Rozdział 20
Rozdział 20
━━━
Piwne oczy Emily otworzyły się gwałtownie, a jęk wydostał się z jej ust, gdy powoli zaczęła odzyskiwać przytomność. Czuła, jak jej głowa pulsuje bólem. Dotknęła czoła i zobaczyła krew na palcach, skrzywiła się. Zaczęła sobie przypominać, co się stało i gwałtownie wciągnęła powietrze, gdy szybko spojrzała na Stilesa, który zemdlał.
Nasłuchiwała chwilę i odetchnęła z ulgą, słysząc jego bijące serce. Szybko odpięła pas bezpieczeństwa i wyciągnęła rękę, uwalniając go i wpatrując się w jego twarz.
Zapach krwi spowodował lekki ból w jej gardle, który zignorowała, gdy delikatnie poklepała go po policzku.
— Stiles, obudź się — nalegała, zanim ugryzła swój nadgarstek i przycisnęła go do jego ust, aby wyleczyć z ran.
Poczuła, jak chłopak wyciąga rękę, przyciągając jej nadgarstek do ust. W końcu otworzył oczy, a wampirzyca próbowała zignorować miłe uczucie, gdy pił od niej.
Kiedy miał już dość, oderwała nadgarstek, a on usiadł, zachowując czujność.
— C-co się stało? — jęknął, czując ból w głowie, który powoli przygasał. Szybko zdał sobie sprawę, że pił jej krew i spojrzał na nią — Dałaś mi krew.
— Tak, byłeś ranny, więc postaraj się nie umrzeć tej nocy — powiedziała bez ogródek, opierając się na swoim miejscu.
— Spróbuję — mruknął, a następnie wysiedli z jeepa. Zakaszlał przez dym z niego wydobywający się.
Stiles skrzywił się z powodu uszkodzenia ukochanej Roscoe.
— Po prostu świetnie. Jak, do cholery, mamy się teraz tam dostać?
— Pieszo — odparła, niechętna na przejście takiego kawału drogi. Zajmie im to trochę czasu, ale i tak byli blisko.
— Dobra, chodźmy — poczuł na sobie jej spojrzenie, a następnie sam przeniósł wzrok na broń, którą miał zamiar się obronić — Możemy tego potrzebować.
— Szczerze w to wątpię.
W końcu, jakie szkody mógłby wyrządzić kij baseballowy nadprzyrodzonemu stworzeniu, które może łatwo się wyleczyć?
I tym samym rozpoczęli pieszą wędrówkę przez las.
─────
Ziemia zaczęła się powoli zawalać, spadając rodzicom na głowy. Isaac zaczął panikować, gdy zdał sobie sprawę, że jego nadnaturalna siła zniknęła.
Zaćmienie się zaczęło, przez co był słaby jak każdy normalny człowiek.
Allison, Melissa, Chris i Noah zrobili wszystko, co w ich mocy, aby podtrzymać gruz, który groził im zmiażdżeniem.
Noah poczuł, jak pot ścieka mu po skroni, gdy zdał sobie sprawę, że morze tu umrzeć. Nie chciał robić z syna sieroty, zwłaszcza teraz, gdy wiedział o nadprzyrodzonym świecie, którego dotychczas się wypierał. A raczej zaprzeczał, pomimo tego, iż własny syn starał się mu o tym powiedzieć. Czuł się z tego powodu winny i dlatego zamierzał przeprosić syna za to, że go nie słuchał.
Zacisnął mocno zęby, czując, że gruz jest cięższy z każdą chwilą. Czuł, jak jego ręce zaczynają się poddawać. Puścił swój uchwyt, ale nic się nie stało. Poniósł wzrok i ujrzał Stilesa z Emily u boku, a obok niego aluminiowy kij, podtrzymujący zapadający się gruz.
— Zawsze mówiłem, że aluminium jest lepsze niż drewno — Lekko zażartował i poczuł ulgę, gdy syn przytulił go mocno.
Kiedy się odsunęli, Stiles posłał wampirzycy zadowolone spojrzenie, na które odpowiedziała lekko uniesionymi kącikami ust.
— Oj, odczep się — mruknęła i skrzywiła się, gdy gruz nadal spadał, a wiatr wzrósł na sile. Jej piwne oczy spojrzały w stronę starszego mężczyzny — Wszystko w porządku, szeryfie? — spojrzała na jego rozcięcie na głowie.
Noah przeniósł wzrok od syna, by spojrzeć na dziewczynę, o której się dowiedział, że jest wampirem. Nie był zbyt pewny, jak się z tym czuć, ale wiedział, że nigdy nie skrzywdziła jego syna.
Przypomniał sobie, jak powstrzymała go przed potrąceniem przez samochód rok temu i z tego, co powiedziała mu Melissa, trzymała jego syna z dala od niebezpieczeństwa. Widział, że troszczyła się o niego i to mu wystarczyło. Dlatego posłał jej delikatny uśmiech.
— Wszystko w porządku.
— To dobrze — mruknęła i przeniosła wzrok na pozostałych, widząc jak się skulili.
Spojrzała z powrotem na dziurę nad nimi, a wiatr nagle zatrzymał się.
— To koniec? — Allison odetchnęła.
Stiles był zaskoczony brzęczeniem dochodzącym z jego telefonu i zobaczył, że to jego najlepszy przyjaciel.
— Scott?
— Hej, czy wszystko w porządku? — zapytał nowy alfa, słysząc ulgę w głosie przyjaciela.
— Tak, wszystko w porządku. A u ciebie?
— Też.
— Myślisz, że możesz po nas przyjść? — pomyślał o biednej Roscoe, którą musiałby zabrać do mechanika. Znowu.
— Tak, oczywiście — odpowiedział, pragnąc zobaczyć swoją mamę.
Stiles uśmiechnął się.
— Świetnie, czekamy — rozłączył się i odwrócił do nich. — Scott jest już w drodze.
Melissa odetchnęła z ulgą na wieści, wiedząc, że jej syn ma się dobrze. Chciała tylko przytulić go po tym, jak omal nie pożegnała się z życiem tego dnia.
— Mogę spróbować was wyciągnąć, ale będziecie musieli wychodzić jedno po drugim — Emily zaoferowała, zdając sobie sprawę, że schody zniknęły.
Wszyscy chętnie się zgodzili.
─────
Emily niepewnie wpatrywała się w kominek w swoim salonie, nie wiedząc co zrobić. Wiedziała, że nie opuści Beacon Hills, które już nie borykało się z żadnym zagrożeniem.
Poprzedniej nocy uratowali rodziców nastolatków, a sama spędziła kolejny dzień na spaniu i jedzeniu. Zasadniczo starała się, uniknąć człowieka, który roztapiał jej serce.
Usiadła na ciemnoszarej pikowanej kanapie, którą postawiła przed kominkiem i pociągnęła kolejny łyk bourbonu. Nie rozmawiała ze Stilesem po tym, jak Derek podrzucił ją do domu.
Było trochę niezręcznie, gdy żegnała się z chłopakiem, bo nie była już pewna, jak ma się zachowywać.
Czym byli?
Czy mieli zamiar dać szanse uczuciu między nimi?
Nie była pewna.
Tak długo nienawidziła ojca i kochała Mateo, że była zdezorientowana, jak wyglądałaby relacja między nią a Stilesem. Cóż, wiedziała, że chce go całować. Ale związek oznaczał, że musiała powiedzieć mu o swoich uczuciach... I te dwa słowa. ,,Kocham cię".
Jednak gdzieś w głębi siebie, wciąż czuła wstyd, że przespała się z Derekiem. Czuła się winna tej nocy, ale szczerze mówiąc, gdyby czuła się winna za każdy dokonany wybór, pływałaby w oceanie poczucia winy.
Dlatego właśnie, że nie wiedziała, jak sobie poradzić ze Stilesem, spędziła cały dzień w w domu. Po prostu potrzebowała spokoju i ciszy.
Jednak nie trwało to długo, bo usłyszała pukanie do drzwi. Westchnęła i pociągła kolejny łyk ze szklanki.
Ktokolwiek się dobijał, najwyraźniej nie obchodziło go, że dziewczyna nie ma ochoty na odwiedziny. Tak więc, bezceremonialnie wszedł do środka.
Gdy jego zapach uderzył ją w nos, poczuła pokusę, by uciec.
— Tutaj jesteś — powiedział z ulgą Stiles, wchodząc do salonu, gdy zobaczył ją siedzącą tyłem do niego.
Nie wiedział, co myśleć, kiedy nie odbierała jego telefonu. Założył, że może dawała mu okazję na spędzenie czasu z tatą, który spędził większą część dnia, zadając pytania. Noah nie był zbyt szczęśliwy, szczególnie gdy usłyszał o tym, co ta trójka zrobiła, by ich znaleźć.
Stiles wciąż nie mógł się otrząsnąć po wykładzie ojca. Z trudem udało mu się go przekonać, aby pożyczył mu kluczyki do samochodu, ponieważ jeep był u mechanika, a chciał zobaczyć Emily.
— Co tu robisz, Stiles? — zapytała ze zmęczeniem.
— Wiem, że zmusiłaś mnie do zapomnienia, że powiedziałaś mi, że mnie kochasz tej nocy, kiedy uratowaliśmy Jacksona — patrzył, jak jej ciało napina się — Jedyną korzyścią z bycia ofiarą zastępczą było to, że byłem we własnych myślach i mogłem zobaczyć, o czym zapomniałem — westchnął, zauważając jej milczenie — Chcę wiedzieć, dlaczego to zrobiłaś. Dałaś mi tę bransoletkę z jakiegoś powodu, prawda? Więc, dlaczego... — Nie dokończył, ponieważ Emily wstała, odwracając się do niego, marszcząc brwi.
— Mój psychiczny ojciec zabił wystarczająco dużo ważnych dla mnie ludzi. Wiedziałam, że zabiłby cię w mgnieniu oka, gdyby wiedział, co do ciebie czuję — warknęła, zaciskając szklankę w dłoni. — Powiedziałam to, bo myślałam, że już nigdy nie będę miała takiej szansy. Gdybym umarła, przynajmniej byłabym pewna, że powiedziałam ci to. Więc, jeśli chcesz być na mnie zły za to, że zrobiłam najbardziej samolubną rzecz, zapewniając ci bezpieczeństwo, to proszę bardzo!
— Nie jestem zły, Emily! Jestem zraniony, że zdradziłaś moje zaufanie i zmusiłaś mnie, kiedy obiecałaś, że nigdy tego nie zrobisz! Nie miałaś takiego prawa, zmuszając mnie do zapomnienia o czymś tak ważnym! — przerwał, gdy gniewne łzy napłynęły mu do oczu. — Wiesz, jak długo czekałem na tę chwilę? Cholera, Em, jestem w tobie zakochany od trzeciej klasy. Wyznałaś mi, że mnie kochasz, a potem sprawiłaś, że o tym zapomniałem. Czy kiedykolwiek miałaś zamiar mi o tym powiedzieć?
Wampirzyca spojrzała na niego, wydając ciche westchnienie.
— Szczerze? Nie — odparła bez ogródek — Słuchaj, może i postąpiłam samolubnie, ale nie mogłam ryzykować utraty kogoś na kim mi zależało... Na kim nadal mi zależy.
Brunet poczuł, jak jego determinacja całkowicie znikła, gdy przypomniał sobie jej złamany wyraz twarzy ze wspomnienia.
Nie chciała tego robić.
— Rozumiem, ale obiecaj, że nigdy więcej tego nie zrobisz — zobaczył, jak skinęła lekko głową, ale się nie ruszył. Tylko się na nią patrzył. Wiedział, że musieli jeszcze porozmawiać o tym, co się między nimi dzieje.
Czy byli teraz oficjalne razem?
A może musiał zapytać, żeby była jego dziewczyną?
Emily odwróciła się, ciężko przełykając ślinę.
— W porządku — wymamrotała, niepewnie spoglądając na kominek.
— Więc... Czym dokładnie jesteśmy? Jesteśmy razem czy... — W końcu Stiles wymamrotał niezręcznie.
Teraz, gdy wszystko sobie wyjaśnili, mogli porozmawiać o sobie.
Wampirzyca odwróciła się, by spojrzeć na niego, przygryzając dolną wargę.
— A chcesz być ze mną?
Jego rysy twarzy złagodniały, gdy podszedł do niej.
— Wiesz, że tak. A ty? Chcesz być ze mną?
— Po tym wszystkim, co wydarzyło się w moim życiu i tym, co zrobiłam... Nie jestem pewna, czy naprawdę wiesz, na co się piszesz. Zrobiłam sobie wielu wrogów, Stiles. Nie tak okropnych, jak mój ojciec, ale jednak...
— Nie obchodzi mnie to — powiedział.
— Zraniłam i zabiłam wielu ludzi — kontynuowała.
Widział, co robi i nie chciał się wycofać.
— Nie obchodzi mnie to — powtórzył, wpatrując się w dziewczynę. Kochał w niej wszystko, jej wady i zalety — Kocham cię i twoja przeszłość nie ma dla mnie znaczenia. Wiem, że chcę być z tobą i tylko z tobą. — W tym momencie stali od siebie w odległości kilku centymetrów. — Bądź szczera, chcesz być ze mną, Em?
Dziewczyna przełknęła ślinę, a napięcie w pokoju było wyraźnie wyczuwalne.
— Chcę — wyszeptała.
Stiles nie czekał długo i mocno ją pocałował. Dziewczyna owinęła ramiona wokół jego szyi i pogłębiła pocałunek, gdy przeczesała palcami jego włosy, a on wbił palce w jej talię.
Odsuwając się niechętnie, z opuchniętymi ustami i rozczochranymi włosami, Stiles trzymał ręce na jej talii, gdy patrzył na nią z miłością.
— Kocham cię, Em — powiedział cicho.
Dziewczyna pierwszy raz od bardzo dawna czuła się szczęśliwa, co było emocją, przed którą tak długo próbowała się ukryć.
Uszczęśliwiał ją.
Bycie z nim sprawiało jej radość.
— Ja też cię kocham, Stiles — wyszeptała, pozwalając sobie na wrażliwość tylko dla niego.
Chłopak poczuł, jak jego serce prawie pęka z ogromnej radości, kiedy usłyszał, te słowa płynące z jej ust. I były skierowane do niego.
Nie wahał się ponownie pocałować jej, tym razem z żarliwą pasją.
Szybko natknęli się na jej sypialnię, a ich usta wciąż się poruszały. W każdej chwili, jaką wykorzystali na zaczerpnięcie tchu, chłopak nie mógł się nacieszyć spojrzeniem, jaki mu posyłała, o którym tak bardzo marzył.
W jej piwnych oczach była czysta miłość i uwielbienie, ale była też inna emocja. Żądza. Czysta, nieskażona żądza. I była skierowana tylko do niego.
Przełknął ślinę, nagle się denerwując.
— Czy... My... Um... — oblizał nerwowo usta. — Czy na pewno chcesz to zrobić?
— Stiles, obecnie zastanawiam się, czy zerwać z ciebie ubrania, czy pozwolić ci wrócić do domu. Nie musimy nic robić — powiedziała cicho. — Nie będę cię zmuszać do zrobienia czegoś, na co nie jesteś gotowy.
Racja, wiedziała, że był prawiczkiem. A ona miała cholernie wielkie doświadczenie, które go nieco zawstydzało.
— To nie tak — zaprzeczył natychmiast — Oczywiście, że chcę być z tobą. Po prostu chyba trochę mnie to zaskoczyło. To znaczy, powiedziałaś mi, że mnie kochasz, i że chcesz być ze mną, a teraz my... Jestem w twojej sypialni. I prawdopodobnie powinienem przestać gadać, ale to przez to, że się denerwuję.
Emily uśmiechnęła się, obejmując jego policzki.
— Uwielbiam kiedy się jąkasz i nie musisz się denerwować. Nie musimy uprawiać seksu, jeśli...
— Nie! — Jego policzki zarumieniły się ze wstydu, gdy dziewczyna delikatnie uśmiechnęła się na jego głos — Mam na myśli, oczywiście, że chcę być z tobą blisko. Tak jak powiedziałem, po prostu się denerwuję — wymamrotał.
Czy musiał być taki niezręczny?
Zastanawiał się, jak udało jej się w nim zakochać. Nie miało to jednak znaczenia, ponieważ miał ją.
Miał dziewczynę.
— Możemy to zrobić. Powoli — Mimo że Emily chciała po prostu zerwać z niego ubrania i nie wypuszczać go z łóżka, wiedziała o jego braku doświadczenia i nie chciała go przestraszyć.
Jedyny raz, kiedy naprawdę nie spieszyła się w łóżku, był z Mateo, ale nawet wtedy pewnego razu dała upust swoim zwierzęcym instynktom.
Szybko wymazała myśl o swojej dawnej miłości i skupiła się na chłopaku przed sobą, ponieważ w głębi duszy była równie nerwowa. Nigdy nie była blisko człowieka, więc nie była pewna, jak ostrożna musi być.
Stiles kiwnął głową, więc zaprowadziła go do łóżka. Jego dłonie praktycznie się trzęsły, gdy Emily prowadziła je wzdłuż jej krzywizn, dając mu więcej pewności siebie, by ją dotknąć.
Nadal nie mógł uwierzyć, że był tu z nią.
Znalazłszy wiarę w siebie, przesunął dłońmi po udach do miejsca, w którym kończyła się jej krótka sukienka. Emily nie czekając długo, zrzuciła ją z sobie, podczas gdy Stiles walczył z własnym ubraniem.
Zmienił ich pozycje i położył ją na łóżku, przesuwając ustami po jej szyi.
Nadal delikatnie się dotykali, zanim w końcu zdjęli ostatnie ubrania, które im pozostały, pozostawiając ich ciała nagie. Wtedy podzielili się kolejnym długim pocałunkiem.
Emily leżała pod Stilesem, który patrzył na nią z łagodną miną, ale jego karmelowe oczy wciąż były nerwowe. Ich ciała były delikatnie pokryte potem, a napięcie w pomieszczeniu było wyczuwalne.
Stiles oblizał nerwowo usta i przypomniał sobie, że potrzebował ochrony, ponieważ było oczywiste, że dziewczyna może zajść w ciążę.
Zaczął wstawać, ale wampirzyca chwyciła go za ramiona, nie dając mu odejść.
— Gdzie idziesz? — wyszeptała z ciężkim oddechem, a jej policzki zarumieniły się.
— Ja... Miałem zamiar wziąć prezerwatywę — odpowiedział.
Emily uśmiechnęła się, sięgając, by dotknąć jego policzka, który rozgrzał się pod jej dotykiem.
— Nie musisz się tym martwić. Nie mogę zajść w ciążę, chyba że jest pełnia — zapewniła, ponownie go całując.
Resztę nocy spędzili kochając się w błogości, że nareszcie są razem.
Po tym co przeszli, nie mogli i nie chcieli tego przerywać, ponieważ byli razem szczęśliwi.
Jednak mimo wszystko, wciąż nie zdawali sobie sprawy z tego, co niedługo miało nadejść.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro