Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

EPILOG

Odwróciłam się w stronę Kaneli.

- ON KURWA ZASNĄŁ!!!

- Hah...

- I jak z twoim zadaniem?

- Nie widać?

- Hmmm... Racja... Krew aż tak z nich bryzgała? =]

- Tsaaa... To co teraz?

- Sama nie wiem...

- Usuwamy kody do tego AU? Aby już na dobre istnieć przestało, Ink raczej nie zrobi takiego znowu ^^'

Uśmiechnęłam się szyderczo.

- Okey - zrobiłam jeszcze MUJ PIKNY KRIPI FEJS.

- To... Ja umiem usuwać kody...

Glitch?

- Ja będę czekać, portal będzie tam - wskazałam na miejsce obok filara.

- Jakbym nie zdążyła, to...

- ZDĄŻYSZ!

Dziewczyna pokiwała głową i zniknęła.

Podeszłam do wskazanego wcześniej miejsca i wyczarowałam portal do Anty-Voidu. Przeszłam i od razu coś mnie zaatakowało.

- JAK MOGŁAŚ?! TO JUŻ DRUGIE ZNISZCZONE AU!

- Hehehe... Bywa, Ink.

Ink jeszcze raz zamachnął się na mnie pędzlem.

- A więc chcesz bawić się w ten sposób? Hmm... - wyjęłam nóż. - W TAKIM RAZIE GIŃ! - rzuciłam się na niego z MOJIM PIKNYM KRIPI FEJSEM.

Zaczęliśmy walczyć. Ink był jak każdy Sans, więc nie powinno być trudno...

Zamachnęłam się próbując go zabić, jednak zrobił unik.

- Egh... ZGIŃ W KOŃCU, GÓWNIARO!

- Brzmisz jak Undyne, wiesz?

Strzelił tylko facepalma po czym rzucił mną o ścianę.

- Ugh... A CHCESZ WPIERDOL?! - wykrzyknęłam i rzuciłam się na niego i odrzucając jego pędzel.

Zobaczyłam, jak z drugiej strony portalu wszystko zaczyna wirować, a przestrzeń rozdziera się na kawałki. Kanela zaczęła biec w stronę portalu, jednak coś ją złapało i walnęło o ziemię. Chciałam jej pomóc, ale nie mogłam, bo walczyłam z Inkiem.

Po jakimś czasie wszedł Error i zobaczył co się dzieje. Rozdzielił mnie i Inka (który wyszedł do innego AU), a potem poszedł i przyniósł nieprzytomną Kanelę. Zrobiło mi się jej żal, ale także byłam zazdrosna.

Szkielet rzucił ją na beton, po czym zerknął na mnie. Zobaczył zazdrość na mojej twarzy i się zarumienił.

- Wyliże się z tego?

- T-tak r-r-racze-ej.

I ten jego uroczy zacinający się głos...

- To ten... Ja idę - rzuciłam i odwróciłam się, lecz Error mnie złapał.

- Z-z-zacze-e-ekaj-j...

Spojrzałam na niego, potem na rękę, znowu na niego i się zarumieniłam. Szybko mnie puścił, cały żółty, i odchrząknął.

- E-em-m... To-o... C-co t-tera-az zam-mie-erzasz zro-obić-ć?

- Pewnie rozwalę kolejne AU... Może SwapFell? UnderFell? FlowerFell? OuterTale? Sama nie wiem... Wpadniesz do mnie na herbatę?

Czekaj... Co?! Ja tego nie miałam mówić! Kurwa.

No i oczywiście rumieńce ze strony Errora. Czy on się ciągle rumieni?!

- N-no o-okey-y...

Zostawiając nieprzytomną Kanelę odeszliśmy w stronę portalu.

Weszłam do mojego pustego, zakurzonego i zakrwawionego mieszkania.

- S-skąd-d t-ta kre-ew?

- Nie pytaj.

Tsaa... Jedno słowo: ŻYLETKA.

- P-powi-iedz m-mi.

- Żyletka - uśmiechnęłam się blado i wyszłam z mojego pokoju do kuchni.

I o to koniec tej zacnej opowieści!

Będę pisała jeszcze jedną książkę z Kanelą, tylko nie zabardzo ogarniam jej plany na nią ;-;

Ciao!

TĄ OPOWIEŚĆ UWAŻAM OFICJALNOIE ZA ZAKOŃCZONĄ!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro