Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

the feeling

Co chwilę nerwowo przygryzałam wargę. Próbowałam się dobrze bawić w towarzystwie swoich przyjaciół, ale nie mogłam się skoncentrować. Rozglądałam się po ogródku, licząc, że w końcu go zobaczę. A co jeśli nie przyjdzie? Co, jeśli ma coś lepszego do roboty? Pokręciłam głową i spojrzałam na zegarek. Nieważne. Stanęłam za Noorą i Saną, które zawzięcie o czymś dyskutowały. I wtedy zobaczyłam cholernie znajome auto, którego nie powinno tutaj być. Co William do cholery robił na mojej imprezie? Jednak gdy zobaczyłam Chrisa, wysiadającego z samochodu poczułam, że się uśmiecham. Wiedziałam, że przyjedzie. Nie potrafiłam oderwać od niego wzroku, a jego uśmiech sprawił, że poczułam, że się rumienię. Zupełnie jak mała dziewczynka. Kompletnie zignorowałam to, że Noora najprawdopodobniej rozpęta awanturę z Williamem.

- Przyszedłeś – uśmiechnęłam się do niego.

- Myślałaś, że ominę twoją urodzinową imprezę? - Podniósł do góry brew, po czym szybko cmoknął mnie w usta. - Czuję się urażony, wiesz? - Uśmiechnął się do mnie. - Spędziłem z tobą twoje urodziny więc impreza, też nie może mnie ominąć – puścił do mnie oko.

Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć, więc tylko się uśmiechnęłam. Poczułam, jak chwyta mnie za rękę i ciągnie w kierunku stołu.

- Widzę, że niewiele już zostało – parsknął, wskazując na puste butelki i niewielki kawałek ciasta.

- Trzeba było przyjechać wcześniej – delikatnie uderzyłam go w ramię, orientując się, że wciąż trzymamy się za ręce.

- Byłbym wcześniej, ale William nie wiedział co ubrać – wybuchnął śmiechem.

- Masz szczęście, że chociaż trochę cię lubię Schistad – puściłam do niego oko.

- Czemuż to? - Zmrużył oczy, po czym oblizał usta.

- Bo zostawiłam specjalnie dla ciebie kawałek ciasta i kilka butelek twojego ulubionego piwa – poprawiłam jego włosy, które powoli mu odrastały.

- Jestem pod wrażeniem Mohn – wybuchnął śmiechem, po czym mnie do siebie przyciągnął. Przyzwyczaiłam się do tego, że ludzie się na nas patrzą, gdy się całujemy, jednak tutaj, w gronie moich przyjaciół nikt na dobrą sprawę nie zwracał na to uwagi. Wszyscy się chyba przyzwyczaili do tego, że między nami po prostu coś jest i przestało ich to dziwić. Nawet dziewczyny. - Wszystkiego najlepszego – wyszeptał, po czym złożył delikatny pocałunek na mojej szyi. - To gdzie to ciasto? - Zapytał, po czym wybuchnął śmiechem.

- Zniszczyłeś moment, wiesz? - Spojrzałam na niego z rozbawieniem.

- Wszystko przed nami Evo – puścił do mnie oko, po czym uderzył mnie w tyłek. - Mówiłem poważnie, jestem głodny.

Wciąż trzymając go za rękę, ciągnęłam go do domu Chris. Nagle chłopak przystanął.

- Chris? - Spojrzałam na niego i zauważyłam, że przygląda się komuś uważnie.

- To ten chłopak ze zdjęcia? - Zapytał z obojętną miną.

- Co?

- Czy to ten chłopak ze zdjęcia? – wskazał na Adama, który dyskutował o czymś z Evenem.

- Tak – odparłam, nie wiedząc, o co mu chodzi.

- Co on tutaj robi? - Spojrzał na mnie uważnie. - Jesteś z nim?

- Co takiego? - Wybuchnęłam śmiechem. - To kolega brata Sany.

- Więc co kolega brata Sany tutaj robi? - Spojrzał na mnie z rozbawieniem. - I czemu zrobiłaś sobie z nim zdjęcie?

- Bo to zabawne – wzruszyłam rękoma. - On nazywa się Adam, a ja Eva, takie biblijne nawiązanie. Zresztą byłam pijana i wtedy wydawało mi się to szalenie zabawne. O co ci chodzi?

- O nic – pokręcił głową, po czym pociągnął mnie w kierunku domu.

Usiadłam na kuchennym blacie i przyglądałam się, jak chłopak je tort i popija go piwem. Skrzywiłam się na tą kombinację, ale wiem, że żołądek Chrisa jest chyba wszystko odporny.

- O co chodzi z Noorą i Williamem? - Zapytałam.

- Wrócił dla niej – odpowiedział, wkładając do ust kawałek ciasta.

- To romantyczne – westchnęłam. - Noora wciąż go kocha.

- Super – opowiedział, po czym wziął łyk piwa. - Chcesz iść do przyjaciół?

- Wolałabym zostać z tobą, jeśli to nie problem – wzruszyłam ramionami, nie wiedząc, dlaczego stałam się cholernie niepewna. Pewnie dlatego, że wciąż jestem trzeźwa.

- Chodź – wyciągnął do mnie rękę, którą chwyciłam, zeskakując z blatu.

Weszliśmy do ogrodu, gdzie już nie było Williama i Noory.

- Chris ma basen? - Spojrzał na mnie uważnie.

- Nie – pokręciłam głową.

- Więc po co jej dmuchany flaming? - Roześmiał się.

- On akurat jest mój! Nie nabijaj się z niego – udałam obrażoną, co spowodowało, że chłopak wybuchnął śmiechem.

- W porządku – uniósł ręce w geście kapitulacji – więc chodź na swojego dmuchanego flaminga.

Uważnie przyglądałam się chłopakowi, który usiadł na zabawce, klepiąc swoje kolana.

- Czekasz na zaproszenie, czy jak? - Wybuchnął śmiechem.

- Przecież to pęknie – pokręciłam głową.

- To kupię ci nowego dmuchanego flaminga – puścił do mnie oko.

Usiadłam na jego kolanach i poczułam przyjemne ciepło. Ręka chłopaka znalazła się na moich plecach, gdzie od razu pojawiły się ciarki.

- Dobrze się bawisz? - Wyszeptał, a ja wiedziałam, że jest jedna rzecz, której mi w tej chwili brakuje.

- Prawie – uśmiechnęłam się do niego.

- Prawie? - Powtórzył za mną.

- Aha – odparłam – ale zaraz to się zmieni – powiedziałam, kładąc rękę na jego ramieniu i schylając się do jego ust.

Poczułam, jak chłopak się uśmiecha i mocniej obejmuje mnie w pasie.

- Uśmiech! - Usłyszałam głos Chris i gwałtownie oderwałam się od chłopaka.

Złączyliśmy się czołami i próbowaliśmy się nie roześmiać, podczas gdy Chris robiła nam sesję zdjęciową.

- Ona zawsze robi nam zdjęcia – zachichotał chłopak, gdy Chris odeszła. - Powinnaś się od niej uczyć, właśnie tak zachowuje się stalker – puścił do mnie oko.

Ludzie powoli zaczęli się rozchodzić do domu, a ja nie chciałam, by ten dzień się kończył.

- Ciąg dalszy imprezy u mnie! - Krzyknął Eskild a ja w ramach podziękowania pocałowałam go w policzek.

- Jesteś najlepszy – wybuchnęłam śmiechem.

- Wiem – puścił do mnie oko. - Zresztą jestem ci to winny, bo wypiłem twój prezent urodzinowy. W ramach przeprosin będziesz mogła zabawiać się ze swoim seksownym chłopakiem w moim mieszkaniu.

- Chris nie jest moim chłopakiem – przewróciłam oczyma.

- Wmawiaj to sobie – wybuchnął śmiechem.

- Mogę zabrać się z wami? - Usłyszałam za sobą Chrisa.

- Pytasz, bo chcesz się ze mną bawić, czy dlatego, że nie ma cię kto podwieźć? - Uniosłam do góry brew, po czym wybuchnęłam śmiechem.

- Przejrzałaś mnie Mohn – zaśmiał się – ale tak naprawdę to w dalszym ciągu, porządnie się tobą nie zająłem – puścił do mnie oko, a ja poczułam, że się rumienię.

- Więc chodź – chwyciłam go za rękę i dotarło do mnie, że moja dłoń idealnie pasuje do jego. Zdecydowanie mogłabym przyzwyczaić się do chodzenia z nim za rękę.

W mieszkaniu Noory w końcu się upiłam. Kilkukrotnie niemal popłakałam się ze śmiechu, widząc, co Eskild wyprawia z Chrisem. Chris niemal błagał mnie, bym go uratowała, ale ja za dobrze się bawiłam, oglądając jego wyczyny.

- Pora na nas – usłyszałam Chrisa, który położył rękę na moim biodrze.

- Przecież możecie tutaj spać – Esklid skazał na kanapę.

- Wybacz, ale nie będę spał na kanapie, gdzie na pewno robiłeś orgię albo gdzie William pieprzył Noorę – Chris wybuchnął śmiechem. - Odprowadzę Evę, więc bądź spokojny – puścił do niego oko.

- Odprowadzisz, akurat – Eskild wybuchnął śmiechem – chyba raczej doprowadzisz do orgazmu – pokręcił głową. - Pamiętajcie o zabezpieczeniu! - Krzyknął, po czym zniknął w swoim pokoju.

Przez kilka chwil szliśmy w ciszy. Chris narzucił na mnie swoją bluzę i kurczowo trzymał mnie za rękę. Czułam, że śnię. Nie dość, że spędziłam dzień w gronie przyjaciół, miałam świetną imprezę, to spędziłam niemal cały dzień w towarzystwie chłopaka, na którym mi zależy.

- Dobrze się bawiłaś? - Zapytał, delikatnie mnie do siebie przyciągając.

- Tak – odparłam z uśmiechem. - Nigdy nie miałam takiej imprezy urodzinowej – wzruszyłam rękoma. - Kto by pomyślał, że dorobię się przyjaciół – wybuchnęłam śmiechem.

- Dlaczego? - Spojrzał na mnie z rozbawieniem.

- Bo zaczynałam jako ofiara – parsknęłam. - Miałam tylko Isaka i Jonasa, ale i tak czułam się wyobcowana. Potem spotkałam dziewczyny i jakoś poszło.

- Chyba chciałaś powiedzieć, że spotkałaś mnie i jakoś poszło – puścił do mnie oko.

- Nawet mi nie mów – parsknęłam. - Wciąż nie mogę uwierzyć, że po tym wszystkim się przyjaźnimy – spojrzałam na niego.

- Przyjaźnimy się? - Zapytał.

- A nie? - Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.

- No tak – kaszlnął. - Już jesteśmy – wskazał na mój dom, a ja poczułam się dziwnie.

- Powiedziałam coś nie tak? - Uważnie na niego spojrzałam.

- Nie – uśmiechnął się do mnie, ale to nie był ten uśmiech, który tak strasznie lubiłam.

- Wejdziesz? - Zapytałam, otwierając drzwi.

Chłopak tylko skinął głową. Rozebraliśmy buty i niepewnie chwyciłam go za rękę, prowadząc go do swojego pokoju.

- Nie mam siły na prysznic – powiedziałam, rzucając się na łóżko.

- Ja też – odpowiedział, idąc w moje śladu.

- Trudno, więc będziemy śmierdzieć we dwoje – wybuchnęłam śmiechem.

- Przez chwilę leżeliśmy w ciszy, przez co myślałam, że Chris już zasnął. Spojrzałam na niego i zobaczyłam, że ten uważnie się we mnie wpatruje.

- Nie chcę, żebyśmy byli przyjaciółmi – powiedział, a ja poczułam, że zasycha mi w gardle.

- Co? - Pokręciłam głową, bo zrobiło mi się przykro.

- Nie chcę być tylko przyjaciółmi Eva – pokręcił głową – to trwa już za długo – westchnął. - Pora przejść na kolejny etap.

- O czym ty mówisz?

- Bądź ze mną – wyszeptał. - Tak na poważnie – uważnie wpatrywał się w moje oczy, a ja czułam, że zaraz chyba się rozpłaczę.

- To dlatego nie dałeś mi prezentu, tak? - Starałam się obrócić to wszystko w żart. - Sprytne Schistad – zachichotałam, po czym się do niego przybliżyłam.

- Przejrzałaś mnie Mohn – uśmiechnął się do mnie. - Więc jak będzie?

- Na poważnie – powtórzyłam jego słowa, po czym go pocałowałam.

- To teraz się mogę tobą odpowiednio zająć dziewczyno – wyszeptał, ściągając ze mnie swoją bluzę.


___

Musiałam sobie dopowiedzieć, co działo się z Mohnstad na imprezie i po niej hahaha.

I mam do Was pytanie! "W toku" mam 6 opowiadań + UYCBH i pytaniem jest to, czy w piątek 16.06 chcecie po rozdziale z każdej historii, czy może chcielibyście coś w formie "maratonu" z jednym, wybranym przez Was opowiadaniem. Wszystko jest w Waszych rękach, jeżeli macie jakieś propozycje to możecie je napisać tutaj, albo pod ostatnim rozdziałem konkretnego ff. Czas macie do środy! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro