanaście minut.
— Prze-przepraszam cię, Jiyong, ale... — chłopak próbował złapać oddech, bo wrócił on z siłowni, na której był przez trzy godziny, ale coś mi się wydawało, że pomimo wycisku jaki otrzymał w sali do zumby to jeszcze na dodatek tutaj biegł. — ... nie mogłem znaleźć kluczy w szatni i... I... — dyszał dalej, a ja zeskoczyłem z ławki i podszedłem do starszego.
— Nic nie szkodzi, ważne, że tutaj dotarłeś.
Czarnowłosy chłopak uśmiechnął się do mnie, a ja dostrzegłem na jego twarzy widoczne kości policzkowe oraz słodkie dołeczki. Mój uśmiech stał się w tym momencie jeszcze bardziej szeroki, bo widziałem jak wiele trudów przeszedł Seunghyun, aby wreszcie jakoś wyglądać.
— Idziemy? — zapytałem chłopaka, który tylko mi przytaknął, bo wciąż jego oddech nie był w stanie się ustabilizować.
***
Znaleźliśmy się w domu Seunghyuna w niespełna dziesięć minut. Nie mieszkał od aż tak daleko od stacji jak myślałem, ale mimo wszystko ten powolny chód był dla mnie wyzwaniem. W jego mieszkaniu było bardzo cicho, ponieważ byliśmy tylko we dwoje. Jego rodzice podobno byli w pracy, a Hyeyoon, czyli młodsza siostra Seunghyuna była jeszcze w szkole.
— Chcesz coś do picia? — zawołał do mnie czarnowłosy z kuchni, gdy ja przyglądałem się zdjęciom rodzinnym wiszącym w korytarzu.
— Wodę niegazowaną — poprosiłem, bo naprawdę czułem się słabo, czego nie chciałem dać po sobie poznać.
Jedzenie nawet głupich owoców przychodziło mi z ogromnym trudem i przez to miałem częste bóle brzucha. Z wypróżnianiem także pojawiły się problemy, ale na to akurat umiałem zaradzić. Dziś wieczorem będę musiał samodzielnie wykonać lewatywę, ponieważ z toalety nie skorzystam podczas naszego wspólnego wyjazdu. Będę jedynie mógł się wysikać, bo tylko moczu miałem pełno w pęcherzu przez ciągłe picie wody.
— Proszę — odparł Seunghyun, podając mi szklankę zimnej wody.
— Dzięki — rzuciłem i od razu musiałem skomentować widoczne fotografie. — Jesteś podobny do swoich rodziców — wyznałem. — Do ojca z twarzy, a do mamy z profilu.
Popatrzyłem na chłopaka, który był spocony na twarzy, ale to nie to wzbudziło moje zainteresowanie. Widziałem na jego policzkach oraz czole czerwone krostki.
— Masz całą twarz w trądziku — zauważyłem, ale Seunghyun nie kazał mi się tym przejmować.
— To przez tę dietę, ale dziś się ona kończy, więc niedługo znikną — czarnowłosy uśmiechnął się do mnie.
— No tak... Dieta wysokobiałkowa ma swoje minusy — powiedziałem i dotknąłem jednego z policzków chłopaka.
Seunghyun zmrużył swoje oczy i wzdrygnął się lekko, bo moje dłonie nie należały do najcieplejszych, jego wzrok zaś spoczął na mojej ręce. Przyglądał się jej, natomiast ja skupiłem się na jego twarzy, która od kilku dni nie wyglądała już jak księżyc. Poczułem w swoim wnętrzu ciepło, ale nie byłem przekonany czy to dlatego, że Seunghyun był rozgrzany po siłowni. To przyjemne uczucie było spowodowane samą jego obecnością.
— Chodźmy, sprawdzimy ile zrzuciłeś w tym tygodniu — zaproponowałem i schowałem swoją dłoń do kieszeni.
Poszliśmy na górę do pokoju czarnowłosego. Był on w jasnych i nudnych barwach. Ściany pomalowane w odcieniu błękitu, a meble kompletnie nie pasowały do danego wystroju. Nie miałem zamiaru się jednak czepiać takich szczegółów. Bardziej mnie zastanawiała mnie ta sterta ciuchów na krześle i skarpetki pod biurkiem.
— Zaraz przyniosę wagę — odparł Seunghyun, którego chyba lekko denerwowała obecna sytuacja.
Peszył się przy mnie, co było naprawdę urocze, ale musiał się przyzwyczajać do mojej obecności. Byliśmy przyjaciółmi i to normalne, że będziemy się widywać. Czarnowłosy zostawił swoją torbę sportową przy łóżku i szybko pobiegł do sąsiedniego pokoju. Uśmiechnąłem się pod nosem, a gdy chłopak wrócił znów do sypialni zacisnąłem swoje wargi.
Seunghyun położył wagę osobową na podłodze i wypuścił swoje powietrze.
— Denerwuje się — powiedział bez żadnych skrupułów.
— Spokojnie, cokolwiek się tutaj nie pokaże widać gołym okiem, że naprawdę ciężko pracowałeś.
Moje słowa dodały mu otuchy, ale wiedziałem, że zależało mu na zobaczeniu takich dwóch cyfr, które wskażą kolejne cztery kilogramy mniej niż przy poprzednim ważeniu. Czarnowłosy ułożył swoje stopy na wadze i gdy zobaczył rezulat z tego tygodnia szybko z niej zszedł.
76,5
— Miało być 76 — odparł zawiedziony.
Widocznie nie tak wyobrażał sobie tę chwilę. Byłem tutaj razem z nim i na pewno chciał się cieszyć tak samo jak poprzednio. Tylko tydzień temu dowiedziałem się o jego sukcesie przez telefon, a nie twarzą w twarz.
— Czym ty się przejmujesz? — zapytałem.
— Ja po prostu... — chłopak położył swoje ręce na biodrach i zerknął na moją twarz. — Chciałem to zrobić dla siebie, ale też dla ciebie. Odwdzięczyć się chociaż w ten sposób, że pokaże ci moje starania, ale przede wszystkim odpowiedni rezultat... i nie wyszło.
Podszedłem bliżej starszego chłopaka, bo zaczął chyba zbyt bardzo się przejmować moją opinią, a najważniejsze było to, aby to on wreszcie poczuł się dobrze będąc we własnej skórze.
— Nie mów głupstw, widziałem jak bardzo się starałeś i możesz być z siebie dumny — powiedziałem to z uśmiechem. — Mnie nigdy nie zawiedziesz jeśli będę widział, że robisz wszystko to na czym ci zależy tak na sto procent.
Chłopak uśmiechnął się słabo, ale przytaknął mi. Nie była to jednak reakcje jakiej oczekiwałem, a więc poprosiłem, aby podszedł do jakiegoś lustra. Czarnowłosy zaprowadził mnie do pokoju swojej młodszej siostry, gdzie stało tam duże, białe lustro. Podprowadziłem go do niego i kazałem mu spojrzeć na samego siebie.
— Widzisz? — spytałem. — Nie masz już takiego wielkiego brzucha, masz kości policzkowe, a myślałem, że nigdy ich nie zobaczę! — powiedziałem teatralnie na co Seunghyun zaśmiał się w głos.
Chłopak odwrócił się w moją stronę, stając tyłem do lustra i spoglądał w moje oczy. Posłałem mu delikatny uśmiech, bo chciałem, aby naprawdę w siebie uwierzył. Zrobił kawał dobrej roboty, którą będzie mu musiał pomóc dokończyć ten jego kolega z siłowni. Więcej diet nie mogłem mu dawać, ponieważ ta była jednorazowa na dłuższy okres, ale wierzyłem w niego i wiedziałem, że mu się uda.
— Dziękuję, Jiyong — powiedział głosem pełnym wdzięczności.
Ja jedynie machnąłem ręką i wróciliśmy oboje do jego pokoju. Usiadłem wygodnie na jego łóżku, bo Seunghyun chciał wziąć wreszcie prysznic, bo nie zdążył tego zrobić na siłowni.
— Zajmie mi to parę minut, a potem spakuje parę rzeczy na jutrzejszą drogę i pójdziemy na dworzec, ok?
— Jasne, idź się już kąpać, bo śmierdzisz — wytknąłem mu to, zatykając sobie celowo nos.
Seunghyun strzelił do mnie minę i po chwili zniknął za drzwiami prowadzącymi do łazienki, mając ręcznik na ramieniu. Uśmiechnąłem się sam do siebie i położyłem wygodniej na materacu. Zacząłem rozglądać się z nudów po jego pokoju i dostrzegłem torbę sportową chłopaka, którą student położył tuż przy łóżku. Wyciągnąłem do niej rękę, bo zauważyłem coś dziwnego. Myślałem, że na siłownię nie nosiło się książek. Ciekawe co Seunghyun lubił czytać? Wyciągnąłem dużą książkę o grubej okładce i uniosłem swoje brwi ze zdziwienia, gdy zobaczyłem znajomą mi lekturę Ashley Bassie Ekspresjonizm. Przyjrzałem się kolorowej okładce książki, którą przyłożyłem do swoich ust, aby ukryć swoją radość.
Czy to z mojego powodu Seunghyun zaczął interesować się sztuką?
***
Seunghyun mimo wszystko świętuję swój kolejny sukces 💕 brakło mu tylko 0,5 kilograma do pełni szczęścia, ale i tak 3,5 w ciągu tygodnia to dużo^^
Zaczynamy kolejny cytat, a co za tym idzie? Kolejny etap w życiu Jiyonga oraz Seunghyuna 😊
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro