ʰᵉ ˢᶻᵐᵃᵗᵒ ᶜᶻᵃˢ ᵖᵒʷʳᵒᵗᵘ ⁿᵃˢᵗᵃˡ
- Bell? - zapytałam łapiąc go za rękę, aby
spojrzał na mnie - Co teraz będzie? No wiesz ta nasza relacja - siedzieliśmy w aucie jedząc kanapeczki i słuchając muzyki robiło się już chłodno więc byłam ubrana w bluzę bruneta.
Spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął.
- Lisku czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną? - przysunął się bliżej, tak że prawie stykaliśmy się nosami. Byłam zaskoczona i nie mogłam wydobyć z siebie ani jednego słowa patrzyłam w jego brązowe oczy, które oczekiwały ode mnie odpowiedzi.
- Tak - wyszeptałam, a chłopak zaatakował mnie swoimi ustami całując namiętnie. - Ale Bell musimy się ukrywać, gdy Raven się o tym dowie ona... Ja ją stracę - pojedyncze łzy spływały mi po policzkach.
- Hej spokojnie Lisku będzie tak jak ty chcesz. To moja wina, że się w tobie zauroczyłem - cmoknął mnie w usta kciukiem pozbywając się łez z policzków.
- Moja też, bo i ja się w tobie zauroczyłam.
***
- Mia wstawaj czas do szkoły! - Usłyszałam wołanie mojej mamy z dołu. Przetarłam zaspane oczy, poczułam ciepło na moim brzuchu przeniosłam wzrok w tamto miejsce i ujrzałam mojego szczeniaka Aslana słodko śpiącego. Przez ten czas strasznie się za nim stęskniłam i cieszę się, że znowu jestem obok niego.
Przesunęłam go tak, abym mogła wstać psiak wydobył z siebie jęk, ale na szczęście się nie obudził. Dziś pierwszy dzień szkoły od wakacji więc czas na powrót do uczenia się odrabiania prac domowych jejuuu.
Podeszłam do garderoby zastanawiając się co dziś na siebie ubrać. Po chwili postanowiłam na czarną spódnicę dżinsową do tego czarno-białą koszule z lekkim dekoltem ukazujący mój opalony dekolt. Na stopy postanowiłam założyć czerwone koturny, włosy lekko podkręciłam a z makijażem postanowiłam nie szaleć, że podczas wakacji moją twarz się pięknie opaliła nie nakładałam podkładu ani korektora dziś postawiłam na kreski oraz cienie do powiek w odcieniu brązu. Chwyciłam telefon, klucze od domu i od szafki szkolnej i wyszłam z pokoju.
- No skarbie wyglądasz… Przepięknie - Ojciec pocałował mnie w czoło i pochwalił mój dzisiejszy wygląd żegnając się jednocześnie z nami i wychodząc do pracy. Usłyszałam jak po schodach zbiega Aslan więc nasypałam mu karmy dla psów przy okazji zauważając, iż ma końcówkę więc będę musiała po szkole mu ją kupić.
- dziś cię nie podwiozę słońce, ponieważ strasznie się śpieszę do pracy więc pojedziesz z Raven i Bellamy tylko proszę cię nie zaczynaj kłótni z jej bratem - wyszła całując mnie w policzek a ja zachichotałam. Gdybyś tylko wiedziała mamo, że teraz on nie jest moim wrogiem tylko moim chłopakiem. Podskoczyłam klaszcząc w dłonie pewnie ludzie pomyśleliby że jestem jakąś niepełnosprytna czy coś, ale mnie kieruję miłość.
Czekaj czy ja powiedziałam miłość? Nie chodziło mi o zauroczenie tak chodziło mi o to zauroczenie, a nie żadna miłość pff.
Po zjedzeniu i zamknięciu drzwi wejściowe udałam się na posesję Black'ów czekając na rodzeństwo. Kiedy miałam już pisać mojej przyjaciółce, aby ruszyła dupsko, bo na nią czekam drzwi od jej domu się otworzyły.
- Wkurzasz mnie od rana człowieku - na przywitanie usłyszałam narzekanie Raven.
- Tak miło mi się widzieć. Co się stało? - zapytałam przyjaciółkę i właśnie wtedy ujrzałam za jej plecami jak Bellamy wychodzi z domu miał na sobie obcisły biały T- shert do tego czarne dżinsy i trampki oraz torbę sportową co oznaczało, iż ma dziś trening ze swoim zespołem siatkówki. Tak pan Black jest kapitanem szkolnej drużyny siatkarskiej, ponieważ jest najlepszy to on rządzi chłopakami z ekipy. No i jak na sportowca przystało jest populary taki typ bad- boya, ale niemający szmat do sexu, bo teraz ma dziewczynę (mnie) i mam nadzieje, że mnie nie zawiedzie.
Gdy nasze sporzenia się ze sobą uśmiechnął się i puścił mi oczko, że jego siostra nie widziała, bo stała do niego plecami.
- O co mi chodzi? Zapytaj się mojego kochanego brata już go wolę normalnego niż takiego - przerwała moje rozmyślenia o jej bracie wskazując na niego palcem.
- Rav spokojnie taki, czyli? - albo ona mówi do mnie hasłami albo ze mną jest coś nie tak.
-Ten człowiek od samego rana jest tak wesoły że mnie przeraża, nazwał mnie swoją kochaną siostrą - urwała, bo weszliśmy do auta tym razem ja Siedziałam z tyłu. - po tem zrobił mi śniadanie, co w ogóle nigdy nie robi i cały czas ma uśmiech na twarzy.
- A nie powinnaś się cieszyć - odwróciłam się do mnie na fotelu i spojrzała jak na kosmitę. No tak wcześniej przed wakacjami bym zaczęła z niego lać bekę i całą drogę byśmy się kłucili, ale nie teraz.
- Ewidentnie ktoś was podmienił - oparła czoło o szybę patrząc na krajobraz a ja spojrzałam na mojego chłopaka jeju jak to super brzmi. Spojrzał w lusterko i dostrzegł, iż mu się przyglądam więc puścił mi oczko a ja lekko zawstydzona również zaczęłam oglądać co jest za oknem.
***
Rozpoczęcie było krótkie i nudne jak flaki z olejem, czyli żadna nowość. Dyrektor postanowił zrobić nam lekcje po tym ponieważ jest masa nowych nauczycieli i żebyśmy lepiej ich poznali więc tak o to siedzę w ławce z Raven patrząc zamiast na nową nauczycielkę informatyki patrzę na Bellamy'ego siedząco kilka ławek przed nami bardziej po lewej stronie. Co jakiś czas puszcza mi oczko również nie słuchając co mówi nauczycielka. Klasy mieliśmy mieszane jak na dzień dzisiejszy, aby szybciej to zeszło.
- Panno… - nauczycielka przerwała a ktoś z klasy wykrzyczał moje nazwisko a tym kimś okazał się mój przyjaciel Stef. Spojrzałam na niego wrogim sporzeniem ten jedynie się zaśmiał - Dziękuję młodzieńcze tak Panno Griffin chciałabym się dowiedzieć czy ma pani jakieś pytania do mnie? - spojrzałam na kobietę wyglądającą na 30 lat nie mniej ubraną w ołówkową sukienkę do tego lekkim makijażem i związanymi czarnymi włosami w koka a na stopach miała baletki.
- Nie pani profesor po prostu źle się czuję - wymyśliłam na poczekanie wymówkę spojrzała na mnie zmartwionym wzrokiem.
- To było tak od razu leć do pielęgniarki, ale chwilą samej cię nie puszcze - miałam się sprzeciwić, ale zaczęła się rozglądać po klasie w poszukiwaniu osoby, która miała iść że mną do pielęgniarki. Wtedy kiedy postanowiłam się odezwać, że nie potrzebuje obstawy Usłyszałam jej głos - ty młodzieńcze jak się nazywasz? - podążałam za jej palcem a osobę którą wskazała byłam zdziwiona i pomyślałam, że to szczęście.
- Bellamy Black - odparł niezbyt zaciekawiony kobietą, bo co chwilę zerkał w moją stronę chyba nie z czaił o co chodzi.
- Dobrze więc Pan Black zaprowadzi Mię do pielęgniarki i bez sprzeciwów - rozkazała a my wstaliśmy w tym samym momencie i udaliśmy się do wyjścia.
Gdy szliśmy korytarzem zdziwiło mnie, dlaczego mnie nie złapał za rękę albo nie pocałował i właśnie, gdy miałam się go o to zapytać zostałam wepchnięta do jakiegoś pomieszczenia i zaatakowana przez usta bruneta jego smak był wymieszany z tytoniem i gumą do żucia.
- tęskniłem za tobą byliśmy tak blisko, ale tak daleko nie mogłem cię dotknąć poczuć smaku twoich ust oraz delikatnego dotyku. - wyszeptał łapiąc mnie za uda podnosząc tak, abym oplotka, bo dookoła bioder co uczyniłam po chwili.
***
Gdy nadeszła pora lunchu dosłownie pędziłam wraz z przyjaciółmi na stołówkę, aby coś zjeść. Stanęliśmy w kolejce po posiłek, gdy po chwili dostałam z bara od jakiejś dziewczyny już miałam przeprosić, ale gdy ujrzałam kto to od razu wiedziałam, że ta rozmowa nie będzie należeć do miłych.
- No No patrzcie kogo my tu mamy Mia, i jej przygłupia przyjaciółka Raven oraz nieudacznik Stef.
- Czego chcesz Harley? Przyszłaś poświęcić sylikonem - od pyskowałam zdzirze i spojrzałam na jej świtę - A wy co tak się jej słuchacie jak bezpańskie psy, gdy znajdą dom - na całej stołówce
Zapanowała cisza i było tylko słychać szepty i śmiechu z na przykład moich tekstów.
- Zazdrościsz i tyle - odcisnęła kipiąc, że złości.
- Ha ha szmato czas powrotu nastał naszej trójki więc przestań z nami zadzierać - podeszła do niej Rav tykając i popychając ją palcem a ona ze swoimi psiapsi poszły do jakiegoś stolika. A my przybyliśmy sobie piątkę po czym usiedliśmy obok drużyny siatkarskiej, bo Rav jest Siostrą kapitana, ja jako przyjaciółka rodziny i ulubiona dziewczyna z ciętym językiem oraz Stef brat Alana jednego z zawodników.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro