† I don't care if it hurts †
16 sierpnia
Seunghyun
Dami nie mogła zostać w rodzinnym domu o co ją poprosiłem tamtego wieczoru. Jiyong natomiast nie zdążył jej powiedzieć o naszym związku, ponieważ kobieta wyjechała z mężem do Seulu z samego ranka, co planowali od początku. Mój chłopak był załamany, bo naprawdę ciężko było mu ukrywać prawdę, ale wczorajszego dnia wszystko nabrało kolorów.
Jiyong siedział ze mną na dachu i prowadziliśmy bezsensowne rozmowy, dzięki którym czarnowłosy się rozweselił.
— Wiesz dlaczego lubię obserwować gwiazdy będąc na dachu? — zapytał, a ja wtedy mocniej podparłem się rękoma o dachówki i odchyliłem swoje plecy w tył, aby lepiej przyjrzeć się migotającym ciałom niebieskim.
— Nie mam pojęcia — powiedziałem, czując jak ciepły wiatr otulał nasze ciała.
Jiyong rzucił wtedy skorupkę od orzech laskowego w rośliny rosnące w ogródku jego mamy i karmił mnie dalej tym cudem natury.
— Bo na trawie jest pełno robactwa — odparł, a wtedy jego ciało przeszedł dreszcz.
Spuściłem swoją głowę w dół i gryząc orzeszki śmiałem się z chłopaka. Jiyong także ukazał mi swoje białe, proste zęby i dalej miażdżył skorupki za pomocą dziadka do orzechów. Widziałem jak się męczył, ale nie dawał za wygraną chcąc mnie nakarmić. Odkąd się dowiedział, że uwielbiam jeść orzechy, czy to włoskie, czy laskowe, pistacje, fistaszki czy nerkowce to kupował mi je w paczkach w sklepie albo na straganach.
Po rozmowie jaką odbyłem tamtej nocy z jego siostrą sądziłem, że z Jiyongiem będzie tylko gorzej, ale... myliłem się. Chłopak nie zmienił swojego stylu życia, wciąż prawie niczego nie jadł, ale był... Weselszy, bardziej żywy i energiczny. Nie wiem skąd on brał na to wszystko siłę? Gdzie ona się mieściła w tak kruchym i wychudzonym ciele?
Złapałem chłopaka za jego łydkę, którą zdołałem objąć swoją dłonią. Tak nie powinno być, ale chcąc przestać przez chwilę myśleć o problemie mojego - prawie już pełnoletniego chłopaka - sunąłem swoją dłoń wyżej po jego skórze. Zahaczyłem o kościste kolano i moja dłoń finalnie spoczęła na jego wydepilowanym udzie.
— Ale ty masz gładkie nogi — poruszyłem sugestywnie brwiami, na co Jiyong zaśmiał się jak przedszkolak. — Czym ty je w ogóle golisz? Maszynką?
— Co ty zgupiałeś! Mam depilator — powiedział młodszy, uśmiechając się, wydłużając przy tym szyję.
Szczęka opadła mi z wrażenia i rozłożyłem swoje ręce na boki.
— Połowa dziewczyn na świecie go nie ma, a ty masz?! — uniosłem swój ton i wtedy oboje zaczęliśmy się śmiać.
Naszą radość i głupkowaty nastrój przerwał nam czyjś damski głos:
— Kogo ja tam słyszę?
Jiyong wstał szybko na równe nogi i wpatrywał wzrokiem jego właścicielki. Widziałem jego uśmiech, wstrzymał oddech i wtedy oboje ujrzeliśmy jego starszą siostrę.
— Dami — szepnął i szybko pognał w tamtej chwili do okna.
Kobieta przyjechała do swojego rodzinnego domu i bardzo dobrze wiedziałem z jakiego powodu. Za dwa dni Jiyong będzie miał urodziny, a Iye nie chciała mi podpowiedzieć co jej właściciel chciałby dostać... Powtarzała w kółko tylko miau, miau miau, nic więcej...
Wieczór spędziliśmy wspólnie. Państwo Kwon nie wydawali się być zdziwieni, że widzą swoje najstarsze dziecko. Jiyong szybko zabrał nas do swojego pokoju i zaczęliśmy rozmawiać. Nie chciał on siedzieć ze swoim ojcem w jednym pomieszczeniu, bo przez ostatnie dni podobno się kłócili bez przerwy...
Tak bardzo chciałbym go stąd zabrać. Mieć dobrą pracę i skończone studia, aby móc utrzymać naszą dwójkę w Seulu. W tej chwili było to niemożliwe, ale zrobię wszystko, aby marzenia mojego chłopaka się spełniły.
Dziś mamy 16 sierpnia, a ja siedziałem już 3 godzinę w galerii. Rodzeństwo Kwon wysłało mnie na film do kina, a oboje gdzieś poszli nie mówiąc mi dokąd, ani po co? Jiyong kazał mi sobie zaufać i co ja biedny mogłem innego zrobić? Musiałem się zgodzić.
Wyszedłem z seansu, który polecił mi mój chłopak, miałem zamiar poszwędać się po sklepach w poszukiwaniu prezentu, ale nie miałem już czasu. Jiyong i Dami za chwilę się zjawią w strefie wypoczynku, w której się umówiliśmy.
Wyjąłem z kieszeni telefon i postanowiłem zadzwonić do Youngbae. Jeszcze nie było okazji, aby mu powiedzieć, że jego kumpel okazał się być biseksualny i od paru miesięcy spotyka się z chłopakiem, którego nie lubi. Dzisiaj albo nigdy.
— Halo?
— Cześć hyung. Co chcesz?
— Co to za pytanie? Co chcesz? Czy ja muszę coś chcieć?
— Yyy, tak. Nie mam racji?
— Masz... — spuściłem swoją głowę w dół i się po niej podrapałem. — Nie chciałbyś może pomóc mi poszukać prezentu dla Jiyonga?
— Tak, jasne, dla niego wszystko.
— Tae... No weź, ja kompletnie nie mam pomysłu.
— A ja ochoty.
— Wiem, że go nie lubisz, ale mógłbyś zrobić to dla mnie.
— Nie.
— Czemu?
— Bo nie.
Zacisnąłem mocniej swoje zęby i zmierzwiłem włosy.
— Szukanie prezentu nie jest jedynym powodem, dla którego dzwonię — wyznałem, choć ledwo zdołało mi to przejść przez usta.
— To jaki jest ten drugi powód?
— To nie jest rozmowa na telefon — powiedziałem poważnie i poczułem jak zrobiło mi się jeszcze bardziej gorąco, pomimo wysokiej temperatury jaka towarzyszyła tej porze roku.
— Coś mi się wydaje, że to naprawdę poważne — wyznał. — Dobrze, przyjdę, o której chcesz się spotkać?
— Myślę, że tak około 15. Czekaj na mnie przy kortach do squasha w galerii, już niedługo wracam do domu, przebiorę się i dołączę.
— Dobrze. Do zobaczenia.
Pożegnałem się z nim, zdołałem odłożyć telefon i wtedy poczułem na sobie czyjąś dłoń, która ciągnęła mnie za T-shirt. Spojrzałem na Dami, która uśmiechała się i była bardzo podekscytowana.
— Co się stało? — zapytałem, i zacząłem szukać wzrokiem swojego chłopaka, ale go nie dostrzegłem nigdzie. — Gdzie Jiyong?
— Właśnie chcę cię do niego zaprowadzić! — powiedziała. — Szybko!
Spojrzałem na kobietę, która zaczęła mnie prowadzić do Jiyonga. Nie stawiałem oporu, bo nawet taka krótka rozłąka z Jiyongiem była dla mnie czymś nie do zniesienia. Jak ja będę wytrzymywał bez niego siedząc na uczelni? A potem w pracy? A co jeśli Kwon będzie wyjeżdżał do Paryża i innych miast, które tętniły kolorem, i były przepełnione sztuką? Zwariuje. Wiem to.
Skręciliśmy kilka razy mijając sklepy ze znanymi markami perfum oraz odzieży. Dostrzegłem też budkę z herbatami i stoisko z lodami.
Czego się nie znajdzie w galerii? Prezentu dla Jiyonga...
Znaleźliśmy się koło salonu fryzjerskiego, a tuż obok niego zauważyłem chłopaka, który był ubrany w te same ciuchy, co rano mój Jiyong. Posturą też go bardzo przypominał, ale te włosy...
Zamurowało mnie, gdy Jiyong się odwrócił w moim kierunku i jego czupryna nie była już czarna tylko... biała.
Wygolone boki i wzięte na żel włosy były czymś zupełnie innym niż dotychczas. Chłopak spojrzał na mnie nieśmiało i oczekiwał jakiś słów, ale ja byłem tak zszokowany, że nie potrafiłem się w ogóle wysłowić.
— Podoba ci się? — zapytał, a ja podszedłem bliżej niego mając niekulturalnie otworzone usta.
— Ale go zatkało — zaśmiała się, Dami. — Twój królewicz już nie wygląda tak uroczo, co?
Siostra Jiyonga szturchnęła mnie biodrem, a po chwili odeszła od nas i zaczęła odchodzić w stronę wyjścia z galerii. Pozostawiła naszą dwójkę z przerażeniem w oczach. Spoglądaliśmy na siebie i idąc za Dami, będąc oddaleni o parę kroków szepnąłem do młodszego:
— Rozmawiałeś z nią o nas? — spytałem, na co Jiyong pokiwał przecząco głową.
— Nie... Właśnie problem w tym, że nie.
— Ok, to będziesz miał okazję — powiedziałem, spoglądając na zegarek.
— Jak to? — chłopak zapytał podejrzliwie.
— Dzwonił do mnie Youngbae. Chcę się ze mną zobaczyć przed wyjazdem na urlop — musiałem coś wymyślić, aby młodszy nie miał do mnie pretensji.
— Myślałem, że spędzimy resztę dnia razem — powiedział i wydął swoją dolną wargę w przód.
— Jutro jestem cały twój — powiedziałem i odszedłem.
Dami patrzyła na mnie jak idę w przeciwnym kierunku, a Jiyong stał między nami. Odwróciłem się na pięcie, bo byłbym zapomniał!
— Jiyong wyglądasz super! — krzyknąłem, choć chciałem powiedzieć mu, że jest piękny, cudowny, a później go pocałować na środku tej galerii.
Niech wszyscy widzą jaki jestem szczęśliwy!
Jiyong
Wróciliśmy do domu razem z Dami, choć tak naprawdę liczyłem, że całą trójką tutaj przyjdziemy.
W progu drzwi przywitała nas Iye, która schowała się w jednym z moich butów. Kotka wyglądała już na zdrową, jej futerko było miękkie i trochę urosła. Wziąłem ją na swoje ręce i zacząłem ocierać się o jej śliczną mordkę swoim policzkiem.
— Już nie długo nie będziesz się mieścić w moich butach — powiedziałem do maleństwa i poszedłem z nią do kuchni.
— Zrobisz mi herbatę? — spytała Dami, zdejmując swoje buty.
— Jasne — powiedziałem i usadziłem kotkę na krześle. — Zwykłą czy owocową? — spytałem.
— A może... zieloną? — zasugerowała starsza, a wtedy ja zamilkłem.
Czarnowłosa weszła do pomieszczenia i wzięła kotkę na swoje kolana. Patrzyła się najpierw na jej futerko, po czym kompletnie straciła nią zainteresowanie i spojrzała na mnie.
Bałem się wyznać jej prawdę dlatego postanowiłem odwlekać tę chwilę w nieskończoność.
— Jak się zielona herbata skończy to co będzie pił Seunghyun? — spytałem, śmiejąc się.
— Jest dla ciebie bardzo ważny, prawda? — kobieta zapytała i zaczęła bujać swoimi nogami.
Patrzyłem w jej oczy, ale długo nie potrafiłem tego robić. Spuściłem swoją głowę, a mój wzrok utkwił na woreczku od herbaty.
— Ty wiesz — wyznałem, a mój uśmiech stał się nerwowy, a brwi zadrżały.
— Nie ukryłbyś tego przede mną — powiedziała, a ja usłyszałem, że woda zaczęła się gotować. — Zwykła czy owocowa? — spytałem ponownie.
— Zwykła — wybrała w końcu. — Zastanawiam się tylko dlaczego mi o tym wcześniej nie powiedziałeś?
Zalałem woreczek wodą, aż po sam brzeg kubka i postawiłem go przy cukierniczce na stole.
Dami zamiast skupić się na gorącym napoju, patrzyła na mnie, a po chwili chwyciła mojej dłoni.
— Przecież wiesz, że możesz mi mówić o wszystkim — przypomniała mi o rzeczy, którą także Seunghyun często mi przypominał. — Czego się bałeś? — zapytała, choć nie byłem pewien czy kierował mną strach, tak naprawdę... nie miałem pojęcia dlaczego nie wyjawiłem jej prawdy od razu.
— Nie byłem tego pewien — zacząłem się tłumaczyć po kilku chwilach.
— A teraz? Jak wam się układa?
Zaśmiałem się i chyba też lekko zarumieniłem.
— Jestem szczęśliwy — powiedziałem, nie mogąc przestać się uśmiechać. — Ale... wciąż nie jestem tego pewien — wyznałem, spoglądając jej w oczy.
— Nie jesteś pewien czy... jesteś gotów być z mężczyzną na poważnie? Na dłużej? Czy... O co chodzi?
— Nie jestem pewien, że on mnie nie zmieni... A co jeśli przekona mnie do swojego zwykłego życia? Mieszkaniu w jakiejś dziurze w monotonii i codzienności? — spytałem będąc bardzo przestraszony tą wizją przyszłości.
Dami poczochrała moje włosy i uśmiechnęła się.
— Oj Jiyongssi... Nawet jeśli by tak było to co z tego? Jeśli miałbyś u swojego boku osobę, którą kochasz, a ta osoba kocha ciebie?
Nigdy nie patrzyłem na to w ten sposób. Dla mnie uczucia do drugiej osoby były czymś kompletnie obcym. Zwykle towarzyła mi ekscytacja, radość i zachwyt podczas tworzenia własnych dzieł, ubrań lub gdy patrzyłem na obraz. Nigdy nie było tak, że... bym zdołał kogoś pokochać. Nie jak siostrę, czy brata, ale... chłopaka...
Naszą rozmowę musieliśmy zakończyć, ponieważ rodzice wrócili z zakupów. Od razu weszli z nimi do kuchni, a gdy mama mnie zobaczyła upuściła jedną z siatek.
— O Matko Boska! — powiedziała, a wtedy do kuchni wszedł nasz ojciec.
Wyprostowałem się na krześle i spoglądałem przerażony w jego wściekłe oczy. Był zły, nawet bardzo zły... lecz wiedziałem, że w obecności Dami nic by mi nie zrobił, nie uderzyby przy swojej ukochanej córce.
— Coś ty sobie zrobił na głowie? — mama zaczęła pytać i podeszła do mnie dotykając moich kosmyków.
Dami wstała z krzesła i zaczęła tłumaczyć, że wyglądam świetnie, pasują mi. Jak zwykle popierała moje decyzję, których podejmowałem zbyt wiele w małym odstępie czasowym. Na widok mojego nowego tatuażu mama o mało co, a by nie zemdlała, a tata mnie uderzył...
Spojrzałem w kierunku wejścia do kuchni, ale już go tam nie było...
Znów nie mógł na mnie patrzeć... Znów zrobiłem coś źle...
***
Moja narzeczono kochana, proszę ❤️ oto wzór
or...
Uwielbiam facetów w białych włosach 😍 ale GD najbardziej pasują rude 💕 mimo to postawiłam na biel, a czemu? Powód poznacie w ciekawostkach 😂🙄
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro