10
Gilan jak na razie się nie odzywał. Jego przyjaciółka całkiem dobrze sobie radziła więc nie było potrzeby by rycerz się wtrącał. Szli za królem. W końcu weszli do jednej z wielu komnat. Była ogromna i jasna. Na środku stał 12-latek i wymachiwał mieczem, co jakiś czas uderzając w materiałową kukłę. Na dźwięk otwieranych drzwi odwrócił się i ukłonił się przed władcą. Potem dostrzegł Jas i Gilana. Uśmiechnął się do nich.
To uczucie którym Jasmine darzyła do tej pory Gilana, sądziła za dosyć głębokie. Jednak kiedy zobaczyła bruneta o zielonych oczach poczuła coś jak motyle w brzuchu. Nie mogła od niego oderwać oczu. Te jego zielone oczy...były głębsze niż najgłębszy z oceanów.
- Oto Sean O'Carrick. Syn mojej siostry Caitlyn.
Dziewczyna na chwilę oprzytomniała. Ukłoniła się przed księciem. Ten uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Nie! Nie potrzebuję ukłonów. Jak na razie królem nie jestem.
- Ja was zostawię. Obowiązki mnie wzywają- król szybkim krokiem opuścił pokój swojego siostrzeńca.
Jasmine jeszcze przez chwilę patrzyła za władcą, a potem znów odwróciła wzrok na Seana. Wydawał się jej jeszcze piękniejszy niż poprzednio. Z kolejnego zamyślenia wyrwał ją tym razem Gilan. Podszedł do niego i wskazał palcem na drewniany miecz który chłopak trzymał w ręcę.
- Mogę?
- Jasne.
- Patrz. Jeśli chcesz zrobić pchnięcie to musisz od początku kierować w jakiś konkretny punkt. Nie możesz w ostatniej chwili podejmować decyzji bo taki atak łatwo odepchnąć. Patrz!- Gilan zrobił szybko ruch ręką do przodu
- Rozumiem.
- Do tego liczy się szybkość. Staraj się podejmować szybkie, trafne decyzje. Musisz działać w ułamku sekundy. Ktoś cię szkoli?
- Nikt konkretny. Czasami wuj Ferris przychodzi i pokazuje różne rzeczy.
- Ja szkolę się u jednego z najlepszych mistrzów miecza w Araluenie. Mogę ci przekazać kilka ważnych zasad.
- Byłbym wdzięczny. Pochodzisz z Araluenu?
- Tak.
- Jak tam jest?
- Tak samo jak w Hibernii. Po prostu mamy innego króla. I inne zasady.
- A ona?- wskazał na Jasmine
- Ja jestem z Clonmelu. Jestem Jasmine Night-podała rękę księciu
Ten ją uścisnął i powiedział:
- A ja Sean.
- Ja nazywam się Gilan-rycerz także skorzystał z okazji do powitania
- Słyszałem dużo o Araluenie-kontynuował Sean- Słyszałem o tamtejszych zwiadowcach. Cieszą się niemałą sławą.
- Są strasznie zagadkowi. To tacy ludzie do zadań specjalnych.
- Tak wszyscy o nich mówią. Czy to prawda? Wiecie coś o nich?
- Ja nie-przyznała otwarcie Jasmine
- Ja trochę. Ludzie mówią że pałają się czarną magią. Ale to nieprawda. A przynajmniej ja w to nie wierzę.
- Ciekawe...
- Bardzo. A teraz pozwól że pokażę ci kilka fajnych sztuczek z mieczem.
- Dawaj!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro