Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

°no problems°

Jiyong



     Przyjechaliśmy do mojego domu, po tym jak między mną a Seunghyunem doszło do czegoś więcej niż dotychczas. Nasz związek opierał się jedynie na przytulaniu, leżeniu razem na łóżku, choć taka bezczynność mi nie odpowiadała. Od czasu do czasu student skradł mi całusa w policzek, ale nic więcej.

     Dziś coś się zmieniło... W chwili, gdy chłopak patrzył na mnie swoimi ciemnymi tęczówkami straciłem mowę i jedynie zdołałem przytaknąć, bo chciałem tego. Od chwili, gdy Seunghyun mnie pocałował w głębi duszy chciałem to powtórzyć. Wszystko między nami było dobrze, ufałem mojemu chłopakowi, wiedziałem, że nie zrobi mi krzywdy i będzie chciał dla mnie wszystkiego co najlepsze. Czułem się tak bardzo kochany w jego ramionach, a wymienianie się pocałunkami sprawiało, że doznałem nowego uczucia. Moje serce zaczęło bardziej otwierać się dla Seunghyuna, torując mu ścieżkę, lecz... gdy chłopak chciał zdjąć ze mnie koszulkę przeraziłem się... Do tego stopnia, że do moich oczu napłynęły łzy, które chciałem jak najszybciej ukryć. Nie mógł widzieć mojej słabości, nie chciałem tego... Tak samo nie chciałem, aby patrzył na moje cielsko... I tak widział go zbyt dużo, co sprawiało, że czułem wstyd. Jeszcze nie teraz... Jeszcze nie chciałem mu się pokazać... Może, gdy schudnę kolejny kilogram to wtedy, ale nie teraz...

     Tradycyjnie poszliśmy do pokoju. Iye zaczęła miauczeć i tulić się do naszych nogawek. Seunghyun chciał od razu wziąć ją na ręce, jednak ja także tego chciałem. Oboje się schyliliśmy po małą kotkę, lecz student był pierwszy. Wyprostowaliśmy nasze ciała, czarnowłosy uśmiechnął się triumfalnie, bo zdołał mnie wyprzedzić. To jednak przestało mnie interesować, bo w momencie, w którym znów stanąłem prosto zaczęło mi się kręcić w głowie. Lekko się zachwiałem i pochyliłem w stronę Seunghyuna, który złapał mnie wolną ręką za ramię. Przyłożyłem dłoń do swojej skroni i na moment zamknąłem oczy. Otworzyłem je dopiero po kilku chwilach, gdy zrobiło mi się lepiej. Posłałem chłopakowi skromny uśmiech, który chyba go trochę uspokoił. Nie mogłem jednak narazić się na zbędne pytania i zaproponowałem, abyśmy oboje poszli na dach.

     Seunghyun się zgodził bez wahania, pooglądać niebo, które dzisiejszej nocy było pełne gwiazd, a ja zyskałem okazję na to, aby powiedzieć mu o zrobieniu kolejnego tatuażu.

     Usiedliśmy w naszym ulubionym miejscu, tuż przy wybudowanym oknie na strychu między dachówkami. Wtuliłem się w chłopaka, aby nie pomyślał sobie, że nie chciałem od niego dostawać ciepła i przyjemności. Po prostu chciałem, aby Seunghyun mógł mnie zobaczyć, gdy będę idealny. Zależało mi na tym najbardziej w świecie, więc nie wiem czy dobrze zrobiłem, że chciałem, aby uczestniczył on w mojej sesji z użyciem kolorów.

     Tym jednak będę martwił się później, a teraz... Musiałem wyznać chłopakowi prawdę.

     — Seunghyun — zacząłem delikatnie, a czarnowłosy przeniósł swój wzrok z gwiaździstego nieba wprost na mnie.

     — Co tam, kochanie?

     — Pamiętasz jak rozmawialiśmy o tatuażach? — spytałem, choć dobrze znałem jego odpowiedź.

     — Oczywiście, że tak — uśmiechnął się i zgarnął moje kosmyki za ucho, które zrobiły różnorakie kolczyki. — Pewnie się zdecydowałeś na kolejny mam rację?

     — Masz rację — przewróciłem oczami i wyjąłem telefon z kieszeni, szukając w galerii zdjęć z projektem na nowy tatuaż.

     Trudno było mi je znaleźć, ale się w końcu udało i wręczyłem komórkę mojemu chłopakowi, który uniósł swoje brwi z wrażenia.

     — Gdzie chcesz go sobie wytatuować? — spytał, a ja z uśmiechem na ustach mu odpowiedziałem.

     — Na tylnej części szyi.

     Tatuaż przedstawiał Michała Archanioła z rozłożystymi skrzydłami, które prawdopodobnie będę nachodziły na boczne części mojej szyi. Stopy tej postaci zapewne będą także na moich plecach, ale to wszystko zależy od tatuażysty. Ponownie zamierzałem oddać się w ręce tego samego tatuażysty i jego wyjątkowego studia, bo wiedziałem, że nie będę żałował. Mężczyzna, który mnie tatuuje zna się na rzeczy.

     Obserwowałem reakcje Seunghyuna, który ciągle przyglądał się zdjęciom jakie mu pokazałem. Miałem wielką nadzieję na to, że chłopak zaakceptuje moją decyzję. Nie miał wyboru, bo potajemnie już umówiłem się na wizytę w studiu. Czekała nas wspólna wycieczka do tatuażysty lub pierwsza kłótnia w związku. Jedno albo drugie.

     Nagle jednak chłopak oddał mi telefon i pogładził moją tylną część szyi. Starszy uśmiechnął się, lecz miałem wrażenie, że wciąż myślał on o swojej przyjaciółce, która umarła... Nie chciałem, aby patrzył na tatuaże w taki sposób, lecz trudno było mu wyleczyć starą ranę.

     — Co będzie oznaczał ten tatuaż? — zapytał, po czym objął mnie swoją ręką w talii.

     — Wiesz o tym, że jestem bardzo religijny. To jest pierwszy powód dla którego chcę go zrobić.

     — A jaki jest drugi? — usłyszałem ponowne pytanie Seunghyuna, który miałem wrażenie, że zaczął mocniej, bardziej kurczowo trzymać moje ciało przy sobie.

     — Najważniejszym elementem są skrzydła Archanioła. Chciałby się wzbić dzięki nim na szczyt i nigdy nie upaść, i nie zostać zapomnianym — powiedziałem głosem przepełnionym entuzjazmem oraz ogromną chęcią posiadania tatuażu na swoim ciele.

     Miał dla mnie olbrzymie znaczenie, w które mój chłopak chyba nie wierzył.

     — Na pewno to oznacza? Proszę, powiedz mi, że mnie nie oszukujesz —  wyznał Seunghyun, który docisnął moją głowę do swojej klatki piersiowej.

     Będąc tak blisko niego mogłem usłyszeć jego głośne bicie serca, które szalało z niepokoju.

     Od razu odsunąłem się od niego, uniosłem się nieco ponad jego nogami, na których finalnie usiadłem. Ująłem jego twarz swoimi dłońmi, a Seunghyun uciekał ode mnie wzrokiem, chcąc ukryć swoje... łzy.

     — Seunghyun... Nie płacz — powiedziałem pół szeptem, pocierając kciukiem jeden z jego policzków.

     Student złapał mnie za nadgarstek i spojrzał mi w oczy. Jego tęczówki wyrażały więcej niż tysiąc słów... Widziałem w nich smutek, obawy, a także... Nayeon.

     — Obiecaj mi, że nic sobie nigdy nie zrobisz. Obiecaj...

     — Seunghyun — pokiwałem głową, zaciskając swoje usta, bo miałem ochotę się rozpłakać widząc jak wiele złych wspomnień przywołałem przez ten tatuaż... — Nigdzie się nie wybieram.

     Wyznałem, po czym złożyłem czuły pocałunek na jego wargach. Chłopak oddał go, a gdy odsunąłem od siebie swoją twarz, poczułem na sobie jego oddech, który wydobył się z drżącego gardła. Starszy przełknął ślinę, był bliski chwili, w której by się rozkleił, ale panował nad sobą.

     — Obiecaj — szepnął.

     — Obiecuję — wyznałem i zwiesiłem się na jego szyi, a na własnych plecach poczułem jego silne dłonie. — Te skrzydła nigdzie mnie nie zabiorą — szepnąłem do jego ucha.



***



     Seunghyun był w nocy bardzo roztrzęsiony, gdy wrócił myślami do dawnej przyjaciółki, że postanowiliśmy od razu pójść spać. Chłopak został u mnie na noc i po tym jak przykryliśmy się kołdrą, dodatkowego ciepła dodało mi jego ciało. Seunghyun nie spał spokojnie, majaczył, wypowiadając wyraźnie jedynie imię jakim było Nayeon. Chciałem go zbudzić, ale nie udawało mi się to w ogóle. Poza tym sam byłem bardzo zmęczony i gdy tylko otwierałem zaspane oczy robiło mi się niedobrze.

     Ta noc nie należała do spokojnych, ale o poranku było już zupełnie inaczej. Chłopak obudził mnie, gdy zaczął całować moją szyję. Bezwstydnik! Było tak wcześnie, a jemu już amory w głowie! Nieotwierając oczu zacząłem odpychać starszego, kładąc swoje dłonie na jego twarzy.

     — Au! Nie w oko! — powiedział donośnie.

     — Zostaw mnie — odpowiedziałem i przekręciłem się na bok, tyłem do niego. Nie miałem zamiaru się jeszcze budzić. Chciałem spać.

     — Wstawaj śpiochu — wyznał starszy, który szarpał za moją kołdrę, na której była Iye.

     Kotka obudziła się i zaczęła miauczeć niezadowolona.

     — Widzisz — powiedziałem. — Iye też chce jeszcze spać.

     — Nie marudź tylko wstawaj. Ktoś musi mi zrobić herbatę — Seunghyun zaśmiał się i zbliżył swoją twarz do mojej, muskając wargami policzek.

     — Sam sobie zrób — wymamrotałem, dalej drocząc się z chłopakiem.

     — Sam? A może na dworzec też sam sobie pójdę, co?

     — Przecież znasz drogę — odparłem i zasłoniłem się kołdrą, odcinając od siebie dopływ światła.

     — O ty!

     Seunghyun zrzucił ze mnie miękki materiał i przewarł mnie do materaca. Nie wytrzymałem już będąc poważnym i zacząłem się z niego śmiać, czując jak chłopak składał na mojej szyi kolejne pocałunki.

     — Przestań już — mówiłem, ale do niego nic nie docierało.

     Dalej muskał moją szyję by później przejść dalej, zahaczając o moje ucho, by następnie poczuć go na swoich wargach. Bez żadnego już sprzeciwu, uchyliłem delikatnie swoje usta, aby móc rozkoszować się tą przyjemnością. Oddawałem się chwili, która zaczęła przeradzać się w coś więcej niż zwykłe, niewinne pocałunki. Czułem motyle w brzuchu, które zaczęły trzepotać swoimi skrzydłami jeszcze bardziej, gdy jedna z dłoni chłopaka zaczęła gładzić moje udo. Nogę zgiąłem w kolanie, aby poszczególnych parti mojego tłuszczu nie był w stanie wyczuć podczas dotyku.

     Nasze poranne pieszczoty przerwał niespodziewany dźwięk, który dotarł do naszych uszu. W całym domu usłyszeć było można dzwonek do drzwi. Seunghyun momentalnie się ode mnie odsunął, a ja uniosłem swoje plecy ponad materac podpierając się o niego dłońmi.

     Kto mógł przyjść o tej porze do mojego domu?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro