Rozdział 6
POV. Andy
Obudziłem się rano w ''swoim'' nowym pokoju. Chociaż stwierdzenie ''obudziłem'' chyba nie jest trafne, zważywszy na mój brak snu.
Mimo zmęczenia nie byłem w stanie zmrużyć oczu.
Ta cała sytuacja mnie poniekąd przerażała.
Nie znałem go - chyba, że z opowieści, nie wiedziałem do czego jest zdolny i czy nie zrobi mi krzywdy. Ale w końcu miałem normalny dom, jadłem normalne posiłki, mogłem się spokojnie umyć, wyspać. Wszystko o czym marzyłem od tak bardzo dawna w końcu się spełniło - no może nie do końca lecz jednak.
Zastanawiała mnie tylko jedna rzecz....
Dlaczego zamiast mi zajebać, czy cokolwiek innego zrobić z moją osobą, on postanowił mnie zatrudnić?
Niby darmowa siła robocza ale poniekąd musiał za mnie wyłożyć 30 000, więc stracił dużo więcej niż gdyby faktycznie miał kogoś zatrudnić.
Ten chłopak był dla mnie jedną wielką zagadką, którą postanowiłem rozwiązać.
Wstałem z łóżka od razu kierując się pod prysznic, gdyż bliższe spotkanie z lustrem mogło się skończyć tragicznie. Gorący strumień spływał po moim nagim ciele, sprawiając, że odprężyłem się chociaż trochę. Osuszyłem się szybko ręcznikiem po czym ruszyłem do tej cholernej szafy, której po prostu nienawidzę
- No Andy, kolejny dzień pozbawiania cię męskości czas zacząć - mruknąłem, szukając wzrokiem jakieś dłuższej spódniczki, by ten palant nie mógł ślinić się na mój widok jak przy wczorajszej kolacji
- Blondi! Długo jeszcze? Głodny jestem - krzyknął po raz kolejny w ciągu ostatnich 10 minut, przez co przeszły mnie dreszcze
Jeśli szybko czegoś nie ogarnę to przecież zginę szybciej niż gdybym się nie zgodził...
Wziąłem w rękę talerz z kolorowymi kanapkami, a w drugą kubek z herbatą dla tego idioty.
Trzeba mu było cyjanku tam dosypać...
- Już idę tatusiu - mruknąłem, zażenowany tym jak muszę się do niego zwracać, następnie idąc w jego kierunku
- Myślałem, że zagłodzisz mnie na śmierć - uśmiechnął się promiennie widząc z jaką ''gracją'' zmierzam w jego kierunku - Mógłbyś się uśmiechnąć? - zapytał, zbijając mnie z tropu
Nie wiedziałem co zrobić, więc delikatnie podniosłem kąciki ust do góry, wlepiając swój wzrok w ścianę na przeciwko.
Miałem cichą nadzieję, iż będę mógł iść do siebie lecz brunet miał inne plany
- Siadaj i jedz, a nie stoisz jakbyś miał mi zaraz jebnąć tą lampą - prychnął, odsuwając się kawałek, dając mi znać, że mam posadzić tyłek obok niego
- Nie jestem głodny tatusiu - szepnąłem zestresowany
- Mam cię karmić mały? - podniósł jedną brew do góry, gotowy odłożyć swoją kanapkę
- Dam radę tatusiu - przewróciłem oczami i zabrałem się za jedzenie
- Grzeczny chłopczyk - pogłaskał mnie po głowie, wracając do telewizji
Siedziałem jak na szpilkach, starając się nie dotykać chłopaka ale jak zwykle mogłem o tym tylko pomarzyć. Rye spojrzał na mnie z błyskiem w oku po czym odłożył puszkę piwa na stół i wciągnął mnie na swoje kolana. Mało męski pisk uciekł z moich ust, co tylko rozbawiło bruneta
- Wiesz jak cholernie seksowanie wyglądasz w tym stroju? - zapytał, jeżdżąc ręką po moim boku, natomiast nosem po policzku - Ledwo się powstrzymuję, by nie wziąć cię na tym stole maluszku - mruknął, w momencie gdy ja ciężko połknąłem ślinę
Ryan sunął palcami po moim odkrytym udzie coraz wyżej, aż w końcu dwa palce włożył pod materiał ciasno przylegającej spódniczki. Zacisnąłem oczy, czekając na to co się wydarzy lecz nic się nie stało. Spojrzałem na chłopaka, który zaciekle obserwował moją twarz, a jedna łza spłynęła po moim policzku
- Proszę... Nie rób mi krzywdy tatusiu - szepnąłem, błagając go wzrokiem, by przestał
- Oj blondi, nie zrobię nic czego nie chcesz - wyciągnął dłoń, następnie tuląc mnie do siebie, a ja odetchnąłem z ulgą - Przynajmniej na razie, jeśli mnie zdenerwujesz nie będę już taki milutki - z trudem połknąłem ślinę, obserwując swoje dłonie, które w tym momencie okazały się bardzo interesujące - Dobrze maluszku, leć się położyć - mruknął po chwili ciszy, na co od razu zareagowałem, lecąc do pokoju
Nie miałem zielonego pojęcia co czeka mnie pod tym dachem z nim lecz wiedziałem, że to za późno, aby zmienić zdanie...
Posiadł mnie i nic nie mogłem na to poradzić...
Złapałem w dłonie białą spódniczkę, kończącą się różowym paskiem na dole oraz tego samego koloru koszulkę z napisem ''Daddy's boy''. Ubrałem swoją jakże wspaniałą obrożę - błagam wyczujcie ten sarkazm - i tym razem różowe zakolanówki, które sięgały mi kurwa mać do połowy uda, więc wyglądałem jak w rajstopach. Ogarnąłem swoją grzywkę, po czym równo z drugim budzikiem wyszedłem z pokoju, by zrobić temu idiocie śniadanie. Zszedłem cicho po schodach mając nadzieję, że spotkam tego napaleńca tylko przez chwilę ale jednak moje ''wspaniałe szczęście'' postanowiło się do mnie dzisiaj uśmiechnąć
- Dzień dobry maleństwo - mruknął, podnosząc na mnie swój wzrok
- Dzień dobry tatusiu - odpowiedziałem, nawet na niego nie patrząc
Od razu po wejściu do kuchni, zabrałem się za przyrządzanie posiłku. Nie wiedząc jeszcze dokładnie co gdzie jest, stwierdziłem, iż dobrym pomysłem będzie jajko w tostach oraz smażony bekon na górę. Zaparzyłem również wodę na kawę, domyślając się, iż brunet zapewne zamierza wyjść do pracy. Kiedy posiłek był gotowy, odwróciłem się na pięcie, by zanieść go do salonu lecz ktoś mnie ubiegł
- Nie mogłem się oprzeć, za ładnie pachniało - szepnął tuż przy mojej twarzy
- Ddobrzee tattusiuu - jąknąłem, mając przed sobą nagą klatę bruneta
- Zrób zdjęcie aniołku - zaśmiał się, lecz ja nie mogłem oderwać oczu
Zjechałem wzrokiem od piersi po samą linię V, a język utknął mi w buzi.
Co jak co ale brzuch ma niesamowity
- Sma...Smacznego tatusiu - powiedziałem, starając się ukryć rumieńce
- Chcesz dotknąć? - po raz kolejny chichot wyleciał z jego ust, na co nie kontrolnie wywróciłem oczami
Nie odpowiedziałem już na to, natomiast Rye zajął się jedzeniem. Włożyłem słuchawki w uszy i postanowiłem posprzątać doskonale wiedząc, że zaraz chłopak i tak będzie kazał mi to zrobić. Cicho nucąc, ścierałem kurze w salonie, a gdy skończyłem, brunet siedział już u siebie, dlatego ruszyłem do kuchni, gdzie zmywałem naczynia i zacząłem szykować obiad.
Czułem się jak typowa pomoc domowa, która zarabia grosze mimo, że zapierdala za trzech.
W pewnym momencie włączyła się moja ulubiona piosenka, więc zapominając gdzie jestem po prostu kręciłem biodrami na lewo i prawo, niestety akurat wtedy Rye musiał pojawić się na dole.
Poczułem dłonie na swojej tali oraz umięśniony tors przy plecach, słuchawki wypadły mi z uszu lecz zastąpił je cichy szept chłopaka
- Kto by pomyślał, że zszedłem się napić, a takie widoki mnie zastaną - mruknął, przejeżdżając nosem po mojej szyi - Nie krępuj się blondi, ja z chęcią popatrzę - dodał, gryząc płatek mojego ucha na koniec, przez co przeszły mnie ciarki
- Już skończyłem tatusiu - odpowiedziałem, próbując wyswobodzić się z jego uścisku
- Ehh to nic... Lece do pracy, jak wrócę przyjdzie do mnie przyjaciel z chłopakiem, więc zrób więcej obiadu mały. Widzimy się później - cmoknął mnie we włosy i wyszedł
A ja?
Stałem nie wiedząc co się przed chwilą stało...
-----------------------------------------------------------
Po wielu probach w koncu sie udalo❤🙏 nie martwcie sie rozdzialem to tylko wstep do tego co planuje w następnym 😂😂❤ rozdzial dla mojego sloneczka malego OdbytFowlera za to ze dzielnie przez kilka dni mnie motywowała ❤❤ oraz dla walnieta14 ktora mi spamila 3 dni chyba 😂😂❤ kocham was mocno ❤❤
35⭐+ 30💭= next ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro