Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19

Halt szybko ich wpuścił. Po takiej odpowiedzi wiedział, że cokolwiek to jest to nic dobrego.
- Dziękujemy ci Halt- wyszeptała Jasmine
- Ale powiedzcie mi o co chodzi! I gdzie jest dziecko???
Jas odwinęła materiał który trzymała na rękach i zwiadowcy ukazała się główka niemowlaka.
- Co wy robicie???
- Halt, musieliśmy uciekać. Ktoś napadł na nasz kraj. Ja nie wiem. Sean tak. Nie mogliśmy zostać bo chodziło im o dziecko. Musieliśmy ratować Oliwię.
- Oliwię???
- Tak. To Oliwia Night. Księżniczka Oliwia Night.
- Piękne imię.
- Pomysł Seana.
- Ale czemu nie nazywa się O'Carrick?
- Miała się tak nazywać ale w dniu napaści zmieniliśmy na Night. Ale tak naprawdę jest O'Carrick.
- Czemu przyszliście do mnie?
- Jest to jedyne znane nam bezpieczne miejsce. Szliśmy tu 3 dni.
- A nie tydzień?
- Nie. Oliwia urodziła się 30 września. Tydzień po terminie.
- Jasne. Ale czego ode mnie oczekujecie?
- Halt, my musimy wracać do kraju- teraz odezwał się Sean
- Czemu?
- Nie możemy zostawić naszych poddanych sam na sam z wrogiem.
- Ale oni szukają księżniczki!
- Tak ale są w furii bo jej nie ma! Zabijają ich!
- Czemu ja???
- Co ty?
- Czemu ja mam się nią opiekować? To jasne że jak wracacie do kraju to bez niej!
- No tak... Bo my...
- Bo my pomyśleliśmy że zostaniesz jej ojcem chrzestnym- dokończyła Jasmine
Zwiadowcę zamurowało. Stał tak przez chwilę i gapił się to na jednego, to na drugiego.
- A ona miała chrzest?- spytał
- Tak. I ty jesteś jej ojcem chrzestnym.
- A matką???
- Kate Jackson.
- Dobra. Nie znam. Ale ja...?
- Tak. Proszę, zgódź się.
- Ja...oczywiście że się zgadzam.
- Tak! Dzięki, Halt! Wiedziałam że można na ciebie liczyć!!!
- A gdzie ta Kate jest?
- Yyy...ona...z nami jechała ale...
- Umarła. Została zestrzelona- powiedział Sean
- Ach...no przykro mi.
- Mam do ciebie prośbę, Halt.
- Słucham, Jas.
- Nie mów Oliwii że jest księżniczką. Oddasz ją jakiejś rodzinie zastępczej i niech będzie święcir przekonana że to są jej rodzice, dobrze?
- Jasne. Będę miał nad nią kontrolę.
- Ale w dniu jej 15 urodzin musisz ją znaleźć i gdziekolwiek będziecie powiedzieć jej całą historię o nas.
- A wy? Gdzie wy będziecie?
- Halt, my możemy nie dożyć jej 15 urodzin. Powiedz jej o mnie i o Seanie. Powiedz jej wszystko co ci powiedziałam. Co widziałeś. Wszystko, bez tajemnic. To jest moja prośba do ciebie.
- Dobrze. Powiem jej wszystko. Obiecuję.
- Dzięki, Halt.
- Dziękujemy, Halt.
Sean uściskał zwiadowcę. Potem Jas dała królowi Oliwię i zrobiła to samo. W trakcie uścisku wyszeptała mu do ucha:
- Dziękuję ci za wszystko, Halt. Jesteś najlepszym przyjacielem jakiego można było sobie wymarzyć. Dzięki za naukę i za to że nigdy we mnie nie zwątpiłeś. Pamiętaj o nas bo my zawsze będziemy pamiętać o tobie. Wywróciłeś moje życie do góry nogami.
- Jasne. Będę o was pamiętał. I mam nadzieję że jeszcze kiedyś do mnie przyjedziecie...- szepnął Halt z trudem tamując łzy.
- Też mam taką nadzieję. Do zobaczenia, Halt. I jeszcze raz dziękuję.
- Do zobaczenia, Jasmine i Sean. Ja także wam dziękuję za ocalenie mi życia.
Król podał Haltowi Oliwię do rąk. Zwiadowca przejął ją drżącymi dłońmi. Kiedy dziecko spojrzało na jego twarz zaczęło się śmiać i bawić jego brodą.
- Widzę że będzie miała u ciebie dobrze.
Jasmine skinęła głową, a zwiadowca jej odpowiedział tym samym. Po chwili razem z Seanem wyszli zamykając za sobą drzwi. Halt spojrzał na roześmiane dziecko.
- Ty nie wiesz co się właśnie stało, prawda? Może się okazać że pozostanę jedynym żyjącym członkiem twojej rodziny...- wyszeptał.
W tym samym momencie po jego policzkach zaczęły spływać łzy których nie potrafił już dłużej tamować.
Odłożył niemowlę na stół i poszedł sobie zrobić kawę z miodem.
Jestem ojcem chrzestnym. Nie wierzę...- myślał.
Kiedy skończył pić napój zabrał młodą księżniczkę i postanowił zanieść ją baronowi. Niech on zadecyduje do jakiej rodziny ma pójść.
****
- Witaj, Halt. Co cię do mnie sprowadza? Co to?- baron wskazał na dziecko.
- A raczej kto to. Jest to następczyni tronu Clonmelu, księżniczka Oliwia Night.
Barona przez chwilę zamurowało. Nie mógł się otrząsnąć. Dopiero po chwili wydukał:
- Masz dziecko, Halt???
- Nie ja!- wykrzyknął zwiadowca- Mój siostrzeniec Sean! I Jasmine! To ta dziewczyna co mi pomogła.
- Ach...to wszystko wyjaśnia...
Halt powiedział Araldowi wszystko to, co powiedziała mu Jasmine. Kilka rzeczy musiał wyjaśniać. Kiedy skończył baron spojrzał na niego.
- Myślę, że najodpowiedniejszą rodziną dla niej będą państwo Wood.
- No...jeśli tak sądzisz.
- Tak. Peter Wood właśnie ukończył Szkołę Rycerską.
- A mama?
- Lorenz została wyrzucona ze szkoły. Teraz jest uzdrowicielem i zajmuje się różnymi eliksirami.
- Ach...no to będzie miała świetne dzieciństwo.
- Zapewniam ciebie. Widzę że się o nią troszczysz. Powiadomię króla że mamy takiego gościa. Ale jej ani słowa.
- Ani słowa. Dziękuję bardzo. W moim, Seana i Jasmine imieniu.
Spojrzał na Oliwię. Smacznie sobie spała. Przekazał zawiniątko baronowu który uśmiechnął się do zwiadowcy. Halt odwzajemnił uśmiech choć wyszło to trochę krzywo. Odwrócił się i zniknął w drzwiach. Doszedł do domu i nie wytrzymał. Oparł się o ścianę i kilka łez poleciało po jego policzkach. Nie potrafił się rozpłakać. Ale żal mu było jego przyjaciółki-Jasmine, jego siostrzeńca-Seana i ich córki Oliwii. Wszystkich spotkał straszny los. Jedni zaraz mogą zginąć, dziewczynka zaraz może stracić rodziców. A Oliwia nic nie mogła na to poradzić. Po prostu leżała. Nie umiała chodzić i mówić. W końcu ma tylko 3 dni. Zwiadowca szybko zapakował potrzebne rzeczy i wyruszył na Abelardzie do zamku Araluen.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro