°Great relationships°
Jiyong
Bałem się, bo za dużo myślałem o rzeczach, które wcale nie musiały się zdarzyć. Wpadłem w wir tak zwanej projekcji*.
Byłem z Seunghyunem już od paru dni i póki co moje wszystkie obawy okazały się być nieprawdziwe. Bałem się, że chłopak będzie mnie próbował zmienić, a tak naprawdę zaczął mi pomagać przy moich własnych projektach. Najbardziej byłem mu wdzięczny za wniesienie ogromnego płótna do mojego pokoju. Pokonanie schodów było wyzwaniem, ale dał radę. Dzięki niemu mogłem tworzyć, choć w moim gniazdku zaczynało brakować miejsca. Przejście do łazienki było istnym torem przeszkód i kolejną próbą, lecz to nie sprawiało mi problemu. Mogłem żyć, spać i nawet chodzić po sztuce. Jak to w ogóle brzmi? Irracjonalnie, a może nawet poniżająco dla wszystkich wybitnych twórców?
W każdym razie bycie z Seunghyunem dodało mi odwagi, jeszcze większej wiary w siebie oraz zauważyłem, że zacząłem się częściej uśmiechać. Nie w sposób pogardliwy czy wyśmiewczy, jak to zwykle bywało. Teraz, mając u boku chłopaka, który na moich oczach przeszedł metamorfozę, wierzyłem, że osiągnę każdy swój cel.
Lecz dzisiejszego, piątkowego popołudnia znów zacząłem się bać. Szedłem z Seunghyunem do jednego z barów mlecznych, bo chłopak chciał poznać mnie ze swoim przyjacielem, o którym mi mówił już od dawna, jeszcze gdy nawet nie byliśmy parą.
Przekroczyliśmy próg lokalu i od razu zauważyłem charakterystycznego irokeza jaki miał Youngbae. Chłopak, gdy tylko nas zobaczył od razu wstał z miejsca i niezbyt przychylnym wzrokiem spojrzał na mnie. Miał chyba powody do niezadowolenia, ponieważ Seunghyun spędzał ze mną każdą wolną chwilę, a przecież Youngbae także był z nim blisko.
Po takich formalnościach jak przedstawienie się, usiedliśmy za stołem, a ja poprawiłem swoją koszulkę. Chłopak z irokezem od razu popatrzył na moje wytatuowane ręce. Byłem młodszy od niego, nawet nie byłem pełnoletni, a już miałem wydziarane ciało w wielu miejscach. To mogło szokować, lecz nadal byłem dobrej myśli, że złapiemy pozytywny kontakt.
— Polecam świeżo wyciskany sok z owoców — odparł, uśmiechając się w kierunku Seunghyuna, a na mnie nawet nie spojrzał.
— Skoro tak mówisz to się skuszę — mój chłopak odpowiedział przyjacielowi z uśmiechem, po czym popatrzył na mnie. — Ty pewnie nie chcesz?
— Nie — powiedziałem, choć nie sądziłem, że zrobię to tak cicho. Obecność trenera personalnego aż tak mnie stresowała?
— Dobrze, to pójdę zamówić — wyznał i zostawił mnie sam na sam z wieloletnim przyjacielem.
Wiedziałem, że bardzo zależało mu na tym, abym znalazł wspólny język z Youngbae, ale nie chciałem, żeby robił to w taki sposób...
— Na pewno nie chcesz? — usłyszałem po raz kolejny jego charakterystyczny głos.
— Nie, dzięki — odmówiłem ponownie, bo nie mogłem sobie pozwolić na dostarczenie swojemu organizmowi aż takiej porcji cukru.
Na szczęście Seunghyun szybko wrócił do stolika i zajął miejsce obok mnie, natomiast Youngbae oparł swoje łokcie na blacie, siedząc naprzeciw naszej dwójki.
— A może jak wrócę z siłowni to pójdziemy coś zjeść? — rzucił kolejny pomysł.
— Ja nie mogę — od razu zaprotestowałem.
— My... Nie możemy dzisiaj — zaczął tłumaczyć Seunghyun.
— Szkoda, Jiyongowi na pewno by się przydał jakiś wielki, niezdrowy posiłek — chłopak ponownie posłał uśmiech studentowi, a na mnie spojrzał z niechęcią.
Nie wiedziałem o co mu chodziło, ale nie czułem się dobrze w jego towarzystwie. Jego mimika twarzy i widoczna odraza do mojej osoby sprawiała, że chciałem już stąd pójść.
— Powiedział trener personalny — Seunghyun do wszystkiego podchodził z uśmiechem.
Nie wiem... Czy on naprawdę nie widział tego jak mną pomiatał? Chciałem się bronić, zacząć pyskować, ale nie mogłem tego zrobić...
Potem było już tylko gorzej, choć naprawdę starałem się być miły. Zapytałem tego całego trenerka o to czym się zajmuje dokładnie, jak się poznał z Seunghyunem i o różne tego typu sprawy. On oddawał mi pałeczkę i też mówiłem, co lubię, że nie pracuje jeszcze, ale zbytnio się nie rozgadywałem. Youngbae był widocznie niezadowolony moimi wyborami, ale co on mógł o mnie wiedzieć? Tylko patrzył krzywym spojrzeniem i non stop jego wzrok lądował na moich rękach, bądź wytutuowanej szyi. Niech się cieszy, że nie widział także moich ud i torsu, a także pleców. Zauważył tylko mój tatuaż w postaci krzyża jaki miałem na łydce. Zaczęło mi to sprawiać satysfakcję. Ta jego niechęć do moich zdobień na ciele.
Nasze spotkanie we trójkę nie należało do najlepszych, atmosfera stawała się coraz bardziej nieprzyjemna i Seunghyun wreszcie powiedział, że spieszymy się na pociąg. Myślałem, że skłamał, ale tak nie było tylko, że... my mieliśmy pojechać tym późniejszym. Dobrze jednak się stało, bo przyjechaliśmy do mojego domu, który był od jakiegoś czasu pusty. Rodzice tradycyjnie wyszli, a ja mogłem cieszyć się z Seunghyunem czasem tylko we dwoje. Chłopak zrobił sobie kanapki, a potem usiadł przy stole w salonie. Chciałem odtworzyć jedną ze scen z amerykańskich filmów, w którym patrzyłbym jak osoba, na której mi zależy je i uśmiecha się ukradkiem, ale... Widok jedzenia sprawiał, że miałem ochotę wymiotować. Nie mogłem, nie potrafiłem.
Powiedziałem Seunghyunowi, że muszę doszyć jedną falbankę na bluzce. Kazałem mu się rozgościć, a ja szybko uciekłem do pokoju. Bieg po schodach był bardzo złym pomysłem, ale zapach szynki wyjętej z lodówki był dla mnie nie do zniesienia...
Po kilku minutach mój chłopak przyszedł do mojego pokoju i o mało co się nie zabił o leżące na ziemi zwinięte płótno. Ucieszyłem się, że tak szybko do mnie wrócił, ale jak się okazało nie przyszedł do mnie, ale do Iye, która siedziała na moich nogach. Student wziął zaspaną kotkę na ręce i zaczął się jej przyglądać z uśmiechem na twarzy. Mówił do niej, tulił mojego zwierzaczka, a ja patrzyłem na chłopaka wzrokiem pełnym zadowolenia.
Cieszyłem się, że tutaj był.
Po tym jak Seunghyun nacieszył się maleństwem o szarej sierści wyszliśmy we trójkę na dach. Na dworze było już ciemno i mogliśmy spokojnie, bez żadnych obaw oglądać gwiazdy.
Siedzieliśmy przez dłuższy czas w ciszy, a ja kątem oka widziałem mojego chłopaka, który zamiast na gwiazdy, patrzył na mnie. W pewnym momencie już nie mogłem wytrzymać ze śmiechu, ale nie chciałem ot tak się zaśmiać, więc postanowiłem zacząć jakąś rozmowę. W sumie nie jakąś, bo od dawna miałem zamiar go o to poprosić.
— Powiedz mi coś niemiłego — wyznałem i obejmując swoje podkulone nogi popatrzyłem na Seunghyuna.
Wyraz twarzy studenta momentalnie się zmienił. Uciekł ode mnie wzrokiem i nie patrząc mi w oczy zaczął coś dukać pod nosem, jednocześnie się zacinając.
— C-co... Nie, ja nie chcę — widziałem zdenerwowanie na jego twarzy.
— No dawaj — szturchnąłem chłopaka dlatego by poczuć jego bliskość, ale także, aby go rozluźnić. — Ja zawsze ci dogadywałem. Teraz twoja kolej — wytłumaczyłem czemu mi tak na tym zależało..
Student zaczął się zastanawiać nad tym i gdy przygotował swoją wypowiedź to spojrzał na mnie ukradkiem. Długo spoglądał w moje oczy aż wreszcie się odważył.
— Masz takie wory pod oczami, że nawet tak wielkich nie ma kobieta wracająca z zakupów.
Zacisnąłem swoje wargi, co sprawiło, że Seunghyun strzelił buraka. Wstydził się, było jeszcze gorzej niż przed paroma chwilami. Musiałem stłumić swój śmiech, a gdy jakimś cudem mi się to udało, zacząłem kiwać głową, spoglądając na speszoną twarz chłopaka.
— Niezłe — powiedziałem, za co zostałem dźgnięty palcem pomiędzy żebrami.
— Znowu się ze mnie nabijasz! — powiedział donośle i oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
Ta chwila nie trwała jednak długo. W wesołej i pozytywnej atmosferze zauważyłem, że Seunghyun stał się bardziej poważny. Nie kazał mi jednak dłużej czekać w niepewności, bo od razu przeszedł do sedna sprawy.
— Nie złość się na Youngbae. On po prostu... Nie przepada za osobami, które mają tatuaże — wyjaśnił, ale ja wciąż nie rozumiałem. Tatuażami nie robiłem przecież nikomu krzywdy...
— Czemu?
Chłopak wyprostował swoje plecy, po czym głęboko westchnął. Już od momentu, w którym zaczęliśmy swoją znajomość, widywać się jako przyjaciele wiedziałem, że coś było nie tak, że chciał mi o czymś powiedzieć, ale miał ku temu jakieś obawy.
— Chodziłem kiedyś na terapię. Nie trwała ona długo, ale zdążyłem wtedy poznać Nayeon. Nie bądź zazdrosny to była tylko przyjaźń — Seunghyun się zaśmiał i uśmiechnął, ale ja tylko patrzyłem na niego, bo wiedziałem, że to dopiero początek smutnej historii. — Chodziłem na terapię z racji tego, że byłem naprawdę gruby i przez to dokuczano mi w szkole... Było mi ciężko, ale każda wizyta w placówce była dla mnie lekarstwem. Prócz indywidualnych wizyt miałem także spotkania grupowe. Każdy tam opowiadał o swoich problemach i dziewczyną z kłopotami była jak możesz się domyślić Nayeon. Miała kolczyki w policzkach, mnóstwo w uszach, posiadała też fioletowe włosy i... tatuaże — mój chłopak starał się utrzymać swój uśmiech na widoku, ale był on kontrastem z łzami w oczach. Pomimo walki z własnymi wspomnieniami Seunghyun opowiadał dalej, choć widziałem jak trudnym to było dla niego momentem. — Zapytałem pewnego dnia o jego znaczenie. Były to lecące ptaki do gwiazd, niektóre z nich się rozpadały i wtapiały się w niebo. Mówiła, że oznaczają one wolność... lecz nie sądziłem, że miała na myśli odebranie sobie życia...
Starszy zaczął ocierać swoje łzy, a ja od razu wtuliłem się w jego tors. Seunghyun wziął mnie pod pachę, a jego silna dłoń znalazła się na moim biodrze. Czułem jak jego ciało drżało z tych wszystkich emocji jakie spowodował ból po stracie przyjaciółki...
To dlatego chłopak wypytywał mnie o znaczenie moich tatuaży... Po prostu kierował nim strach, a ciekawość była na drugim miejscu.
— Youngbae przez to nienawidzi tatuaży, bo wie doskonale, co się ze mną działo po stracie przyjaciółki... Byłem załamany, a po kilku miesiącach ja sam zacząłem się bać tego typu zdobienia ciała, ale teraz jest inaczej — chłopak od razu zadeklarował, że nie ma nic przeciwko moim tatuażom. Kamień spadł mi z serca, bo nie miałem zamiaru ich zakrywać, ani co gorsza odkładać pieniądzy na ich usunięcie.
— Myślę, że Nayeon jest teraz bezpieczna i wolna. Jest blisko Boga — powiedziałem, a wtedy Seunghyun spojrzał w moje oczy.
— Nie sądziłem, że jesteś aż tak wierzący.
Uśmiechnąłem się delikatnie, a Seunghyun odwzajemnił ten gest.
— Wiara pomaga mi w życiu — pokiwałem głową i z dumą oraz niezwykłym przekonaniem powiedziałem o tym. — Jakby unosiła mnie za pomocą skrzydeł.
— Czyżby to kolejny pomysł na tatuaż? — zapytał Seunghyun.
Czarnowłosy niby się do mnie uśmiechał, ale nie wiedziałem czy się obawiał, czy ucieszyłby się z decyzji o moim kolejnym tatuażu. Ująłem jego dłoń i spojrzałem na nią.
— Jeżeli chcesz to nie zrobię już żadnego — powiedziałem całkowicie szczerze, bo liczyło się dla mnie jego zdanie, choć byłem świadomy, że mógłbym cierpieć przez jego wybór.
Seunghyun splótł nasze palce ze sobą i przyciągnął nasze dłonie do siebie.
— Jeżeli to dla ciebie ważne to nie mam prawa cię nie popierać. Nie myśl o tym, co przytrafiło się mojej przyjaciółce. Ona... — chłopak przygryzł dolną wargę, aby powstrzymać kolejne łzy. — Po prostu nikt nie dodał jej skrzydeł w momencie kiedy ich najbardziej potrzebowała.
Spojrzałem na nasze złączone dłonie i nieco posmutniałem, bo zacząłem dostrzegać jak wielką stratę poniósł Seunghyun. Chłopak jednak złapał mnie za podbródek i sprawił, że tego wieczoru już nie byłem przygnębiony.
***
Projekcja (od łac. proiacere, wyrzucać przed siebie) – mechanizm obronny polegający na przypisywaniu innym własnych niepożądanych uczuć, poglądów, zachowań lub cech najczęściej negatywnych.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro