Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

Hej wszystkim, zastanawiałem się i uznałem ze będę pisał tylko z perspektywy Sansa. Dlaczego? Ponieważ uważam, że to wtedy nie będzie takie pokręcone i będzie prostsze do zrozumienia. ;)

------------------------------------------------------

Ona dalej to robi... Już nawet nie pamiętam, ile było resetów... Robi to ciągle w kółko... Przychodzi, zabija wszystkich... Do tej pory cały czas się ukrywałem... Ale wygląda na to, że coś muszę z tym zrobić...

Poszedłem jak zwykle do swojej stacji.
- PAMIĘTAJ SANS! MUSIMY BYĆ GOTOWI NA PRZYJŚCIE CZŁOWIEKA!
- ma się rozumieć bro
Nie wiedział o tym że to już dziś...

Zmrużyłem sobie oczy na 10 min. Później usłyszałem drzwi od ruin. Wiedziałem, że to znowu ona...
Przed bramą mojego bro, podszedłem do niej z tyłu i jak zwykle chciałem ją przywitać.
- c z ł o w i e k u. . . n i e w i e s z j a k p r z y w i t a ć n o w e g o k u m p l a. . . ? o d w r ó ć s i ę i u ś c i ś n i j m o j ą d ł o ń. . .
Kiedy się obróciła, wyciągnąłem rękę. Oczywiście w,mojej dłoni była poduszka pierdziuszka. Uścisneła moją dłoń i rozległ się dźwięk:
- prrrrrrrrrrrrrrrrrrrr
Dziewczyna ku mojemu zdziwieniu się uśmiechnęła.
- heh poduszka pierdziuszka w dłoni, jest ZAWSZE śmieszna. btw jesteś człowiekiem prawda?
Kiwnęła głową.
Ciągnąłem dalej.
- to przezabawne, tak po za tym jestem...
Dziewczyna przyłożyła palec do moich ust.
- Nie musisz mi mówić kim jesteś, masz na imię Sans - powiedziała i puściła mi oczko.
Lekko zakłopotany, ciągnąłem dalej.
- Wiesz, powinienem teraz się patrzeć za ludźmi ale... Wiesz... Nie obchodzi mnie to całe łapanie ludzi - uśmiechnąłem się - ale mój brat Papyrus, jest FANATYKIEM łapania ludzi.

Dziewczyna się lekko zaśmiała.

- hmm... Właściwie, myślę że to on trochę dalej, chodź przejdź przez tą bramo-podobne coś, tak przejdź mój bro zrobił je za szerokie by zatrzymać kogokolwiek.
Razem przechodzimy.
- szybko, ukryj się za tą dogodnie uformowaną lampą.
Dziewczyna nie poszła tam tylko stanęła obok mnie i kiedy mój brat przyszedł, przytuliła mnie!
- SANS! ZNALAZŁEŚ CZŁOWIEKA?!
- ......ja...... - wyjąkałem z rumieńcem.
- ... KIM JEST TA DZIEWCZYNA OBOK CIEBIE...?
Dziewczyna macha do Papsa.
- to... człowiek - powiedziałem dalej z rumieńcem.
- WOWIE! W KOŃCU ZŁAPIE CZŁOWIEKA I DOŁĄCZĘ DO STRAŻY KRÓLEWSKIEJ! POTWORY BĘDĄ MNIE UWIELBIAŁY! UNDYNE BĘDZIE ŻE MNIE DUMNA!
EKHEM... CZŁOWIEKU! KONTYNUUJ JEŚLI SIĘ OŚMIELISZ! NYEH-HEH-HEH! - odchodzi.
Dziewczyna przestaje mnie uściskać.
- wow, chyba się udało - wyciągam grzebień i się czesze.
Dziewczyna idzie ale ją jeszcze zaczepiam.
- Hej, mój bro wygląda na szczęśliwego, ale nie musisz się martwić, on nie jest niebezpieczny, nawet jeśli próbuje być, więc jakbyś mogła... Wysyła mi całusa.
- Nie musisz się martwić Sans - odchodzi w podskokach.
Kiedy odeszła, łapie się za głowę i siadam na śniegu.

Welp... Pierwszy rozdział skończony XDDD



N

ie musicie o nic się martwić... Później tą książkę sknocę XDDDD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro