Rozdział 35
Rozdział 35
━━━
Emily położyła się na łóżku w kraciastej koszuli Stilesa. Było to jedno z niewielu ubrań, które zostawił w jej domu i wciąż miały na sobie jego zapach.
Po tym, jak zeszłej nocy Nogitsune w ciele Stilesa zniknął, nie było sensu go szukać, ponieważ najwyraźniej potrzebował ich, tylko aby chronić się przed Oni. A ponieważ i ci zniknęli, nie potrzebował ich.
Szeryf widząc zmęczenie na twarzy Emily, wysłał ją do domu, żeby się przespała. Nie chciała się z nim kłócić, wiedząc, że ta sytuacja była ciężka dla obu stron.
Trudno było jej spać, odkąd przyzwyczaiła się do obecności Stilesa. Po kilku nieudanych próbach zdołała zasnąć tylko na kilka godzin. Fakt, że słyszała, jak Malia chodzi po swoim pokoju po drugiej stronie korytarza, nie pozwolił jej na dłużej zatopić się w krainie marzeń. Wyglądało na to, że nawet kojotołaczka miała trudności z przystosowaniem się do nowego domu.
Myśli Emily powróciły do wyjścia Scotta, zanim wróciła do domu zeszłej nocy. Podobno zwój Shugendo zawierał informację, że jedynym sposobem na uratowanie Stilesa jest jego przemiana.
Alfa powiedział Emily, że prawdopodobnie najlepszą opcją będzie, jeśli sama przemieni chłopaka. Sama myślała o takiej możliwości, ale nie była tego pewna.
Naprawdę miałaby odebrać ten wybór Stilesowi?
Zrobiłaby to, ponieważ była samolubna i nie chciała, żeby umarł. Więc tak, zamieniłaby go w mgnieniu oka, gdyby to oznaczało, że przeżyje. Ale pomimo jej głębokiej miłości do chłopaka, wiedziała, że nie było to coś, czego naprawdę chciał. Urodził się jako człowiek i wolałby zostać nim do końca.
Wampirzyca starała się nie myśleć o wizji przyszłości, gdzie Stiles w końcu się zestarzeje, a ona pozostanie taka, już na zawsze...
Pomimo daru nieśmiertelności, za który wiele osób dałoby się zabić, Emily nie była zadowolona. Po raz pierwszy w życiu czegoś zazdrościła ludziom. Nie było lekarstwa na wampiryzm, a ona nie zmieniłaby Stilesa, nawet gdyby mogła mu pomóc.
Dlatego wymyśliła alternatywny, lepszy plan. Choć było to dla niej niebywale trudne, nadejdzie dzień, w którym ona i Stiles pójdą swoją własną drogą.
Jedyną myślą, która ją pocieszyła, było to, że żadne z nich nie ucierpi podczas tego procesu i chłopak nigdy nie pozna prawdy.
Bo mimo tego, jak bardzo była samolubna, zbyt mocno kochała Stilesa, by odebrać mu wybór.
─────
Kiedy Lydia zadzwoniła do Emily, że wraz z Aidenem znaleźli Stilesa,
wampirzyca natychmiast wsiadła do samochodu i pojechała w stronę domu McCallów.
Dotarła w samą porę, aby zobaczyć, jak kładli Stilesa na kanapie. Stanęła obok Lydii, która posłała jej mały uśmiech.
— To szalone. Musi być w szpitalu — zaprotestowała Melissa, gdy patrzyła na Stilesa.
Scott przeniósł wzrok z chłopaka na swoją zmartwioną matkę.
— Mamo, pamiętasz, co się stało, kiedy ostatni raz tam był? — Jego brązowe oczy powędrowały w stronę Emily, która wydawała się skupiona na tym, co robił jego szef.
Deaton podniósł koszulkę Stilesa.
— Nie wygląda na to, żeby krwawił — powiedział — Myślę, że może nawet się leczyć.
— W sensie, że uzdrawia się tak jak my?
Emily ożywiła się na tę informację. Była gotowa ofiarować własną krew, by uleczyć sporą ranę, którą miał jej chłopak.
— To dobrze, prawda?
— Dla niego tak — weterynarz przerwał, spoglądając na nich ze zmarszczonymi brwiami — Ale dla nas? Nie jestem tego taki pewien.
— W porządku, więc co teraz? — zapytała Emily, a jej piwne oczy powędrowały w kierunku Stilesa, który wciąż był nieprzytomny.
— Jeśli nie zamierzamy go zabić, dlaczego nie przywiążemy go solidnymi łańcuchami? — zadrwił Aiden.
— Nie przywiążemy go, jak jakieś zwierzę — Emily syknęła ostrzegawczym tonem.
— Może powinniśmy... — odparł wilkołak.
— Mogę mieć coś bardziej skutecznego — Deaton przerwał ich wymianę zdań.
Scott i Aiden podeszli do Stilesa i przytrzymali go, gdy starszy mężczyzna otworzył mały pojemniczek, aby następnie wlać płyn do ust Stilesa.
Emily zesztywniała, widząc, jak jego oczy się otwierają. Od razu wiedziała, że to nie jej chłopak, szczególnie gdy mocno owinął dłoń wokół gardła Aidena z wrednym uśmieszkiem na ustach.
Nagle Nogitsune zaczynał odczuwać drętwienie na całym ciele, a jego ręka zaczęła drżeć. Po kilku sekundach opadł z powrotem na kanapę, niezdolny do ruchu.
— Jad Kanimy — wyszeptał pod wrażeniem.
— Mocny chwyt — Aiden warknął, gotowy wydrapać oczy chłopakowi.
— To prawda co mówią? Że jeden z bliźniaków odczuwa ból, gdy drugi cierpi? Mam nadzieję, że nie straciłeś tego talentu, bo będziesz go potrzebować — Nogitsune widział, jak bliźniak zerknął na Scotta i westchnął — Dobra, dam ci małą wskazówkę. Ethan jest w szkole.
— Idź — Scott powiedział Aidenowi, który natychmiast pobiegł szukać bliźniaka.
Emily spojrzała na Nogitsune, który zaczął się śmiać.
— Och, mam nadzieję, że dotrze na czas. Lubię ich, mają mocne temperamenty. Zabiliby z zimną krwią — wymieniał, wyglądając na rozbawionego — Są o wiele bardziej zabawni niż ten nędzny alfa, próbujący codziennie ratować świat.
— Doktorze, przyniosłeś coś, aby sparaliżować jego ciało... — wymamrotała Melissa — Masz coś, aby go uciszyć?
Deaton przez chwilę wpatrywał się w nastolatka, będąc pod wrażeniem.
— Myślę, że tak — wyjął taśmę, z której oderwał kawałek i przykleił go do ust nastolatka.
Zły Stiles krzyknął, a następnie zaczął się śmiać.
Telefon Emily zaczął brzęczeć i odeszła, aby go odebrać.
— Halo?
— Gdzie jesteś? — Po drugiej stronie zabrzmiał spanikowany głos Malii.
Wampirzyca zmarszczyła brwi, zastanawiając się, czy w tle to odgłosy walki, czy po prostu wariowała.
— Dlaczego pytasz? Co się dzieje?
— Nie wiem. Eli zaczął zachowywać się dziwnie. Powiedział, że chce zabić Stilesa, bo to niesprawiedliwe, że nigdy nie dałaś mu szansy — wyszeptała nastolatka — Teraz z Cecelią próbujemy go zamknąć, ale wciąż walczy. Co mamy robić?
Emily przygryzła dolną wargę, zerkając na Nogitsune, który przypatrywał jej się, jakby wiedział, co się dzieje.
Najpierw bliźniacy, teraz Eli?
Co on robił?
— Słuchaj, nie mogę wrócić, żeby wam pomóc. Ale zwiążcie go. My spróbujemy znaleźć sposób na uratowanie Stilesa — przerwała na chwilę, wzdychając ciężko — Okej, wiesz co, wejdź do piwnicy. Będą tam małe drzwi.
— Okej — Malia ruszyła za wskazówkami wampirzycy — Co to za rośliny?
— To werbena. Zaczęłam ją uprawiać jakiś czas temu, bo coraz częściej ludzie odczuwają dziwną potrzebę faszerowania mnie nią. Zaczęłam codziennie trochę jej przyjmować, aby zbudować odporność. Ale nie o tym. Weź trochę i zabierz do Cece. Będzie wiedziała, co z tym zrobić.
— W porządku — Kojotołaczka sapnęła i rozłączyła się.
Emily westchnęła i skierowała się do kuchni, w której pozostali rozmawiali.
— Ale zwój zawierał informację, żeby zmienić jego ciało — Lydia przypomniała, spoglądając na przyjaciółkę, która posłała jej zaciekawione spojrzenie.
— Owszem — odparł Deaton z westchnieniem — Jeśli przetłumaczyłem to poprawnie. Szukamy lekarstwa w czymś, co może być przysłowiem lub metaforą.
— A jeśli Stiles nie będzie tego chciał? — Scott zapytał, wiedząc, że jego najlepszy przyjaciel nigdy nie wspominał o chęci przemiany — Nigdy nie prosił o zmianę w wilkołaka lub wampira.
— Co, jeśli tylko to uratuje mu życie? — Truskawkowa blondynka zapytała. Spojrzała na Emily, która spoglądała na nich ze zmarszczonymi brwiami.
— Co? — wiedziała, że chcą usłyszeć jej opinię — Dobra, zamieniłabym Stilesa w mgnieniu oka, gdyby oznaczało to uratowanie mu życia, ale Scooby ma rację. Nie powinniśmy decydować za niego.
— Czekaj, ty naprawdę się ze mną zgadzasz? — zapytał zszokowany Scott.
— Nie przyzwyczajaj się — odparła lekceważąco.
— Jad nie będzie działał wieczność — Weterynarz przerwał ich rozmowę — Coś trzeba wymyśleć.
— Mogę spróbować ponownie zadzwonić do Dereka — Scott zaproponował, wiedząc, że gdyby Stiles musiał zostać zmieniony, potrzebowałby pomocy kogoś doświadczonego.
Natomiast jeśli miałby się przemienić w wampira, musiałby pozwolić działać Emily. Jednak nie był pewien, czy to dobry pomysł. W przeciwieństwie do niego Stiles miał wybór.
— Może powinniśmy zadzwonić do kogoś innego... — wymamrotała Lydia.
Emily i Scott skrzywili się, wiedząc dokładnie, do kogo się odnosi dziewczyna.
─────
Gdy Peter dotarł do domu Scotta, wyjaśnił im, że będą musieli wejść do podświadomości Stilesa. Wcześniej jednak zabrał Lydię na bok, aby przez chwilę z nią porozmawiać.
W tym samym czasie Emily odeszła, aby zadzwonić do Malii i zapytać, czy werbena podziałała. Słysząc, że kojotołaczka nie była już zaniepokojona, rozłączyła się. Przynajmniej nie musiała się martwić, że gdy wróci, znajdzie w domu trupa.
Wróciła do salonu w idealnej chwili, gdy weszli do niego także Peter i Lydia.
— Mamy plan? — zapytał Deaton.
— Scott będzie musiał przedostać się przez podświadomość Złego Stilesa, aby dostać się do tego prawdziwego — Peter wyjaśnił — Ale nie zrobi tego sam.
— Co masz na myśli? — zapytał alfa.
Niebieskie oczy Petera powędrowały w stronę dziewczyny czystej krwi.
— Ktoś musi wejść z tobą.
Nawet Nogitsune spojrzał na dziewczynę z lekkim niepokojem. Wiedział, że do tej pory jego plan się powiódł i dopóki wszyscy byli rozproszeni, nie powinno być żadnych komplikacji. Gdy tylko się rozdzielą, zabierze Banshee i będzie kontynuował swój plan.
Emily niechętnie usiadła obok opętanego Stilesa, czując na sobie jego wzrok. Scooby stanął za nimi, z pazurami przy ich karkach.
— Co robimy, jeśli go znajdziemy? — zapytała dawnego alfę.
— Będziecie musieli jakoś go wyprowadzić — odpowiedział — Spróbujcie pomóc mu przywrócić kontrolę nad jego umysłem i ciałem.
— Mógłbyś jakoś rozwinąć tę kwestię? — Lydia skrzywiła się, martwiąc się o przyjaciół. Wiedziała, że jedynym powodem, dlaczego Peter im pomagał, była chęć poznania imienia jego dziecka.
Nie była nawet pewna, czy to dobry pomysł. Ledwo znała Malię, więc nie mogła powiedzieć, że się o nią martwiła, ale... Wciąż, w jej uznaniu, nie był to dobry pomysł.
— Co, jeśli to kolejna sztuczka? — zapytał Scott, niepewny, czy to naprawdę najlepszy sposób działania.
Mimo że chciał ocalić swojego najlepszego przyjaciela, nie chciał przypadkowo zrobić czegoś, co mogłoby spowodować więcej szkody.
— Kiedy zaczniecie mi ufać? -— Peter wyglądał na obrażonego.
— Jak zdechniesz — Emily mruknęła pod nosem. Chociaż mu nie ufała, wiedziała, że Lydia się nie myli.
— Scott, kończy nam się czas — przypomniał Deaton.
Alfa skinął głową, głęboko wciągnął powietrze, aby się skoncentrować. Jego tęczówki zapłonęły jaskrawą czerwienią i wbił pazury głęboko w ich szyję.
Zarówno on, jak i Emily wiedzieli, że muszą zrobić wszystko, co w ich mocy, aby znaleźć Stilesa i go uratować.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro