Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

Pov. Brooklyn

Siedziałem na łóżku przykryty kocem z kubkiem gorącej herbaty.

Od kilku dni nie ruszam się z pokoju chyba, żeby się załatwić lub zrobić coś uspokajającego do picia. Nie mam ochoty jeść, a spanie przychodzi mi uciążliwe.

Zaczęło się od głupiego wyjścia do klubu ...

Jak zawsze...

Przez moją słabą głowę i dużą ilość wypitego alkoholu, wszystkie dźwięki dochodziły do mnie niczym przez megafon, mimo to szept przy moim uchu sprawił, że po raz kolejny przepadłem

- Brook'iś, chodź potańczyć - powiedział, następnie całując mi miejsce za uchem

- Zostaw go stary - jak przez mgłę, zobaczyłem zdenerwowaną twarz bruneta

- Nie daj się prosić - nie byłem w stanie się odezwać, gdyż wiedziałem, że może wyjść z tego jedynie niezrozumiały bełkot

Nim zdążyłem jakkolwiek zareagować poczułem dłoń sunącą po moim udzie, po czym ucisk na kroczu

- Chodź ze mną malutki - niski głos oraz maltretująca mnie ręka blondyna sprawiła, że przepadłem

Chwiejnym krokiem podążałem za Cantwel'em w stronę parkietu. Mimo procentów huczących mi w głowie wiedziałem co się dzieje i co nastąpi potem, ale nie umiałem...

Nie chciałem tego skończyć.

Nagle chłopak się zatrzymał, a ja zakręcony w swoim świecie po prostu na niego wpadłem. Harvey obrócił się w moim kierunku, po czym złapał mocno za biodra, a cichy jęk wyleciał z moich ust

- Kocham ten dźwięk - zamruczał tuż przy moich wargach, następnie wpijając się w nie

Stałem po środku sali jak debil podczas gdy on natarczywie atakował moje usta. W końcu przyciągnął mnie bliżej, a ręce umieścił na pośladkach, które raz za razem ściskał.

Poddałem się.

Moje dłonie wylądowały na jego barkach, a później we włosach. Wargi automatycznie się rozchyliły, dając mu upragniony dostęp. Nie minęła sekunda gdy blondyn zdążył mnie zdominować. Poruszał językiem wewnątrz moich ust, raz przykładając go do podniebienia, raz łącząc z moim w dzikim tańcu. Nie wiadomo kiedy moje nogi oplotły jego biodra, a on sam przycisnął mnie do ściany. Ręka chłopaka wślizgnęła się pod moją koszulkę, podczas gdy ja ciągnąłem go za końcówki włosów. Ciche sapanie mieszało się pomiędzy naszymi wargami, natomiast rosnący problem w spodniach zaczął pomału ciążyć.

Odpływałem to mało powiedziane, ja po prostu znikałem w jego ramionach, zamroczony przyjemnością.

Długie, delikatne niczym najdroższy aksamit, palce tworzyły tajemnicze wzorki, otaczając mojego sutka. Malinowe, głodne usta skubały zaciekle moją szyję, podczas gdy próbowałem złapać oddech.

Wszystko rozmywało się centymetr po centymetrze, zostawiając nas zdatnych na siebie.

Ukryty w ciemności, rozjaśnionej jedynie przez świecące się oraz pełne pożądania tęczówki wpatrzone wprost w moje, dostawałem palpitacji serca.

Czy on musi tak na mnie działać?

Obydwoje wiemy, że to tylko seks ale...

Ale ja głupi nadal wierzę, iż jednak chłopak w końcu przejrzy na oczy i dostrzeże moje starania....

- Co jest malutki? - szepnął tuż przy moich ustach, kiedy na mojej twarzy powstał grymas, a pocałunek został przerwany

- Harvey ja.. - nie dane mi było skończyć, gdyż prawie upadłem na ziemię

- My wracamy. Zabieracie się z nami czy zostajecie? - pyta szatyn, trzymając na rękach padniętego Jack'a

- Wracamy - odpowiedziałem od razu, nie dając wyższemu prawa głosu

Miałem dość traktowania mnie jak jednorazowej zabawki, która czasem jednak nadawała się częściej.

Nie chciałem być jego chłopcem do którego przychodzi tylko jak jest niewyżyty.

Nie chciałem tak żyć kiedy wiedziałem, że zasługuje na coś więcej...

Jednak kiedy dojechaliśmy taksówką pod mój dom nie potrafiłem zaprzeczyć.

Ledwo przekroczyłem próg, a zostałem przygwożdżony do ściany i pozbawiony spodni

- Cały kurewski wieczór czekam na ciebie słoneczko - blondyn przygryzł moje ucho, ręką sięgając do swoich spodni - Chcesz już poczuć jak tatuś cię ostro pieprzy? - zapytał ściskając mój pośladek wolną dłonią

- Proszę tatusiu - zaskomlałem gdy wsunął mi rękę w bokserski

- O co prosisz maluszku? - mózg nakazuje natychmiast przestać, lecz serce i pożądanie górują nad jasnością umysłu

- Pieprz mnie tatusiu - jęczę, czując palca w swojej dziurce

- Grzeczny chłopiec - mruczy, wyciągając dłoń - Na kolana! - siłą ściąga mnie w dół, następnie bez ostrzeżenia wchodzi w moje usta

Próbuje przyjąć całego członka blondyna lecz szybkie oraz agresywne tępo, to uniemożliwia. Cantwell posuwa mi usta, za każdym razem obijając się o ściankę gardła. Wplata palce w moje włosy, następnie dociskając swoje biodra tak blisko, że czuje krótkie i miękkie włoski łonowe na nosie. Zagłębia się coraz bardziej, przez co łzy spływają mi po policzkach, a ślina miesza się z preejektulatem starszego.

- Tak dobrzee... - gardłowe jęki opuszczają jego usta, kiedy ja ksztusze się penisem utrudniającym mi oddychanie

Chłopak szarpie mnie za głowę, pieprząc mocno moje usta.

Czuje jak przez jego wielkość, dostaje odruchu wymiotnego, a łapczywe łapanie powietrza, powoduje charakterystyczny dźwięk mlaskania

- Ohhh Brook'ie - krzyczy, ostatni raz uderzając w moje gardło, po czym spuszcza się w nim głęboko - Byłeś wspaniały kochanie - chłopak podnosi mnie z klęczek, następnie łapiąc za pośladki

Oplatam go nogami wokół bioder, kiedy on napastuje mój tyłek, swoimi dużymi dłońmi, kierując się do pokoju na górze. Obija nami o ściany ledwo trzymając się prosto. Zaborczo dobiera się do mojej dziurki rozrywając materiał ciasnych jak cholera bokserek. W końcu kiedy czuje palce przy swoim wejściu, trafiamy do pokoju, a moje bezwładne ciało ląduje na łóżku

- Tatuś się tobą zajmie maluszku, dobrze? - mruczy, pozbawiając mnie koszulki oraz strzępków bielizny

- Błagam tatusiu - skomle, patrząc rozgrzany na obiekt moich wszystkich mokrych snów

- Taki grzeczny, posłuszny chłopiec - szepcze, sunąc nosem od ucha aż do szyi - I calutki mój - dokańcza, zasysając się na moim obojczyku

Czuje jak podbrzusze pali mi się żywym ogniem, kiedy Harvey oznacza moją skórę krwistymi śladami, na koniec podgryzając sutki, a dłońmi badając rozchylone uda.

Cicho sapie, podczas gdy blondyn wchodzi we mnie od razu dwoma palcami, ustami maltretując moje podbrzusze. Kręcę się jak pojebany, podczas gdy on świetnie się bawi, drażniąc moją osobę

- Tatusiu proszę - patrzę na niego z pod pół przymkniętych powiek, kręcąc zachęcająco biodrami

Harvey zaśmiał się cicho, po czym wyjął ze mnie swoje palce i obrócił na brzuch. Podniósł mój tyłek do góry, a twarz docisnął do poduszek. Uderzył mnie w pośladek, następnie jednym ruchem wchodząc w moją dziurkę

- O boże! - krzyczę, czując piekielny ból

Nie zdążyłem się przyzwyczaić, ba nawet dobrze złapać oddechu, a blondyn od razu zaczął poruszać się w szybkim tempie, pieprząc mnie z całych sił.

Mimo lekkiej przyjemności, wyłem w poduszkę 

- Taki wspaniały - jęczał, przyciskając mnie coraz bardziej do łóżka

- Bbolli ttatuusiuu - starałem się złożyć zdanie, lecz płacz mi to uniemożliwił

Poruszałem się po łóżku przód - tył, ściskając kołdrę jakby miało mi to jakkolwiek pomóc. Przez cały stosunek, podczas którego tylko Cantwell czerpał przyjemność, wierzgałem się jak głupi, by uciec jak najdalej ale chłopak skutecznie trzymał moje biodra przy sobie. W końcu gardłowy jęk opuścił jego usta, a on doszedł głęboko we mnie

- To było niesamowite - mruknął, wychodząc ze mnie, następnie wstając z łóżka

- Gdzie idziesz? - zapytałem, ścierając łzy, kiedy blondyn zaczął się ubierać

- Wracam do klubu - uśmiechnął się promiennie

- Kpisz sobie ze mnie? Wypieprzyłeś mnie i wracasz się dalej pieprzyć? - gwałtownie wstałem, mimo okropnego bólu w dolnych partiach ciała

- A liczyłeś, że ululam cię do snu? Dorośnij, to tylko seks Brook - zakpił, trzaskając drzwiami

To tylko seks....

Tylko seks...

Tylko i wyłącznie seks...

Bez uczuć...

Przynależności...

Tylko seks...

Upadłem na zdarte kolana, wybuchając większym płaczem niż przed chwilą.

Co ja sobie myślałem?

Że zostanie ze mną?

Że mnie pokocha?

Przecież jestem tylko jednym z wielu...

Dorośnij Brook...

Następnego dnia obudziłem się zmarznięty na podłodze.

Bolało mnie wszystko...

Ledwo podniosłem się na nogach, by ruszyć pod prysznic i zmyć z siebie ten cały brud.

Nie patrzałem nawet w lustro, doskonale wiedząc, że wyglądam strasznie.

Nawet pod strumieniem gorącej wody, czułem słone łzy na policzkach ale nie płakałem.

Nie miałem siły...

Nago wróciłem do pokoju, aby położyć się spać, lecz widząc zaschniętą krew oraz spermę Harvey'a, postanowiłem iść do gościnnego.

Tamten pokój został tak jak jest do dziś, a ja wciąż nie mam ochoty, by zrobić cokolwiek ze sobą.

Herbata zdążyła wystygnąć, wczesny ranek zamienił się w południe, natomiast moja osoba w ducha.

Wiem, że nie mogę tak żyć ale nie mam pojęcia co robić...

Poddając się, zasnąłem, by obudzić się trzy godziny później.

Moje ciało już nie bolało tak bardzo jak jeszcze kilka godzin temu, więc wstałem i przebrałem się w czysty dres.

Jeśli mam żyć normalnie, jest tylko jedna osoba, która może mi pomóc. 

-----------------------------------------------------------
Hello guys! Wróciłam! Żyje i o dziwo mam się dobrze ❤ bardzo się stesknilam za waszymi szanownymi osobkami 😂❤ jeśli ładnie wszystko będzie skomentowane wleci dziś drugi ❤❤
30⭐+masa 💭= next❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro