Rozdział 5
Rozdział 5
━━━
Emily, Peter oraz Stiles wciąż pozostali w oczekiwaniu na wieści od Dereka i Scotta. Chwilę temu beta wykonał wiele telefonów do Stilesa, aby poinformować go, że Boyd i Cora, siostra Dereka, zostali wypuszczeni ze skarbca.
Wampirzyca odwróciła wzrok od dwóch mężczyzn, którzy krążyli z niepokojem, gdy spojrzała na wiadomość od Lydii, marszcząc brwi.
— Myślę, że Boyd i Cora mogli już kogoś zabić — Po przeczytaniu wiadomości, powiedziała bez ogródek.
— Co?! — Stiles w zasadzie krzyknął na jej odkrycie i przeczytał wiadomość od truskawkowej blondynki.
Dziewczyna zamruczała, cofając się o kilka kroków, gdy zaczęła iść w stronę drzwi.
— Tak, idę sprawdzić co z Lydią — powiedziała, otwierając drzwi do wyjścia.
— Czekaj! — zawołał, szybko za nią idąc — Też idę!
Szła dalej, wchodząc do windy. Spojrzała na niego, gdy wszedł za nią i nacisnęła guzik. Oparła się o poręcz, czując jego spojrzenie i poczuła ukłucie irytacji.
— Co? — zażądała, wpatrując się w niego.
— Dlaczego szukałaś Dereka?
— To nie twój interes — powiedziała szorstkim tonem, naprawdę nie lubiąc, jak wolno porusza się ta winda.
— Okej — mruknął, przesuwając się na nogach. — Jak Eli? — skrzywił się, przez to, jak zabrzmiał dziwnie. Zauważył lekkie napięcie jej ramion, gdy nie patrzyła na niego.
— Nie wiem. Nie rozmawiamy — mruknęła.
Stiles wyraził zrozumienie poprzez lekkie skinienie głowy, pozwalając, by pochłonęła ich cisza. Nienawidził, jak dziwne było napięcie między nimi. Wcześniej powiedziałaby mu, dlaczego ona i Eli nie rozmawiają i dlaczego musi zobaczyć się z Derekiem. Ale teraz... Było oczywiste, że coś przed nim ukrywała.
Miała tajemnice.
Może dlatego, że martwił się o nią, ale był także osobą z natury ciekawską. Chciał wiedzieć, co się z nią dzieje. Najwyraźniej coś ją zjadło od środka i zamierzał to rozgryźć. Ale teraz musieli znaleźć Lydię, by sprawdzić to martwe ciało.
─────
Dwa samochody zatrzymały się obok niebieskiego, zaparkowanego prawie na środku drogi.
Emily wysiadła z samochodu i natychmiast skierowała się w stronę swojej najlepszej przyjaciółki, a jej nos drgnął pod wpływem zapachu krwi w powietrzu. Skierowała wzrok na dziewczynę, która owinęła ramiona wokół talii.
— Lydia?! — zawołała, zbliżając się do dziewczyny. — Wszystko w porządku?
— Ze mną tak — Lydia odetchnęła, nie oglądając się za siebie — Z tym, tam... Nie bardzo.
— W porządku — mruknął Stiles, wyciągając telefon. — Zadzwonię do taty.
— Dzwoniłam już pod 911 — wymamrotała truskawkowa blondynka.
— Dzwoniłaś na policję, zanim do nas zadzwoniłaś? — Stiles spojrzał na nią z niedowierzaniem.
— Mam do ciebie zadzwonić za każdym razem, kiedy znajdę martwe ciało? — Lydia odpowiedziała tym samym tonem.
— Tak! — warknął, po czym odszedł kilka metrów i zadzwonił do swojego najlepszego przyjaciela. Emily spojrzała na niego gniewnie.
— A ludzie mówią, że to ja mam złe nastawienie do życia — mruknęła, zanim zwróciła się do swojej najlepszej przyjaciółki. — Jesteś pewna, że wszystko w porządku?
— Tak — mruknęła Lydia, wciąż nie patrząc na martwe ciało, które było tylko kilka metrów od nich.
— Tak. Rozszarpane gardło. Nie, nie wiem czyja to sprawka, na pewno nie moja, debilu. Jak zaraz wyleci z lasu Dzwoneczek, żeby mnie uwieść i porwać do Nibylandii, to nie będę zaskoczony — powiedział Stiles przez telefon, spoglądając na martwe ciało.
Emily podeszła bliżej ciała, marszcząc brwi na ten zapach.
— Co to jest? — Stiles spojrzał na nią.
— Był prawiczkiem — powiedziała wprost. — I to nie tylko zapach krwi go zdradził — podniosła rękę zmarłego, by pokazać mu Pierścień Czystości.
— Emily, nie dotykaj ciała! — Lydia wrzasnęła.
Brunetka ujrzała obrzydzenie na ich twarzach, kiedy zobaczyli ją trzymającą rękę zmarłego mężczyzny.
— W porządku — puściła rozbawiona dłoń i machnęła zakrwawioną ręką przed ich twarzami.
— Emily, przestań! — Stiles odskoczył od niej, a Lydia zaczęła karcić czystokrwistą za to, że to zrobiła.
Czystokrwista zachichotała tylko z rozbawieniem i zostawiła ich w spokoju, czekając na służby sanitarne.
─────
— Co ty robisz?
Stiles mrugnął do Emily, która patrzyła na niego tępo, gdy oboje stali na ganku.
— Co?
— Co ty robisz? — powtórzyła, krzyżując ręce na piersi. — Śledzisz mnie, odkąd podrzuciłam Lydię do domu.
— Och, no cóż... — ciągnął, nerwowo się poruszając.
Chciał zapytać, w jaki sposób Lydia znalazła te zwłoki, ale nie chciał denerwować Emily.
— Wiem już, o co będziesz pytać — zaczęła, wzdychając i przypominając sobie rozmowę z Lydią, zanim poszła do domu — A więc odpowiadając na twoje pytanie, Lydia nie miała pojęcia, jak znalazła te zwłoki.
— Tak, ale ostatnio zdarzyło się coś takiego...
Emily westchnęła ciężko. Myślała, że to już koniec paranormalnych zjawisk w mieście, ale wyglądało na to, że tak nie jest.
— Wiem.
— Peter.
Oboje wiedzieli, że mężczyzna, który niedawno wrócił do życia, zechce się na nich zemścić.
Emily naprawdę nie chciała uwierzyć, że Peter nadal kontroluje Lydię, ponieważ gdyby tak było, to nie zmarnowałaby ani sekundy, by go zabić ponownie.
Krążyło wystarczająco dużo problemów, a kolejnych nie miała w planie.
─────
Stiles pociągnął nosem, opierając się o ścianę korytarza szpitala, gdy próbował wyrzucić z głowy obraz martwego ciała Heather. Naprawdę miał nadzieję, że znajdą ją żywą.
Podniósł wzrok na odgłos kroków i zobaczył zmieszany wyraz jej twarzy.
— Stiles, co się stało? — zapytała Emily, wpatrując się w niego zagubiona, gdy zobaczyła łzy w jego oczach. — Wszystko w porządku?
Dziewczyna podeszła do niego ostrożnie, a on natychmiast rzucił się w jej ramiona. Z wahaniem objęła go ramionami, gdy cicho płakał.
— Co jest? — zapytała cicho, zastanawiając się, czy coś się stało jego ojcu.
Zadzwonił do niej Stiles, pociągając nosem przez telefon, potrzebując, żeby ktoś tu był. I była pierwszą osobą, którą wybierał.
Nie Scott. Nie jego tata. Emily.
— To Heather. Nie żyje — powiedział, pociągając nosem, gdy się odsunął — Melissa właśnie pokazała mi jej ciało i naprawdę myślałem, że znajdziemy ją żywą. Jej mama i moja mama były najlepszymi przyjaciółkami.
— Naprawdę mi przykro, Stiles — szepnęła, niepewna, co jeszcze powiedzieć.
Była świadoma tego, że Stiles nigdy nie mówił o swojej mamie i że Stilinska zmarła, gdy ten był jeszcze dzieckiem.
— Czy Boyd i Cora to zrobili?
— Nie wydaje mi się — mruknął, wzdrygając się na sposób zabicia Heather — Najwyraźniej została uduszona garotą.
Jej oczy przeniosły się na kostnicę i zmarszczyły brwi na zapach.
— Stiles, mieliście uprawiać seks, prawda?
— Uch, nie. Znaczy tak, ale postanowiłem nie robić tego... — wyjąkał, czując, jak się denerwuje.
— Dlaczego?
Nie widział zazdrości w jej oczach, tak jak myślał, ale zamiast tego znalazł zamieszanie.
— Była dziewicą, prawda? — mruknęła, rozpoznając zapach, gdy patrzyła przez małe okno w drzwiach, gdzie widziała sylwetkę kobiecego ciała na stole pokrytym szmatką.
— Tak, ale co to... — przerwał, przypominając sobie faceta, który umarł na basenie.
Nosił pierścień czystości, a potem przypomniał sobie, jak Heather powiedziała mu, że nie chce już być dziewicą.
— Stiles — Melissa podeszła do nich — Chciałabym cię przeprosić. Nie powinnam była...
— W porządku. Ale czy ktoś jeszcze tu był? — zapytał — Czy... Są jakieś inne ciała albo ktoś zaginął?
— Uch, nie, żadnych ciał, ale... Hm... — zmarszczyła brwi.
— Co?
— Są takie dwie dziewczyny — powiedziała — Przywieźli Caitlin, na badanie toksykologiczne, a potem usłyszałam, że jej dziewczyna, Samantha, po prostu zniknęła. To znaczy, były w lesie i...
— Nikt jej jeszcze nie znalazł? — zapytała ciekawie Emily.
Widziała, że Stiles zorientował się, do jakiego wniosku doszła. Naprawdę nie myślała, że jest ktoś, kto poświęciłby dziewice, ale wieść, jak zginęła Heather, nie wydawała się przypadkiem.
— Nie wiem — Pielęgniarka wzruszyła ramionami.
— Okej, ta pierwsza... — rozpoczął się Stiles.
— Caitlin.
— Czy ona tu jest?
— Chyba tak — Melissa wyglądała na zdezorientowaną jego pytaniem.
— W porządku, gdzie jest? — Stiles potrząsnął głową, chwytając Emily za nadgarstek i zaczął iść do przodu.
Melissa szybko pojawiła się przed nim, by powstrzymać go przed odejściem.
— Okej, okej, czekaj.
— Muszę z nią porozmawiać — powiedział niecierpliwie.
— Dlaczego?
— Ponieważ myślę, że wiem, co się dzieje — powiedział i pociągnął za sobą Emily, praktycznie biegnąc korytarzem.
— Czy ty w ogóle wiesz, dokąd idziesz? — zapytała Emily, nie wyciągając nadgarstka z jego dłoni.
Chłopak zatrzymał się i spojrzał na nią z zawstydzonym wyrazem twarzy. Emily westchnęła, przewracając oczami i zaczęła go ciągnąć.
— Chodź. Zmuszę tylko jedną z pielęgniarek, żeby nam powiedziała.
— To-to ma sens — powiedział, kiwając głową, pozwalając się prowadzić.
Oboje szybko poszli znaleźć pielęgniarkę, która pomogłaby im znaleźć Caitlyn i sprawdzić, czy ich teoria jest rzeczywiście poprawna.
Emily z zadowoleniem przyjęła pomoc Stilesa, ponieważ Derek najwyraźniej był zajęty albo uwięzieniem dwóch krwiożerczych bet, albo zabiciem ich, jak chciał Deucalion.
Do tego czasu spędzała trochę czasu ze Stilesem.
Żadne z nich nie miało pojęcia i nie zdawało sobie sprawy, że napięcie między nimi zmniejszyło się.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro