Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ᵗʸ ᵍʳᵘᵇᵃˢⁱᵉ !

-Nie ruszaj się tak!! BELLAMY! - Wykrzyczałam, gdy chciałam mu przyłożyć wacik z wodą utlenioną do knykci.

Wpadłam na pomysł jak go uspokoić, a że on siedział na brzegu wanny a ja stałam między jego nogami nachyliłam się i pocałowałam go w usta odwracając jego uwagę od moich rąk które przyłożyły wacik do jego ran. Poczułam jak ugryzł mnie w dolną warkę na co jęknęłam niespodziewanie.


- Chodźmy do twojego pokoju - wymruczał za moimi plecami, gdy wyrzucałam zakrwawione waciki do kosza na śmiecie w łazience.

- Nie - odparłam a on należy do osób, które nie przyjmują odmowy więc złapał mnie od tyłu za biodra podnosząc do góry i przerzucając mnie przez ramię niczym worek kartofli.

- Nie? No to cię tam sam zaniosę - biłam go dłońmi po plecach i prosząc, aby mnie pościł co po chwili uczynił kładąc mnie na moim łóżku siadając delikatnie na moich biodrach.

- Złaź ze mnie ty grubasie - spojrzał na mnie wrogim sporzeniem po czym się uśmiechnął i zaczął najgorszą czynność pod słońcem, a mianowicie mnie gilgotać. - prze… Przestań… Belli... Pro… Proszę cię - mimo moich próśb nie przestał mnie gilgotać.

- Magiczne słowo - przysięgam, że zaraz umrę z przemęczenia nie mogę oddychać przez napady śmiechu.

- Kocham cię - jedyne co przyszło mi do głowy to kocham cię i o dziwo przestał.

Przestrzeń między nami z sekundy na sekundę stawała się coraz mniejsza. Nasze usta dzieliły milimetry.

Bellamy zrobił jeden  ruch i stało się nasze usta znowu były połączone w jedność muskał je czule z miłością i z pożądaniem.

Przewrócił nas, tak że teraz ja siedziałam na nim lekko poruszając biodrami. Wolną ręką położył na mojej tali a drugą złapał za policzek przyciągając mnie bardziej do siebie pogłębiając pocałunek.

Nawet nie wiem, kiedy pozbyliśmy się swoich ubrań leżeliśmy obok siebie pozbawieni ciuchów . Chłopak zaczął schodzić ustami w dół mojego ciała i bez zbędnego przeciągania zaczął ssać moją łechtaczkę, gdy poczułam jego język, jęknęłam zaskoczona.

Po chwili zabawy moją przyjaciółką zaczął wsuwać we mnie swojego wskazującego palca, a następnie środkowy.

Uniósł do góry biodra zadowolona uczuciem nie wiedziałam co zrobić z dłońmi więc jedną w sunęłam w jego włosy ciągnąć za końcówki. Chłopak położył moje biodra uniemożliwiając mi, abym mogła je podnieść. Oboje pojękiwaliśmy a Black mówił mi sprośne słowa myślałam, że eksploduje z pożądania.

- Bellamy ja zaraz nie wytrzymam - szepnęła, całując go w nos.

I wreszcie od roku poczułam go jak we mnie wchodzi a ja zesztywniałam.

To było coś niesamowitego nie spodziewałam się, że aż tak za tym tęskniłam. Wsunął się we mnie jeszcze głębiej.

Powoli zaczął się poruszać a z moich ust zaczęły wydobywać się pojedyncze jęki i wtedy zaczął przyspieszać i przyspieszać tępo a ja czułam, że zaraz dojdę.

- Kochanie zaraz... - wyjęczałam.

- Wiem dojdź  dla mnie kochanie - po jego słowach poczułam spełnienie a po chwili i chłopak doszedł opadając obok na łóżko.

𒊹︎︎︎𒊹︎︎︎𒊹︎︎︎

-Ostatni dzień roku szkolnego zawsze wyzwala w nas pozytywne uczucia, ogarnia nas radość, a nawet euforia, że już za chwilę rozpoczyna się wspaniały czas wakacji. Jestem przekonana, że już w tej chwili Wasze głowy są pełne pomysłów jak spędzicie ten wyjątkowy czas.  Czekają na was piękne miejsca, wspaniałe przygody rodzina i przyjaciele. Z daleka widzę błysk w oczach nauczycieli i rodziców, którzy marzą o przestawieniu zegara na tryb wakacyjny. Więc chyba czas przywitać wakacje i zrzucić czapki - na moje słowa ogłaszane na apelu zakończenia szkoły, każdy uczeń zdjął papierową czapkę rzucając w górę i klaszcząc, piszcząc i przytulając się nawzajem.

Zeszłam z podestu udając się w stronę mojej i Raven rodziców. To ten dzień ja i moja przyjaciółka  kończymy szkole jest to niesamowite uczucie wchodzić w wiek w którym idziesz na wymarzone studia ze swoim ukochanym oraz swoją siostrą z innej matki.

- Piękne przemówienie - tata pochwalił mnie przytulając do swojej męskiej klatki piersiowej.

- Dziękuję tatku - każdy nam pogratulował zakończenia szkoły a mnie zdziwiła nieobecność Bellamiego.

- Czeka na ciebie na parkingu my bierzemy Raven a ty leć - spojrzałam w stronę cioci Hope powodując na jej twarzy uśmiech dumy odpowiedziałam jej skinięciem głowy po czym udałam się w stronę parkingu po drodze spotykając znajomych żegnając się z nimi a niektórym wpisując się do książeczki pamiątkowej.

- Witaj Lisku - Usłyszałam za plecami szept, gdy stałam obok pustego samochodu Bellamiego aż podskoczyłam przestraszona nagłym głosem zza pleców.  - Ała! A to za co - złapał się za ramię w które walnęłam z pieści.

- za to, że straszysz niewinnych ludzi, czyli mnie - prychnął po czym otworzył mi drzwi od strony kierowcy za co cicho podziękowałam po czym wsiadłam a chłopak okrążył auto zasiadając za kierownicą odjeżdżając z posesji a ja patrząc na moją szkole lekko się uśmiechnęłam przypominając sobie wszystkie wspomnienia z nią związane.


- Bellamy!!!! - zawołałam bruneta, gdy próbowałam zasnąć moją ostatnią walizkę. Chłopak wbiegł do pokoju niczym burza, rozglądając się po pokoju z łyżką w dłoni spojrzałam na niego pytająco, gdy nasze spojrzenia się ze sobą spotkały, a gdy jego wzrok mówił, że nie wie o co chodzi wskazałam mu palcem na łyżkę.- No nie wiem, czy z tobą będę mogła zamieszkać skoro ty chcesz mnie ratować łyżką - spojrzał na przyrząd trzymany w dłoni.

- jadłem płatki przed wyjazdem, ale co nie czytałaś tej książki „The Dual-Tracked” jak dziewczyna wbiła łyżkę w nogę takiemu Benowi? - pokiwałam przecząco głową - No właśnie więc cię obronie i nawet tą łyżeczką - odparł dumnie na co przewróciłam oczami.

- Dobrze przeczytam to i sprawdzę, ale najpierw trzeba mi pomóc z tym - wskazałam palcem na walizkę, która się nie domykała i która utrudniła mi życie, ponieważ nie zmieściła się tam kosmetyczka jak na 10 walizek.

- Dobra mam pomysł jak ją zasnąć, ale do tego potrzebna jest praca zespołowa chodź tu - posłusznie do niego podeszłam. - siądź na niej - rozkazał a ja spojrzałam na niego jak na debila.

- Że czemu?

- Nie zadawaj durnych pytań tylko siadaj - usiadłam na walizce i o dziwo się zasunęła a Belli uśmiechnął się dumnie klepiąc się palcem po policzki - Dostanę coś za to? - zaśmiałam się muskając ustami jego lewy policzek.

- Wole się nie odzywać na ten temat, ale powiem tyle że mam nadzieje że nie sądzisz, iż jestem gruba?

- Lisku Twoje ciało jest idealne. Mogę już zanieść walizki do auta? - pokiwałam głową po czym brunet zaczął brać bagaż i zanosić do auta.

Rozejrzałam się po prawie pustym pokoju, firma  od przeprowadzek  już jedzie z kilkoma kartonami moich książkę, poduszek ozdobnych, które myślę, iż będą pasować do naszego domu, pamiątki rodzinne, zdjęcia i pełno takich drobiazgów. Nagle poczułam jak coś ociera się o moje stopy i gdy spojrzałam na dół od razu zrobiło mi się smutno. Aslan niestety zostaje tutaj w Londynie jest za mały, aby zostawać sam w domu, gdy ja i Belli będziemy na uczelni. Wzięłam psiaka na ręce lekko przytulając zachichotałam, gdy Aslan polizał mnie po twarzy.

- Będę tęsknić Aslan, ale pamiętaj że będę was odwiedzać obiecuje a ja obietnic zawsze dotrzymam nawet tobie mój czworonożny przyjacielu - zrobiłam z nim noski na co szczeknął radośnie.

- Lisku już czas!! - zawołałam Bellamy z dołu więc odłożyłam psiaka na podłogę chwytając ostatnią torbę z rzeczami zamykając drzwi na których widniały dwa plakaty jeden z 5 second of summer oraz One Direction.

- Jeju nasza jedyna, piękna córka wyjeżdża na studia - moja mama zaczęła płakać przez co i ja uroniłam kilka łez, gdy tuliłam się do matczynej piersi.

Po przytulasach i wylanych łzach wsiedliśmy do auta i odjechaliśmy ostatni raz patrząc na mój dom rodzinny w którym spędziłem całe swoje życie. Raven zostaje jeszcze tydzień w Londynie, ponieważ musi odebrać prawo jazdy, które ostatnio udało się jej zdać, ale po mińmy ten fakt, że trzy razy podchodziła do testu cały czas popełniając błąd przy parkowaniu.

-Możesz iść spać no Nowego Yorku będziemy jechać więc nie będzie trzeba się przesiadać - tak jak  mój chłopak wspomniał jechaliśmy samochodem, ponieważ samoloty dziś nie kursowały z przyczyn powietrznych więc mieliśmy przed sobą około 10 godzin jazdy.

Obniżyłam oparcie, pod głowę położyłam poduszkę w kształcie serca, którą dostałam od Bellamiego, pocztą z Yorku na moje imieniny. Przykryłam się kocem i nawet nie wiem, kiedy usnęłam...

✍︎✍︎✍︎✍︎✍︎✍︎✍︎✍︎✍︎✍︎✍︎✍︎✍︎✍︎✍︎✍︎✍︎✍︎✍︎✍︎

Czy ktoś to jeszcze w ogóle czyta?

Ale jeśli kogoś to interesuje to fajnie że jesteś i wiele dla mnie znaczysz osóbko, która właśnie to czyta ♡︎

𓆉︎𓆉︎𓆉︎𓆉︎𓆉︎𓆉︎𓆉︎𓆉︎𓆉︎𓆉︎𓆉︎𓆉︎☾︎☽︎

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro