Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14

Temudżeini wydali okrzyk radości. Halt rozejrzał się i zauważył że Oliwia jest przybita do drzewa. Rozpaczliwie próbowała się wyrwać ale na nieszczęście materiał z którego wykonano jej bluzkę był bardzo wytrzymały. Jeden z Wschodnich Jeźdźców podszedł do niej i siłą zawiązał jej ręce. Potem odczepił strzałę i zaprowadził do konia. Halt w tym samym momencie zerwał się na równe nogi i z całej siły uderzył strażnika trzymającego jego uczennice. Rozegrała się istna bójka w której uczestniczyła też księżniczka. Widziała jak jej nauczyciel pokonuje jednego za drugim. Ona również tak dobrze sobie radziła. Ale nagle ktoś chwycił ją z tyłu za gardło i pociągnął w górę. Drugi natomiast uderzył ją z całej siły w brzuch. Dziewczyna stęknęła i kiedy Temudżein ją puścił zwaliła się na kolana. Miała mgłę przed oczami. Widziała jak Halt zostaje zaatakowany przez trzech i po chwili leży na ziemi. Wtedy reszta zabrała się za nią. Starała się unikać ciosów ale to nie było takie łatwe. Upadła i zaczęła się czołgać w kierunku Halt. Jednak w połowie drogi jeden z nich podbiegł do niej i z całej siły przyłożył jej w twarz. Potoczyła się w bok nieprzytomna. Z jej nosa zaczęła lecieć krew.
***
Jechali konno. Halt oprzytomniał dopiero pod koniec trasy. Oboje byli przewieszeni przez grzbiety Temudżeińskich wierzchowców. Oliwii krew kapała z nosa na ziemię. Była mocno poturbowana więc jeszcze się nie obudziła. Halt nie znał tych ludzi ale przechwycił kawałki rozmów. Jeździec który go wiózł rozmawiał z przewoźnikiem Oliwii.
- Co z nimi zrobimy, Gar'zak?-odezwał się głos znad głowy Halta
- Nie mam pojęcia, Op'el. Może zabijemy?-odezwał się z konia obok
- Nieee. To by było głupie. Mamy przecież dwóch niewolników. Do tego aralueńskich!!!
- No i co z tego???
- Co z tego??? Nie pamiętasz o naszym planie??? Jak mamy zaatakować na Araluen to fajnie jakbyśmy od teraz zabrali się za eliminowanie przeciwników! A wiesz kim oni są???
- Nie.
- Są Atabi!!! To jest jej mistrz!!!-trącił Halt ręką
- Atabi??? To chyba dobrze.
- Bardzo dobrze! Znam go. To Halt O'Carrick!!! Najsławniejszy Atabi w całym Araluenie!
- Serio??? Ale nam się poszczęściło!!!-wykrzyknął Gar'zak
Halt jęknął cicho. Rozpoznali go. Teraz to już wszystko skończone. Spojrzał na swoją bezwładną uczennicę. Może nie powinni jechać na tą misję?-pomyślał-Tylko ją naraził na niebezpieczeństwo. Znowu.
Miał teraz ogromne poczucie winy. To on za nią odpowiadał. A on jak zwykle zawiódł.
- Co jest Atabi??? Za mało ci przyłożyliśmy???
- Zamknij się!-wycedził Halt. Mimo kiepskiej sytuacji zachowywał swój własny honor. No i honor Oliwii.
- Ah tak??? Ciekawe. Tylko mi się zdaje że to ty jesteś tu więźniem. Nie ja!-Halt poczuł jak ostr nóż zbliża się do jego gardła
- Zostaw mnie!-wychrypiał zwiadowca
- A co??? Martwisz się o swoją dziewczynkę??? Nie martw się. Najpierw zabijemy ciebie a potem ją.
- Nie ważcie się jej tknąć!!!
- A co? Co nam zrobisz? Jesteś obezwładniony. Twój i tej małej łuk został wczoraj spalony. A jako ciekawostkę to powiem ci że nóż którym tobie grożę to TWÓJ nóż!-
Temudżein roześmiał się głośno. Ten jego szyderczy śmiech przeniknął do świadomości Halta. Zaczął poważnie martwić się o przyszłość Oliwii. Op'el chyba to wyczuł.
- Ah tak...czyli ta dziewczynka jest tobie bardzo bliska...prawda?
Halt milczał.
- Odpowiadaj!!! Stop!!!-krzyknął do towarzyszy. Zsiadł z konie i ściągnął z niego też Halta. Inni również zsiedli przyglądając się zaistniałemu zdarzeniu.
- Czego chcesz?!-warknął Halt
- Chce uzyskać odpowiedź na moje pytanie. Widzę po twojej twarzy że lubisz to dziecko!
Oliwia w tej chwili się ocknęła i usłyszała ich słowa. Zauważyła że Halt siedzi związany a naokoło niego ustawili się Temudżeini.
- Nie twoja sprawa!!!
- A żebyś wiedział że moja! Muszę to wiedzieć! Co znaczy dla ciebie to dziecko!!!
Skinął na towarzyszy. Dwójka z nich podeszła do Oliwii i odwiązali ją. Dziewczyna upadła na ziemię. Tamci zabrali ją i rzucili przed Halta. Księżniczka w mgnieniu oka się podniosła i przytuliła do nauczyciela. Czuła się tam bezpiecznie mimo że wrogowie patrzyli na nich z urazą. Halt cały się trząsł. Dziewczyna wiedziała że chce coś zrobić by jej pomóc. Również ją przytulił. Czuła że wzbiera się w nim gniew.
- A więc jednak! To nie jest zwykła przyjaźń! Wiedziałem!!! Co ona dla ciebie znaczy! Gadaj!!!
Halt na domiar złego milczał. Z każdą chwilą wódz tracił cierpliwość. W końcu chwycił dziewczynę za włosy i przyłożył jej nóż do gardła.
- Czyli jest dla ciebie niczym. Więc jak ją teraz zabiję to będzie ci to obojętne, tak?-spytał drwiąco
Nóż coraz mocniej zagłębiał się w krtań Oliwii. Halt zerwał się równe nogi i z całej siły uderzył Op'ela w twarz.
- Zostaw ją ty nędzny idioto!!! Nie wiesz z kim masz do czynienia!!!
- A z kim???
Halt umilkł. Prawie się wygadał. Jednak znalazł wyjście z tej krępującej sytuacji.
- Ze mną!!!-wrzasnął
Oliwia uśmiechnęła się pod nosem. Ta scena wyglądała jakby Halt porywał się z motyką na słońce. Jednak ona wiedziała o co chodzi zwiadowcy.
- Ah tak...z tobą. Nie zauważyłem, wiesz?-w jego głosie zabrzmiała ironia
- A teraz powiedz mi po dobroci co dla ciebie znaczy to dziecko, do cholery jasnej!!!
- Jestem jej mistrzem-oznajmił Halt neutralnym głosem
- Aha. Mistrzem Atabi?
- Owszem. Nie rozumiem po co wam to.
- Ja też. Jeszcze. Ale czyżby tylko uczeń?
Znowu uderzył dziewczynę. Ta straciła przytomność. Zamierzał się do drugiego uderzenia ale Halt przyciągnął ją do siebie i osłonił własnym ciałem.
- Zostaw ją!!! Co ci zrobiło to dziecko!!!
- Nic.
- Do diabła z tobą!!!
- Taaa. Czyli jednak nie tylko uczeń. Widzę że darzysz ją szacunkiem. Z czego to wynika?
- Z niczego!
- Głupi nie jestem, Atabi. Znam te wasze więzy między uczniem, a mistrzem. Tak silnego powiązania jednak nigdy nie widziałem. Nie masz dzieci, prawda?
- Nie.
I wtedy Halt zrozumiał swoje uczucia. Wiele nocy nie spał zastanawiając się co do niej czuje. Teraz to odkrył. Traktował ją jak własne dziecko. Jak własną dziewczynkę którą musi wychować. A tak naprawdę przecież ją tylko uczył! Tyle razy się o nią martwił. Tyle razy sam zawinił. Jeden raz zrobił źle. Bardzo źle. Chyba nigdy jej się do tego nie przyzna. Kiedy ona żyła sobie spokojnie na zamku Araluen on wyruszył w misję. Wyruszył by ocalić kilku ludzi wziętych w niewolę przez Gallów. Jego misja się nie powiodła. Ci ludzi zginęli, a on, Halt, ledwo uszedł z życiem. W tej grupce byli rodzice Oliwii. Teraz księżniczka była sierotą. Ale miała wokół siebie miłych ludzi którzy zawsze jej pomogą. Tak to jest kiedy wkracza się do Korpusu Zwiadowców. Ma "ojca" Halta, "brata" Gilana i kolegę Crowleya. Dzięki nim dziewczyna wiedzie normalne życie i nie martwi się smutną prawdą. O której jeszcze nie ma pojęcia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro