Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 46

Rozdział 46

━━━

Stiles owinął koszulkę wokół nadgarstka Emily, od czasu do czasu zerkając na jej zadanie i śmiejąc się z absurdalnych odpowiedzi, których dziewczyna była całkowicie świadoma.

Poszli na kompromis i gdy wampirzyca wykona dobrze zadanie, Stiles owija wokół jej nadgarstka koszulkę, by później mogli się zabawić.

— Dobrze? — Emily zacisnęła usta, powstrzymując chichot, kiedy złapała jego spojrzenie.

— Mhm. Tu masz jeden błąd, ale wynik jest dobry — Stiles powiedział, posyłając jej uśmiech. Jednak widząc jej rozbawioną minę, westchnął — Dobra, co chcesz powiedzieć?

— Po prostu nie mogę uwierzyć, że Scooby był na tyle głupi, by kogoś ugryźć. Nie pamięta groźby Arayi? — wydusiła między chichotami.

— Zrobił to, aby uratować życie Liama. Na razie bardzo się stara zignorować jej groźby. Poza tym nie wiemy, czy Liam rzeczywiście się przemienił.

— Hej — przywitał się szeryf, zatrzymując się w drzwiach, gdy zobaczył absurdalną scenę przed sobą — Um...

Stiles podążył za jego wzrokiem do ograniczeń, które nosiła jego dziewczyna i szybko zdał sobie sprawę, co dzieje się w głowie jego taty.

— To... To wcale nie tak jak myślisz.

— Nawet nie chcę wiedzieć — Starszy mężczyzna wypuścił powietrze, kręcąc głową.

Szeryf wiedział, co się będzie dziać pod jego nieobecność, więc przemilczał temat i odszedł od pokoju syna, zanim mógłby coś usłyszeć. A bardzo tego nie chciał.

Emily widząc ostatnie spojrzenie Noah, zaczęła się śmiać, na co jej chłopak jęknął.

— Nie ma o czym mówić, bo ja po prostu... — Stiles czuł się zawstydzony, że przyłapał go ojciec — Zamknij się — mruknął do dziewczyny, która tylko uśmiechnęła się do niego.

— Nie złość się na mnie. To twój tata myśli, że lubisz mnie wiązać...

Emily wypuściła kolejną falę chichotów, gdy Stiles zaczął histerycznie kaszleć, wiedząc, że jego tata wciąż jest w domu i może ją usłyszeć.

─────

Grupa stała przy szkolnych autobusach podczas przerwy na lunch, rozmawiając o Liamie.

Scott był pewien, że uczeń pierwszego roku zamienia się w wilkołaka. Emily nie mogła ukryć rozbawienia, na co Lydia trąciła ją. Brunetka wzruszyła ramionami, gdy spojrzała na alfę.

— Nie moja wina, że ​​Stiles przekazał mi, co powiedziałeś temu biednemu chłopakowi — odparła, kładąc dłoń na biodrze.

Scott zwrócił uwagę na najlepszego przyjaciela, który stał obok Emily i posłał mu wkurzone spojrzenie. 

— Powiedziałeś jej?!

— Nie miałem wyboru! Nie możesz być na mnie zły. To ty zacytowałeś Dereka. Przy okazji, to było okropne — Stiles wymamrotał.

— Nadal nie rozumiem, dlaczego muszę dzielić moją piwnicę z tym małym szczeniakiem — odparła wkurzona Malia, krzyżując ramiona na piersi.

— Właściwie to moja piwnica — wymamrotała Lydia — Nie żeby coś, ale moja mama zauważyła, jak porysowałaś ją ostatnim razem.

— Nadal się uczy — Emily zaznaczyła — I nie sądzę, że dobrym pomysłem jest połączenie tej dwójki, zwłaszcza jeśli nie mają nad sobą żadnej kontroli.

— Nie rozumiem, dlaczego nie możemy korzystać z twojej piwnicy — powiedziała Lydia.

— Moglibyśmy, ale mam tylko jedną komórkę — odparła Emily z westchnieniem.

— Użyjemy twojego domku nad jeziorem dla Liama — Scott wtrącił się — W przystani jest komórka, może tam go ukryjemy? Jeśli nie, to przywiążemy do jakiejś belki.

— Tak i wrzucimy go do wody, by odpłynął w daleki świat — mruknęła Emily.

— Ale jak zabrać go do domku nad jeziorem, skoro nam nie ufa? — zapytała Kira.

— Jeśli to powstrzyma go przed morderstwem, to zgadzam się z Em. Użyjemy chloroformu, zwiążemy tego małego drania i wrzucimy do jeziora — powiedział Stiles, chcąc zemścić się na dzieciaku za uderzenie go zeszłej nocy.

Emily posłała mu zmieszane spojrzenie. Z jednej strony była zdziwiona, że nie wychwycił sarkazmu w jej głosie, ale z każdą chwilą ten plan nie wydawał się taki głupi. Brak chłopaka, brak problemów.

Malia z kolei energicznie pokiwała głową.

— Jestem za.

— Nie zabijamy go ani nie porwiemy — powiedział zrezygnowany Scott.

— Zatem będziemy mądrzejsi — zdecydowała truskawkowa blondynka — Mówimy mu, że jest impreza i go zapraszamy.

Stiles zmarszczył brwi, patrząc na dziewczynę z niedowierzaniem.

— Zamierzasz zaprosić pierwszoroczniaka na imprezę? — Stiles zmarszczył brwi, patrząc na dziewczynę z niedowierzaniem. Nie sądził, że to zrobi.

— Nie, skończyłam z gówniarzami — Myśl o Aidenie sprawiła, że ​​serce ścisnęło ją boleśnie w piersi — Ale musimy być sprytniejsi. Musimy wyciągnąć ciężkie działa.

Wzrok każdego spoczął na Kitsune.
Kira dopiero po chwili zobaczyła, jak każdy na nią patrzy i wskazała na siebie.

— Kto, ja? — potrząsnęła głową — Nie ma mowy. Nie.

— Tak, ty — Młoda Martin uśmiechnęła się złośliwie — Jak nazywają żeńskiego lisa, Em? — zapytała.

Piwne oczy dziewczyny błyszczały rozbawieniem.

— Lisicą.

— Ale, że ja? — Kitsune powtórzyła z niedowierzaniem, odmawiając uwierzenia, że ​​mogłaby zagrać tę rolę.

— Możesz to zrobić, Kira — Banshee zachęcała ją — Bądź lisicą.

─────

Emily i Stiles podjęli się upewnienia, że ​​Kira zrealizuje swój plan.

Brunetka opierała się o szafki, a chłopak stał przed nią, upewniając się, że Liam go nie rozpozna.

— Gdzie ona jest? — zapytał, gdy dzwonek zadzwonił i sprawdził godzinę na ekranie telefonu, gdzie za tapetę było zdjęcie jego i Emily.

Uczniowie powoli zaczęli wchodzić do klas.

Emily spojrzała przez ramię, zerkając na drzwi klasy uczniów pierwszego roku, po czym przeniosła wzrok na Kirę, która była na schodach. Zacisnęła usta, wędrując między dwoma tymi punktami.

— Jest, ale chyba jej nie zauważył — mruknęła.

— Co? — Stiles obejrzał się za siebie, aby zobaczyć, jak Kira próbuje zwrócić na siebie uwagę bety, ale potknęła się i spadła z ostatnich dwóch schodów. — Ona upadła... — wyszeptał z niedowierzaniem.

Emily zakryła usta, aby stłumić śmiech, na co posłał jej zdezorientowane spojrzenie.

— O mój Boże — westchnął, patrząc, jak Kira wstaje z zawstydzonym wyrazem twarzy, ale Liam wciąż jej nie zauważył — Nie mogę na to patrzeć. Jeśli Liam nie dostanie się do domku nad jeziorem, wymorduje pół miasta — powiedział Stiles z irytacją — Co teraz, Em?

Spojrzał na swoją dziewczynę, ale ta w odpowiedzi ruszyła w kierunku Liama. Zaśmiał się, jak twarz bety zmieniała kolor na czerwony, gdy Emily położyła dłoń na jego ramieniu. Widząc ten uśmieszek na jej ustach i widząc, że młody chłopak jąkał się w odpowiedzi, już wiedział.

Zgodził się.

Emily odwróciła się i minęła swojego chłopaka, tak aby beta nie połączył kropek. Stiles natychmiast za nią podążył.

— Co to było, do cholery?

— Przyjedzie do domku nad jeziorem — Emily powiedziała, pozwalając mu zaciągnąć się do pustej klasy. Następnie przyjrzała się uważnie, zauważając jego minę — Nie mów mi, że jesteś zazdrosny o małego szczeniaka z pierwszego roku? — zadrwiła, krzyżując ręce na piersi.

— Nie jestem. Po prostu nie podoba mi się to, że zgodził się przyjść tylko dlatego, że o to poprosiłaś. To znaczy, czy on nie wie, że ty i ja jesteśmy razem?

— Mogłam pozmyślać kilka faktów... Że zerwaliśmy i jestem całkowicie załamana i potrzebuję jego pomocy, by wywołać w tobie zazdrość. Mogłam też dodać, że widziałam, jakim jest niesamowitym graczem w lacrosse i... Zgodził się pójść ze mną na randkę.

Stiles uniósł brew, starając się zignorować, jak jej oczy pociemniały, gdy patrzyła na niego.

— Więc zerwaliśmy, a on ci uwierzył?

— Mhm. Chociaż może mi nie uwierzyć, jeśli dowie się, że jesteśmy razem w pustej klasie — Emily powiedziała cicho, przesuwając palcami po jego klatce piersiowej — Dlatego powinniśmy iść na zajęcia.

Żadne z nich się nie poruszyło. Stiles wciąż obejmował ją w talii.

— Może tak, a może nie... — wyszeptał i przyciągnął ją bliżej, łącząc ich usta.

Emily natychmiast owinęła ramiona wokół jego szyi, a Stiles położył ręce pod jej pośladkami. Następnie podniósł ją, zrzucając wszystko z biurka. Położył ją na nim i wspiął się po jej ciele.

Kilka chwil później wyjął z kurtki małe kwadratowe opakowanie, a kolejny element ubrania trafił na podłogę.
Dziś była pełnia, a to oznaczało, że dziewczyna może zajść w ciąże. Oboje wiedzieli, że teraz ostatnie czego potrzebowali to dziecko.

— Jesteś taki niecierpliwy... — mruknęła Emily z niedowierzaniem, gdy chłopak coraz szybciej ściągał z nich ubrania.

─────

Emily spojrzała na piętnastolatka, który siedział na miejscu pasażera. Następnie jej oczy powędrowały na księżyc idealnie widoczny na nocnym niebie. Choć cała ta sytuacja była dla niej zabawna, trochę współczuła młodszemu chłopakowi. Całe jego życie zmieniło się na zawsze. A to wszystko przez to, że był po prostu w niewłaściwym miejscu, o niewłaściwym czasie.

Chociaż zastanawiała się, czy Scott zmienił go z dobroci jego serca, aby uratować mu życie, czy dlatego, że przypomniał sobie, jak Allison mogłaby żyć, gdyby ją przemienił.  Tak czy inaczej, ten chłopiec nie miał już normalnego życia.

— Wszystko w porządku? — zapytała niepewnie, kiedy zauważyła, że ​​porusza się z dyskomfortem.

Ostatnią rzeczą, jakiej chciała, to żeby zaczął się zmieniać w samochodzie.
Liam spojrzał na nią, z jakiegoś powodu czując się nieswojo.

— T-tak. Kto jeszcze będzie?

— Wszyscy — skłamała, nie wspominając, że na miejscu czeka na niego jego alfa.

Nie minęło dużo czasu, zanim dotarli do celu i wysiedli z samochodu. Uczeń pierwszego roku rozejrzał się, zauważając tylko kilka samochodów i zaparkowany motor.

— Gdzie są wszyscy?

— Prawdopodobnie się spóźnią. Albo my jesteśmy za wcześnie — odparła Emily i zaczęła popychać go w stronę domku — Więc lepiej się pospieszmy. Tak! Impreza! — wykrzyczała sarkastycznie, gdy weszli do środka i zamknęła drzwi za nimi.

Liam spojrzał oskarżycielsko na Emily, gdy zauważył w ciemnym pokoju Scotta i Stilesa wraz z trzema innymi dziewczynami. W odpowiedzi Emily tylko wzruszyła ramionami.

— Co to ma być? — zapytał beta.

— Pomyśl o tym, jak o akcie łaski — powiedział Stiles, zerkając na swoją dziewczynę, aby upewnić się, że nie ucierpiała po drodze.

Użył swoich zdolności poszukiwania informacji niedostępnych dla przeciętnych ludzi i odkrył, że Liam ma poważne problemy ze złością.

— Masz problem, Liam — Scott spojrzał na nastolatka. — I tylko my możemy ci pomóc.

Po tym Scott zaczął swój długi monolog na temat świata nadprzyrodzonego i tego, co się dzieje z nowicjuszem.

Nagle Malia warknęła, machając pazurami ze złości krążącej w jej żyłach. Ledwo miała nad sobą kontrolę i obawiała się o życie przyjaciół.

— Muszę wyjść! — wykrzyczała, wciąż warcząc na nich.

Po tym, jak Scott wyjaśnił Liamowi, czym są członkowie jego stada, uczeń pierwszego roku chciał odejść, ale nie mógł, bo zaczął się przemieniać.

Nie pomogło również to, że Liam zaprosił resztę uczniów pierwszego roku na zmyśloną imprezę.

Tak więc Lydia musiała wykazać się swoimi zdolnościami i zorganizować imprezę, której nie było w ich planie. 

─────

Emily i Stiles wzięli odpowiedzialność za Malię, która została uwiązana w piwnicy Lydii.

Czystokrwista spojrzała na dziewczynę bez żadnego wrażenia. Co dziwne, Stiles również nie wyglądał na przestraszonego. Warcząca na niego kojotołaczka przypominała mu czasy, gdy to Scott próbował go zabić.

— Nienawidzę imprez — mruknął — Miałaś kiedyś atak paniki?

— Teraz mam — odparła Malia, obnażając zęby.

— Po prostu oddychaj — powiedział człowiek — Nie zostawimy cię.

— Co, jeśli was skrzywdzę? — warknęła, wciąż próbując ich zaatakować, ale ograniczenia powstrzymywały ją.

— Nie zrobisz tego, a poza tym ja się uleczę — Emily powiedziała, krzyżując ręce na piersi — I wiem, że nie skrzywdzisz Stilesa.

— Ale chcę! — Malia obnażyła groźnie kły w stronę chłopaka — Patrzę na twoją twarz i chcę ją ciąć, rozszarpać. Chcę poczuć, jak twoje kości pękają między moimi rękami.

— To było dobre — powiedziała Emily z podziwem.

— Zaskakujące jest to, że nie jesteś pierwszą osobą, która powiedziała coś takiego — wyznał Stiles z westchnieniem — Naprawdę nie ma znaczenia, co powiesz. Nie zostawimy cię samej.

Ich uwagę przykuł dźwięk pękania łańcuch. Malia po chwili poczuła znaczną swobodę i spojrzała na nich z niepokojem w oczach.

— Nie będziecie mieć wyboru...

Stiles zacisnął usta, zerkając na Emily, która uważnie wpatrywała się w dziewczynę. Wyglądało na to, że wampirzyca nie brała na poważnie groźby skierowanej przeciwko niej.

Stiles przypomniał sobie rozmowę, którą odbył ze swoją dziewczyną, o jaką mocy dał mu Nogitsune. Bardzo wtedy go wspierała. Chwilę potem przypomniał sobie, że pewnego dnia zapytał się jej czy by go przemieniła, ale zachowywała się dziwnie i unikała tematu.

Wiedział, że pewnego dnia będą musieli o tym porozmawiać. Znał już wybór, którego dokona.

— Nie sądzę, żebyś nas skrzywdziła —  Stiles spojrzał na Malię — Myślę, że się boisz, że nas skrzywdzisz z powodu tego, co zrobiłaś swojej rodzinie — przerwał na chwilę — Wiem, jak to jest. Pamiętam wszystko, co zrobiłem, gdy byłem opętany. A najgorsze jest to, że podobało mi się to, bo czułem się potężny.

Emily popatrzyła na chłopaka i zauważyła, że ​​Malia już nie warczy.
Stiles z wahaniem wyciągnął rękę, odblokowując jej łańcuchy, upewniając się, że kojotołaczka nie rozszarpie mu gardła.

— Ale gdy przez to przeszedłem, nauczyłem się czegoś... Kontrola jest przereklamowana.

Oddech Mali był tak ciężki, jak wcześniej, ale zaczęła się uspokajać. Nie było już myśli o rozerwaniu ich na strzępy.
Jej żądza krwi zniknęła. Stłumiła szloch.

— Ja to zrobiłam... — westchnęła, zdając sobie sprawę, że jej pazury i kły zniknęły.

Emily uśmiechnęła się do Stilesa, który uśmiechnął się szeroko, czując dumę.
Owinął ramię wokół talii swojej dziewczyny i obserwowali Malię promieniejącą radością z tego, że teraz ma kontrolę nad swoją przemianą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro