Rozdział 16
- Nie!!! Halt!!! HALT!!!
Oliwia podbiegła do nauczyciela który patrzył się na nią dziwnie nieobecnym wzrokiem.
- Halt! Nie! Proszę cię!-po jej policzkach pociekły łzy
- Trzymaj się, Oliwia...-to były ostatnie słowa starego Halta
Potem zwiadowca zrobił się strasznie blady. Jego brązowe oczy zrobiły się czarne i widać w nich było błyski zemsty. Dziewczyna odsunęła się ostrożnie od zwiadowcy. Nie znała go z tej strony. Broda i włosy stały się jeszcze bardziej czarne jakby wchłaniały całe światło z pomieszczenia. Halt zwrócił się ku niej i jego twarz wykrzywił okropny uśmiech.
- Kogo my tu mamy? Czyżby to była Oliwia Night???
- Halt...
- Halt. Halt. Nie ma już Halta.
- Ale...czekaj...
- Na co? Aż twój umysł w końcu pojmie ten fakt??? Zero inteligencji.
- Halt...
- Idź stąd!!! Wynoś się!!! Niecierpię cię!!!
Oliwia patrzyła na niego. Wiedziała jak sama się zachowywała pod wpływem tej trucizny. Jednak mimo wszystko takich słów od Halta nigdy się nie spodziewała usłyszeć. Stała jak wryta po czym ktoś chwycił ją z tyłu za ręce. Szybkim ruchem, nim zdążyła się obrócić, ten ktoś związał jej ręce. Spojrzała kątem oka i zauważyła znaną jej twarz Op'la. Ten pociągnął ją w stronę korytarza. Patrzyła jak Halt znika za rogiem. Czuła wewnętrzną pustkę. Dopiero po chwili zdała sobie gdzie podążają. Najpierw myślała o celi, ale chwilę później ją minęli. Podążali szybkim krokiem coraz bardziej w dół. Mijając cele widziała twarze różnych aralueńczyków. Rozpoznawali ją. Po chwili jednak zeszli w dół i dziewczynie zamarło serce. Weszli do jednego lochów. Op'el zamknął drzwi i rozwiązał linę. Oliwia puściła się biegiem ale się o coś potknęła i upadła. Op'el zapalił światło i dziewczyna zauważyła co to było. Ze strachu omało nie zemdlała. Było to jedno z wielu narzędzi tortur które walały się po lochu.
- Uważaj jak chodzisz, ślamazaro!-warknął Temudżein- Chodź do mnie.
- Nie!
Wskazał jej krzesło naprzeciw biurka. Na nim stały różne przyrządy do zadawania bólu i cierpienia.
- Chodź tu bo cię zabije!!!
Wyciągnął łuk i skierował strzałę w dziewczynę kulącą się w kącie. Podeszła niechętnie do stołu. Usiadła okrakiem na krześle i patrzyła ze strachem na oprawce.
- Tak więc. Teraz masz szanse by mi wszystko powiedzieć. Wszystko.
- Nic ci nie powiem!
- Oj, przestań zgrywać twardzielki, Oliwia! Nikt ci nie pomoże. Przecież zaraz Halt umrze i ty też jak mi nic nie powiesz.
- Umrę nawet jeśli wygadam ci wszystko! Już ja was znam. Was i te wasze sztuczki.
- Doprawdy?
Nagle z ciemności za nią wyszedł kolejny oprawca i przymocował jej coś do prawej nogi.
- Co to jest??? Zostaw mnie!!!-piszczała dziewczyna
- Spokojnie. Ja tym steruję. Nic ci nie zrobi jak wszystko powiesz-powiedział Op'el i wskazał sternik
- Oh, już mi lepiej. Od razu czuję się bezpieczna!-zadrwiła Oliwia
- Zamknij się, a teraz gadaj. Po co tu przyszliście?
- Do zamku? Nie przyszliśmy sami!
- Jasne! To to wiem!
Oliwia starała się zachowywać pozory względnego spokoju ale w głębi serca czuła że zaraz wybuchnie ze strachu.
- Ale co robiliście tak daleko od zamku? To nie była przejażdżka konna.
- Była.
- Nie.
- Była.
- Nie!
- Była.
- NIE!!! ZAMKNIJ MORDĘ TY WREDNA IDIOTKO!!!
W tym momencie Op'el nacisnął guzik i maszyna nagle zaczęła się zwężać. Oliwia poczuła ból w swojej prawej nodzę.
- Co to robi!!!
- Łamie ci nogę. Albo raczej zrobi to jeśli mi nie powiesz co tu robiliście!
- Nie powiem!-to Oliwia powiedziała bardziej do siebie
Czuła jak jej noga zaczyna się wyginać pod nienaturalnym kątem. Jęczała z bólu i próbowała ściągnąć urządzenie. Na nic to się zdało. Nagle krzyknęła z bólu kiedy jej kość lekko trzasnęła. Jeszcze się nie złamała ale dziewczyna już była zlana potem. Spadła na ziemię i tam się wiła i krzyczała.
- Dobra!!! Stop!!! Powiem wam!!!-krzyknęła
Urządzenie przestało, a księżniczka leżała na podłodzę i dyszała ciężko. Doszła do wniosku że ta informacja nie jest aż tak ważna.
- Co więc robiliście tutaj?
- Jechaliśmy...do...Skandii...-wyszeptała
- Aha! No widzisz! Takie proste! A teraz co król wie o szykującej się wojnie?
To pytanie było kluczowe. Jeśli Oliwia odpowie całe królestwo się pogrąży. Wszyscy zginą przez nieoczekiwany atak Temudżeinów. Oliwia uznała że jest księżniczką i nie może mówić takich rzeczy. W końcu zależało jej na bezpieczeństwie poddanych.
- No...???
- Tego wam nie powiem. Nie wiem.
- Nie wiesz...wiesz!!!
I znowu nacisnął ten guzik. Tym razem maszyna kontynuowała swoją robotę. Oliwia wrzeszczała z bólu na cały zamek. Teraz już naprawdę nie mogła wytrzymać. Ale się nie podda. Nigdy.
- Aaaałłłaaaaa!!!!
Urządzenie ostatecznie złamało jej nogę. Jeszcze tylko wygięło kość i przestało. Op'el wstał i popatrzył na swoje dzieło. Złamanie otwarte z przemieszczeniem.
- Ale to strasznie wygląda!!! Jeśli nikt ci nie pomoże to uważaj na siebie!!!-powiedział z satysfakcją
Oliwia jęczała i stękała trzymając się za nogę. Po policzkach spływały jej łzy. Tego było za wiele dla trzynastoletniej dziewczynki.
- Czyli i tak nam tego nie powiesz???
- Nie. Prędzej...umrę...-wydyszała
- Albo stracisz zmysły.
- Co?!
Dziewczyna spojrzała na niego i dostrzegła ten uśmieszek który mówił o wszystkim.
- Zamierzam zastosować jedno urządzenie. Jest ono ostatecznością bo zbyt długie używanie go prowadzi do utraty zmysłów. Mam nawet plan co zrobić. Zaraz potem was uwolnię. Obydwu tylko że twój kochany Halt będzie nieprzytomny co się potem będzie równać zabity. Tak więc zginiecie razem.
- Co??? Nie...
- A co? Masz coś do powiedzenia?
- Ocalę tym Halta???
- Nie. Jemu...
- To nie!!!
- Okey.
I wtedy się zaczęło. Strażnicy przypięli ją do krzesła i podłączyli do niej prąd. Tak, prąd.
- Co??? Nie!!! Stójcie!!!
- Musisz nam powiedzieć tą potrzebną wiadomość.
- Nie.
- W takim razie cierp.
- Ale...
I wtedy się zaczęło. Przez jej ciało przeleciał pierwszy strumień energii. Wrzasnęła z bólu ale nic nie mówiła. Potem drugi, trzeci, czwarty... Leciały w coraz mniejszych odstępach. Dziewczyna krzyczała próbując się uwolnić. Nic. Wiedziała że może im powiedzieć informacje i to wszystko się skończy. Ale nie.
***
Minęła godzina. Księżniczka była cała zlana potem ale się nie poddawała. Wrzeszczała na pomoc ale nikt nie reagował. Niestety w końcu skończyła się ilość dopuszczalnej elektryczności na człowieka. Oliwia po prostu zemdlała.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro