Rozdział 3
(Od razu mówię, że jest nawiązanie do dwóch AU ale nie powiem do jakich ;p. Spróbujcie je znaleźć. Powodzenia.)
Sans śpi w głębokim śnie i miał zamiar spać aż do 10:00, jednak uderzenie w klatkę piersiową skutecznie go budzi i już ma krzyknąć na sprawce tego uderzenia, gdy nagle, widzi Frisk która siedzi na nim.
-Wstawaj, dzisiaj wielki dzień.- Sans uśmiecha się i mówi.
-Borze narodzenie, prawda?
-Nie Sans. Idziemy do Mettatona. Zapomniałeś?
-Tylko się z tobą droczę. A tak w ogóle to która godzina?
-Jest 07:30 a co?
-Co?! A o której jest występ?
- O godzinie 12:00.
- OMG. Musiałaś mnie budzić, prawda?
-Tak.
-Przynajmniej jesteś szczera.
-Wstawaj. Jest już śniadanie na stole.
-Śniadanie?
-No tak. Papirus już je.
-Mam nadzieje, że to kupione.
-Spokojnie to ja zrobiłam.
-Ty?
- (Wzdycha). Po prostu choć.-I wyszła z pokoju Sansa. Sans ubrał się w swoją drugą fioletową bluzę z żółtymi pasami, bo jego ulubiona niebieska była jeszcze wilgotna. Zeszedł na dół i od razu poczuł mocny zapach tostów, zauważył też Papirusa siedzącego przy stole i zajadającego się tostem. Usiadł tylko i od razu pod jego nosem ukazał się talerz z dwoma tostami, a koło talerza był keczup.
-Smacznego.
-Dzięki.- Odpowiedział, biorąc do ręki keczup. Frisk się uśmiechnęła i zniknęła w kuchni. Sans wziął do ręki tosta i ugryzł, durzy kawał, złapał keczupu i wypił połowę. Nagle słychać prośbę Papirusa.
-SANS PROSZĘ, NIE WYPIJAJ CAŁEGO KECZUPU. ZOSTAW TROCHĘ DLA MNIE I FRISK.
-A czym mam zapijać?
-NAPÓJ LUB HERBATA W ZUPEŁNOŚCI WYSTARCZY. PRZECIEŻ NIE JESTEŚ KECZUPOWYM WAMPIREM! I NIE WAŻ SIĘ ZAPRZECZYĆ SANS!!!!
-A skąd wiesz, moż-
-SANS!!!!!!!!
-OK! Spokojnie już nic nie mówię, spokojnie.-W tym momencie przyszła Frisk i wszyscy ucichli. Po zjedzonym śniadaniu była już godzina 08:00 i Frisk postanowiła pójść jeszcze do parku a Sans ochoczo się zgodził, oczywiście nie obeszło się od pouczenia Papirusa, aby nie kąpać się w jeziorze, jednak w duszy, Sans bardzo chciał powrócić do tamtej chili, gdy Frisk miała już zasnąć na jego ramieniu, jednak wiedział, że to już nigdy się nie powtórzy. Doszli do parku i razem albo po nim chodzili, albo siedzieli na ławce obserwując nieustannie przechodzące koło nich zwierzęta w niektórych momentów wydawało się Sansowi, żeby ją złapać za rękę, pocałować, cokolwiek. Jednak, zamiast cokolwiek zrobić Sans patrzał się w przestrzeń, był już w 100% pewien, że się zakochał. Jednak Frisk nie widziała tego i nawet nie dopuściła do siebie takiej myśli, że Sans, jej najlepszy przyjaciel coś do niej czuje. Zbliżała się godzina 12:00 i powoli szli w stronę miasta, tam, gdzie miał zagrać Mettaton. Gdy już przyszli do restauracji zobaczyli ochroniarza, który powiedział, że Mettaton nie jest jeszcze gotowy na występ, ale nagle przy wejściu zobaczyła Mettatona, Frisk i od razu zaczęła krzyczeć w jego stronę, aby się odwrócił. Mettaton rozpoznaje głos i od razu powiedziała, aby ich wpuścić do środka. Ochroniarz, choć niechętnie wpuszcza Frisk i Sansa. Frisk podbiega do Metatona i przytula się do niego, Mettaton odwzajemnia uścisk, zaczynają rozmawiać.
-Jak się dowiedziałaś, że występuje tu dziś.
-Przecież w telewizji była reklama.
-A no tak. Zapomniałam o niej.-I tak rozmawiali trochę i dłużej. Aż w końcu jeden z pracowników powiedział, że za 5 minut otwierają i, że za 10 minut będzie występ. Więc Metaton żegna się z Friskiem i w ostatnim momencie mówi, aby była odważna i poszcza jej oczko. Frisk nie wie co, to miało znaczyć, ale chyba się domyśla. Powoli zaczyna się występ, zaczynał się od żartów i w połowie było wiele piosenek czasem skocznych a czasem delikatnych i przyjemnych, jedna z nich wręcz romantyczna i w jej trakcie Sans miał zamiar, powiedzieć co czuje, jednak w tym momencie nagle przestali grać i Mettaton powiedział, że wywoła jedną specjalną osobę, która zatańczy razem z nim na parkiecie. Frisk tak sądziła, że Metaton zrobi coś takiego, w końcu, gdy występowali razem w podziemiach dostali masę wyświetleń i wręcz było oczywiste, że ją weźmie. I tak też się stało Mettaton zaprosił właśnie ją, a dla Sansa to był jak nóż w plecy od Mettatona, ale już nic nie mógł zrobić. Tak więc zaczęli tańczyć jednak po niecałych dwóch piosenkach Mettaton powiedział, że jest zmęczony i poprosił Frisk, aby wybrała godnego zastępcę. Frisk długo niemyśląca wybrała Sansa a on chciał się wywinąć, że głowa go boli i, że ma zwolnienie lekarskie, lecz koniec końców został wręcz wepchnięty na parkiet. Nie miał wyboru, musiał zatańczyć, gdy tańczyli Sans prawie w ogóle nie mógł oderwać od niej oczu. Koniec końców od 16:30 do 22:00 tańczyli. Oczywiście były przerwy, ale i tak byli padnięci. Frisk zapytała się ile jeszcze będzie to trwało a Mettaton ochoczo odpowiedział, że do godziny 00:00. I w tym momencie powiedzieli, że muszą już iść. Po drodze mieli masę rozmów i porad, ale Sans słowem się nie odezwał o miłości do niej. Za to dowiedział się, że Frisk jutro ma zamiar spotkać się z Undain. Gdy już byli w domu Sans zaproponował coś oglądać, miał nadzieje, że znowu to się stanie i, że nic już im nie przeszkodzi. Jednak plany Sansa znowu legły w gruzach, bo powiedziała, że jest zbyt zmęczona. Tak więc poszli spać, Sans zauważył, że jego bluza jest już sucha i może jutro ją założyć. Miał też zamiar pogadać z Papirusem, ale to jutro. Jutro. I usną.
****************************************************
(Hej wszystkim! Przepraszam za to, że długo nie było rozdziału :(. Za to będzie jeszcze jeden rozdział dzisiaj :). Do zobaczenia za chwilę.)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro