Rozdział 23
Rozdział 23
━━━
— Wow, facet ma wiele pułapek — zauważyła Emily, idąc za Stilesem i Scottem.
Cała trójka wkroczyła do domu pana Tate niezauważona. Stiles otworzył drzwi i skrzywił się, słysząc ich skrzypienie.
Scott i on weszli do środka. Odwrócił się i spojrzał na Emily, która odwzajemniła spojrzenie. Usta Stilesa rozchyliły się w szoku.
— Och, racja. Nie możesz wejść bez zaproszenia — mruknął i zostawił otwarte drzwi, żeby mogła zobaczyć wnętrze budynku.
— Czuję tylko zapach zwierzęcia — oznajmił Scott, gdy Stiles zaczął pokazywać mu kilka pluszaków.
— Jakiego?
Emily przekrzywiła głowę na czworonożne zwierzę, które się na nich patrzyło.
— Psa. — powiedziała bez wahania.
Scott zamarł w miejscu, podobnie jak Stiles, gdy usłyszał niskie warczenie. Bez wątpienia należało ono do psa, potwierdzając, to co wcześniej stwierdziła dziewczyna.
— Cześć, maluszku... — wyszeptał Stiles, mocniej zaciskając pluszaka w dłoni. — Pozbądź się go — mruknął do Scotta.
— Ja?
Emily spojrzała na psa warczącego na nich i pomyślała, że to urocze. Wolała psy od kotów, co było zabawne, ponieważ była wampirem.
— Tak, ty. Poświeć oczami czy coś. Bądź alfą — syknął na niego Stiles, który cały zdębiał; najwyraźniej naprawdę nie chciał zostać zaatakowany przez tego psa.
— Nie mogę... — Scott przypomniał cicho. — Nie mam kontroli.
— Więc mój drogi kolego, będziesz musiał spróbować — Stiles wiedział, że pies prawdopodobnie wyczuł od niego strach.
Scott wyciągnął do niego rękę, ostrożnie wpatrując się w zwierzę, i robiąc mały krok do przodu. Ten nagle zaszczekał, tak nieoczekiwanie, że Scott i Stiles aż podskoczyli.
— Apollo! Apollo, zamknij się! — krzyknął gdzieś z głębi domu właściciel zwierzaka, pan Tate.
Apollo jednak nadal niewzruszenie szczekał na chłopaków, po czym nagle ruszył w ich stronę. Stiles i Scott zeskoczyli mu z drogi w przerażeniu, i oboje wpatrywali się z niedowierzaniem, jak dopiero co atakujący pies praktycznie poddaje się Emily. A ona leniwie drapała go za uchem.
— Jak to zrobiłaś? — Stiles wyszeptał, podobnie jak Scott, patrząc na tę scenę w szoku.
Emily spojrzała na nich z uśmieszkiem.
— Zwierzęta po prostu mnie lubią — odparła nonszalancko, a jej oczy przesunęły się na Scotta. — To tyle z bycia alfą — spojrzała na swojego chłopaka. — Pośpiesz się i znajdź coś, co Scooby może wyczuć.
Próbowała wywąchać zapach ze swojego miejsca za drzwiami, ale poczuła tylko psa.
— Masz. Spróbuj — Stiles podał Scottowi książkę.
Chłopak spojrzał na niego przepraszająco.
— Znowu pies.
Emily niechętnie wstała od zwierzęcia.
— Odejdź, Apollo. — mruknęła, a pies wydał cichy skowyt, po czym pobiegł do miejsca, gdzie był jego właściciel.
Stiles zauważył zdjęcie dwóch małych dziewczynek. Kiedy zdał sobie sprawę, że to córki pana Tate, na wszelki wypadek zrobił szybkie zdjęcie. Następnie wyszli z domu, zamykając za sobą drzwi, po czym razem z Emily wrócili do miejsca, gdzie zaparkowano samochody.
— Przepraszam — odezwał się Scott ze skruchą, gdy stanęli przed szeryfem. — Starałem się, jak mogłem. Może po prostu zapach wywietrzał.
— W porządku — zapewnił go Noah, mimo że był wyraźnie zdenerwowany tym, że nic nie udało się znaleźć. — W rzeczywistości był to dość okropny pomysł. Myślę, że nie było warto rozdrapywać starych ran. — wypuścił powietrze. — Nie powinienem był was tu przyprowadzać. Nie wiem, co sobie myślałem. Ale dzięki za próbę.
— Nie ma za co — mruknął pod nosem Scott.
— Do zobaczenia w domu. — Noah wsiadł do swojego pojazdu i odjechał.
Scott spojrzał na swojego najlepszego przyjaciela.
— Przecież on ma wiele nierozwiązanych spraw.
Stiles westchnął, stając obok Emily.
— Tak, ale zdaje mi się, że tą mógł po prostu rozwiązać najszybciej.
— Dlaczego jest to teraz takie ważne? — Alfa zapytał z ciekawością.
— Chce jakkolwiek pomóc, póki jest jeszcze szeryfem — wyznał niezręcznie.
— Co masz na myśli, mówiąc ,,jeszcze"?
Emily spojrzała na Stilesa, który wydawał się niepewny, czy powinien coś powiedzieć, i wtedy to podjęła.
— Twój ojciec...
Scott spojrzał na nią zmarszczonymi brwiami na wspomnienie ojca.
— Co to znaczy? — zwrócił się do swojego najlepszego przyjaciela. — Stiles?
Brunet zacisnął lekko usta, westchnął i zaczął mu mówić, że Rafael McCall chce doprowadzić Noah Stilinskiego do bezrobocia.
Po rozmowie z tatą Scott zdecydował, że chce pomóc swojemu najlepszemu przyjacielowi i jego ojcu. Szybko więc wsiadł na motocykl i ruszył w stronę domu Stilinskiego. Szybko zauważył, że szeryfa nie ma w domu, więc użył zapasowego klucza, który dał mu Stiles, i wszedł do środka. Pobiegł po schodach na górę.
Tak chętnie chciał pomóc swojemu najlepszemu przyjacielowi, że bez ostrzeżenia wtargnął do jego sypialni. Nagle jego oczy rozszerzyły się, gdy zobaczył Emily leżącą na brzegu łóżka, i Stilesa, który akurat był w niej.
— O Boże! — wykrzyknął w szoku Scott.
— Scott! — Niemal równie głośno odkrzyknął Stiles, zszokowany, gdy zdał sobie sprawę, że jego najlepszy przyjaciel jest w sypialni.
Próbował oderwać się od swojej dziewczyny, ale tylko spadł na nagi tyłek. Szybko zauważył, że jego najlepszy przyjaciel wpatrywał się w Emily, która jeszcze nie zdążyła się ubrać.
— Ja pierdole, odwróć wzrok, kretynie! — warknął.
Zaskoczony i zszokowany całą sytuacją alfa szybko się odwrócił.
— Przepraszam!
— Słyszałeś kiedyś o nadprzyrodzonym słuchu? — odparła Emily, zirytowana, że Scott wszedł i im przerwał, zanim zdążyli skończyć.
Wstała, poprawiając się i ubierając, a tymczasem Stiles starał się znaleźć swoje bokserki.
— Nie chciałem! — powiedział jej Scott, a jego twarz zarumieniła się ze wstydu, że widział swojego najlepszego przyjaciela uprawiającego seks.
— Cóż, ale to zrobiłeś. W sensie nie ma problemu, że widziałeś moje nagie ciało, ale przynajmniej mogłeś poczekać, aż skończymy — sapnęła z niezadowoleniem Emily.
— Miło wiedzieć, gdzie leżą twoje priorytety — mruknął Stiles, niemal tak samo, jak Scott zawstydzony całą zaistniałą sytuacją i tym, że przyjaciel nakrył go w łóżku z dziewczyną.
Emily wzruszyła ramionami, na co westchnął. Zdębiały Scott dalej obserwował ściany korytarza przed nim.
— Dlaczego w ogóle tu jesteś? — rzuciła Emily.
Scott poruszył się nerwowo.
— Myślałem, że możemy rozwiązać sprawę szeryfa — powiedział.
— Mogłeś zadzwonić — wymamrotał Stiles.
— Dzwoniłem.
Emily podniosła telefon chłopaka, by zobaczyć nieodebrane połączenie od Scotta oraz wiadomość.
— Mogłeś się domyślić, że jesteśmy zajęci — powiedziała wprost, podając brunetowi jego telefon. — Dobra, chodźmy.
— Poczekaj, naprawdę zamierzasz pójść z nami? — zapytał zaskoczony Stiles. — Myślałem, że nie chcesz się angażować.
— Tak, ale to jest ważne dla twojego taty, a może gdybyś pozwolił mi zmusić wszystkich, by pozwolili mu utrzymać pracę, nie musielibyśmy tego robić. Ale ponieważ nie zgodzisz się na to, myślę, że musimy rozwiązać tę sprawę na własną rękę — oznajmiła, ignorując ich miny, gdy wyszła.
— Więc szukamy martwego ciała? — zapytał Stilesa przyjaciel po chwili.
— Tak. Jak za starych dobrych czasów — westchnął Scott.
— Okej — mruknął Stiles. — Czy możemy nigdy nie mówić o tym, co wydarzyło się dwie minuty temu?
Alfa powoli skinął głową.
— Nawet nie miałbym ochoty.
─────
Emily podążyła za Stilesem i Scottem, we trójkę spacerowali po lesie w ciemności. Ich jedynym źródłem światła była latarka z telefonu, którą miał alfa.
— Wiesz, jeśli mój tata ma rację, oznacza to, że w mieście jest kolejny wilkołak, którego jeszcze nie poznaliśmy — powiedział Stiles, starając się nie wyglądać na przestraszonego tym, że tak naprawdę idą na miejsce zbrodni i że tym razem to nie był jego pomysł.
— Wiem. — Scott westchnął. Brwi bruneta zmarszczyły się.
— Jeśli okaże się, że to coś w rodzaju trojaczków, które tworzą trójgłowego psa, poważnie nie jestem na to przygotowany.
— Tak. Ja też — mruknął Scott. — Zwłaszcza jeśli nie mogę już nawet kontrolować własnej przemiany.
— Naprawdę, trojaczki? — powiedziała pod nosem Emily, zerkając na swojego chłopaka, który wydawał się tym bardziej przestraszony, im dalej szli do lasu.
Odwzajemnił jej spojrzenie i wzruszył ramionami.
Gdzieś w tle głośno zawył kojot, powodując, że Stiles skoczył do przodu i niechcący popchnął Scotta, który z kolei z zaskoczenia upuścił swój telefon do kałuży. Brunet posłał swojemu najlepszemu przyjacielowi przepraszające spojrzenie.
— Przepraszam, kolego. Tak bardzo nienawidzę kojotów. Zawsze brzmią, jakby okaleczały jakieś małe, bezradne kotki.
— Prawdopodobnie to właśnie robią. — założyła się Emily.
Stiles rzucił jej obrzydliwe spojrzenie.
— Nie mów tak! Już wariuję... — wyszeptał, chwytając ją za ramię, podczas gdy Scott podszedł do kałuży po swój telefon.
Oboje zeskoczyli w dół za alfą.
— Wciąż działa — powiedział Scott, z wyczuwalną w głosie ulgą, że nie będzie musiał wydawać pieniędzy na zakup kolejnego telefonu.
Oczy Stilesa padły na obiekt przed sobą. Zmrużył je krytycznie.
— Daj mi latarkę. — Gdy ją otrzymał, zaświecił w miejsce, w którym zobaczyć można było samochód. — Myślę, że znaleźliśmy.
— Uch, dlaczego tego nie przenieśli? — zapytał Scott, gdy szli w stronę stojącego do góry nogami samochodu. — Czy to nie dowód?
— Prawdopodobnie mieli zbyt duży ból w dupie, żeby go wyholować — zadrwiła Emily, krzyżując ręce na piersi.
— Mówi się ,,byli leniwi" — zganił ją Stiles. — Ale spójrz na to. — podszedł do rys na samochodzie. — Widzisz? Pazury zwierząt byłyby bliżej siebie, prawda? Dużo bliżej.
— To był wilkołak.
— Więc mój tata miał rację — wymamrotał, przykucnął, żeby sprawdzić wnętrze samochodu, po czym wczołgał się do środka, gdy coś wpadło mu w oko.
Emily wyciągnęła rękę i dotknęła zadrapań, przełknęła, gdy zobaczyła wspomnienia o tym, co je zrobiło. W jej umyśle błysnął kojot i rozległ się dźwięk wystrzałów. Oderwała rękę i zmarszczyła brwi. Przywykła do oglądania ludzkich wspomnień, ale przedmioty były zdecydowanie trudniejsze do zniesienia.
Scott odwrócił wzrok od Emily, która miała skoncentrowany wyraz twarzy i spojrzał na przyjaciela.
— Co to jest?
Stiles wyciągnął lalkę, która wyglądała na brudną i bardzo starą. Trzymający ją nacisnął przycisk na środku.
— Nakarm mnie — powiedziała lalka zniekształconym tonem, który sprawił, że obaj chłopcy zaczęli krzyczeć ze strachu.
Stiles w panice rzucił lalkę, która wpadła prosto w ręce Emily.
— Myślę, że właśnie miałem zawał serca. — Stiles zakrztusił, chwytając się za klatkę piersiową, nieufnie spoglądając na lalkę w dłoni dziewczyny.
Scott również wyglądał na przestraszonego, na co Emily zachichotała.
— Nie mogę uwierzyć, że przestraszyliście się zabawki, w dodatku krzyczeliście jak dziewczyny — wymamrotała z niedowierzaniem i rozbawieniem.
Stiles rzucił jej obrażone spojrzenie.
— Wcale nie krzyczałem jak dziewczyna.
— Stiles, Emily... — Scott zaczął, przyciągając ich uwagę, gdy usłyszeli warczenie.
— Powiedz mi, że cokolwiek widzisz.
— Widzimy to. — Emily powiedziała, zwracając uwagę na świecące oczy w ciemności i warczenie.
Kojot wydał z siebie cichy pomruk, po czym uciekł, a Scott szybko pobiegł za nim.
— Czekaj, hej, Scott! Scott, zaczekaj! — krzyknął w panice Stiles. Odwrócił się do swojej dziewczyny i zobaczył, że zaraz za nim pobiegnie. — Och, chyba nie zostawisz mnie tu samego. Zwłaszcza z tym stworzeniem.
— Nie miałam zamiaru — powiedziała, wpatrując się w kierunku, w którym Scott odbiegł. — I to nie był zwykły kojot, Stiles.
— Co masz na myśli? Czekaj. Czy to był zmiennokształtny? Znasz go? — zapytał, patrząc teraz bezpośrednio na swoją dziewczynę.
Emily spojrzała na niego i na upiorną lalkę w swojej dłoni.
— Jestem pewna, że kojotem jest Malia Tate. Jestem też pewna, że zabiła swoją rodzinę.
─────
— Stiles, naprawdę nie sądzę, że to dobry pomysł — powiedziała swojemu chłopakowi Emily, gdy szła obok niego.
Rzucił jej spojrzenie kątem oka.
— Musimy znaleźć Scotta i pokazać mu znalezioną jaskinię.
Spojrzała, gotowa ostrzec Stilesa, że Scott biegnie w ich kierunku, ale wydawało się, że dwaj najlepsi przyjaciele już się zauważyli. I znów się przestraszyli, ale tym razem siebie.
Emily przewróciła oczami.
Cała trójka podeszła do jaskini.
— To jaskinia kojota — stwierdził Stiles, gdy cała trójka przykucnęła w małym obszarze.
— Kojotołaka — poprawił go Scott.
— Widzisz to? — Stiles podniósł odzież. — To jest Malii. Pamiętam, że to miała na zdjęciu.
— Nie powinniśmy byli tu wchodzić — orzekła Emily, rozglądając się i marszcząc nos.
Stiles zmarszczył brwi, zdezorientowany.
— Co masz na myśli?
— Teraz tu nie wróci — odparła wampirzyca. — Właśnie zaatakowaliśmy jej dom. Nasz zapach będzie wszędzie i jestem pewna, że mojego jakoś szczególnie nie polubi — mruknęła, wiedząc, że wilkołaki i wampiry mają instynkt nienawiści wobec siebie nawzajem.
— Jeśli nie wróci tutaj, dokąd pójdzie?
— Nie wiem — Alfa wzruszył ramionami.
— Możesz ją wyśledzić? — zapytał go Stiles, wiedząc już, że nos Emily nie pomoże. — Jeśli masz jej zapach?
— Może. Ale jestem w tym lepszy, kiedy jestem w pełni wilkołakiem. — Ton alfy był pełen zmartwień. — I nadal martwię się, że jeśli to zrobię, nie będę w stanie się odmienić.
— Drzwi są nadal otwarte...
— Próbowałam już dzwonić do Dereka, tak jak prosił Stiles, ale wciąż włącza się poczta głosowa — mruknęła Emily.
Scott wyglądał na rozczarowanego tą wiadomością. Początkowo poważnie myślał, że może mogliby poprosić Dereka o pomoc. Westchnął.
— To w zasadzie miejsce zbrodni, prawda? Myślę, że chyba nie jest specjalizacja mojego szefa.
To przykuło uwagę Stilesa i zdał sobie sprawę, że to może pomóc jego ojcu w ostatecznym zamknięciu tej sprawy. Może to pomóc w utrzymaniu pracy szeryfa.
— Ale to specjalizacja mojego taty...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro