Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 15

Rozdział 15

━━━

Stiles wpatrywał się w popiół, marszcząc nos na zapach dymu, który unosił się na zimnym powietrzu. Odwrócił głowę i spojrzał na magazyn, mrugając kilka razy, jakby chciał się upewnić, że jego wzrok go nie zawodzi. Czuł, jakby jego serce miało zaraz pęknąć, gdy zobaczył.

Ona żyła. Ona żyła!

— Wszystko z nią w porządku. — Eli odetchnął, wpatrując się w dziewczynę z szeroko otwartymi oczami, które lśniły z ulgi i szczęścia. Widział krew na sztylecie i mógł założyć, że udało jej się zabić ojca.

Cecelia wpatrywała się w siostrzenicę, która wydawała się trochę zagubiona, gdy podeszła do nich.

— Emily? — zapytała z wahaniem, obserwując, jak brunetka ją ignoruje, przechodząc obok niej. Jakby nawet jej nie widziała.

Brwi Stilesa zmarszczyły się, widząc, jak wampirzyca zignorowała ciotkę.

— Em? — zapytał, widząc krew na jej bordowym podkoszulku i czarnych spodniach. Widział, że jej rany goiły się, ale i tak wyglądała na zmęczoną. Chciał wyciągnąć rękę i wziąć ją w ramiona, ale nie zrobił tego.

Jego także wyminęła. W miedzy czasie wepchnęła miecz w dłoń Eli i ruszyła w stronę samochodu. W milczeniu obserwowali, jak wsiada do samochodu i odjeżdża. Dopiero wtedy uświadomili sobie, w jak wielkim szoku musiała buc.

Stiles chciał iść za nią, ale nie był pewien, co miałby powiedzieć. Ale planował ją wkrótce zobaczyć. Nie podobało mu się jej milczenie. Spojrzał ponownie na dwa wampiry czystej krwi, które były zajęte kończeniem sprzątania. Westchnął, zerkając na telefon, by zobaczyć wiadomości od swojego najlepszego przyjaciela.

Szybko napisał, że nic mu nie jest, i że zobaczą się w szkole. Póki co, jego umysł był zapełniony brunetką, która ich opuściła.

─────

Zimno ogarnęło jej ramiona, gdy stała przed drzewem, które przywoływało wiele wspomnień, które od dawna zakopywała w głębi umysłu. Jej oczy wpatrywały się w inicjały wyryte na korze, która wciąż pozostała nienaruszona od tylu lat.

— Zrobiłam to. — wyszeptała cichym, ale pewnym głosem — Zabiłam go.

I nagle wszystkie emocje, które tak długo ukrywała, wyrwały się z jej pozornie silnych więzów. Szloch uciekł z jej różowych ust, gdy upadła na kolana i zaczęła płakać. Pozwoliła sobie wylać cały gniew, ból, tęsknotę, udrękę i żal, które gromadziła przez lata. Z każdą łzą, czuła jakby ciężar z jej ramion stopniowo znikał.

Jej były ukochany, matka, wszyscy, których skrzywdził lub zabił William Reed, zostali teraz pomszczeni.

Nawet nie wiedziała kiedy, jej oddechy i płacz uspokoiły się. Wytarła piwne oczy mokre od łez i wstała, starając się utrzymać na drżących nogach.

— Nie wiem, co mam robić. — westchnęła ciężko. — Spędziłam ponad sto lat, myśląc tylko o jednym celu, ale teraz... — przerwała na chwilę. — Tak długo cię kochałam, nawet po twoim odejściu. Nigdy nie myślałam, że znów będę w stanie się zakochać, ale wygląda na to, że tak jest.

Uśmiechnęła się na myśl myśli o pewnym człowieku z karmelowymi oczami. Wiedziała, że ​​nie może pokochać jednego, gdy wciąż uporczywie trzymała się drugiego.

— Wiem, że pewna część mnie zawsze będzie cię kochać, bo byłeś pierwszą osobą, której mogłam zaufać, i przy której mogłam być sobą. Byłeś pierwszym mężczyzną, którego kochałam. — wyszeptała, uśmiechając się lekko — Ale nie mogę spędzić reszty życia na kochaniu ducha. — Smutny i gorzki uśmiech pojawił się na jej różowych ustach, gdy jej oczy złagodniały. — Dlatego muszę pozwoli ci odejść — Te słowa wypowiedziała z trudem — Mam nadzieję, że zrozumiesz dlaczego.

Samotna łza spłynęła jej po policzku, gdy przejechała palcami po inicjałach należących do Mateo.

~~~

Mężczyzna stał za nią, wpatrując się w nią z wielką miłością i zrozumieniem, ale w jego ciemnoniebieskich oczach pojawił się smutek.

Przez lata zawsze miał na nią oko. Widział, jak drastycznie zmieniła się po jego śmierci. Jej ból przysparzał mu wiele cierpienia, szczególnie, że byl świadom, iż nie może jej pomoc. Mógł tylko patrzeć.

Jednak wiedział, że musiał odejść. W końcu Emily zdobyła się na tę odwagę i postanowiła puścić przeszłość. Wiedziała, że musiała zacząć znów żyć.

Ale bez niego.

Widok, jak ta brunetka powoli zakochuje się w innej osobie, sprawiał mu wiele bólu, ale też poczuł ulgę, że wreszcie spędzi czas z osobą, którą kocha.

Był niebywale wdzięczny człowiekowi, że dzięki niemu Emily z każdym dniem stawała się coraz lepszą wersją siebie. Cieszył się, że człowiek kochał ją całym sercem pomimo licznych murów, które zbudowała wokół siebie. Mateo był szczęśliwy, że Stilesowi udało się wydobyć tę dziewczynę, którą poznał dawno temu.

Jednak wiedział, że już nigdy nie będzie z nią i było to w porządku. Zbyt dużo czasu spędził na kochaniu jej i rozpaczaniu nad utratą życia, które mogliby wspólnie dzielić.

Z tego powodu musiał zrobić to samo. Musiał przestać trzymać się żywych, kiedy już dawno nie było go wśród nich. Do życia nie było powrotu.

Emily pozwoliła mu odejść.

Więc musiał zrobić to samo. Musiał ją puścić.

Mateo wpatrywał się w nią ze smutnym uśmiechem, przypominając sobie wszystkie ich wspólne wspomnienia. Ten okres był dla niego ewidentnie najlepszym okresem w życiu. Nigdy nie był tak szczęśliwy, a kochanie jej było najlepszą rzeczą, jaka mu się przydarzyła, i nigdy nie będzie żałował tych wspólnych chwil.

— Rozumiem. — odparł, delikatnie kładąc dłoń na jej ramieniu, gdy rzucił jej ostatnie spojrzenie.

~~~

Emily sapnęła, czując, jak coś dotyka jej ramienia i miała wrażenie,że słyszała cichy głos Mateo. Odwróciła się, ale wciąż była sama. Poczuła, jak jej oczy łzawią, gdy lekko skinęła głową, wiedząc, że to nie była jej wyobraźnia. Czuła się tak swobodnie, a jej serce nie było już tak ciężkie.

Jej piwne oczy spoczęły na ich inicjałach. Rzuciła im ostatnie spojrzenie ze smutnym uśmiechem na ustach, gdy odwróciła się i odeszła.

~~~

Mateo patrzył, jak odchodzi, i sam czuł się lżejszy. Czuł się bardziej spokojny.

Jego niebieskie oczy nagle spoczęły na postaciach, które również przez chwile spoglądały na brunetkę, by po chwili przenieść wzrok na niego z uspokajającym uśmiechem.

Chłopak skinął głową z własnym uśmiechem.

— Mateo! — odwrócił się i zobaczył swoją siostrę.

Poczuł, jak jego uśmiech się poszerza, szczególnie gdy zobaczył resztę rodziny. Szybko pobiegł, aby do nich dołączyć.

Wiedział, że z Emily wszystko będzie dobrze. Przed nią i ludźmi wokół niej nie raz pojawią się ciężkie chwile, ale w końcu dadzą sobie radę.

Była silna. I nawet, gdy wszystko wokół niej się waliło, ona zawsze znalazła sposób, aby sobie z tym poradzić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro