°on someone because°
Seunghyun
Czy to sen? Czy naprawdę Lulu i ja w końcu się pocałujemy? Zachowywałem się jak nastolatka, która miała przeżyć swój pierwszy pocałunek, a przecież tak nie było! Swój pierwszy pocałunek należał do mnie i...
Jiyonga...
Chwileczkę, czy to możliwe? Na pewno to z nim jako pierwszy przeżyłem tak ważny w życiu moment?
Lulu dotykała mojej dłoni i zamiast dawać mi poczucie przyjemności i miłego odczucia tak naprawdę była mi kompletnie obca. To nie jej rękę dotykałem już kilkakrotnie, to nie z nią przeprowadziłem mnóstwo rozmów, które zazwyczaj trwały tylko kilka minut...
Co się w niej zmieniło? Gdzie się podział ten delikatny piękny kwiat? Co się stało z Hayoon? To nie była ta sama wrażliwa i urocza dziewczyna, w której się zakochałem. Lulu nie była tak śmiała i pewna swego... Za to ktoś inny był pewny mojej osoby od samego początku.
Wróciłem w tej nieodpowiedniej chwili do dnia, w którym poznałem Jiyonga, jednocześnie oddalając się od twarzy dziewczyny. Chłopak, który był obsesyjnie zakompleksiony na punkcie własnego wyglądu, a także osób otyłych przyjął mnie z otwartymi ramionami. Zaoferował bezinteresowną pomoc w napisaniu listu dla dziewczyny, której już...
Nie chciałem pocałować.
Zrozumiałem, że kierował mną strach przed tym, co tak naprawdę było nieuniknione. Lecz nie mogłem przecież powstrzymać własnych uczuć, które pędem gnały w stronę wyjątkowego chłopaka z przedmieścia. To on wywoływał we tak wiele emocji, jakich nigdy wcześniej nie przeżywałem. Odkrywałem siebie na nowo u jego boku. To Jiyong był osobą, z którą chciałem spędzać każdą wolną chwilę. Biegałem do niego od razu z siłowni, by spotkać się choćby na te parę minut, to z nim pojechałem do Seulu, to przy jego boku zasnąłem, to dzięki niemu zainteresowałem się poniekąd sztuką, więc... Dlaczego tym razem wybrałem Hayoon?
— Seunghyun? Wszystko dobrze? — zapytała dziewczyna, która położyła swoją dłoń na moim policzku.
Spojrzałem w jej oczy i widziałem w nich uczucie, ale... Ono pojawiło się z chwilą, w której schudłem, przedtem go w ogóle nie było...
— Może my... Masz rację, zbyt bardzo się pospieszyliśmy. Powinniśmy...
— Muszę już iść — powiedziałem, uwalniając swoją dłoń z jej lekkiego uścisku.
— Ale Seunghyun. Myślałem, że to co nas łączy jest czymś więcej — powiedziała, wstając z mojej bluzy, którą wziąłem do ręki.
Zawiesiłem ją na swoim ramieniu i popatrzyłem na dziewczynę, której moje serce jednak nie wybrało.
— Ja też tak myślałem, ale... Chyba się pomyliłem — postawiłem krok w tył i zacisnąłem na moment swoje wargi. — Wybacz, Lulu.
Odwróciłem się na pięcie i po prostu zostawiłem ją na polanie w parku. Nie było to dla niej z pewnością miłe, a to co zrobiłem nie było wcale grzeczne, jednak... Jeśli tylko sobie przypomnę jak potraktowałem Jiyonga... Gdy tylko chłopak powiedział mi o rozmowie jaką przeprowadził z Lulu kompletnie nie potrafiłem przestać o tym myśleć i nie raczyłem nawet się z nim skontaktować.
Musiałem to jam najszybciej naprawić! Jaki ja byłem głupi!
Wyciągnąłem telefon z kieszeni i od razu wybrałem numer do Jiyonga. Chłopak odebrał połączenie z prędkością światła, jednak to ja zadałem jako pierwszy pytanie:
— Czy mógłbym do ciebie przyjechać?
Jiyong
Ucieszyłem się, bo jak mógłbym się nie cieszyć skoro Seunghyun chciał do mnie wpaść?
Rodziców akurat nie było w domu, bo to przecież piątek wieczór i zawsze sobie wychodzili. Nie robiło mi to kiedyś żadnej różnicy, ale odkąd miałem swojego przyjaciela to chciałem, aby mama z tatą wychodzili stąd jak najczęściej.
***
Wyszedłem po studenta na stację. Wciąż nie byłem pełen sił, ale krótki spacer dobrze mi zrobił. Trzymając Iye na rękach odebraliśmy Seunghyuna z peronu, a chłopak bardzo się ucieszył, że zobaczył naszą dwójkę. Czarnowłosy wziął do rąk moją szarą kotkę i zaczął się do niej uśmiechać, co spowodowało, że i moje kąciki ust poszybowały w górę. Nie wiedziałem czy sprawił to ten widok, czy obecność chłopaka? A może... Jedno i drugie?
Potem od razu poszliśmy do mojego domu. Chwyciłem za butelkę z wodą i zacząłem ją pić. Strasznie zaschło mi w gardle od takiego ruchu.
Seunghyun zaczął mi się przyglądać z uwagą. Nie wiedziałem dlaczego to robił, ale chyba zaczął dostrzegać we mnie pewne zmiany, bo delikatnie się uśmiechał. Był pewnie ze mnie dumny, tak samo jak ja z niego, gdy chłopak wygrał walkę z otyłością. Poznałem go jako grubego, szerokiego słonia, a teraz był naprawdę seksownym gościem.
— Jak tam z Lulu? — zapytałem, ponieważ byłem pewien, że zaczął się z nią spotykać w te dni, w których się nie widzieliśmy.
Seunghyun przestał głaskać Iye i popatrzył na mnie zdziwiony. Zerknąłem niepewnie na studenta, który naprawdę zachowywał się dziwnie, a zadałem mu tylko jedno, proste pytanie.
Starszy położył kotkę na moim łóżku, a ta zaczęła się bawić frędzlem, który był przyszyty do poduszki. Maleńka, szara kulka gryzła pasek i kręciła się na materacu. Byłem tak skupiony na tym widoku, że nie zauważyłem jak Seunghyun podszedł bliżej mnie. Spoglądał w moje oczy będąc całkowicie poważnym, ale ja nie byłem w ogóle wzruszony jego postawą.
— Spotkałem się z Hayoon i zrozumiałem, że to nie ma sensu — w jego ustach zabrzmiało to jak zdecydowane wyznanie.
— Czemu? — spytałem, znów przechylając butelkę z wodą.
— Tak mi się wydaje, że spodobałem jej się dopiero w chwili, gdy schudłem... — czarnowłosy spuścił swoją głowę, a ja parsknąłem pod nosem.
— Dopiero teraz to do ciebie dotarło? — rzuciłem bezdusznie te słowa i podszedłem w stronę okna, które otworzyłem na oścież.
Usiadłem na granitowym parapecie, a jeden z moich policzków zaczęła otulać firanka. Spojrzałem przez cienki materiał na chłopaka, który wydawał się być przygnębiony tą sytuacją, ale ja naprawdę myślałem, że on znał ten powód.
Zrobiło mi się w tym momencie głupio. Nie chciałem dla niego źle, wręcz przeciwnie, Seunghyun zasługiwał na wszystko co najlepsze, a ja mu w tym wcale nie pomagałem...
— Wybacz... Myślałem, że o tym wiedziałeś.
— Nie, nie wiedziałem — odparł smutnym tonem, który spowodował, że miałem ochotę zakopać się pod ziemię, lecz w jednej chwili Seunghyun uniósł swoją głowę i uśmiechnął się do mnie. — Ale to już nie ważne, nie potrzebuje jej.
— Racja, skup się przede wszystkim na sobie — dałem mu swoją złotą radę i wyszedłem na dach. — Podaj mi tutaj Iye — odparłem, a Seunghyun po chwili wręczył mi tę małą kruszynę do moich dłoni.
Starszy także usiadł na parapecie, by spuścić swoje stopy na dachu. Bacznie mu się przyglądałem, gdy próbował się wcisnąć przez małe okienko. Swoim czołem uderzył o białą framugę, co spowodowało u mnie natychmiastowy atak śmiechu. Seunghyun złapał się za głowę i z grymasem uśmiechnął się do mnie.
— To nie jest śmieszne.
— Ależ jest — odparłem i spojrzałem na studenta, który się wyprostował. — Nie zarwie się pod twoim ciężarem?
— A ciebie nie zdmuchnie wiatr? — po raz pierwszy usłyszałem od niego jakąś docinkę.
Dobrze, że wreszcie się na jakąś odważył. Odwróciłem się do niego tyłem, aby móc podejść do miejsca, które należało niegdyś tylko do mnie i Dami, a teraz zagoszczą w nim także dwie nowe osóbki. Po tym jak zbyt szybko zmieniłem swoją pozycję, mocno zakręciło mi się w głowie i zacząłem się chwiać. Seunghyun zareagował błyskawicznie i złapał mnie za ramię, po czym przyciągnął bliżej siebie. Pomiędzy nami była jedynie Iye, która zwinęła się w kłębek i wbiła swoje ostre pazurki w materiał mojej czarnej bluzy.
— A nie mówiłem? — powiedział Seunghyun, a ja uśmiechnąłem się jedynie do starszego, który wciąż trzymał mnie za rękę.
Jego dotyk był dla mnie czymś wyjątkowym, to on sprawiał, że doznawałem natchnienia i chęci do dalszej pracy nad sobą, a także własnymi projektami. Dziwiłem się sam sobie, ponieważ student niczym szczególnym się nie wyróżniał.
Usiedliśmy na dachu i zaczęliśmy patrzeć w niebo, na którym pojawiały się co rusz to nowe gwiazdy. Uwielbiałem to robić, cieszyłem się na każde przyjście zmroku, a zwłaszcza o tej porze roku jaką było lato.
— Lubię to uczucie, gdy wieczorem jest ciepło. Powietrze jest wtedy miękkie jak kocyk, który otula całe moje ciało. Czuję się wtedy bezpiecznie.
Seunghyun popatrzył jak położyłem swoje plecy na dachu i z pozycji leżącej obserwowałem to, co działo się na granatowym niebie.
Chłopak dołączył do mnie, skierował swoje ręce za tył głowy i oparł swój kark na nich. Patrzył razem ze mną w gwiaździste niebo i uśmiechnął się po chwili.
— A przez ciebie niebo kojarzy mi się teraz jedynie z obrazem van Gogha.
— To źle? — spytałem, przyciągając Iye bliżej siebie.
— Nie, ale przez ciebie mogę zapomnieć z czym zawsze kojarzyły mi się gwiazdy.
Jego słowa tak bardzo mnie zainteresowały, że nie potrafiłem nie zapytać go o szczegóły.
— A z czym je zawsze kojarzyłeś?
— Ze wspomnieniami. Każda gwiazda z osobna to inne wspomnienie i jak patrzę na nie wszystkie to... Mam wrażenie, że mogę wziąć do ręki jedną z błyszczących kropeczek, jak zdjęcie z albumu rodzinnego i po prostu przypominać sobie wyjątkowe chwilę — student zamknął jedno oko i wyciągnął rękę w górę, zacisnął ją, jakby próbował złapać pojedynczą gwiazdę.
— Ja nie lubię wspomnień, pomimo tego, że są piękne — odparłem.
— Co takiego? Przecież to tak jakbyś zaprzeczał samemu sobie — Seunghyun przyłożył swoją zaciśniętą dłoń do piersi.
— Wspomnienia to chwile, a chwile są ulotne. Ja chciałbym być szczęśliwy przez cały czas, abym całe życie mógł nazwać chwilą, ale to po prostu jest niemożliwe — złapałem kotkę w talii i położyłem ją na swoim brzuchu — Dlatego ich nie lubię.
— Ale tak powinno wyglądać życie — swój wzrok przeniosłem od razu na Seunghyuna, który zaczął bronić własnego zdania. — Dzięki chwilom dostrzegasz tak naprawdę po co żyjesz. Dążysz do tego, aby było ich jak najwięcej.
— Im więcej ich będzie to tym bardziej będę za nimi tęsknił — uśmiechnąłem się słabo do chłopaka, który przekręcił swoją głowę w taki sposób, aby móc na mnie patrzeć.
— W takim wypadku będę musiał się starać o to, abyś nie musiał za nimi tęsknić — wyznał starszy, który skierował swoją zaciśniętą dłoń w moją stronę.
Wyciągnąłem także swoją rękę, a moją dłoń wsunąłem po jego.
— Jakie wspomnienie się tam kryje? — zapytałem zerkając na jego rękę, która była o wiele większa od mojej. Poczułem się jak jakiś dzieciak.
— Chciałbym, żebyśmy się spotykali w tym miejscu jak najczęściej.
— Moi rodzice spędzają tylko piątkowe wieczory poza domem — poinformowałem.
— W porządku, będziemy się widywać tutaj co tydzień, tak jak kiedyś na stadionie.
— W tym samym miejscu — wyznałem słowa, które wypowiedziałem mu na pożegnanie po naszym pierwszym spotkaniu.
— O tym samym czasie — Seunghyun wypowiedział swoją kwestię, jakbyśmy odgrywali scenę na deskach teatru.
— Pamiętałeś... — wypowiedziałem cicho to słowo i poczułem rumieńce na swoich policzkach, bo inna osoba na pewno by zapomniała o takiej chwili.
— Oczywiście, że tak. To jedno z moich ulubionych wspomnień.
Seunghyun uśmiechnął się szeroko i rozprostował swoje palce, ukazując mi tym samym zawartość wspomnienia jakie w sobie kryła.
***
Kolejny rozdział za nami 💕 pojawiają się elementy przekoloryzowane, ale będzie ich więcej 😘 uwielbiam takie artystyczne momenty i mam nadzieję, że wam też przypadną do gustu ❤️
Już niedługo będę załączać kolejne utwory w mediach, a więc zachęcam do ich przesłuchania, ponieważ będą łączyć się z treścią ❤️ ich tłumaczenia będą się znajdować pod rozdziałami 😘 informuje tych czytelników, którzy czytają pierwszy raz moją pracę ;)
Do zobaczenia, Duszyczki 💕💕💕
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro