Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

...telling you...

Seunghyun




     — Dlaczego mnie okłamałeś?

     Nie mogłem przestać myśleć o tym wpisie pod jednym jego zdjęciem, potem sprawdziłem także resztę i często powtarzało się jej imię.

     Dami.

     Nie potrafiłem zrozumieć swoich uczuć, ale nie lubiłem kiedy ktoś mnie oszukiwał. Tego byłem pewien i wolałem wyjaśnić sprawy od razu, a nie czekać na przebieg wydarzeń, który mógłby doprowadzić do dalszych komplikacji.

     Jiyong patrzył na mnie z lekkim, choć niepewnym uśmiechem na twarzy. Złączył swoje dłonie ze sobą i wiedziałem, że nie miał pojęcia o co mi chodziło.

     — Przecież cię nie okłamałem ani razu — powiedział, wciąż szukając w myślach swojej winy, ale jednak nie był w stanie jej odnaleźć. — Przecież ci mówiłem, że jesteś gruby i jakoś nie mydliłem ci oczu mówiąc, że nie jest źle z twoją wagą.

     Jasne... Kim byłby Jiyong, gdyby mi jeszcze nie dogadał? Bez tego się nie mogło obyć. Młodszy patrzył na mnie i widziałem, że ta sytuacja zaczęła go bardzo irytować. Chciał wiedzieć dlaczego zadałem mu to pytanie. Jak widać nie był na tyle mądry, aby zapamiętać każde słowa jakie do mnie wypowiedział. Kłamstwo jest w tym uciążliwe, że trzeba o nim pamiętać.

     — Mówiłeś, że nie masz żadnych znajomych.

     Jiyong się uśmiechnął szeroko i patrząc mi w oczy powiedział:

     — Teraz mam ciebie.

     Poczułem w jednym momencie... gdy tylko te słowa padły z jego ust, moje serce uderzyło mocno tak, że odczułem je w swojej klatce piersiowej. Rumieńce chciały mi się wedrzeć na pyzatą twarz, ale nie było tak łatwo. Nie mógł mnie owinąć sobie wokół palca.

     — To w takim razie kim jest Dami?

     Sądziłem, że czarnowłosemu ten chytry uśmieszek zniknie z twarzy. Spuści wzrok i zacznie się tłumaczyć, ale jego reakcja była zupełnie przeciwna. Młodszy zaczął się śmiać ze mnie i patrzył jak na największego idiotę jaki chodził po tej planecie.

     — Dami to moja siostra — odparł, kładąc mi dłoń na udzie.

     Chciałem go doprowadzić do stanu,  w którym to Jiyong poczuje ogromny wstyd jednak znów się pomyliłem. Miałem ochotę w tym momencie zacisnąć dłoń na swojej koszulce i powiewać nią, aby zrobiło mi się nieco chłodniej. Przybyła do mnie fala gorąca i miałem ochotę zapaść się pod ziemię po wyjaśnieniu nieporozumienia.

     Nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy.

     — Przepraszam — wyznałem szczerze, spuszczając swoją głowę.

     Popatrzyłem na chudziutką dłoń Jiyonga, która wciąż dotykała jednej z moich nóg.

     — Nie przejmuj się tym — ponownie usłyszałem jego śmiech, przy którym chłopak unosił swoją głowę w górę. Było tak za każdym razem. Po chwili, gdy młodszy dostrzegł na mojej twarzy uniesione kąciki ust zaczął tłumaczyć całą tę sytuację, choć wcale nie musiał. — Jak już wcześniej wspominałem, pierwszy raz jechałem pociągiem. Gdybym miał znajomych to pewnie gdzieś bym jeździł, ale jak ci już wcześniej mówiłem... Tata nie wypuszcza mnie z domu, dziś wyszedłem bez jego zgody i jak wrócę to pewnie będę miał z nim poważną rozmowę — czarnowłosy uśmiechnął się nerwowo, bo dopiero teraz dostrzegłem, że codzienne sytuację dla mnie a dla Jiyonga były czymś kompletnie nowym i nieznanym. — Nie chcę cię okłamywać, bo jesteś pierwszą osobą, która chce ze mną rozmawiać. Tak to mam jedynie Dami, ale z nią teraz rzadko się widuje.

     Miałem ochotę go przytulić, dodać otuchy, lecz po raz kolejny młodszy udowodnił mi, że jest silny i życie mu nie straszne. Popatrzyłem na jego wytatuowane dłonie i wiedziałem, że za każdym z tych zdobień kryła się piękna, prawdziwa historia. Chciałem poznać każdą z nich. Czułem się jak maleńkie dziecko, które czeka na wieczór, na moment, w którym ułoży się na kanapie tuż obok mamy i usłyszy jakąś bajkę na dobranoc. Jiyong był osobą, której chciałbym słuchać bezustannie. Miał w sobie coś magicznego, coś czego nie byłem w stanie wytłumaczyć.

     — Mogę zgadnąć dlaczego wytatuowałeś sobie swoją datę urodzenia na szyi?

     Jiyong przyjrzał mi się uważnie i wyprostował swoje plecy. Usta zaś zacisnął w wąską linię i wreszcie odparł:

     — Chyba po raz pierwszy udało ci się mnie zaskoczyć. Próbuj — dodał z entuzjazmem.

     Widziałem w jego oczach pewność siebie. Był świadomy tego, że nie miałem szans odgadnąć znaczenia tego tatuażu. Czy teraz uda mi się pierwszy raz z nim wygrać?

     — Na dłoni masz napis słodkie życie a także koronę, która symbolizuje władzę. Myślę, że jesteś władcą swojego życia i mam wrażenie, że jesteś pewien każdej swojej decyzji.

     Zerknąłem nieśmiało na chłopaka, który zarzucił nogę na nogę. Dłońmi objął kolano i zagryzł dolną wargę. Moje serce zaczęło się unosić z przepełniającej mnie radości, bo byłem coraz bardziej pewien, że go rozszyfrowałem.

     Jiyong zmierzył mnie swoim wzrokiem i odparł:

     — Interesująca, ale błędna interpretacja.

     W tej chwili czarnowłosy pozbawił mnie skrzydeł, które unosiły mnie ponad ziemię.

     — Jeśli chodzi o moją datę urodzenia... — zaczął tłumaczyć, a ja zamieniłem się w słuch, ponieważ czułem, że wkraczałem na ścieżkę kolejnej ciekawej historii. — Urodziłem się w roku 1988, a w tym samym roku zmarł niezwykle utalentowany amerykański artysta Jean Michel Basquiat. Był on przedstawicielem nowego ekspresjonizmu, czyli dążył do wydobycia zjawisk zniekształconych, wyjątkowych, a nawet patologicznych. Ta wytatuowana korona jest jego dziełem — chłopak zbliżył do mnie swoją rękę i jeszcze raz pokazał mi ten zniekształcony malunek czym - jak się dowiedziałem - był ekspresjonizm. — W dacie urodzenia najbardziej chodziło mi o rok. Basquiat zmarł w 1988, a ja się urodziłem. Czuję, że przekazał mi pałeczkę i to ja będę osobą, która stanie się kimś.

     — Jeden artysta odszedł, a narodził się nowy — dodałem po dłuższej chwili ciszy.

     — Taki jest mój plan — powiedział Jiyong, który podniósł się z ławki i zaczął rozglądać po okolicy. Zachowywał się tak jakby swoimi oczyma widział zupełnie inny świat. Świat, który... chciałbym kiedyś dostrzec. — Marzy mi się stworzyć coś cudownego — dodał, a jego niezwykłe spojrzenie przeniósł na mnie.

     Czułem się jakbym rozmawiał z osobą, która przeżyła mnóstwo chwil w całym swoim życiu. Jakby miał ze sto pięćdziesiąt lat, a jego noga postała na każdym kontynencie na Ziemi, jednak rzeczywistość była zupełnie inna. Był to niepełnoletni chłopak, który dopiero pierwszy raz samodzielnie wyszedł gdziekolwiek z domu i dopiero teraz wkraczał w życie.

     Westchnąłem głęboko i również stanąłem na równe nogi. Podszedłem do drobnej postury chłopaka i włożyłem ręce do kieszeni.

     — Już się nie mogę doczekać tej wystawy w Seulu.

     Czarnowłosy uśmiechnął się szeroko. Miałem świadomość tego, że Jiyong czekał na ten moment już od bardzo dawna.

     Miałem ogromne szczęście, że poznałem tego chłopaka.





Jiyong





     W momencie, gdy Seunghyun wspomniał o wystawie obrazów, która miała się odbyć za niecałe dwa tygodnie serce zabiło kilkakrotnie razy szybciej. Każde jego słowo i wrodzona ciekawość mnie zachwycały. Najbardziej mnie zadziwił, gdy sam próbował odgadnąć znaczenie mojego tatuażu. Wprawdzie mu się to nie udało, ale był on pierwszą osobą, która w ogóle spróbowała to zrobić. Byłem mu za to bardzo wdzięczny, choć nie wypowiedziałem tego na głos.

     Razem z Seunghyunem zaczęliśmy iść w kierunku dworca kolejowego. Niestety powoli zaczęło się ściemniać, a do mnie mama dzwoniła już chyba z kilkadziesiąt razy. Dobrze, że wyciszyłem telefon i nie musiałem denerwować niepotrzebnie swojego grubiutkiego kolegi.

     — Jiyong — starszy wypowiedział moje imię. — Mógłbym cię zapytać o tego artystę... Bral..., Barts...

     — Basquiata — pomogłem czarnowłosemu wypowiedzieć nazwisko człowieka, który mnie inspirował.

     — No właśnie. Mówiłeś, że zmarł w 1988 roku, a skoro był on przedstawicielem nowego ekspresjonizmu to ile miał lat, gdy zmarł?

     — Trzydzieści osiem — odparłem bez zastanowienia, bo na jego temat wiedziałem dosłownie wszystko.

     — Bardzo młodo.

     — Owszem, przedawkował heroinę, ale myślę, że każdy niezwykły artysta musi być od czegoś uzależniony.

     Seunghyun stanął w jednej sekundzie w miejscu i zaczął mi się przyglądać.

     — Czy ty...

     — Nie, głuptasie — zaśmiałem się, bo wiedziałem, że o tym pomyśli. — Ja jestem uzależniony, ale od ludzi. Nie mam pojęcia dlaczego, ale ich kocham, każdy z nas ma znaczenie. Bez ludzi w sumie nie miałbym odwagi. To oni komentują, wyrażają swoje zdanie na temat moich prac.

     — To niebezpieczne uzależnienie — powiedział starszy i nagle posmutniał.

     Zmrużyłem swoje oczy, bo pomimo tego, że spotkałem go tylko parę razy w życiu, wiedziałem kiedy Seunghyun coś wewnątrznie przeżywał. Łatwo było mi go rozszyfrować, ale też nie chciałem naciskać. Jeśli kiedykolwiek będzie chciał to mi powie.

     Postanowiłem zatem zmienić temat naszej rozmowy.

     — Ostatnio poprosiłeś mnie o to, żeby pomóc ci schudnąć, tak?

     — Tak — czarnowłosy nagle się ożywił, a ja przyjrzałem się dokładnie tej zaokrąglonej buźce.

     — Fajnie jakbyś w Seulu wyglądał jakoś przyzwoicie — fuknąłem, ale z myślą o tym, aby Seunghyun czuł się i wyglądał tam zjawiskowo.

     — Też mi na tym zależy — powiedział zawstydzony zapewne przez moją wcześniejszą uwagę.

     — Ważysz teraz... 84 kilo, prawda? — postanowiłem się upewnić.

     — Zgadza się.

     — Wystawa jest 24 czerwca, więc proponuję ci zrzucić 8 kilogramów w tym czasie. — Seunghyun spojrzał na mnie jakby niedowierzał moim słowom. — Nie powinno być tak trudno, bo już od dłuższego czasu dbasz o siebie, ale ostrzegam, że nie będzie łatwo.

     — Ty chyba sobie żartujesz... Czy ty chcesz, żebym głodował i niczego nie jadł? — zapytał, a w jego oczach widziałem strach.

     — Coś ty, nie jesteś na takim poziomie — machnąłem ręką i wszedłem na pierwszy schodek, który prowadził do wyjścia na peron siódmy.

     Czarnowłosy nagle złapał mnie za dłoń i obrócił w swoją stronę. Spojrzałem na niego zdziwiony i zrobiło mi się cieplej będąc tak blisko jego ciała.

     — Przepraszam, ale muszę zapytać — nagle widziałem w nim większą pewność siebie, która była spowodowana tym, że się czegoś obawiał. — Czy ty... jesz regularnie?

     — Jestem na dość zaawansowanej diecie — wypowiedziałem te słowa z uśmiechem, ale chyba nie dałem ukojenia jego obawom. — Ej, nie przejmuj się — odparłem, ciągle się ciesząc ze wszystkiego i szturchnąłem go lekko w ramię. — Wszystko ze mną jest w porządku.

     — No dobrze...

     Seunghyun ciągle nie ufał moim słowom, ale sam się przekona, że doskonale wiedziałem, co robię. Nie chciałem w sobie widzieć tej cholernej, tłustej świni i udało mi się to. Teraz jeszcze parę kilogramów w dół i będę idealny w swoich oczach. Najważniejsza była akceptacja samego siebie, bez tego nie zrobię żadnego kroku w przód.

     — To jak mogę zrzucić te 8 kilo? — zapytał, a ja miałem jeszcze parę minut, aby dokładnie mu opowiedzieć o tej cudownej diecie, zanim mój pociąg wjedzie na peron.









***

Mam nadzieję, że te wzmianki o tatuażach GD was nie irytują?

Jean Michel Basquiat - amerykański artysta współczesny. Początkowo uprawiał graffiti, później zajął się malarstwem, był przedstawicielem nowego ekspresjonizmu. Jego obrazy cechowały się połączeniem prymitywnej sztuki afrykańskiej, współczesnej 'sztuki ulicy', napisów, elementów komiksów oraz archetypów kultury

Zachęcam do obejrzenia jego prac 💕

Kolejne opisywane tatuaże GD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro