Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

† I want a perfect body †

Jiyong




     Do domu wróciłem dopiero o godzinie 23, aby mieć pewność, że Seunghyun pojechał ostatnim pociągiem do swojego miasta. Przez te wszystkie godziny błąkałem się po sąsiednich wioskach, a ludzie patrzyli na mnie jak na dziwadło. Dla wszystkich taki byłem, bo ci małostkowi ludzie nie czuli mody, nie próbowali nawet zrozumieć czegoś innego i żyli w swoich małych, szarych domkach.

     Miałem dość życia na przedmieściach. Chciałem w końcu wyjechać do Seulu i poznać osoby, z którymi warto było się zadawać. Pragnę sztuki, spędzania czasu w muzeach i galeriach.

     Jeszcze tylko jeden kilogram dzielił mnie od zadowolenia, od ruszenia wreszcie naprzód!

     Kiedy przyszedłem do domu moja mama oraz siostra siedziały w kuchni, ale gdy usłyszały dźwięk zamykanych drzwi, zerwały się na równe nogi i podeszły do mnie. Ściągnąłem buty i minąłem dwie kobiety, które patrzyły na mnie z przejęciem. Nie miałem ochoty z nikim rozmawiać, choć tak bardzo chciałem wiedzieć czy Dami maczała w tym palce, czy wiedziała, co Seunghyun robił za moimi plecami? Nie miałem jednak siły na to... Nogi strasznie mnie bolały od ciągłego chodzenia, czułem ucisk w brzuchu i byłem naprawdę wycieńczony. Musiałem wreszcie odpocząć, aby jutro zacząć nad sobą pracować.

     Poszedłem na górę i zamknąłem się w swoim pokoju. Na swoje ręce wziąłem od razu maleńką Iye i ułożyłem ją na materacu łóżka, a sam pokierowałem się do łazienki, aby zmyć z siebie makijaż. Nie miałem siły tego robić, ale musiałem wyglądać perfekcyjnie w każdej chwili. Jeśli zaniedbałbym się, choć raz to będzie się to powtarzać i wtedy stracę na swojej wartości.

     Nie byłoby tak. Nie byłbym dziś smutny, nie płakałbym, gdyby nie Seunghyun. Gdy tylko zobaczyłem, co robił z moimi rzeczami byłem w szoku. Na początku myślałem, że to głupi żart, ale rzeczywistość była okrutna.

     Może i dobrze się stało? Lepiej, że się dowiedziałem wcześniej niż później. Nie chcę się otaczać takimi kłamcami jak on!

     Podparłem się mokrymi dłońmi o białą umywalkę i po chwili spojrzałem w lustro. Widziałem tę paskudną twarz bez makijażu, podkrążone oczy i kilka rzęs, które wypadły ozdabiając moje kości policzkowe.

     Taka była cena za idealne ciało. Ciało powoli się rozpadało, zmęczenie było ogromne, ale nikt nigdy przedtem nie zranił mnie tak jak to zrobił Seunghyun. Ojciec mógł mnie bić, matka nie rozumieć, ale to mój były chłopak roztrzaskał na kawałki moje serce.

     Chciałem, aby przestał istnieć, abym zapomniał o jego cieple, silnych dłoniach, czułych ustach. Tak byłoby prościej, a ja mógłbym spokojnie pracować nad tym, by w niedalekiej przyszłości zaistnieć.

     Tak bardzo bym chciał... lecz to nie jest łatwe. Zbyt mocno się do niego przyzwyczaiłem, do jego obecności i głosu, ale jego głos zawsze miał konkurencję. W mojej głowie słyszę bezustanny doping oraz wiarę w to, że osiągnę swoje cele. Słyszę jak mówi o tym, abym się bardziej starał i ćwiczył do upadłego. Niektórzy ten stan nazywają chorobą, ja miałem na to zupełnie inne spojrzenie.

     Anoreksja to piękne cierpienie. Nieważne czy boli, ważne, że działa.



***




     Dużo czasu spędziłem w łazience rozmyślając nad tym, co zrobił mi Seunghyun. Byłem pewien, że potrafiłem szybko schudnąć, ale to było tylko złudnym poczuciem stworzonym przez okropne czyny mojego byłego chłopaka.

     Już go nie ma. Zostałem tylko z Iye, która będzie zawsze mnie wspierać i być ze mną.

     Oczy same mi się zamykały, brakowało mi sił, aby dojść do łóżka, robiło mi się niedobrze z tego powodu, że chodziłem dziś naprawdę wiele, a nie wziąłem do ust nawet grama gotowanej fasoli, ani nawet kropli wody z cytryną.

     Czułem pragnienie, ale nie głód. Jedzenie mogłem swobodnie odstawić na bok, bo jak się okazało wcale nie schudłem... Dlatego teraz nie było mowy o spaniu i odpoczynku. Musiałem ćwiczyć i zacząć jak najszybciej zrzucić ten zbędny kilogram. Musiałem to zrobić! To tylko głupi kilogram!

     Chcę wreszcie spojrzeć w lustro i być z siebie dumny na 110%... Tak bardzo pragnę siebie zaakceptować...


     Samo nic nie przyjdzie. Tylko ciężka praca pozwoli mi osiągnąć cele.

     Nie tracąc czasu położyłem się na chłodnej podłodze. Ułożyłem swoje dłonie pod głową, a łokcie skierowałem przed siebie. Dzięki takiej pozycji nie będę wyrabiał sobie mięśni a zrzucał zbędne kilogramy. Zacząłem się podnosić z całych sił do przodu i robić pierwsze brzuszki.

     Ćwiczenia w tym stanie były czymś niesamowicie wymagającym, ale z każdym kolejnym odepchnięciem się od podłogi byłem z siebie coraz bardziej dumny. Dziś zrobię 200 brzuszków, a jutro 300! Dam z siebie wszystko, aby tylko uzyskać swoją upragnioną wagę!

     Chcę to zrobić!




Dami




     Seunghyun naprawdę mnie rozczarował. Powinien za wszelką cenę odnaleźć mojego brata i go przeprosić. Rozmowa przez telefon czy głupie smsy w niczym mu nie pomogą.

     Znam Jiyonga od dziecka, jest moim oczkiem w głowie, najcenniejszym skarbem, który trzeba chronić. To, co zrobił Seunghyun naprawdę go skrzywdziło i jestem przekonana, że mój brat będzie się katował. Swoje własne ciało zamieni na worek treningowy. Sam zada sobie ból... Będzie się głodził i ćwiczył, zapragnie schudnąć...

     Muszę coś w końcu zrobić, nie bacząc na konsekwencje! W przeciwnym razie to może się naprawdę źle skończyć. Boże... Nie wiem, co bym zrobiła jakby Jiyongowi się stało coś poważnego. Na pewno bym się załamała, a przecież jestem w ciąży, nie mogę się narażać na stres, lecz nigdy nie opuszczę brata.

     Usłyszałam po raz kolejny dźwięk swojego telefonu. To znowu był Seunghyun. Nie widział, która jest godzina? Dopiero 7 rano, a on wykonał do mnie już trzy telefony...

     — Co się znowu stało? — zapytałam studenta, który tracił zmysły, pomimo tego, że tłumaczyłam mu, że Jiyong był w swoim pokoju i nie chciał się z nikim widzieć.

     Poza tym o tej porze na pewno będzie jeszcze spał.

     — Dasz mi go do telefonu? Błagam cię... Całą noc nie spałem myśląc o tym, co teraz z nami będzie...

     — Znasz mojego brata na tyle dobrze, że o tej porze śpi jak małe dziecko. Nie będę go budzić. Nawet jeśli bym to zrobiła, Seunghyun, to on na pewno nie będzie chciał rozmawiać. Jeszcze bardziej go od siebie odtrącisz...

     — To co mam zrobić? — w słuchawce mogłam usłyszeć jak jego głos drżał, a czarnowłosy powstrzymywał się od łez.

     — Tak bardzo chciałabym ci odpowiedzieć na to pytanie, ale... sama nie wiem, co powinieneś zrobić. Jiyong jest artystą, myśli zupełnie inaczej niż przeciętni ludzie. Musisz czekać i dać mu czas. To chyba najlepsza droga.

     — Nie wytrzymam bez niego nawet dnia... — wyznał, a ja się poczułam jakbym oglądała najpiękniejszy film o miłości.

     — Jak z nim porozmawiam to dam ci znać — wyznałam. — A ty teraz idź odpocząć, na pewno jesteś zmęczony, zgoda?

     — Dobrze... — odpowiedział, choć nie zabrzmiał przekonująco.

     Po rozmowie z Seunghyunem udałam się prosto do kuchni gdzie mama wraz z tatą pili poranną kawę. Ojciec, gdy tylko przekroczyłam próg pomieszczenia, od razu się do mnie uśmiechnął, natomiast mama zaczęła wyjmować dla mnie jedzenie z lodówki. Zawsze dbała o swoich gości oraz dzieci, ale miała jedną, wielką wadę... Nie potrafiła próbować nowych rzeczy, a Jiyong był osobą, która potrzebowała ciągłych nowości. Dlatego nie potrafiła go zrozumieć. Tata niestety w ogóle nie próbował mu pomóc, bo nie potrafił tego zrobić. W sumie... żadne z nas nie potrafiło dlatego pół nocy spędziłam na szukaniu rozwiązania i chyba mi się to udało.

     — Chcesz kimchi? — spytał mnie tata. — Sam robiłem.

     Starał się mnie zachęcić, ale teraz, gdy na niego patrzyłam widziałam oczami wyobraźni jak uderza mojego brata... Ojciec jest dobrym człowiekiem, naprawdę, lecz niekiedy nie potrafił zapanować nad złością. Najbardziej z równowagi wyprowadzał go Jiyong, a także nasz okropny sąsiad, pan Kim. Wredny, stary dziad, który się do mnie zalecał, gdy miałam tylko 15 lat. Podobno mojemu braciszkowi wypominał różne przykre rzeczy, ale niech się lepiej pilnuje, bo inaczej będzie miał do czynienia z rodziną Kwon. Nikt nie dotknie mojego brata.

     — Nie, dziękuję — powiedziałam z uśmiechem na ustach, ale obawiając się tego, że Jiyong wstanie wcześniej od razu przeszłam do sedna sprawy. — Chciałam z wami porozmawiać... O Jiyongu — zniżyłam swój ton głosu.

     Tata skrzyżował ręce na piersi i widziałam jego niezadowolenie. Niestety relacje jego oraz Jiyonga nie były nigdy dobre. Zawsze widziałam to jak mnie wywyższał, nie traktował naszej dwójki tak samo... A przecież oboje byliśmy jego dziećmi. Mimo to nie pozwolił nigdy, aby ktoś skrzywdził Jiyonga. Pilnował, aby nie wychodził z domu, gdy w szkole miał problemy z miejsca jechał i załatwiał tam sprawy, ale mimo wszystko... Jiyong nigdy nie był jego wymarzonym synem. Wyobrażał sobie, że razem będą grali w piłkę nożną, oglądali mecze siatkówki w telewizji, razem pracowali w warsztacie samochodowym... Jego marzenia prysły jak bańka mydlana, ponieważ Jiyong wybrał zupełnie inną drogę. Niebanalną, oryginalną i pełną pasji. Zawsze będę go za to podziwiała. Mam najcudowniejszego brata pod słońcem.

     — Mam nadzieję, że coś wymyśliłaś w związku z tym jego odchudzaniem, bo on jest coraz bardziej chudy... — mama od razu zaczęła panikować i przeżywać.

     Zauważyłam, że przestała spędzać czas z synem. Wcześniej poświęcała mu dużo uwagi, choć nie rozumiała tego o czym on mówił. Jiyong zachwycał się obrazami, kolorem, modą, a mama po prostu nie czuła tego, co on. Prowadziła proste, nie zobowiązujące życie i często pytała się sama siebie skąd w tym młodym człowieku tyle pasji?

     — Mam pewien pomysł, który chcę wcielić w życie, bo... Teraz, gdy pokłócił się z jedynym przyjacielem, boję się, że zrobi coś głupiego.

     — Gorzej już nie może być... On nawet nie ma już z czego chudnąć — wyznała moja rodzicielka, która wyglądała na niezwykle przejętą i zmartwioną.

     — To co wymyśliłaś? — tym razem zapytał tata.

     Podparłam swoje łokcie na blacie stołu i zaczęłam mówić o miejscu, które jest prawdopodobnie jedynym ratunkiem dla Jiyonga.

     — W domu nie jesteście w stanie go upilnować. Jiyong się zamyka w pokoju, ćwiczy tam w spokoju, nie je. Mnie niestety nie ma tu w domu, bo mam już własny świat, ale nie zostawię go, nie zostawię mojego brata, ale mogłabym go częściej odwiedzać jeśli zapisalibyśmy go do ośrodka dla osób chorujących na anoreksję.

     Ojciec od razu parsknął śmiechem.

     — Ten gówniarz się na to nie zgodzi. Jeszcze parę tygodni temu mógłbym go zawieść tam siłą, ale teraz jest już pełnoletni i pewnie uważa, że jest dorosły.

     — Kochanie...

     — Tato posłuchaj — powiedziałam, będąc zła tym jak podszedł do sprawy. — To miejsce jest naprawdę jedyne w swoim rodzaju. Jeśli tylko się zgodzicie to zapisze tam Jiyonga, a potem pojadę do Seulu i umówię się na rozmowę z dyrektorem ośrodka.

     — Ja popieram ten pomysł, skarbie, ale wiem jaki jest Jiyong... — powiedział tata, który podszedł z pustą filiżanką po kawie koło zlewu. — Nie zgodzi się.

     — Jeśli użyje odpowiednich argumentów to się uda — powiedziałam, patrząc mu w oczy.

     — Zapisz go — szepnęła mama, która siedziała jak zahipnotyzowana na krześle i patrzyła jednostajnym spojrzeniem na cukierniczkę. — Bez względu na to ile to będzie kosztować, zapisz go. Chcę, żeby mój syn był zdrowy, nic więcej się dla mnie nie liczy — wyznała.

     — Dobrze, zapisy są do 30 sierpnia, a terapia zaczyna się od 25 września.




Seunghyun





     Czekałem na telefon od Dami, ale wątpiłem w to, że zadzwoni jeszcze dziś. Nie mogłem zostać z tym sam, więc umówiłem się z Youngbae, który jak prawdziwy przyjaciel przyszedł do mnie do domu i słuchał moich narzekań.

     Siedziałem oparty na krześle, moje ręce bezwładnie wisiały wzdłuż ciała, a wzrok mój skierowałem ku sufitowi. Tae w tym czasie spoczął zgarbiony na materacu i bawił się palcami. Nie wiedział, co miał mi powiedzieć, ale wiedziałem, że to tylko kwestia czasu. Mój trener personalny zawsze coś wymyśli.

     — Czemu mi wcześniej nie powiedziałeś, że Jiyong jest chory? — zapytał, a wtedy moje spojrzenie zupełnie się zmieniło.

     Wyostrzyłem każdy swój zmysł, lecz to nie pomogło mi w szybkiej odpowiedzi na jego pytanie.

     — Chyba się bałem — wyznałem przyjacielowi. — Sam fakt, że musiałem... Nie, nie musiałem... Chciałem ci powiedzieć o swoim związku był dla mnie bardzo stresujący i trudny, a poinformowanie cię także o jego anoreksji...

     — Nie tłumacz się. Rozumiem to — powiedział, nie chcąc mnie męczyć takimi sprawami. — Pytanie tylko... Co teraz?

     Wzruszyłem ramionami i do moich oczu momentalnie napłynęły łzy. Nie potrafiłem długo ich w sobie utrzymać i po prostu słone, drobne krople zaczęły spływać po moich policzkach. Gdy Youngbae tylko je zobaczył, uniósł wysoko swoje brwi.

     — Stary, co ci jest?! Sam nie wierzę w to co teraz powiem, ale ja naprawdę wam kibicuje i zapewniam cię będzie dobrze!

     Słowa przyjaciela dodały mi otuchy. Tae był dobrym człowiekiem, pomocnym, wyrozumiałym i zawsze mogłem na niego liczyć, lecz w tym przypadku każdy był bezsilny.

     — Ja... — przełknąłem ślinę i nabrałem mnóstwo powietrza przez nos. — Boję się, że przeze mnie Jiyongssi zrobi sobie krzywdę. Ty nawet sobie nie zdajesz sprawy jakie on ma kompleksy, jaką obsesję na punkcie idealnego życia i ciała — spojrzałem na Tae, który spuścił swój wzrok.

     — Nie miałem o tym pojęcia... A ja podczas naszego spotkania tak bardzo mu dogadywałem... Przepraszam.

     — To moja wina... — Youngbae nie był niczemu winny, Dami także.

     To ja wpadłem na najgłupszy pomysł pod słońcem. Co mnie podkusiło, aby oszukiwać własnego chłopaka? Miałem dobre zamiary, ale wszystko zniszczyłem, nie pomogłem...

     — Nie możesz siedzieć z założonymi rękami, Seunghyun — spojrzałem ponownie na przyjaciela, który wyprostował swoją postawę i pewnie spoglądał w moim kierunku. — Jeśli naprawdę się boisz o Jiyonga i podejrzewasz, że może sobie coś zrobić to idź do niego. Próbuj drzwiami i oknami jeśli będzie to konieczne.

     Byłem w lekkim szoku, gdy chłopak zaczął mówić te słowa z tak wielką determinacją.

     — Nie mogę. Muszę czekać na telefon od Dami — wyznałem. — Jiyong nie będzie chciał mnie widzieć...

     — Na pewno nie będzie chciał? — spytał podejrzliwie, a na jego twarzy dostrzegłem delikatny uśmiech.

     — Co masz na myśli?

     — Dużo mi opowiedziałeś o waszym związku, niektóre szczegóły mogłeś zachować tylko i wyłącznie dla siebie, ale jesteś straszną gadułą — chłopak zaśmiał się, a ja razem z nim.

     — Już ci nie przeszkadza to, że twój hyung jest w związku z chłopakiem? — zapytałem.

     — Ej, ej! Tego nie powiedziałem, hah — znów nasza dwójka nie mogła powstrzymać się od śmiechu.

     Youngbae poprawił mi humor, wiedziałem, że nawet w najgorszej sytuacji był w stanie to zrobić. Byłem mu wdzięczny za wszystko i dał mi odwagi do działania. Miał rację, nie mogłem czekać aż choroba go zniszczy.

     Zrobię to jeśli tylko Dami do mnie zadzwoni.




Dami



     Zapukałam do drzwi brata, lecz po raz kolejny nie usłyszałam żadnego słowa. Spuściłam swoją głowę w dół, bo jeśli teraz z nim nie pomówię to później nie będę miała okazji. Musiałam wrócić przecież do Seulu. W pracy nie przedłużą mi urlopu, a nie stać mnie było na utratę stanowiska. Koszty w stolicy były bardzo duże, a w dodatku czekały nas wydatki na dziecko oraz pobyt Jiyonga w ośrodku. Całe szczęście, że moi rodzice i ja razem z mężem mogliśmy odłożyć na ten cel większą sumę. Seojoon jeszcze nie wiedział nic o moim pomyśle i jestem pewna, że nie będzie zadowolony... Lubił mojego brata, cieszył się, gdy nas odwiedzał, lecz nigdy nie podobało mu się to, że odkładałam na niego tyle pieniędzy...

     Pomimo tego, że Jiyong nie odpowiadał postanowiłam nacisnąć klamkę w dół. Byłam pewna, że chłopak zamknął drzwi od wewnątrz, ale ku mojemu zdziwieniu było inaczej. Pchnęłam delikatnie drzwi w głąb pokoju i zobaczyłam brata jak malował jakiś obraz.

     — Jiyong... Tak bardzo mi przykro — zaczęłam iść w kierunku młodszego, a ten nawet na mnie nie spojrzał dalej skupiał się na barwach, którymi zdobił białe płótno. — Seunghyun... On nie chciał źle. Dobrze o tym wiesz. Przykro mi, że dowiedziałeś się w taki sposób, w dodatku w swoje 19 urodziny...

     — To znaczy, że o tym wiedziałaś... — powiedział, przenosząc wzrok na moją osobę.

     Pokiwałam twierdząco głową i było mi naprawdę wstyd.

     — Powinnam była ci powiedzieć... — wyznałam.

     — Myślałem, że mówimy sobie o wszystkim — zaczął mnie coraz bardziej dobijać, ale miał do tego pełne prawo.

     — Popełniłam ogromny błąd, ale wiesz czemu to zrobiłam? — moje pytanie zaskoczyło brata, bo zauważyłam jak jego brwi lekko zadrżały. — Zrobiłam to, ponieważ chciałam wspierać nie tylko ciebie, ale także Seunghyuna. Wiem, że nie chcesz go teraz widzieć, straciłeś do niego, a także do mnie zaufanie, ale... On robił to dla ciebie. Chyba nie jesteś świadomy tego jak on bardzo cię kocha.

     Miałam zacząć go przekonywać do rozpoczęcia terapii, ale to teraz nie miało znaczenia. Doskonale wiedziałam jak mój brat jest szczęśliwy u boku Seunghyuna, jak wiele radości sprawiały mu wspólne spotkania i wyjścia z domu. Przy nim... czuł się kochany i bezpieczny. Tego pragnęłam dla Jiyonga. Właśnie szczęścia.

     Mój brat miał podkrążone oczy. Był bardzo zmęczony i senny, a mimo to siedział przed płótnem z paletą barw w ręce spoglądając na mnie, a jego powieki opadały, choć chłopak tego nie chciał.

     — Zadzwoń do niego — szepnęłam, widząc w Seunghyunie prawdziwą nadzieję na to, aby Jiyong wyszedł z choroby.

     Małymi krokami możemy wiele zdziałać. Tata miał rację, mój braciszek nie zgodzi się tak od razu na terapię, na pewno nie teraz, gdy tak mocno go skrzywdziliśmy.

     — Pewnie usunąłeś od niego wszystkie smsy, ale...

     — Nie usunąłem — cicho wypowiedział te dwa słowa i patrzył tępym spojrzeniem przed siebie.

     Dostrzegłam, że Jiyong miał w oczach łzy. W jednej chwili one napłynęły i sprawiły, że błyszczały.

     — Nie potrafiłem tego zrobić... Przeczytałem je wszystkie — Jiyong uśmiechnął się słabo i otarł łzy.

     Byłam w szoku. Chłopak nigdy tak nie robił. Często wysyłali do niego smsy z pogróżkami, niemiłymi słowami, ale on nigdy się nimi nie przyjmował. Po prostu usuwał i udawał, że nic się nie wydarzyło.

     — To chyba jakiś znak — powiedziałam, uśmiechając się do brata, którego podeszłam przytulić.

     — Wpuściłem go do swojego świata... A nie powinienem tego robić.

     — Mylisz się. Pewnie wyobrażałeś sobie, że zawsze będzie pięknie i niewinnie, ale życie takie nie jest. Życie jest momentami bardzo trudne, ale to dobrze, bo gdyby takie nie było, nie posiadałoby każdej barwy.

     — Tęsknię za nim, ale nie chce go jeszcze widzieć...

     — Rozumiem. Musisz przemyśleć parę spraw, ale pamiętaj Jiyong — chłopak popatrzył w moje oczy, a ja zmierzwiłam jego białe włosy. — Nie bój się kochać — szepnęłam i pocałowałam brata w policzek.










***

The Rose - I.L.Y piosenka, która potrafi wzruszyć ❤️ głos Woosunga jest zdumiewający 💕

Dami w związku z aktorem Kim Minjoon'em! 💕 Szczęścia! ❤️

Jiyongssi... :((


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro