Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

-SANS CO SIĘ STAŁO?!? DLACZEGO JESTEŚCIE CALI MOKSZY?!? POCZEKAJCIE DAM WAM COŚ DO PICIA I PRZEBRANIA.-I szybko zniknął w kuchni.

-Chyba za mocno się pochlapaliśmy.-Mówi Frisk.

-Żartujesz! To było czadowe!

-No nie wiem.

-Jutro też idziemy.

-EJ?

-Co?

-Kim jesteś i co zrobiłeś z Sansem? Gadaj!

-Haaaaa! Co?

-Co ci się stało, przecież nienawidzisz cokolwiek robić i wolisz spać.

-Sam nie wiem, ale to chyba dobrze ce nie?-Zanim cokolwiek zdążyła powiedzieć, Papyrus wparował do pokoju, podał im gorącą czekoladę i zarzucił na nich wielki koc, który pomieścił ich oboje. Gdy oni się wygodnie usadawiali. Papyrus zapalił kominek i powiedział, aby później się przebrali z tych mokrych ciuchów i poszli spać, bo gdy wrócili była już godzina 20:30. Siedzieli razem i popijali gorącą czekolade, gdy nagle Sans wziął pilot i zapytał, czy czegoś nie mogliby doglądać. Frisk kiwnęła głową i oparła się o oparcie, Sans włączył telewizor i oglądali film. Pod koniec filmu Frisk było trochę zimno i widząc, że bluza Sansa jest już prawie sucha, postanowiła się do niego przytulić. Sans chwile się wzdrygał, ale później uśmiechnął się i powiedział.

-Hy. Zimno? Choć, przytul się.-Frisk przytula się i ma już usnąć, lecz nagle słyszy w telewizji znajomy głos i automatycznie zrywa się. W telewizji jest Mettaton, który zaprasza wszystkich na jego występ w mieście w jednej z jego licznych wykupionych restauracji.

-Sans! Pójdziemy jutro do niego. Chciałabym się z nim spotkać. Tak dawno go nie widziałam.

-Oczywiście.

-Naprawdę? Dziękuje!- I przytula się do Sansa.

-No, ale teraz chodźmy już spać, jest już godzina 22:00.-Frisk kiwa głową i idą do swoich pokoi. Sans z opuszczoną głową idzie spać, już przebrał swoje ubranie na czarny cienki sweter, który ubiera do spania. Nie wie, dlaczego jest zły i jednocześnie smutny jednak wie, na co jest zły. Na telewizor, ale nie umie tej złości uzasadnić, nagle przez jego głowę przeleciała myśl i przez cały czas go męczyła, czy to morze być możliwe, czy mógł się. Przełyka ślinę, nie to niemożliwe, abym się . . . zakochał to niemożliwe nie. A może myśli, pogadam jutro z Papirusem, czekaj nie mogę przecież idę z Friskiem do Mettatona. Później, pojutrze.

******************************************************************

Sory że rozdział krótki, ale jest ciemno i jestem trochę zmęczona do tego jutro mam pierwszy dzień szkoły więc muszę szybciej pójść spać. Postaram się aby jutro był jakiś rozdział. 

Pa pa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro