Impreza
Dziś jest piątek, czyli impreza u Marshalla. Trochę się boje, ponieważ mamy bardzo złe stosunki, ale niestety obiecałam Ashley więc muszę dotrzymać obietnicy. Teraz idę do szkoły, nie mam jeszcze swojego samochodu więc chodzę pieszo. Po 15 minutach jestem na miejscu. Przed szkołą stoi Matt i chyba na kogoś czeka.
-Cześć ślicznotko! Co tam u ciebie?- zapytał i zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku. Jest jakoś tak strasznie rozbawiony. Dziwne.
-Hej! Wszystko w porządku, a u ciebie? Jesteś jakiś dziwny.- jestem przekonana, że jarał trawkę. Widzę to po oczach, a z resztą bardzo dobrze go znam więc wiem kiedy jest zjarany.
-Wszystko dobrze, ale jestem taki szczęśliwy.- widzę blask w jego oczach.
-Dlaczego? Znowu jarałeś z Shawn'em przed szkołą?- to nie pierwszy raz kiedy taka sytuacja się zdarza, chłopcy uważają że to nic takiego, ale kurwa w końcu ktoś się o tym dowie i będą mieli duże kłopoty.
-No może, ale to teraz nie ważne. Słuchaj wczoraj byłem z Tessą na randce, było wspaniale, poszliśmy do kina a później coś zjeść, bardzo dużo się o niej dowiedziałem, kiedy odprowadzałem ją do domu zapytałem się czy pójdzie ze mną na imprezę dzisiaj i się zgodziła, a przecież wiesz, że ona nie chodzi na imprezy. Nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy!- jest taki szczęśliwy, że jego humor udziela się też mnie i od razu się uśmiecham. Dużo razy gadał mi, że ona bardzo mu się podoba ale nie ma odwagi do niej zagadać i nareszcie się udało.
-To świetnie! Bardzo się cieszę ale teraz musisz iść do domu bo jak cię ktoś zobaczy to cię zawieszą.- pożegnałam się z nim i poczekałam, aż wyjdzie za bramę kiedy już to zrobił spokojnie poszłam na lekcję, z tą jebaną rudą pindą.
Lekcje zleciały mi dosyć szybko. O 15 jestem już w domu, z dziewczynami umówiłam się na 17 więc mam jeszcze trochę czasu. Zjadłam na spokojnie obiad i poszłam wziąć prysznic, umyłam się moim ulubionym żelem o zapachu truskawki i pachnąca wyszłam z łazienki. Usłyszałam dzwonek do drzwi, a sekundę potem dziewczyny wleciały do mojego pokoju. Zaczęłyśmy się szykować ponieważ zostało mało czasu.
-Wiesz, słyszałam że Jack'a nie będzie , tak mówiła mi jedna dziewczyna z jego klasy.- zapewniała mnie Rose.
-Spokojnie, ja się go nie boję. A w razie problemów po prostu wyjdę, nie musicie się o mnie martwić.- chciałam je uspokoić - Poradzę sobie. A teraz Jess opowiadaj jak tam z Shawn'em?- chciałam szybko zmienić temat.
Gdy dziewczyna opowiadała, ja wybrałam strój na imprezę. Było gorąco, więc postanowiłam założyć czarne szorty, czarny crop top, a pod to bikini, ponieważ z opowiadania dziewczyn wiem, że jest tam basen, na nogi włożyłam vans'y. Włosy spięłam w luźnego koka z którego wylatywało parę włosów. Po paru minutach byłam gotowa, tak jak reszta. O 19:40 przyjechał po nas Shawn. Po 20 minutach byliśmy na miejscu. Oczywiście po paru sekundach zostałam tylko z Ashley, bo reszta gdzieś poszła.
Oglądałyśmy dom i podwórko. Jack był bogaty, więc nie dziwiło mnie wnętrze i cała reszta. Na podwórku był ogromny basen w którym już niektórzy świetnie się bawili, parę kroków dalej stało jacuzzi. W środku domu był wielki salon i kuchnia. Cały dom był urządzony w nowoczesnym stylu. Był bardzo ładny. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos przyjaciółki.
-Chodź, idziemy się napić!- poszłam za nią, trafiłyśmy do kuchni, gdzie drugoklasista o bujnej blond czuprynie o imieniu Josh polewał drinki.
-Co podać, pięknym panią?- Ashley się zarumieniła.
-Ja tam chcę drinka z colą, a ty?- zapytałam przyjaciółkę.
-Ja też!-po niecałej godzinie byłam już trochę wstawiona. Kiedy usłyszałam moją ulubioną piosenkę (w mediach) od razu wbiegłam na parkiet i zaczęłam tańczyć. Nawet nie zauważyłam, że niema William's. Pewnie poszła z Josh'em. To dobrze, widziałam, że on jej się podoba i wyglądało na to że on jej też. Bałam się trochę, że on ją skrzywdzi bo w końcu to koleś z paczki tego idioty. Ale obiecałam sobie, że dopilnuje tego, aby Ash była szczęśliwa i nikt jej nie zranił. Lecz dziś każdy dba o samego siebie. A teraz będę tańczyła do upadłego.
Od samego początku na imprezie nie widziałam Jack'a jak dla mnie to do dobrze, bo podoba mi się tu i nie chce wychodzić. Więc póki jeszcze mam czas będę się dobrze bawić.
Tańczyłam sobie sama na środku parkietu, gdy poczułam ręce na mojej talii, czułam przyjemny zapach męskich perfum. Czemu by się nie zabawić? Zaczęłam się o niego ocierać i tańczyć ponętnie. Po piosence postanowiłam zobaczyć z kim miałam przyjemność tańczyć, lecz to co zobaczyłam nie było przyjemne.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro