Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Having anorexia...

winner the is thinner the winner the be will I then you of all than thinner be will I soon choices lifestyle not illness mental serious are disorders eating soul perfect a want I body perfect a want I control have to want I hurts it if care don't I work it make to way a find to person other about enough care people both because great are they problems no have they because great aren't relationships great ideal not is situation the because someone on up give just can't you heart the in felt be must they touched even or seen be cannot world the in things beautiful most the enough good not you're you telling constantly voice a by consumed you're means it eat don't you mean doesn't

Having anorexia...




Seunghyun




     Najpiękniejszym miastem, które prezentowało się zimową porą roku był właśnie Seul.

     Zwykle o tej porze wychodziłem późnym wieczorem tylnym wejściem prowadzącym do zaplecza fabryki mebli, lecz dziś były to dębowe, zdobione drzwi muzeum. Wsunąłem na swoją głowę czapkę. Śnieg znów prószył, lecz nie tak jak za dnia. Teraz osiadł on swobodnie na budynkach, przystankach, lampach przydrożnych i pięknie prezentował się na tle seulskich ulic, na których nigdy nie brakowało ludzi.

     Szedłem w kierunku swojego wynajętego mieszkania. Jeszcze tylko kilka miesięcy ciężkiej pracy i będzie mnie stać na coś lepszego. Będę miał swój kąt, a nie ciągle mieszkał w wynajętej klitce, z której chcieli mnie już nie raz wyrzucić. Czy żałowałem, że rzuciłem studia i wyprowadziłem się z rodzinnego miasta? Momentami tak, lecz... każdy mój trud jaki włożyłem w swoją pracę i po to, aby uczynić piękny gest był tego momentu zdecydowanie warty.

     Włożyłem ręce do kieszeni brązowego kożucha pomimo tego, że moje dłonie ogrzewały rękawice. Na dworze było -28 stopni i wolałem sobie nie odmrozić palców.

     Na dworze było ciemno, śnieg nagle przestał padać i niepostrzeżenie wpadać do moich oczu. Popatrzyłem w górę, a z moich ust wyleciała para. Zasłoniła mi ona przez moment widok na sferę niebieską, lecz to była tylko krótka chwila, po której ujrzałem piękne, granatowe niebo. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy, gdy zauważyłem lśniącą gwiazdę umiejscowioną na północnym wschodzie. Odetchnąłem głęboko i usłyszałem w głowie ten sam głos, który towarzyszył mi w każdym momencie, gdy tylko spoglądałem w niebo, które było ozdobione gwiazdami.

     W tym samym miejscu.

     Takie słowa wypowiedziałby teraz mój kochany Jiyongssi. Byłem tego pewien dlatego zawsze będąc blisko własnego mieszkanka odpowiadałem:

     — O tej samej porze — odpowiedziałem młodszemu i ten ostatni raz dzisiejszej nocy popatrzyłem na gwiazdy. — Dobry wieczór, Jiyong i... Dobranoc.

     Chwyciłem za klamkę od drzwi i uchyliłem je w końcu, aby uciec od tego chłodu, który przeszył mnie aż do skóry. Zdjąłem z siebie kożuch, czapkę i wszystkie inne zbędne rzeczy, aby narzucić na siebie szary sweter z ciemnoniebieskimi elementami.

     Nastawiłem wodę na herbatę, której picie stało się już dla mnie tradycją. Kombinowałem z różnymi jej smakami: od japońskiej matchy po angielską No.1.

     Woda po krótkiej chwili zaczęła się gotować, więc od razu wyłączyłem palnik. Zalałem szarą torebeczkę, a filiżankę położyłem na blacie stołu, za którym po chwili zasiadłem.

     Zacząłem spoglądać na parę jaka wydobywała się z wnętrza naczynia, a także na bursztynowy kolor naparu, który barwił przezroczysty wrzątek. Nasypałem łyżeczkę cukru do smaku i zacząłem mieszać jej zawartość. Mój wzrok skierowałem wtedy na krzesło, na którym siedziałem.

     Prezent od Jiyonga... Pozwolił mi wybrać jedną rzecz ze swojej kolekcji dzieł sztuki i postawiłem na przedmiot, który spodobał mi się od samego początku. Czerwone krzesło z nogami w kształcie damskich oraz męskich nóg ujęło mnie swoją specyficzną konstrukcją, lecz teraz... przywoływało zbyt mnóstwo wspomnień...

     Dopiero w takich sytuacjach, gdy wracałem myślami do czasów, w których Jiyong był tuż obok mnie, każdego dnia... Dopiero teraz... zrozumiałem dlaczego nie lubił on wspomnień, a to ja byłem osobą, która chciała mu wmówić, że się myli.

     Byłem wtedy bardzo głupiutki... Gdybym nie poznał Jiyonga moje życie nie miałoby teraz żadnej barwy, żadnego celu, ani jednego sensu...

     Czy moje życie bez ciebie będzie w porządku? - pytałem sam siebie w myślach już od kilku miesięcy i wciąż nie znalazłem na nie odpowiedzi. Powinienem ruszyć naprzód i pogodzić się z przeszłością, lecz... do mojej głowy trafiały coraz to nowsze wspomnienia. Długo zastanawiałem się jak moje dalsze życie się potoczy. W jednej rozmowie z Jiyongssim wspomniałem, że będę szczęśliwy jeśli będę miał choć jedną jedyną osobę, którą będę kochał... Jak miałem być szczęśliwy skoro chłopak, który niespodziewanie podbił moje serce... odszedł?

     Popatrzyłem na filiżankę, która ogrzewała w tej chwili moje zmarznięte dłonie i znów miałem zamiar odpłynąć myślami, które prowadziły mnie tylko do jednej osoby, lecz nagle na moje kolana wskoczyła Iye. Wzdrygnąłem się, bo nie zauważyłem tej szarej psotnicy, przez którą oparzyłem sobie palca.

     — Iye, złaź ze mnie — powiedziałem do kotki, a raczej wielkiej kocicy, ale tak naprawdę cieszyłem się, że była przy mnie, a Dami pozwoliła mi ją zatrzymać.

     Musze ją w końcu kiedyś odwiedzić i jej uroczego synka, który zbyt bardzo podobny jest do Seojoona.

     Zacząłem głaskać Iye pod podbródkiem. Uwielbiała to, gdy tylko wracałem późnym wieczorem. Zawsze na mnie czekała i przychodziła się przywitać.

     Dokładnie jak Jiyong... On też pojawiał się jedynie nocą, aby mnie przywitać...

     Uśmiechnąłem się słabo na myśl o cudownym nastolatku, lecz po krótkiej chwili zrobiło mi się przykro, bo wiedziałem, że już go nigdy nie zobaczę.


     Nie odchodź... Nie odchodź w ten sposób, Jiyongssi...





     — Seunghyun.

     Znów usłyszałem jego głos, a gdy przymknąłem powieki ujrzałem jego uśmiech. To był czas naszego drugiego spotkania na trybunach przy boisku.




***

Kiedy obudziłem się z mojego snu wszystko było zbyt jasne
Twoje istnienie było niczym więcej niż snem
Łzy w moich oczach mi to powiedziały

Nie możesz, nie możesz, nie odchodź w ten sposób...
Proszę, ostatni, ostatni raz
znów przytrzymaj mnie w swych ramionach
W tej chwili... W tym miejscu...








***

Idę znów płakać... Tak moje drogie, Duszyczki... To był epilog 😢😭😭

Teraz mogę Was zaprosić jedynie na ciekawostki... Jedynie? To się okaże ;)

Zaskoczeni, że w finałowym rozdziale nie pojawiła się piosenka 'untitled'? Postawiłam na utwór 'Goodbay' od 2NE1, bo jego słowa idealnie tutaj pasują 💔

2NE1 Goodbay

Nie odchodź
Nie mów, że zamierzasz mnie zostawić
Nie zostawiaj mnie z tymi wspomnieniami
Nie patrz na moje łzy, które nie mogą cię zatrzymać
Po prostu nie odchodź

Nie oszukuj się
Nie ulegaj pokusie
Nic nie trwa wiecznie
Kiedy odejdzie zima, powróci wiosna, wiesz o tym
Po prostu nie odchodź

Skoro dziś jest skończone, jutro będzie inne
Czy moje życie bez ciebie będzie w porządku?

Aż do dnia, w którym się znów spotkamy,
Żegnaj, żegnaj
Aż do dalekiego dnia, w którym spotkamy się znowu,
Żegnaj, żegnaj
Czy ktokolwiek wie, czy ktokolwiek wie,
Jak się przez to czuję?
Aż do dnia, w którym się znów spotkamy,
Żegnaj, żegnaj

Żegnaj, żegnaj

Nie wierz temu
Nie wierz w te rozbite słowa, które się rozsypują
Nie pozwól odejść swojemu małemu sercu
Pamiętaj o obietnicach, które razem złożyłyśmy
Łzy płyną

Nie zapomnij
Nawet jeśli jest coraz ciężej, jest w porządku
Kiedy chcesz polegać na kimś, przyjdź do mnie
Choć nie mogę zostać z Tobą wiecznie,
To chociaż na moment

Skoro dziś jest skończone, jutro będzie inne
Czy moje życie bez ciebie będzie w porządku?

Aż do dnia, w którym się znów spotkamy,
Żegnaj, żegnaj
Aż do dalekiego dnia, w którym spotkamy się znowu,
Żegnaj, żegnaj
Czy ktokolwiek wie, czy ktokolwiek wie,
Jak się przez to czuję?
Aż do dnia, w którym się znów spotkamy,
Żegnaj, żegnaj

Aż do dnia, w którym się znów spotkamy,
Żegnaj, żegnaj
Aż do dalekiego dnia, w którym spotkamy się znowu,
Żegnaj, żegnaj

Nie żegnaj, żegnaj

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro