Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

It means...

     Ojciec zawiózł mnie do jakiegoś ośrodka, który nie wyglądał na normalną przychodnię. Oczywiście wszystko wydarzyło się bez mojej wiedzy, a co najbardziej istotne, bez mojej zgody.

     Zacząłem się wydzierać na tatę, gdy jeszcze byliśmy w samochodzie, a kiedy zaparkował auto na parkingu, wyszedł z niego, chwycił mnie za mój wychudzony biceps i wyciągnął na podłoże wyłożone kostką. Poczułem się w tamtym momencie jak rzecz, a przecież byłem jego synem.

     Do gabinetu lekarskiego weszliśmy od razu, ojciec tylko przy rejestracji powiadomił, że pacjent o takim nazwisku się pojawił. Musiał mnie już wcześniej umówić na wizytę, planował to od dawna, byłem tylko ciekaw czy moja mama o tym wiedziała. Jeśli tak... To będę nią bardzo rozczarowany.

     Lekarz siedział na swoim fotelu. Ubrany był w biały fartuch, pod którym miał pospolity, granatowy sweter. Miał może około trzydziestu pięciu lat, a gdy wstał, aby się ze mną przywitać był wyższy ode mnie prawie o głowę.

     — Proszę usiąść — powiedział z uśmiechem na ustach i wskazał na dwa krzesła stojące przy biurku.

     Mój ojciec nie usiadł, dopóki ja nie zrobiłem tego pierwszy. Pewnie się obawiał, że mógłbym uciec z gabinetu i miał rację, takie myśli wciąż krążyły w mojej głowie, bo byłem cholernie na niego zły.

     Ze skrzyżowanymi rękami na klatce piersiowej, siadłem na białym krześle i zarzuciłem nogę na nogę. Obróciłem swoją głowę w bok i przyglądałem się kalendarzowi, który wisiał na ścianie. Lekarz zapomniał przesunąć czerwony kwadracik o jeden dzień. Według niego mieliśmy dzisiaj 22 dzień miesiąca, a tak naprawdę był już 23 czerwca.

     — Słyszałem niepokojące rzeczy o tobie, Jiyong — wysoki mężczyzna zaczął mówić do mnie, ale kompletnie go ignorowałem.

     Nie miałem zamiaru zamieniać z nim ani jednego słowa.

     — Jiyong powiedz coś w końcu. Jak ty się zachowujesz?

     Jak ja się zachowuje? Chciałem mu wygarnąć kilka niemiłych uwag, ale ugryzłem się w język. Nie chciałem, aby z moich ust padło jakieś słowo, które zostałoby z nim do końca życia. Niemniej jednak ojciec był dużo starszy ode mnie, a zachowywał się jak jakiś gówniarz. Sam mówi tak o mnie, a on czym się wyróżniał? Postarzałym wyglądem?

     — Ech... — westchnął tata, który postanowił mnie pogrążyć w oczach lekarza, którego już nigdy więcej na pewno nie zobaczę. — Już od jakiegoś czasu zauważyłem z żoną, że nasz syn się odchudza. Kiedy chodził do ostatniej klasy liceum nie zwróciliśmy uwagi, ponieważ późno przychodził z zajęć albo tłumaczył, że jadł na mieście ze znajomymi. Dopiero, gdy skończył edukację i nie poszedł na studia, teraz siedząc na... — ojciec nie dokończył swojej myśli, ale nie trudno było mi się domyślić, co chciał powiedzieć. — Po prostu, gdy większość swojego czasu siedzi w domu to zaczęliśmy zauważać, że zanosi swoje jedzenie do pokoju, nie przychodzi na kolacje. Żona zauważyła zmianę w jego wyglądzie, rozumie pan, kobieta przywiązują do tego większą wagę niż mężczyźni — tata zlustrował mnie wzrokiem i pewnie chciał powiedzieć, że zdarzają się wyjątki. — Zaobserwowała, że jego kości policzkowe są bardziej widoczne, ma worki pod oczami, gdy nie zdąży się jeszcze pomalować, a niekiedy widziała jego sterczące kości obojczykowe, pomimo tego, że ubiera się w szerokie łachy i ukrywa wszystko.

     Zapadła cisza.

     Po monologu mojego ojca na mój temat, uśmiechnąłem się, a lekarz analizował wszystko w swojej głowie. Wysoki mężczyzna odchylił się w tył, po to, aby jego plecy przyległy do miękkie oparcia fotela.

     Lekarz patrzył na mnie, a ja wreszcie zdołałem spojrzeć na niego.

     — Możesz mi powiedzieć, ile w tym momencie ważysz, Jiyong?

     — Mogę panu pokazać — odparłem, nachylając swoją głowę do biurka.

     — Dobrze, ale zanim to zrobisz, powiedz mi tylko jedną rzecz. Ile masz wzrostu?

     — 177.

     — Dobrze.

     Lekarz wstał ze swojego fotela i kazał mi podejść do wagi. Zdjąłem swoje czarne, lakierowane buty i z dumą wszedłem na przedmiot, który pokazał tę samą liczbę, co u mnie w domu.

     — Dziękuję, możesz już zejść z wagi.

     Lekarz nie był zadowolony, a każda spędzona sekunda z takim pacjentem jak ja przyprawiała go chyba o ból głowy, bo non stop drapał się po skroni i spuszczał swój wzrok.

     Znów nastała cisza, a ja z uśmiechem na twarzy zakładałem swoje buty. Wysoki mężczyzna w tym czasie położył swoje ręce na blacie biurka. Jedną dłonią złapał za myszkę od komputera, nacisnął lewy przycisk, po czym zaczął coś wpisywać.

     Zajęło mu to parę chwil i wzrok, który tkwił na ekranie monitora w końcu przeniósł na moją osobę. Spojrzał na mnie z powagą i ogromną obawą.

     — Czy zdajesz sobie sprawę z tego, że twój stan zagraża życiu?

     — Jest wszystko w porządku — uspokoiłem lekarza.

     — Słyszałeś o wskaźniku BMI*?

     — Oczywiście, że tak.

     — Twój wskaźnik BMI wynosi obecnie 15.91, czyli jest to dużo za mało. Prawidłową wartość jest w granicach od 18.5 do 24.99. Powinieneś ważyć około 63 kilogramów, tym czasem ważysz 50... Zdajesz sobie sprawę z tego?

     — Boże, synu... — ojciec złapał się za głowę i zaczął przecierać swoją twarz.

     — Masz zamiar coś z tym zrobić, czy mam postawić diagnozę? — zapytał mnie lekarz.

     — Mam zamiar jeszcze bardziej schudnąć — powiedziałem z dumą, a  wysoki mężczyzna wydrukował mi skierowanie do dietetyka, które wręczył mojemu ojcu.

     — Przede wszystkim problemy z jego niską wagą spowodowane są na tle psychicznym, a więc konieczna będzie konsultacja z psychiatrą — tym razem lekarz wypowiedział te słowa do mojego ojca.

     Czyżby z nienormalnymi nie chciałby rozmawiać? Tego nie uczyli go na studiach?

     Ojciec wstał z krzesła i uścisnął dłoń lekarza, który powoli tracił cierpliwość. Tata mnie tutaj zmusił przyjść, a więc niech się mu oberwie.

     — To, co z tą moją diagnozą? — zapytałem ukazując mu swoje zęby.

     — Popadłeś w anoreksję, młodzieńcze, a z tym nie ma żartów, więc nie rozumiem twojej postawy.

     Nie odezwałem się już więcej do niego, i jak przyszedłem zdenerwowany do gabinetu, tak wyszedłem stamtąd zadowolony.

     Po wyjściu z budynku, udałem się z ojcem prosto do samochodu. Miałem nadzieję, że pojedziemy od razu do domu, bo chciałbym popracować trochę nad kurtką jaką uszyłem.

     Szedłem zadowolony do auta, ale w pewnej chwili poczułem dłoń ojca na swoim ramieniu. Mężczyzna szarpnął mnie w tył, a ja wyciągnąłem automatycznie swoje dłonie z kieszeni.

     — Co ty w ogóle robisz?! Tak bardzo chcesz zwrócić na siebie uwagę?! — tata zaczął na mnie krzyczeć, zwracając uwagę kilku przechodniów.

     Mój uśmiech w końcu zniknął z twarzy. Ojciec znów nie był w stanie dostrzec tego, że chce zrobić coś wielkiego, ale do tego musiałem dobrze wyglądać, a nie jak jakiś baleron. Dbam o swoją figurę tylko po to, aby zabłysnąć. Kiedyś się o tym przekona. Nie tylko on. Wszyscy.

     — Tobie nic we mnie nie pasuje — zacząłem, kierując się w stronę drzwi auta. — Moje tatuaże, mój wygląd, moja waga... — odparłem.

     Tymi słowami zamknąłem jego jadaczkę już na amen. Nie odezwał się do mnie przez całą drogę, w domu także, bo nie miał nawet na to okazji.

     Wszedłem tylko do korytarza, spojrzałem na matkę, która patrzyła na mnie ze wstydem i bardzo dobrze. Oboje knuli przede mną tę całą szopkę. Nie chciałem jej teraz widzieć, a tym bardziej z nią rozmawiać.

     Poszedłem do swojego pokoju, w którym zamknąłem się od wewnątrz. Chciałem popracować w ciszy i spokoju, oddać się swoim projektom w całości, włożyć w nie całe serce, aby w niedalekiej przyszłości świat mógł wreszcie je zobaczyć.




Seunghyun POV




     Poznanie Jiyonga było czymś naprawdę niezwykłym w moim życiu. To może wydawać się zabawne, ale te kilka krótkich chwil jakie z nim spędziłem, upewniły mnie, że chciałbym zobaczyć go ponownie. Wydawał się być zupełnie inny niż ludzie, którzy mnie dotąd otaczają. Wydaje się być charyzmatyczny, może także ekscentryczny? Tego dowiem się dopiero za sześć dni, gdy ponownie się z nim zobaczę.

     Moje kąciki ust same unosiły się w górę, gdy myślałem o niższym ode mnie chłopaku. Wewnątrz siebie czułem niezwykłą chęć rozmowy z nim, pomimo tego, że wycelował we mnie kilkoma obraźliwymi słowami. Był chamski, ale także miał swoją drugą stronę. Dostrzegłem to, gdy pomagał mi napisać list dla Lulu. Jiyong w tamtej chwili był tak bardzo skupiony na swoim zadaniu, że byłem pełen podziwu. Jakbym w jednej sekundzie poznał kolejnego chłopaka. Wydawał się być osobą, która nie robi niczego ot tak, tylko przykłada wiele serca do ważnych rzeczy.

     List dla Lulu był dla mnie ważny... Cieszyłem się, że Jiyong mi z nim pomógł.

     Szedłem w stronę biblioteki publicznej, pod którą umówiłem się z koleżanką ze studiów. Czytałem treść kilkakrotnie, sprawdzając czy nie zrobiłem żadnego błędu podczas przepisywania. Jiyong kazał mi dokończyć list, ale jedyną rzeczą na jaką wpadłem był mój podpis...

     Niczego więcej od siebie nie dodałem. Miałem nadzieję, że czarnowłosy nie będzie mnie o to wypytywał, bo wyśmieje mnie jak nikt inny.

     Odczuwałem ogromne nerwy, a zarazem podekscytowanie, bo dziewczyna, która od jakiegoś czasu już gości w moim sercu dowie się dzisiejszego popołudnia o moich uczuciach jakimi ją darzę. To musi być wyjątkowa chwila. Obym tylko nie zemdlał z wrażenia.

     Stałem już pod budynkiem biblioteki. Usiadłem na jednej z ławek, ale nie zabawiłem tam długo, ponieważ zobaczyłem obiekt swoich westchnień. Lulu szła w moim kierunku i już z daleka zaczęła się do mnie uśmiechać i machać energicznie. Te proste gesty, sprawiły, że poczułem się jak najszczęśliwszy człowiek na świecie.

     Lulu wyglądała tak pięknie. Nałożyła kremową sukienkę w drobne kwiatuszki. Ten strój dodawał jej jeszcze większego uroku. Żałowałem, że częściej nie mogłem jej widywać w takich strojach. Ale może... Będę mógł? O ile dziewczyna zgodzi się ze mną spotykać.

     — Cześć Seunghyun — powiedziała dziewczyna, szukając czegoś w swojej drobnej torebce. — O masz. Tutaj są — odparła, wręczając mi plik notatek z wykładu.

     Zażenowany przyjąłem je, bo tak naprawdę musiałem znaleźć jakąś wymówkę, aby się ze mną zobaczyła. Nie miałem odwagi jej zaprosić bez żadnego powodu, a że Lulu mieszkała niedaleko to poprosiłem ją, aby przyniosła mi notatki, bo ja niczego nie notowałem.

     — Dzi-dziękuję — powiedziałem, czując pot na swoich plecach.

     — Nie ma za co — uśmiechnęła się promiennie. — To... Do zobaczenia na uczelni.

     Teraz albo nigdy! Musisz to zrobić!

     — Lulu zaczekaj — no masz... Za chwilę zemdleje ze strachu, dziewczyna była niższa ode mnie o około 20 centymetrów, a ja się jej bałem jak jakiegoś zawodowego boksera.

     Czarnowłosa popatrzyła na mnie pytająco i ponownie zwróciła się w moją stronę. Spuściłem wtedy swój wzrok i wyciągnąłem do niej rękę, w której trzymałem zgiętą w pół kartkę. Dziewczyna niepewnie, ale jednak sięgnąła po nią i od razu otworzyła, co chwilę zerkając w moją stronę.

     Zaczęła czytać treść, a ja starałem się patrzeć na jej wyraz twarzy. Byłem pełen obaw, bo dziewczyna miała jednostajne spojrzenie, które nie wyrażało niczego konkretnego.

     W jednej sekundzie Lulu spojrzała na moją twarz, a jej smukłe dłonie zaciskały delikatnie małą kartkę papieru. Serce waliło w mojej piersi jak oszalałe, a pomimo gorąca na dworze dochodziło jeszcze ciepło, które odczuwałem w swoim wnętrzu.

     — Seunghyun... Cieszę się, że napisałeś takie piękne słowa, ale ja... Nie mogę.

     Dziewczyna posmutniała odwracając swój wzrok ode mnie, a ja poczułem się jak największy przegrany.

     Między naszą dwójką nastała cisza. Miałem ochotę się rozpłakać tu i teraz, ale jakby to o mnie świadczyło? Słaby i gruby...

     Grubas, grubasie. Słowa Jiyonga. Powiedział mi je prosto w twarz. Ich wspomnienie nie było dla mnie przykre, ale coś mi uświadomiło. Coś o co musiałem zapytać!

     — Czy to przez moją wagę...?

     — Waga nie ma tu nic do rzeczy — dziewczyna uniosła swoją dłoń i od razu chciała mi wybić te myśli z głowy.

     — To co takiego? — zapytałem, wzruszając swoimi ramionami.

     — Po prostu nie czuję tego, co ty, Seunghyun... Przepraszam.

     Lulu wręczyła mi list z powrotem do moich rąk i zaczęła ode mnie odchodzić, jakby się obawiała kolejnych moich pytań. Patrzyłem jak jej sukienka powiewa na delikatnym wietrze, a potem spuściłem swój wzrok, który skierowałem na treść listu, a po chwili... Na swój ogromny brzuch.










***

*Kalkulator BMI (Body Mass Index) - daje każdemu możliwość szybkiego i wygodnego obliczenia własnego wskaźnika masy ciała (w kilogramach) przez wzrost do kwadratu (w metrach).

Pierwszy raz opisuje Seunghyuna! Omg... Boję się, ale muszę

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro