Rozdział 5
Sansowi śnił się sen, który nie mógł już nigdy zapomnieć. Śniło mu się, że Friskowi przyśnił się koszmar i, że przyszła ona do niego i położyła się z nim do łóżka. Wtedy się do niego przytuliła, a on wykorzystując okazje, pocałował ją w usta, a ona odwzajemniła pocałunek, jednak gdy odwrócił się do niej, aby ją przytulić, obudził się i zauważył, że miętoli poduszkę i, że chyba przez sen ją całował. Zawiedziony wstaje, przebiera się i idzie na dół, by coś zjeść. Nagle zauważa karteczkę z napisem:
''Dla Sansa i Papirusa."
''Drogi Sansie i Papirusie''
''W kuchni jest zrobiona dla was jajecznica, wystarczy delikatnie podgrzać, jeżeli będzie zimna. Jakby co to poszłam pochodzić po sklepach, więc nie martwcie się o mnie, będę też miała przy sobie komórkę, więc jakby co dzwonicie.
Frisk.
ps: Nie spalcie domu ^__^.''
Sans po tym liście uśmiechnął się i już miał iść do kuchni po jajecznice, gdy nagle zobaczył, która jest godzina. Była 14:30 i przez chwile nie mógł uwierzyć, nawet uszczypną się czy to przypadkiem mu się nie śni, jednak jak już był pewien, że mu się nie śni szybko pobiegł do pokoju Papirusa i zaczął trząść nim we wszystkie strony łóżka.
-PAP WSTAWAJ! Jest 14:30, a my mieliśmy być tam o 13:00!- Po tych słowach Papirus wstaje na baczność i zaczyna się szybko ubierać.
-SZYBKO SANS!!! MUSIMY BYĆ TAM JAK NAJSZYBCIEJ!!!- Po paru minutach Papirus już jest przygotowany, by wyjść, gdy nagle.
-Papirusie poczekaj.
-NA CO!!!!
-Weź mnie za rękę
-PO CO?
-Teleportacja.- Po tych słowach Papirus się uśmiecha i szybko łapie go za rękę. W mgnieniu oka są przy drzwiach Alfys i od razu dzwonią dzwonkiem do niej. Drzwi szybko się otwierają i nawet nie zdążyli przeprosić za spóźnienie. Od razu zostali wręcz wciągnięci do domu przepytywani o kwiaty albo czy Frisk dowiedziała się o randce.
W tym samym momencie Frisk wracała do domu, by dać do prania ciuchy, które kupiła, spodziewała się też niepomytych talerzy z jajka, śpiącego Sansa na kanapie i krzyczącego, aby Sans posprzątał talerze Papirusa. Jednak nic takiego się nie dzieje, zauważa nawet nietkniętą jajecznicę i co jeszcze dziwniejsze, ciszę jak makiem zasiał, tak jakby Sansa i Papirus ogóle nie istnieli. Jednak Frisk pomyślała, że też poszli na miasto i, że najprawdopodobniej się mieli. Jednak nie wyjaśniało to niezjedzonej jajecznicy. Postanowiła jednak nie siedzieć w domu i pójść do Undain. Jednak gdy tam doszła, tak samo nie było jej w domu, więc poszła pochodzić po parku, jednak to nie było to samo jak z Sansem.
Około godziny 17:30 przypomniało jej się o Alfys i mogłaby z nią przynajmniej pooglądać Anime. Powoli szła do jej domu.
W tym czasie Alfys i Undain przebierają Sansa na kilkadziesiąt różnych sposobów, w końcu zakładają na niego tak obcisłą marynarkę, że guziki strzelają. W tym momencie wszyscy wybuchają śmiechem, widząc, jak wygląda Sana, i to był ich wielki błąd, bo przez to Sans wybuchł, zamienił dusze Alfys na niebieską i już ma rzucić nią o podłoge, gdy nagle podbiega do niego Papirus a Undain wyciąga jedną ze swoich włóczni.
-SANS PROSZĘ PUŚĆ ALFYS. ONA NIE CHCIAŁA ZROBIĆ NIC ZŁEGO.- Jednak Sans po tych słowach podnosi Alfys 2 metry w górę. A Undain miała już rzucić w niego włócznią, gdy nagle było słychać dzwonek do drzwi. Sansa to rozproszyło i delikatnie opuścił Alfys. Alfys przyłożyła palec na usta i znowu rozległ się dzwonek.
-Alfys? Jesteś w domy? Proszę, otwórz drzwi. Sans i Papirus gdzieś zniknęli . . . Undain niema w domu. (Można było usłyszeć cichy płacz, bo przez długi czas była sama. ) Tylko ty mi zostałaś . . . Czemu wszyscy się ode mnie odwrócili?-W tym momencie Sans chciał krzyknąć, aby nie odchodziła, ale Papirus szybko zamkną mu buzie. Było słychać łopot skrzydeł i już było wiadomo, że odleciała. Sans wyrwał się z uścisku Papirusa.
-DLACZEGO NIC NIE ZROBILIŚCIE!!!!-W jego głosie było słychać żal i rozpacz a w jego oczach było widać łzy.
-Przepraszam, ale gdybyśmy ją wpuścili, domyśliłaby się co, planujemy.
-I CO Z TEGO ALFYS!
- Obiecuję ci, jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to będzie najszczęśliwszy jej dzień w życiu. A teraz dokończmy ubranie, dobrze?- Sans kiwa głową i około 18:00 ubranie jest gotowe. Sans był ubrany w krótki biały rękawek, pod spodem. Na to była założona czarna marynarka, która go wyszczuplała i miał czarne dżinsowe spodnie, jednak wszystkim czegoś tu brakowało. W końcu Alfys rozpina marynarkę i wsadza do jednej z jego kieszeni na piersi w białej koszulce niebieską różę.
-Gotowe, możesz już iść się obejrzeć w lustrze.-Sans podchodzi do lustra i nie może uwierzyć, jak bardzo pasuje mu ten kostium.
-Alfys?
-Tak Sans.
-A kto dzwoni do Frisk? Bo ja na pewno nie.- I wszyscy zaczynają się kłócić.
***********************************************
Witajcie wszyscy! Mam nadzieję, że podobał wam się rozdział. Powiedzcie mi czy wam się to podoba i czy dalej pisać bo w ogóle nie wiem czy kontynuować.
?????-ANI MI SIĘ WASZ USUWAĆ TĄ HISTORIĘ!
Beata766- Cicho bądź! Miałeś później się pojawić!
?????-Ta później. Pojawię się dopiero w 15 Rozdziale!
Beata766-Uspokój się. Bądź cierpliwy.
?????- :(
Beata766-No cóż. Nie udało się utrzymać tajemnicy kto będzie zemną rozmawiał i pomagał pisać książkę po 15 Rozdziale. No chyba, że nie zgadniecie kto to jest. Piszcie w komentarzach kto to może być. Pa pa.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro