Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

+ cannot be seen +

Jiyong




     Kiedy tylko zobaczyłem, że pociąg przekroczył magiczną linię oddzielającą stolicę od innych miast, miasteczek oraz wsi nie mogłem uwierzyć w to co właściwie ujrzałem. Moje oczy rozszerzyły się, uśmiech sam pojawił na twarzy i wychyliłem się w kierunku okna. Mój tułów był nad kolanami Seunghyuna, który miałem wrażenie, że za chwilę zrobi dziurę w oparciu i znajdzie się po drugiej stronie fotela. Uciekał wzrokiem od mojego ciała, choć kątem oka przyłapałem go na tym jak spojrzał na moje biodra. Jednak nie miałem zamiaru się teraz skupiać nad tym, bo przed sobą miałem wieżowce, biurowce, budynki, na których szczytach znajdowały się lotniska, widziałem ludzi, którzy wyglądem odbiegali od tych, jacy zamieszkiwali w moim maleńkim miasteczku.

     Byłem w Seulu, w mieście, które już niedługo mnie pozna.

     — Jak tutaj jest pięknie! — powiedziałem z zachwytem w głosie.

     — Może chcesz się zamienić miejscem? — spytał Seunghyun i nie czekając na moją odpowiedź wślizgnął się na mój fotel, a ja usiadłem na jego miejscu.

     Nie zdążyłem mu nawet za to podziękować, bo z nieokiełznanej miłości do stolicy odjęło mi mowę. Na szczęście tylko na chwilę.

     — Patrzcie tam! — wskazałem palcem. — A spójrzcie na ten budynek! Tam jest wielki bilbord przedstawiający dzisiejszą wystawę w muzeum!

     Siostra zaśmiała się cichutko, a gdy odwróciłem się w kierunku Seunghyuna, aby upewnić się, że patrzył w to samo miejsce co ja, on jednak... Nie patrzył przez okno pociągu, ale na mnie, w dodatku tak jakoś... inaczej niż zwykle.



***




     Po tym jak wysiedliśmy z pociągu musieliśmy całą trójką przejść na przystanek, jaki znajdował się po drugiej stronie ulicy. Przeszliśmy przez tunel, w którym spotkaliśmy mnóstwo ludzi. Seul był naprawdę pełen różnorodnych osób. Wiedziałem o tym, ale po raz pierwszy to poczułem.

     W swoim wnętrzu przepełniał mnie strach, bo nie byłem przyzwyczajony do tłumów oraz tylu osób w jednym miejscu, ale z drugiej strony uśmiech nie znikał z mojej twarzy. Byłem przepełniony energią i chęcią zobaczenia miasta, w którym niedługo zapewne zamieszkam.

     Po następnych trzydziestu minutach drogi tramwajem znaleźliśmy się na ulicy, na której mieszkała moja siostra wraz z mężem. Miło było mi ponownie zobaczyć Seojoona.

     — Jak tam droga, skarbie? — zapytał mężczyzna tuż po tym, gdy pocałował moją siostrę.

     — Bardzo dobrze — uśmiechnęła się do niego. — A twoje załatwianie przetargów w firmie?

     — Można powiedzieć, że jestem skazany na sukces.

     — Jaki ty skromny — Dami zaśmiała się i przedstawiła także Seunghyuna.

     Jej mąż oraz mój przyjaciel poznali się, a potem kazała nam odpocząć. Wprowadziła nas do niewielkiego pokoiku i kazała nam obojgu odpocząć przed wyjściem do galerii sztuki.

     — Nasze mieszkanie jest malutkie i czy to nie będzie problem, żebyście spali w jednym pokoju?

     Rozejrzałem się w progu i zobaczyłem, że pokój miał tylko jedno łóżko, małą przestrzeń, i to by było na tyle. Mieszkania w Seulu były naprawdę drogie, więc cieszyłem, że mimo małego metrażu siostra wraz z mężem zgodzili się nas przenocować.

     — Dla mnie nie ma żadnego problemu — powiedziałem, spoglądając tym samym na Seunghyuna.

     — Dla mnie tym bardziej. Dziękuję, że zgodziliście się, żebym tutaj w ogóle mógł spać.

     — Nie opowiadaj głupot. Wpadaj tutaj razem z Jiyongiem kiedy tylko chcesz — odparła Dami, która całkiem dobrze zaczęła się dogadywać ze studentem.

     W czasie naszej podróży pociągiem znaleźli ze sobą wspólne tematy. Dami wypytywała chłopaka o jego studia, podpytywała czy ma jakąś dziewczynę na oku. Tutaj akurat nieco wpadła, ale Choi mimo wszystko nie rozpamiętywał tej swojej Lulu, która go olała. Moim zdaniem ona patrzyła tylko na to jak kiedyś wyglądał. Gdy schudnie jeszcze parę kilogramów to będzie tego strasznie żałowała.

     — Jiyong przebierz się w te ciuchy, w których masz zamiar iść do muzeum. Zrobimy zdjęcie na bloga.

     — Na ściance?

     — Taaaak — powiedział przeciągle Seojoon. — specjalnie dla naszej przyszłej gwiazdy.

     Zmierzwiłem swoje czarne włosy i przyłożyłem palec do nosa.

     — Tutaj kiedyś będzie wytatuowana nazwa mojej firmy.

     — Już chce to zobaczyć — dodał mężczyzna, który zajął się przygotowywaniem obiadu.

     Dami zabrała Seunghyuna do kuchni, a ja zamknąłem się w naszym wspólnym pokoiku, aby się przebrać. Zdjąłem z siebie ubrania, w których przyjechałem do Seulu i sięgnąłem do torby po te jakie wybrałem na wystawę pod tytułem Love. Art. Stars. Zacząłem się przebierać. Na moje biodra wciągnąłem swoje jeansowe, dziurawe spodnie. Tak jak myślałem, przy delikatnym ruchu zaczęły się one z nich zsuwać dlatego wziąłem na wszelki wypadek pasek ze swojej własnej kolekcji, który i tak bym nałożył. Był on w kolorze czarnym z moimi własnoręcznie namalowanymi obrazkami. Do dolnej części garderoby dołączyłem czarną bokserkę o głębokim dekolcie, a na to narzuciłem zielony sweterek. Przyszedł wreszcie czas na moją ulubioną część, a mianowicie na dodatki. Wsunąłem na palce jeszcze kilka pierścionków, na nadgarstkach miałem także bransoletki, szyję ozdobiłem naszyjnikiem z bursztynem. Swoje uszy okrasiłem okrągłymi kolczykami z czerwonymi kamieniami, a na głowę nałożyłem czapkę, która była w tym samym kolorze co bokserka. Oczywiście dodałem do tej stylizacji także spinacz z napisem peaceminusone. Zostały mi ostatnie poprawki w postaci niebiesko-czerwonej torebki na złotym pasku i pozłacanymi zdobieniami. Nie mogłem się oprzeć, gdy zobaczyłem to cudo na stronie Gucci'ego i kupiłem ją. Wisienką na torcie był zaś wachlarz i gdy uznałem, że wszystko dodałem wyszedłem z pokoju i widziałem na twarzach domowników olbrzymie zdziwienie.

     Siostra sięgnęła od razu po swój aparat cyfrowy, jej mąż zaprowadził mnie do ich pokoju, którego ścianę pomalowali i ozdobili w taki sposób, żeby wyglądała jak te, przed którymi gwiazdy muzyki kpop pozują do zdjęć. Stanąłem przy niej i byłem nieco speszony, gdy Seunghyun wyjął z kieszeni także swój telefon. Popatrzyłem na niego, uśmiechając się delikatnie.

     — Niech się pan nie rumieni, panie Kwon — powiedziała siostra, patrząc na mnie jednym okiem zza aparatu.

     — Wcale się nie rumienie — powiedziałem, skupiając się już tylko na obiektywie.

     Po krótkiej sesji zdjęciowej Dami powiedziała, żebym poszedł się wykąpać przed wyjściem, a ona wstawi zdjęcia na mojego bloga. Siostra znała moje hasło, ponieważ nie miałem przed nią żadnych tajemnic. Zgodziłem się na taki układ, bo miałem z Seunghyunem naprawdę mało czasu do wyjścia. Musieliśmy przecież odnaleźć się w wielkim mieście zupełnie sami.

     — Szybko się ogarnę i zaraz wracam — powiedziałem do przyjaciela.

     — Jasne, sprawdzę o której mamy jakiś autobus.

     — Super — rzuciłem i zniknąłem za drzwiami do łazienki.




Seunghyun





     Krępowałem się trochę, ponieważ przebywałem wśród osób, których tak naprawdę nie znałem. Najbardziej komfortowo czułem się w towarzystwie Jiyonga. Tylko z nim mogłem szczerze rozmawiać, mówić mu o wszystkim, co leżało mi na sercu i miałem zamiar powiedzieć mu także o spotkaniu z Lulu. Nie chciałem tego robić w pociągu, ponieważ obecność jego siostry mi to uniemożliwiła. To nie tak, że jej nie lubiłem, bo Dami była naprawdę w porządku, ale jednak poznałem ją dopiero dziś rano.

     — Siadaj — Dami wysunęła mi krzesło przy stoliku w kuchni.

     — Dziękuję — usiadłem naprzeciw niej.

     — Możesz mi pokazać zdjęcie, które zrobiłeś.

     — Tak, jasne — powiedziałem, wyciągając swoją komórkę z kieszeni.

     Dami, gdy zobaczyła zdjęcie zaśmiała się delikatnie.

     — Popatrz — nachyliłem się do ekranu. — Jiyong stara się tutaj pozować, ale widać jego zdenerwowanie. Wstydził się przy tobie.

     Moje spojrzenie pozostało przy zrobionej przez siebie fotografii, a po chwili ponownie popatrzyłem na Dami, która w jednej chwili stała się smutna. Nim zdołałem ją o cokolwiek zapytać, kobieta mnie uprzedziła.

     — Mój brat jest bardzo ekscentryczny, wyróżnia się spośród tłumu. Nie tylko wyglądem, ale także zachowaniem, zainteresowaniami.

     — Wiem o tym. Zauważyłem to pierwszego dnia, gdy tylko go poznałem — powiedziałem z dumą.

     — Nie chce, żebyś go skrzywdził — starsza kobieta popatrzyła mi prosto w oczy, a ja nie do końca rozumiałem, co miała na myśli. Mogłem się jedynie domyślać.

     — Nigdy tego nie zrobię — starałem się ją uspokoić.

     — Mam taką nadzieję. Jesteś jego pierwszym prawdziwym przyjacielem, którego potrzebuje — odparła, a ja zauważyłem, że jej oczy na moment się zeszkliły. — Nie mogę z nim być cały czas i miałabym do ciebie prośbę, żebyś przy nim trwał. Nie jesteś głupi, pewnie zauważyłeś jaki jest wychudzony.

     Przytaknąłem, bo to było widać gołym okiem.

     — Będę przy nim.




Jiyong





     Muzeum, w którym miała odbyć się wystawa dzieł sztuki z całego świata okazało się być całkiem niedaleko od miejsca, w którym mieszkała moja siostra wraz z mężem. Teraz się nie dziwiłem, że nie bała się o mnie, gdy wychodziłem wraz z Seunghyunem na miasto.

     Przed wejście zacisnąłem dłoń na złotym pasku od torebki i byłem naprawdę podekscytowany już na samym wstępie. Stanąłem w miejscu i przyjrzałem się długim schodom, które prowadziły aż do samego wejścia do muzeum. Seunghyun spojrzał na mnie, a ja jedynie posłałem mu uśmiech, a tuż po chwili wypuściłem z ust zalegające w mych płucach powietrze.

     — Gotowy? — zapytał starszy.

     — Jestem gotowy już od kilku lat na to wydarzenie.

     Po tych słowach od razu ruszyliśmy w kierunku wejścia, przy którym wręczyliśmy bilety i po przekroczeniu dwóch identycznych, ogromnych, drewnianych drzwi, znaleźliśmy się na monumentalnej przestrzeni, w której znajdowało się mnóstwo osób. Każdy był ubrany oficjalnie, niektórzy dziwnie i bez gustu, ale dziś nie na to chciałem zwracać uwagę, a na obrazy.

     Popatrzyłem w kierunku jednego z korytarzy gdzie tabliczka informacyjna podpowiadała, aby zacząć zwiedzać od tej strony budynku. Seunghyun bez zastanowienia poszedł w kierunku korytarza, ale gdy zorientował się, że ja zostałem w miejscu, student odwrócił się w moim kierunku i miał wymalowane na twarzy zdziwienie.

     — Nie idziesz?

     — Idę — uśmiechnąłem się, rozkładając swój wachlarz. — Ale w przeciwnym kierunku.

     Odwróciłem się na pięcie i poszedłem zwiedzać wystawę od końca. Seunghyun dogonił mnie po chwili, a ja stawiając nogę za nogą słuchałem jego oczywistych pytań.

     — Dlaczego idziemy tędy?

     — Ponieważ na samym początku zapewne znajdowały się obrazy Vincenta van Gogha czy Claude Moneta.

     — Tylko tych znam. No może jeszcze z dwóch bym wymienił — Seunghyun nerwowo złapał się za kark.

     — Chodzi o to, że tam na pewno ujrzałbyś coś co znane jest każdemu człowiekowi na świecie i tylko te obrazy miałbyś przed oczyma. Oglądając pozostałe, mniej znane sugerowałbyś się stylem wybitnych artystów, którego nie dostrzegłbyś w pracach tych mniej znanych.

     Seunghyun wydawał się być zagubiony tym, co przed chwilą mu powiedziałem, ale byłem pewien, że w końcu dostrzeże to, co chciałem mu przekazać.

     Podeszliśmy do pierwszego z tych znaczących oraz niezwykłych obrazów.

     — Znasz ten obraz? — zapytałem Seunghyuna, który pokiwał od razu przecząco swoją głową. — To dzieło Francesco di Berlinghieri'ego pod tytułem Sztorm. Chciałbyś, żebym ci opowiedział trochę o nim?

     — A czy ja... — popatrzyłem na studenta, delikatnie wachlując swoją twarz. — Mógłbym spróbować opisać to jak rozumiem to dzieło?

     Uśmiechnąłem się do chłopaka, zwinąłem swój wachlarz i ułożyłem obie ręce za swoimi plecami, skupiając się nad tym, co do powiedzenia miał Seunghyun.

     Obraz przedstawiał sztorm, który zniszczył statek. Maszt był złamany w pół, artysta umieścił na swoim dziele tylko cztery osoby. Płaczące dzieci, które obejmowały klęczącą matkę. Kobieta zaś miała wymalowany strach na swojej twarzy i szukała czegoś wzrokiem. Padał deszcz, artysta użył barw szarości oraz brązu. Na dziobie namalował mężczyznę, który patrzył w czarne niebo.

     — Patrząc na ten obraz myślę, że ta rodzina składająca się z męża i żony oraz ich dwójki dzieci. Zgubili się nawzajem podczas chaosu, który rozpętał się na morzu. Twarz kobiety wyraża zagubienie, szuka wzrokiem swojego męża, który patrzy w niebo, bo stracił nadzieję na to, że ich odnajdzie.

     Po zakończeniu swojej interpretacji obrazu, Seunghyun popatrzył na mnie szukając w mojej mimice twarzy jakiegoś gestu uznania i poparcia. Chciał się dowiedzieć jak mu poszło z uporaniem się tego tematu.

     — Ciekawy pomysł — wydąłem swoje usta, wciąż przyglądając się obrazowi. — Ale to błędna interpretacja — popatrzyłem w końcu na starszego chłopaka, który sprawił wrażenie jakbym podciął mu skrzydła. Musiałem szybko to naprawić. — Ale dziękuję za tę próbę.

     Ponownie przeniosłem swój wzrok na dzieło włoskiego malarza i zacząłem tłumaczyć starszemu jak prawidłowo powinien odczytać ten obraz.

     — Sztorm ukazuje ludzi, którzy są pewni swojej śmierci. Przynajmniej rodzice mają taką świadomość, bo dzieci czują jedynie przerażenie i strach, nie myślą o niczym innym. Woda nieuchronnie wdziera się na pokład statku, a matka przytulająca swoje pociechy szuka swego męża wzrokiem i to właśnie on jest najważniejszym punktem tego dzieła — Seunghyun zmarszył swoje brwi, bo nie wiedział dlaczego tak było skoro jego postać była namalowana w górnym, prawym rogu obrazu. Nie był on w centrum. — Mężczyzna stoi na dziobie z uniesioną głową w kierunku nieba. Spójrz na jego oczy. Ma zaciśnięte powieki — powiedziałem mu o czymś na co nie zwrócił w ogóle uwagi.

     — Co robi?

     — Modli się. Prosi Boga o to, aby jego bliscy nie ujrzeli jego strachu przed końcem. Chce być zapamiętany przez rodzinę jako silny, odważny mężczyzna, którym nie był w ostatnich chwilach życia.

     Odwróciłem się do Seunghyuna w taki sposób, aby stanąć do niego przodem. Ręce wciąż miałem za swoimi plecami i patrzyłem na wyższego od siebie chłopaka, który wciąż spoglądał na działo Berlinghieri'ego.

     — Jestem pod wrażeniem — odparł po dłuższej chwili milczenia.

     Uśmiechnąłem się, a na moim policzkach poczułem wypieki. Spuściłem swoją głowę, aby ukryć fakt, że jego słowa mnie zawstydziły. Po chwili jednak znów popatrzyłem mu w oczy i zapytałem:

     — Idziemy dalej?

     Seunghyun poszedł za mną i bacznie przyjrzeliśmy się każdemu z wiszących obrazów na wystawie. Będąc pod końcem zaczynałem czuć olbrzymi smutek, którego nie chciałem ukazywać. Byliśmy jednymi z nielicznych, którzy zostali do samego końca wystawy Love. Art. Stars. Zatrzymaliśmy się oboje przed obrazem, który był znany każdemu, a mianowicie przy Gwiaździstej Nocy Vincenta van Gogha.

     Seunghyun szczerze się uśmiechnął, bo zobaczył obraz, który widział pewnie już setki razy. Moje kąciki ust poszybowały w górę, bo patrzył na to dzieło jak człowiek na pustyni, który spragniony wody wreszcie odnalazł studnię. Mogłem uświadomić studentowi, że to co widział to zwykła fatamorgana, gdybym zapytał o interpretację tego obrazu, ale postanowiłem mu na dziś odpuścić.

     Zastanawiałem się teraz nad własnymi uczuciami, ponieważ miałem olbrzymią potrzebę, aby złapać chłopaka za rękę. Już od kilkunastu minut zerknąłem w tamtym kierunku, ale nie mogłem tego zrobić bez powodu. Jakby to wyglądało?

     — Chciałbym móc przez chwilę poczuć to co ty patrząc na te obrazy — powiedział Seunghyun, spoglądając na jedno z najpiękniejszych dzieł w dziejach malarstwa.

     Bez chwili zastanowienia ująłem jego dłoń, a na nasze złączone ręce momentalnie spojrzał Seunghyun. Najpierw na nie, a po chwili popatrzył na mój profil, bo znów skupiłem się na dziele van Gogha.

     — Poczułeś coś? — zapytałem, mając uniesione wysoko brwi.

     Seunghyun zarumienił się i po chwili z udawaną powagą popatrzył na obraz.

     — Jeszcze nie, ale jeśli chwilę tak postoimy to na pewno to się zmieni.

     Jego słowa sprawiły, że oboje zaśmialiśmy się cichutko. Najpierw ja, później Seunghyun, którego dłoń zacisnąłem mocniej, ale zarazem subtelnie.



***


     Wyszliśmy z muzeum po godzinie 23. Oboje schowaliśmy swoje dłonie do kieszeni, ponieważ powiewał chłodny wiatrek, który nas zaskoczył.

     — Świetnie się dziś bawiłem. Niespodziewałem się, że aż tak mi się spodoba ta wystawa.

     — Cieszę się, że nie uznałeś tego czasu za stracony — powiedziałem, idąc dalej przed siebie.

     Cieszyłem się także z tego powodu, że przeżyłem ten czas właśnie z Seunghyunem, chłopakiem, w którym widziałem swojego prawdziwego, jedynego przyjaciela.

     Seunghyun nagle popatrzył na moją twarz, a ja od razu zwróciłem się do niego. Czarnowłosy poprawił swój rękaw i nieśmiało powiedział:

     — Spotkałem się z Lulu.









***

Z tego co wyliczyłam ten gtop może mieć nawet 40 rozdziałów... Zastanawiam się czy tego jakoś nie skrócić. Co Wy o tym myślicie?

Będziecie chcieli ciekawostki po zakończeniu tej książki?

Kolejna stylizacja Jiyonga tym razem została ukazana w treści ;)

On był tutaj taki chudy... :( dobrze, że do tego wojska poszedł 😂💕


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro