Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 49

Rozdział 49

━━━

Panujące napięcie było niepokojące. Stiles nie mógł przestać spoglądać między Emily a Malią, które ignorowały się nawzajem. Kojotołaczka nadal była na nich zła, że nie powiedzieli jej prawdy, iż to Peter był jej biologicznym ojcem. Jednak szczególnie zła była na Emily.

Stiles powstrzymywał się od westchnienia, widząc, jak obie dziewczyny mordują się wzrokiem. Obie było tak samo uparte, co komplikowało sytuację.

Minęło kilka dni, odkąd Meredith odebrała sobie życie, a Scott próbował pocieszyć Lydię. Stiles naprawdę chciał uderzyć przyjaciela, że nic nie robi w kierunku wyznań swoich uczuć do truskawkowej blondynki, ale nie chciał mu nic narzucać. Zwłaszcza że ​​Scott nadal był z Kirą i naprawdę nie chciał, aby ich stado opanowała kolejna fala niezręczności.

Jedyną dobrą stroną sytuacji, w której się znaleźli, było to, że Lydii udało się złamać hasło do drugiej listy. Złą stroną było to, że za hasło posłużyło imię Dereka.

Stiles wiedział, że miał przed sobą ważną rozmowę ze swoją dziewczyną - musiał jej powiedzieć, że Derek umrze.

— W końcu będziesz musiała z nami porozmawiać — Kira powiedziała do Malii z lekkim uśmiechem — Nadal jesteśmy twoimi przyjaciółmi.

— Przyjaciele się nie okłamują — odparła Malia, patrząc na nią kątem oka.

— Dlaczego muszę tu być — zapytała Emily swojego chłopaka, krzyżując ręce na piersi — Naprawdę nie chcę wracać na studia.

— Poszłaś na studia? — Scott zapytał z niedowierzaniem. Jej chłopak również wyglądał na zaciekawionego.

— No chyba nie myślicie, że poszłam tam, żeby się wyedukować? — zakpiła Emily — Nie od dziś wiadomo, że na studiach są najlepsze imprezy. Poza tym, o wiele łatwiej jest się posilić, gdy wszyscy piją i bawią się w ciemności przy głośnej muzyce — powiedziała niewinnie.

— Cóż... Tak czy inaczej, przystąpisz do testu — powiedział Stiles, kładąc ręce na jej ramionach, aby poprowadzić do klasy, w której miały odbyć się egzaminy — To wszystko jest częścią zdobycia doświadczenia w szkole średniej, pamiętasz?

— Tak, tak — westchnęła i ruszyła do środka.

Już na samym wejściu musieli oddać telefony, zanurzyć kciuk w atramencie, a następnie przyłożyć go w odpowiednie miejsce na papierze. Gdy wszystko poszło jak z płatka, Emily zajęła miejsce obok Stilesa.

Wszystkie instrukcje, które wygłosił przewodniczący komisji przestały mieć znaczenie, gdy dziewczyna skupiała się na swoim chłopaku. Gdy zobaczyła, jak Stiles przegląda arkusz przed czasem, mimo wyraźnego zakazu komisji, musiała stłumić chichot, bo chłopak najwidoczniej nic sobie z tego nie robił. Jedyne co mogła zobaczyć, to delikatne przerażenie w jego oczach po zobaczeniu początkowych zadań i wiedziała, że dalej będzie tylko zabawniej. 

Kiedy kazano im zacząć, Emily nie spieszyła się z wypełnianiem odpowiednich kółek z odpowiedziami.
Jej przypuszczenia się sprawdziły - im dalej testu była, tym bardziej treść pytań, a raczej jej brak wiedzy ją śmieszył. W efekcie nie czytała pytań, tylko zaznaczała losowe odpowiedzi, starając się zignorować smród niepokoju, który wypełnił salę.

Stiles z kolei miał inne nastawienie do testu niż jego dziewczyna. Po rozpoczęciu rzucił się na pytania niczym wilk na zwierzynę. Spieszył się z czytaniem poleceń i starał się przemyśleć każdą odpowiedź.

Po kilku pytaniach spojrzał na swoją dziewczynę, która miała najspokojniejszą minę na świecie, gdy losowo wypełniała odpowiedzi. Powstrzymywał się od zbesztania jej za to, że nawet nie próbowała.

Malia z kolei nerwowo zagryzła koniec ołówka, obawiając się, że może pomylić zagadnienia.
Scott uważnie czytał każde pytanie, ale upewnił się, że odpowiedział poprawnie na tak wiele pytań, jak tylko mógł, zanim upłynie czas.
Z drugiej strony sali Kira odpowiadała na każde pytanie, nie zauważając, że wzrok ją zawodzi.

Głośne uderzenie przykuło uwagę wszystkich zebranych. Ich oczy przeniosły się z testów na Sydney, która spadła z krzesła. Matka Lydii natychmiast pobiegła w jej stronę.

— Sydney! Wszystko w porządku?

— Nic mi nie jest — Dziewczyna zmusiła się do uśmiechu — Tylko w głowie mi się kręci.

— Sydney, jak długo to masz? — Oczy starszej kobiety patrzyły na wysypkę na ramieniu dziewczyny.

— Nie wiem — wyszeptała drżącym głosem.

— Pani Martin, przerywamy test? — Przewodniczący komisji wstał, na jego twarzy pojawił się fałszywy uśmiech.

— Nie, um, w porządku. Niech wszyscy pozostaną na swoich miejscach — spojrzała na mężczyznę siedzącego przy biurku. — Wrócę za chwilę. Niech nikt nie wychodzi z sali.

Emily uniosła brew, widząc, jak dziwnie zachowuje się kobieta i spojrzała na Sydney, nie odrywając oczu od śladu na ramieniu dziewczyny.

Jako jedyna z nielicznych pozostała na swoim miejscu, podczas gdy większość klasy wstawała i podsłuchiwała, jak matka Lydii krzyczy na korytarzu.

— Wracaj! Nie! Nie wchodź tutaj! Wracaj na zewnątrz! Wróćcie do klasy. Potrzebuję numeru do Centrum Kontroli Chorób!

─────


— Założę się, że to ospa — Stiles powiedział, przygrywając wargę.

Wszyscy stali bezczynnie w klasie, nie przystępując do testu, czekając na służby sanitarne, po które zadzwoniła pani Martin.

— Raczej nie — odezwał się siedzący przy biurku przewodniczący komisji — Ospa została wyleczona na całym świecie. Udało nam się całkowicie wyeliminować tego wirusa.

— Więc powinniśmy się tym cieszyć, prawda?

— Chyba że jest to coś gorszego — Przewodniczący komisji o imieniu Simon odezwał się po raz kolejny.

Wampirzyca westchnęła, słysząc wszystko, co dzieje się na zewnątrz.

— Cokolwiek to jest, traktują to bardzo poważnie — wymamrotała — Przyjechało wiele samochodów, karetek i jakiś ważnych ludzi — powiedziała, a następnie spojrzała na swojego chłopaka — Jest twój tata.

— Prawdopodobnie powinienem do niego zadzwonić...

— Nie możesz — Emily spojrzała na mężczyznę, który zaczął zachowywać się podejrzliwie — Zapewne odcięli wszelkie możliwości komunikacji. Brak połączeń, brak WiFi - nikt nie zaczyna panikować — poinformował — Wygląda na to, że wszyscy będziemy musieli poczekać i zobaczyć co się stanie.

─────


Podczas gdy Centrum Chorób przeprowadzało testy na uczniach, stado zaczęło czuć się gorzej. Najwidoczniej wirus ich także dopadł, bo powoli zaczęli tracić kontrolę nad przemianą. Za przykład mogłaby posłużyć Kira, która podczas badania poraziła prądem jednego z lekarzy.

Dlatego postanowili nie ryzykować i zebrali się w biurze trenera.

— To się samo dzieje — Malia spanikowała, gdy zauważyła, że ​​jej pazury poraz kolejny były widoczne — Znowu wyszły.

— Musicie pozostać poza zasięgiem wzroku, bo najwidoczniej wirus działa tylko na was — powiedział Stiles, zerkając na Emily, która nie okazała jeszcze żadnych oznak choroby — Musimy poddać cię kwarantannie.

— Tak, ale gdzie? Co, jeśli zamiany będą gwałtowne? Jak podczas pełni? — zapytała nerwowo Kira.

— Nie możemy tu zostać — Scott zdecydował.

— Klasa nas nie powstrzyma — powiedziała Malia.

— A co z piwnicą? — zasugerowała Kitsune.

— Zbyt wiele możliwości wyjścia — zaprzeczył Scott — Potrzebujemy czegoś bezpiecznego. Czegoś, gdzie nikt nas nie znajdzie.

— A co ze skarbcem? — zasugerowała Emily, przełykając ślinę, gdy jej wzrok zatrzymał się na gardle Stilesa.

Oczy alfy zaświeciły się z podekscytowania na jej pomysł.

— Hale zawsze ma  inną drogę ucieczki. Tak więc musi być drugie wejście.

Gdy udało im się znaleźć plan szkoły, zaczęli go przeglądać, aby dowiedzieć się, gdzie mogą być ukryte drzwi krypty. Przed tym zapytali Emily, ale nie miała pojęcia, którędy tam wejść od strony szkoły.  

— Tam jest znak szkoły, więc krypta musi być gdzieś tutaj — Stiles wskazał.

— Przypuszczam, że jeśli jest drugie wejście, prawdopodobnie byłoby ukryte w piwnicy — podsunął pan Yukimura.

— Prawdopodobnie jest gdzieś na tym korytarzu. Zachodnia część — Stiles cofnął się nieco, czując się słabo.

Na szczęście Emily go złapała, zanim upadł. Spojrzała na niego zmartwiona.

— Nic ci nie jest? — wyszeptała.

— Zachorujecie. Wszyscy — powiedział pan Yukimura.

— Nie czuję się chora — Kira zmarszczyła brwi, słysząc wnioski ojca.
Nie pociła się, nie oddychała tak szybko, jak Scott i Malia.

— Myślę, że wpływa to na ciebie inaczej, neurologicznie — pokazał jej wypełniony arkusz — Znalazłem twoje odpowiedzi testowe na stosie i... Jestem zaniepokojony.

─────


Tak jak ustalili, udali się do piwnicy, by poszukać skarbca. Po drodze oglądali się we wszystkich kierunkach, chcąc znaleźć bezpieczne miejsce i upewnić się, że nikt ich nie śledzi. Jednak to Stilesowi udało się znaleźć skarbiec, ukryty za półką.

— Scott, myślę, że to tutaj,

Kiedy chłopaki odsunęli półkę, cofnęli się i wpatrywali w znaki na ścianie.

— Spójrz na pęknięcia w ścianie. To tak, jakby wejście otwierało się tylko pazurami — powiedział podekscytowany Stiles.

Widząc niepewny wyraz twarzy Scooby'ego, Emily przewróciła oczami i odwróciła się do Malii. Wiedziała, że ​​tylko ktoś z rodziny Hale ma dostęp do skarbca.

— Malia, otwórz drzwi — zażądała.

— Em. — Stiles skarcił ją za ostry ton.

— Dlaczego ja? — Malia skrzyżowała ramiona na piersi, w odpowiedzi dostając leniwe spojrzenie wampirzycy.

— Ponieważ jesteś Hale, czy ci się to podoba, czy nie. Tylko ty możesz to otworzyć — wskazała.

Malia nie mogła powstrzymać bólu w piersi. To była prawda. Była Hale.

— W porządku — uspokoiła się, wiedząc, że nie mają zbyt wiele czasu — Zrobię to. Ale najpierw powiedz mi, ile jestem warta na liście.

— Cztery miliony — Wampirzyca powiedziała wprost, pewna, że dziewczyna oczekuje prostej odpowiedzi.

— Wszystko w porządku? — zapytała delikatnie Kira, zauważając, jak nagle Malia nagle się uspokoiła.

— Tak. Scott jest wart dwadzieścia pięć, Emily trzydzieści siedem, a Kira, sześć milionów. Zabiją was przede mną — Kojotołaczka powiedziała nonszalancko, czując się najbezpieczniej.

Jej oczy powędrowały w kierunku Emily, która na nią nie patrzyła. Nie chciała być zła, ale czuła się zdradzona. Zaufała im wszystkim, szczególnie Emily, odkąd z nią zamieszkała. Wiedziała, że będzie musiała porozmawiać z ojcem. Nie była nawet pewna, jak rozpocznie z nim tą rozmowę.

— To postęp — wymamrotał Stiles, obserwując, jak Malia wtyka pazury w zamek, by otworzyć drzwi.

— Charakterek ma po tatusiu — powiedziała Emily, zanim weszła do otwartego skarbca.

Chociaż w głębi duszy wiedziała, że ​​jedynym powodem, dla którego była podła wobec Malii, był wirus. Od zawsze, gdy była głodna krwi, miała tendencję do szybkiej irytacji.

Malia, która usłyszała wypowiedź wampirzycy, posłała jej zniesmaczone spojrzenie i ciche warczenie.

Stiles zamrugał kilka razy, dzieląc spojrzenie ze swoim najlepszym przyjacielem, który wzruszył ramionami.

Nie widząc innego wyboru, weszli za dziewczynami, znajdując kawałek podłogi, by usiąść i odpocząć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro