Rozdział 4
Kate i Rossali były zaskoczone, tym co znalazły w kufsze na szafie. Były tam dwa miecze i dwie zbroje. Zbroje założyły, a miecze wzieły do rąk. Szwędały się aż trzy godziny i wkońcu wpadły do dziury i tak zaczeła się ich wielka przygoda. Tam spadły na złote kwiatki i jeden miał uśmiech, iii tak dziwnie się śmiał. Noi zaczął spiewać...
- Hej jestem Flowey, Flowey kwiatuszek, twój najlepszy przyjaciel ! Jesteś tu nowy ? Ja mam nadzieje chodź oprowadzie cie~ - Hm, całkiem ładnie, pomyślała Rossali. Nagle twarz kwiatka przybrała innego kształu, tak jakby był w szoku - ZARAZ ZARAZ TO WAS JEST DWÓCH ????!!!!! - Wrzasnał Flowey. Kate wzruszyła ramionami i oblała go rozpuszczalnikiem.
- ROŚNIJ KWIATKU JAK NA DROŻDZACH.- Uśmiechneła sie chytrze Kate. Rossali sie zdziwiła, lecz nic nie zrobiła. Kwiatek Flowey warknął i schował sie pod ziemie. My poszliśmy dalej. Dalej spotkaliśmy koze, miała ona dziwną suknię i umiała mówić. Zaprowadziła nas w dziwne miejsce pełne kolców. Kate zmarszczyła brwi.
- Em to ja pójdę zabić tego kwiatka. - Mrukneła Kate. Koza o imieniu Toriel wzieła nas za rękę, a ona szła przez kolce a my za nią. Rossali sie zastanowiła nad czymś.
- To magia że Toriel staje przed kolcem, a on znika. - Powiedziała Rossali.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro