Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11

POV. Mikey

Z mojego słodkiego snu wyrwał mnie skaczący mały krasnal, potocznie zwany moim maluchem

- Jack'ie jeszcze chwilka, proszę cię - mruknąłem sennie, przykrywając głowę poduszką

- Tatusiu spóźnisz się do pracy - zaśmiał się cicho, siadając na mnie okrakiem - Nie, by mi to przeszkadzało, ale ja naprawdę czuję się dzisiaj malutki - szepnął ciężko

Brunet ma kilka swoich dni w miesiącu, gdzie źle mu być dużym, więc wchodzi głęboko w headspace, a wtedy ja nie mam serca zostawić go samego...

Co doskonale wykorzystuje... 

Dobre jest to, że nim to nastąpi, zawsze mnie uprzedzi przed faktem

- Słońce wiesz, że mam dzisiaj spotkanie w biurze? - zapytałem, otwierając oczy

- Tatusiu ale ja... - nie skończył, patrząc na mnie kiedy w oczach pojawiły mu się łzy

- Dobrze mały, idziesz dzisiaj ze mną - westchnąłem, przyciągając go do swojego torsu, w którym zatopił się przez kolejne 10 minut - Musimy wstawać - zaśmiałem się, kiedy po próbie odsunięcia się, on jedynie wtulił się bardziej

Jack mruknął coś nie zrozumiałego, trzymając między wargami swój kciuk, po czym delikatnie ze mnie zszedł i położył się na łóżku. Spojrzałem na niego rozbawiony, gdy wyciągnął do mnie swoje łapki, abym go podniósł. Zaśmiałem się cicho, następnie biorąc bruneta na ręce

- Obejdziemy się bez pieluszki maluchu? - zapytałem, wchodząc do dziecięcego pokoju

- Umm chyba tak tatusiu - mruknął cicho, kiedy położyłem go na przewijaku

- Mój dzielny maluszek - musnąłem jego czoło, następnie ruszając do szafy, z której wyciągnąłem słodkie, różowe ogrodniczki, a do nich białą bluzę

Podszedłem jeszcze do szuflad po bieliznę oraz smoczek, by chwilę później ubrać chłopca w wybrane ciuszki. Po umyciu zębów, Jack'ie włożył upragniony gryzak w usta, a ja odłożyłem go do kojca, wracając szybko do siebie, gdzie wziąłem krótki prysznic i wskoczyłem w czarne rurki oraz białą koszulę, w której trzy pierwsze guziki zostawiłem nie zapięte. W pokoiku bruneta, spakowałem go do torby, po czym z nim na rękach wpadłem do kuchni

- Jaki smak mleczka chcesz kochanie? - zadałem pytanie, wstawiając wodę

- Tluskawkowy - powiedział prawie nie słyszalnie, od razu pakując zabawkę do buzi

Przygotowałem mu śniadanie, wcześniej sprawdzając czy nie jest zbyt gorące, następnie z nim na kolanach usiadłem na kanapie

- Otwórz usteczka słoneczko - uśmiechnąłem się czule, wkładając smoczek od butelki pomiędzy jego wargi

Kiedy Duff był już najedzony, ponownie wziąłem go na ręce i przewiesiłem sobie torbę przez ramię, aby ruszyć wprost do samochodu. Usadziłem go na miejscu pasażera, zapinając mu też pasy, po czym sam znalazłem się na swoim. Wyjechałem z piskiem opon z pod domu, by niecałe pół godziny potem znaleźć się przy swoim budynku pracy

- Bądź grzeczny maluchu - odparłem, całując delikatnie jego wargi, następnie wysiadając

Z chłopakiem na rękach wszedłem do windy, uprzednio witając się z każdym skinieniem głowy. Po wjechaniu na odpowiednie piętro, od razu ruszyłem do swojego gabinetu, gdzie położyłem Jack'a na kanapie i włączyłem mu bajki na tablecie. Sam usiadłem przy biurku, zaczynając segregację wszystkich ważnych dokumentów na dziś.

Spokojnie podpisywałem papiery, podczas gdy brunet kręcił się na kanapie, co jakiś czas marudząc pod nosem. Smoczek szybko poruszał się w jego ustach, powodując ciche mlaskanie, natomiast rączką miętolił kocyk, który zwisał w połowie na ziemię.

Uśmiechnąłem się do siebie widząc swoją słodką istotkę, następnie zostawiając ostatnią parafkę w dolnym rogu kartki

- Szefie wszyscy już są - moja asystentka przerwała spokój, wchodząc bez pukania do mojego azylu

- Dziękuję Lis ale proszę zacznij pukać. A teraz zostań z moim chłopakiem - odparłem, lekko unosząc kąciki ust

- Dobrze i przepraszam szefie - odpowiedziała, siadając na fotelu

- Maluszku, tatuś pójdzie teraz załatwić kilka spraw okej? - zapytałem cicho, kiedy stałem przy chłopaku

W odpowiedzi dostałem jedynie skinienie głową oraz soczystego buziaka w policzek. Zadowolony opuściłem gabinet, wchodząc tak naprawdę do sali obok

- Dzień dobry - zostałem powitany chórkiem przez swoich pracowników, jak i gości z sąsiednich firm

- Witam wszystkich - powiedziałem, siadając na swoim krześle - James rozpocznij kampanię - oddałem pałeczkę, po wstępnym przedstawieniu projektu, poszerzenia swojej działalności

- Dziękuję - skinął głową, odpalając projektor - Jak Państwo widzą na pulpicie jest wykaz naszych zarobków w ostatnim miesiącu, przedstawiony system diagramowym...

Siedząc na swoim krześle, zamiast słuchać jak niski blondyn produkuje się, by wybić naszą spółkę oraz przekonać prezesów do współpracy, odlatywałem myślami do tego jak czuje się moje maleństwo, leżące dosłownie za ścianą obok

- I właśnie, dlatego powinni Państwo rozważyć naszą propozycję - zakończył, dostając w zamian brawa współpracowników

- Dziękuję James'ie. Jak powiedział mój przedmówca, jest to naprawdę ciekawa jak i wzbogacająca inwestycja... - zacząłem, lecz w środku zdania, przerwała mi Lis'a

- Szefie przepraszam, że przeszkadzam ale czy mogę prosić Pana na chwilkę? - delikatnie wskazała głową na pokój, więc domyśliłem się, iż chodzi o bruneta

- Oczywiście, przepraszam państwa na chwilkę. Rosalie pokaż panom wyniki ostatnich transakcji - poprosiłem, wchodząc do gabinetu, w którym Duff siedział, zalewając się łzami - Kochanie co się stało? - zapytałem, od razu biorąc go w ramiona

- Tatusiu ja ce do cebie telas - mruknął, zagłębiając twarz w moją szyję

- Ohh maluszku ale tatuś nie może - powiedziałem spokojnie, co spotkało się jedynie z większą histerią młodszego - Okej, dobrze - poddałem się, biorąc go na ręce razem z kocykiem i smoczkiem - Przepraszam za zamieszanie ale potowarzyszy mi dziś ważna dla mnie osoba - odparłem, lecz wszyscy przyjęli to z uśmiechem - Możemy wracać do transakcji - uniosłem kąciki ust do góry, przytulając chłopaka do klatki piersiowej i przykrywając

- W takim razie jak wspomniałam. Ostatnie tygodnie były dla nas bardzo zyskujące w nowych klientów, a co się z tym wiążę. Większą ilością funduszy, dlatego właśnie Pan Cobban, wpadł na pomysł rozszerzenia projektu na większą ilość firm - Rosalie tłumaczyła dalej, zawzięcie gestykulując rękoma

Z początku byłem pewny, że nic się nie stanie, przychodząc tu z Jack'iem, gdyż on jedynie włożył dłoń pod moją koszulę i grzecznie zasnął. Lecz minęło może z dziesięć minut, kiedy poczułem jak mała dłoń ściska moje krocze. Spojrzałem zaalarmowany na twarz bruneta ale on jedynie spał dalej. Niestety wciąż napastując mojego kolegę. Starałem się nie jęczeć, przygryzając wargi oraz swoją pięść, co mi się pokrótce udawało, do czasu póki nie poczułem jak preejektulat moczy moje bokserki. Wtedy również zauważyłem małe rumieńce na policzkach swojego maluszka i już wiedziałem, że tylko udaje głęboki sen

- Słuchał nas Pan? - przedsiębiorca zadał pytanie, które zrozumiałem dopiero po głębszym zastanowieniu się

- Przepraszam zamyśliłem się. Mógłby Pan powtórzyć? - odpowiedziałem na jednym wydechu, na końcu gryząc policzek

- Skończyliśmy, więc myślę nad piętnastoma minutami przerwy, by nasi goście mogli się spokojnie zastanowić - powtórzył, wyczekując mojego uznania

- Tak, oczywiście - mruknąłem, posyłając im wymuszony uśmiech

Ludzie zaczęli się zbierać, a chwilę później zostałem sam z Duff'em w sali

- Tatusiu mas mokle spodenki - mruknął, chichocząc pod nosem

- Ciekawe kurwa przez kogo - uniosłem głos, sadzając chłopca na stole, następnie ruszając do drzwi, by je zamknąć - Zachciało ci się napastować tatusia w pracy - dodałem, wracając do Jack'a po drodze ściągając swoją dolną odzież - To teraz dostaniesz karę - powiedziałem, a po chwili zaatakowałem jego wargi

Brunet ledwo nadążał za moim szybkim tempem, raz za razem sapiąc, przez brak tlenu. W końcu zszedłem pocałunkami na szyję chłopaka, zostawiając na niej krwiste ślady, kiedy on łapczywie łapał oddech

- Tattusiu - jęknął, gdy moja dłoń spoczęła na już twardym penisie młodszego

- Słucham cię - mruknąłem, odpinając szelki i ściągając mu spodnie w dół

W odpowiedzi dostałem cichy krzyk, kiedy po rozebraniu dolnych części ciała zielonookiego, obróciłem go tyłem do mnie, opierając o stół. Jedną ręką dobrałem się do jego dziurki, zahaczając ją palcami, natomiast druga mocno przyciskała go do drewna

- Będziesz teraz ładnie liczył - szepnąłem, tuż przy uchu bruneta, następnie wymierzając pierwszego klapsa

- Jeden - jęknął, wypinając się bardziej w moją stronę - Dwa - po raz kolejny uderzyłem w te mleczne pośladki - Trzy - Jack całkiem poddał się, opadając na stół i przyjmując karę

- Mój grzeczny chłopczyk - pochwaliłem go, zadając ostatni cios

- Uhh tatusiu proszę - wykręcał się w każdą możliwą stroną, pragnąc dotyku

- Nie mamy nawilżacza kochanie - mruknąłem, masując czerwony tyłek

Duff w błyskawicznym tempie znalazł się na kolanach tuż przed moim penisem, którego raz za razem zaczął pompować dłonią, by po chwili wziąć go w usta. Zasysał policzki, drażniąc moją szparkę językiem, a rękoma badając jądra. Ciche stęki opuszczały moje usta, gdy chłopak brał go do końca, aby jak najwięcej śliny na nim zostało. Zaczął delikatnie podgryzać mnie zębami, doskonale wiedząc jak to na mnie działa

- Jack - warknąłem, podnosząc go za ramiona, bo nie chciałem już teraz dojść w jego ustach

Jednym sprawnym ruchem obróciłem go do siebie tyłem, by ponownie opadł na stół. Złapałem mocno jego biodro, od razu wchodząc do końca, w zamian dostając krzyk rozkoszy

- Ttatusiuu - położył rękę na drewnie, zaciskając ją

- Musisz być cichutko kochanie - szepnąłem, pochylając się nad nim i wykonując pierwszy ruch bioder

Brunet zawył z rozkoszy, następnie zakrywając usta dłonią, którą przygryzł. Taki obraz nakręcał mnie jeszcze bardziej, dlatego nie minęła chwila, a tyłek mojego maluszka zabarwił się ponownie na bordowo przez kolejne uderzenia oraz szybkie i mocne pchnięcia. Wysuwałem się cały, aby wejść po same jądra, zahaczając tylko o prostatę młodszego. Chłopak dzielnie wytrzymywał tępo, pragnąc więcej. Położył się całkiem na stole, poddając się moim ruchom. Czułem jak doskonale się na mnie zaciska, chłonąc każdy jeden ruch, gest, słowo w jego kierunku

- Uhh tatusiu proszę. Proszę. Proszę - zaskomlał, kiedy na chwilę przestałem się poruszać, wiedząc, że on zaraz osiągnie spełnienie

- Nie wolno rozpraszać tatusia w pracy, tak? - zapytałem, masując dół jego pleców

- Tak! Przepraszam tatusiu - jęknął, gdy ponownie się wbiłem

- Mój kochany chłopiec - mruknąłem, wracając do wsześniejszego tempa

Jack'ie przestał się kryć z jękami, dochodząc po trzech następnych uderzeniach, więc wyszedłem z niego, od razu pompując swojego kolegę ręką. Młodszy z trzęsącymi się nogami obrócił się do mnie, by upaść na kolana i ponownie wziąć mojego penisa w wargi. Przygryzł główkę, po czym zasysając policzki, złapał za moje nabrzmiałe jądra. Poruszał głową, biorąc go całego, a chwilę później trzymany przeze mnie, przy samej skórze, połknął spermę, którą rozlałem głęboko w jego gardle

- Panie Cobban? Możemy wejść? - usłyszałem głos, jednej ze swoich pracownic, dlatego jak oparzony opuściłem usta swojego chłopaka, od razu lecąc po spodnie

Biegiem złapałem za chusteczki, wycierając cały bałagan, następnie ubierając Duff'a w spodnie. 

Poprawiłem siebie i otworzyłem drzwi

- Przepraszam, miałem ważny telefon - powiedziałem z uśmiechem, wpuszczając ich do środka

- Po przemyśleniu wszystkich za i przeciw. Zgadzamy się z pana projektem i z przyjemnością, podpiszemy kontrakt - oświecił mnie przedstawiciel firmy, podając mi dłoń

- Cieszę się - odparłem zażenowany, wiedząc co przed chwilą robiły te ręce -Formalnościami zajmie się moja asystentka - wskazałem na jej pokój, następnie żegnając się z resztą

Wziąłem bruneta na ręce i po sprawdzeniu czy wszystko zabrałem, opuściłem biuro, po czym cały budynek

- Tatusiu - mruknął cicho, kiedy chciałem odłożyć go do auta

- Tak mały? - spojrzałem w jego zielone oczka oczekując odpowiedzi

- Po oglądamy w domku bajeczki? I dostałbym mleczko? - zapytał, łapiąc mnie mocno za rękę

- Oczywiście kotku - uśmiechnąłem się, składając całusa na jego czole

- Kocham cię - powiedział nieśmiało, gdy zamykałem drzwi

- A ja ciebie - ponownie pocałowałem mleczną skórę młodszego, odpalając już silnik

W drodze do domu chłopak zasnął, przytulając się do swojego misia oraz ssąc smoczek.

Rozklejony do granic możliwości podniosłem swoją kupkę szczęścia i z szerokim uśmiechem, ruszyłem do drzwi.

-----------------------------------------------------------
Przepraszam ze znowu długo nie było 🙏❤ogolnie nie jestem zadowolona ale to wam zostawiam do oceny❤✋
30⭐+30💭=next❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro